Jak rozmawiać z otoczeniem
Moderator: Moderatorzy
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Współczuję Wam Super, że masz tak dojrzałego syna. Ja miałam niecałe 18 lat jak zmarła moja kochana mama i do dziś się z tym nie pogodziła, chociaż nauczyłam się z tym żyć. A dziecko 6-letnie to już w ogóle nawet nie chcę myśleć, jak to musiał przeżyć Przestanę w pracy czytać forum, bo zryczałam się jak głupia
Trzymam za Was kciuki
Dałaś mi nadzieję, że może w okresie buntu też nie będzie najgorzej. Nie ukrywam, że tego "głupiego wieku" się trochę obawiam, ale nie wychodzę za daleko do przodu, bo po drodze może się tyle wydarzyć, że nie będzie nad czym myśleć.
Trzymam za Was kciuki
Dałaś mi nadzieję, że może w okresie buntu też nie będzie najgorzej. Nie ukrywam, że tego "głupiego wieku" się trochę obawiam, ale nie wychodzę za daleko do przodu, bo po drodze może się tyle wydarzyć, że nie będzie nad czym myśleć.
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Jak można w taki sposób podchodzić do diety? Przez to Wasza psychika nie hula tak jak powinna. DZIĘKI diecie można normalnie funkcjonować, zdrowo, bez bólów, wymiotów i innych rzeczy, które uprzykrzają życie wspomnieniami chwil kiedy czuliśmy się zdrowo. Dieta jest zbawienna, bo sprawia, że korzystamy z życia zapominając co to zdrowie: Szlachetne zdrowie... Kochanowskiego. Dzięki niej żyje się lekko, zdrowo.Aga mama Olka pisze:Nie traktuje tego jak zła koniecznego, może jedynie jako niedogodność
Czy dieta jest ograniczeniem? - Ograniczeni są zdrowi, bo znają tylko smak pszenicy, chleba i innych paru domieszek, nie znają innych smaków i nawet nie wiedzą co można zjeść poza chlebem i schabowym w panierce. I kto tu jest ograniczony / niepełnosprawny?
U dzieci podstępność i "kombinowanie" nie objawia się tak jak u dorosłych. U nich również przedmiotem wyśmiewania nie jest choroba, a głównie osoba. Jeśli jest i był lubiany to nagle otoczenie z jego grupy wiekowej nie zmieni nastawienia - jest chory i nie może tego i tego - ok. Nie pytają dlaczego, po co itp. A u dorosłych? nie pijesz alkoholu? - zaszył się, czy jak. A informacja o chorobie? - no puśćcie w eter, że macie rzeżączkę albo aids to zobaczycie co to jest psychologia tłumu (bardziej motłochuAga mama Olka pisze: Po prostu poinformował swoje najbliższe koleżeńskie otoczenie o chorobie, coś niecoś przybliżając temat i oni naprawdę zachowują się wspaniale.
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
U mnie, niestety dieta nie jest całkowitym rozwiązaniem. Czuję się lepiej, to fakt, ale jeszcze mam wiele niezdiagnozowanych dolegliwości
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
-
- Nowicjusz
- Posty: 32
- Rejestracja: sob 07 cze, 2014 20:29
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
"Jak można w taki sposób podchodzić do diety? Przez to Wasza psychika nie hula tak jak powinna" Przyznam, że nie zrozumiałam wypowiedzi Michała Dla syna i dla mnie, oraz bliskich nam osób dieta nie jest nieszczęściem, traktujemy ją normalnie bez zadęcia i histerii za to z ogromnym rozsądkiem. A z tego co piszecie to otoczenie ma problem nie Wy.
Jesteśmy tym czym myślimy, że jesteśmy (M. Aureliusz)
-
- Nowicjusz
- Posty: 32
- Rejestracja: sob 07 cze, 2014 20:29
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Dziękuję Anula Ja mam za to obawy co do przyszłości tej dorosłej mojego syna. Czy dziewczyna, z którą będzie chciał iść przez życie zaakceptuje jego dietę. Wiem, wiem jest jeszcze trochę czasu...Anula80 pisze:Współczuję Wam Super, że masz tak dojrzałego syna. Ja miałam niecałe 18 lat jak zmarła moja kochana mama i do dziś się z tym nie pogodziła, chociaż nauczyłam się z tym żyć. A dziecko 6-letnie to już w ogóle nawet nie chcę myśleć, jak to musiał przeżyć Przestanę w pracy czytać forum, bo zryczałam się jak głupia
Trzymam za Was kciuki
Dałaś mi nadzieję, że może w okresie buntu też nie będzie najgorzej. Nie ukrywam, że tego "głupiego wieku" się trochę obawiam, ale nie wychodzę za daleko do przodu, bo po drodze może się tyle wydarzyć, że nie będzie nad czym myśleć.
Jesteśmy tym czym myślimy, że jesteśmy (M. Aureliusz)
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Jak już nie raz czytałam na tym forum - nasza dieta to taka sytuacja, która w pewien sposób automatycznie weryfikuje otoczenie. Lepiej, że dziewczyna odpadnie w przedbiegach niż jakby z taką zołzą miałby się męczyć całe życie, poza tym z tego co opowiadasz jest to chłopak mądry i kumaty, więc na pewno zaraz laski będą się za nim uganiaćAga mama Olka pisze:Ja mam za to obawy co do przyszłości tej dorosłej mojego syna. Czy dziewczyna, z którą będzie chciał iść przez życie zaakceptuje jego dietę. Wiem, wiem jest jeszcze trochę czasu...
