Moja droga do odkrycia celiakii była bardzo długa...
Hmm... mam nadzieję, że nikogo nie zanudzę, a może nawet komuś pomogą moje doświadczenia.
Zaczynając od najmłodszych lat: w wieku 2 - 3 lat na mojej skórze zaczęły pojawiać się zmiany alergiczne, zdiagnozowano je jako skazę białkową. Nabiał został ograniczony, zmiany się uspokoiły. Co kilka lat miałam robione testy skórne (wziewne i pokarmowe), nigdy nic nie wychodziło. Pamiętam, że od małego bolał mnie brzuch, często będąc jeszcze w podstawówce leżałam na dywanie z podkulonymi nogami. A i afty - całe życie. Po za tym byłam okazem zdrowia i miałam ogromny apetyt na wszystko (pomimo to zawsze byłam szczupła).
W wieku około 15 lat zaczęłam często chorować głównie nawracające zapalenie tchawicy, zaleczone antybiotykami co jakiś czas wracało (leczył mnie lekarz rodzinny, nigdy nie zostałam odesłana do specjalisty). Rzadko chorowałam więc było to dziwne zjawisko. W tym samym czasie pojawiła się anemia, więc dostałam żelazo, po zjedzeniu wszystkich tabletek anemia znikała, jednak po miesiącu pojawiała się znowu. Tak trwało to przez 3 lata. Moje samopoczucie się pogarszało, z brzuchem było coraz gorzej. Aż pewnego dnia pojawiła się krew, lekarz rodzinny powiedział że panikuję ale jak mam taką potrzebę to mogę zrobić sobie prywatnie kolonoskopię, tak też zrobiłam, jednak to nie przyniosło rozwiązania (znaleziono tylko nadżerki).
Przez kolejne 2 lata mój stan się pogarszał, zaczęłam bardzo chudnąć pomimo tego że jadłam regularnie, miałam okropne migreny trwające nawet kilka dni, problemy z wydalaniem, praktycznie połowa włosów mi wypadła, zaczęły pojawiać się dziwne zmiany skórne na skórze głowy i twarzy. W wieku 21 lat miałam tak niski poziom żelaza, iż w każdej chwili mogły mi przestać pracować nerki lub mogłam mieć zawał. Ogólnie cała morfologia była poniżej normy.
Wtedy postanowiłam znaleźć na własną rękę gastrologa. Dzięki znajomym udało mi się trafić w dobre ręce, Pan doktor po obejrzeniu mojej historii wyników z wcześniejszych 5 lat powiedział, że to celiakia lub choroba układu rozrodczego (nie pamiętam już teraz nazwy). Zostałam skierowana na gastroskopię no i wyszło : praktycznie całkowity zanik kosmków jelitowych (w skali Marsha IIIc), stany zapalne gdzie się da. Celiakia została zdiagnozowana (oczywiście lekarz rodzinny nie mógł w to uwierzyć). Tak też skończyła się moja batalia o diagnozę i zaczęła nowa bitwa o zdrowie.
Konsekwencji późno wykrytej choroby jest wiele : skąpo objawowa łuszczyca, testy skórne już nie wychodzą dobrze - jestem uczulona na wszystkie wziewne alergeny oraz z pokarmowych na żyto(nad czy nie ubolewam), kolejną konsekwencją jest przedwczesne siwienie. Mam nadzieję, że nie będzie tego więcej
Co prawda wysokość żelaza mam na bardzo dobrym poziomie, jednak nie wydaje mi że wszytko powróciło do normy. Nie mogę mieć jakiegokolwiek kontaktu z glutenem, nawet skórnego, odczuwam to później przez wiele tygodni. W sumie mogłabym być dobrym testerem bezglutenowego jedzenia - pomimo, iż produkty mają certyfikat przekreślonego kłosa, niektóre partie mnie uczulają!
Już kończę swoją opowieść, jednak chciałam zwrócić uwagę wszystkich osób, które przeczytają mój wpis na fakt iż celiakią jest chorobą genetyczną, to że masz celiakię lub ktoś z twojej rodziny choruje oznacza że ty też możesz być obciążony genetycznie i powinieneś się badać minimum co 2 lata, ponieważ celiakia może ujawnić się w każdym wieku. Moja rodzina jest tego przykładem.
Po zdiagnozowaniu przeczytałam o ile się nie mylę na stronie Stowarzyszenia, iż moi bliscy również mogą mieć celiakię. Zmusiłam rodziców i dwóch młodszych braci aby się przebadali i wyszło. Najmłodszy brat (miał 10 lat) ma celiakię, jednak u niego to inna bajka bo od najmłodszych lat miał duże alergie i problemy z układem oddechowym (zapalenia oskrzeli, płuc) teraz jest już 2 lata na diecie bezglutenowej i wszystko wraca do normy
Chciałam jeszcze dowiedzieć się z której strony genetycznie przywędrowała do mnie celiakia, jednak moi dziadkowie już nie żyją, a to czy chorowali pozostanie tajemnicą.