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
jeżeli dieta miałaby "stanąć" między ludźmi na drodze do szczęścia...to co to za szczęście? to co to za związek?
- pleomorfa
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3797
- Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
- Lokalizacja: Polska
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Zgodzę się z przedmówcami...dieta może być w pewnym sensie przesiewaczem zołz itp. Ale to dobrze. Poza tym nie chodzi o to by ona od razu na dietę przechodziła, tylko o akceptację i odpowiednią higienę w domu, a to naprawdę nie jest wiele. Dam Ci przykład... jak zaczęłam być z moim chłopakiem to nie mieliśmy pojęcia, że będzie taka sytuacja. Aktualnie on jest zdecydowany na to, aby gdy zamieszkamy razem przejść na dietę, żeby czasem jakiś gluten nie miał szans się znaleźć w moim jedzeniu.
Generalnie, jeśli komuś na kimś zależy to taka rzecz jak dieta nie będzie mieć kompletnie żadnego znaczenia
Generalnie, jeśli komuś na kimś zależy to taka rzecz jak dieta nie będzie mieć kompletnie żadnego znaczenia
Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko. - Bruce Lee
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Ja już obmyśliłam plan Będę zabierała Sebę na imprezki bg, a nóż jakaś celiaczka mu wpadnie w oko?
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Anula, plan jak najbardziej genialny żeńskie bezglutki w ogóle ładne są, wiecznie młode
ludzie wiążą się ze sobą bez względu na wiek, płeć, kryminały, choroby psychiczne, ubytki w ciele.. także oddzielna maselniczka i chleb czy makaron to po prostu śmiech na sali.
ludzie wiążą się ze sobą bez względu na wiek, płeć, kryminały, choroby psychiczne, ubytki w ciele.. także oddzielna maselniczka i chleb czy makaron to po prostu śmiech na sali.
-
- Nowicjusz
- Posty: 32
- Rejestracja: sob 07 cze, 2014 20:29
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Wielkie dzięki DZIEWCZYNY A Twój plan Anula jest super. tyle tylko że mój Młody nie jest już na etapie chadzania wszędzie z mamunią No cóż przychodzi taki moment, że dzieci zaczynają chadzać własnymi ścieżkami.
Jesteśmy tym czym myślimy, że jesteśmy (M. Aureliusz)
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Mam dokładnie to samo poczucie. Zawsze gdy ktoś przychodził dbałam by były danie, które lubią goście. Gdy córka zapraszała koleżanki, zawsze kazałam ją wcześniej wypytać co lubi/może jadać dziewczyna. Nie czułabym się dobrze z przeświadczeniem, ze ktoś wyszedł ode mnie głodny lub chory. I tak miałam od zawsze.... a na diecie jestem dopiero 4 m-ce.Sovyen pisze: W piątek była u mnie koleżanka weganka i wszystko do jedzenia przygotowałam po wegańsku, choć sama nie jem tak zawsze. Nie traktowałam tego jak swojej dobrej woli, ale było to dla mnie oczywiste. Zapraszam kogoś, więc muszę o niego zadbać. Jak nie chcę dbać to widocznie mi nie zależy i nie zapraszam. Nie rozumiem dlaczego dla reszty świata nie jest to oczywiste..
Tymczasem wielokrotnie spotykałam się ze stwierdzeniem, że jak się w gości przychodzi, to się je to co stawiają bo tego grzeczność wymaga. To ja jako niegrzeczny gość, zmuszona jestem przychodzić z własnym jedzeniem, ku zdziwieniu, oburzeniu i zakłopotaniu gospodarzy i pozostałych gości. A zamiast wprawiać wszystkich w zakłopotanie (również mnie), wystarczyłoby wykazać dobrą wolę i podpytać, co mogę zjeść, gdzie to można kupić itp.
Miło było pomarzyć, a teraz wracam do planowania co upiekę dla siebie na weekend, bo mam spotkanie z rodziną.
Nie jestem na diecie bezglutenowej. Nie jem cukru, drożdży i pszenicy (oprócz durum i orkisz) od 15.06.2014.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
A ja właśnie dziś po serii stwierdzeń typu "a pieczarek to ty nie możesz i kisielu też nie bo to przecież mąka" (nie ważne, że ziemniaczana...) oznajmiłam stanowczo, że sama przyniosę sobie jedzenie, bo boję się o swoje zdrowie. Cierpliwość ludzka ma granice
Więc jak to violla już pięknie podsumowała - jestem niegrzeczny gość
Więc jak to violla już pięknie podsumowała - jestem niegrzeczny gość
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Ja przychodzę zawsze z własnym pieczywem i ciastem. Ostatnio upiekłam chleb cały pokroiłam i postawiłam na stół teściowej. Ku mojemu zaskoczeniu 3 osoby zasmakowały i zjadły mi cały chleb . Miały pod nosem pszenny ale sięgały na środek stołu, po mój. Szkoda, że tak chętnie nie smakują w bezcukrowych ciastach (hehe), które przynoszę. Moja mama na początku opierała się abyśmy przynosiły swoje jedzenie, "no jak to będzie wyglądało:, "ale nie wyciągaj tego przy gościach z torby"itp. Wstyd przynosiłam rodzinie .
Nie jestem na diecie bezglutenowej. Nie jem cukru, drożdży i pszenicy (oprócz durum i orkisz) od 15.06.2014.
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
U mnie w domu imprezy są wyłącznie bezglutenowe i też ostatnio mi całe 2 bochenki chleba pieczonego przeze mnie zjedli
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.