Choroba

Celiakia z medycznego punktu widzenia.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Magdalaena
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1366
Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
Lokalizacja: Warszawa

Re: Moi kochani celiakowicze!!

Post autor: Magdalaena »

jolanta pisze:Rozumiem Was wszystkich i współczuję Wam (...) Teraz każde z nich jest na swoim, każde trzyma dietę z jakimiś turbulencjami po drodze, bo nadal sie buntują. (...) Naukowcy myślą jak Wam pomoc aby jeść wszystko i nie cierpieć. (...) Ja chciałam tak straszyć moja córkę (...) Uciekałam sie do takich metod ,bo juz nie wiedziałam jak ja zmusić do trzymania diety, jako dorosła sama decyduje. Teraz ją przestrzega, ale też ze zmiennym szczęściem. Myślę, że każdy chory ma złe i dobre dni, czasami zje cos zakazanego. Cóż jest tylko człowiekiem.
Jolanto ! zacytowałam fragmenty Twojej wypowiedzi, bo pośród morza słów wyłonił się przed moimi oczami dość przerażający obraz.

Wydaje mi się, że traktujesz celiakię (czy raczej dietę bezglutenową) jako straszną tragedię, podczas gdy można z nią żyć zupełnie normalnie, nie przeżywając straszliwych mąk duchowych na widok każdego glutenowego okruszka. Nie trzeba być w tym celu jakimś tytanem samodyscypliny. Ja sama odkąd jestem na diecie, świadomie nic glutenowego nigdy nie zjadłam i nawet nie przyszło mi to do głowy. Mam wrażenie, że podobnie podchodzi do tego większość forumowiczów, zarówno będących na diecie od dziecka jak i uświadomionych później. Z tego co czytam na forum i z moich własnych doświadczeń, wynika natomiast, że spożycie (np. nieświadome) nawet niewielkiej ilości glutenu ma fatalny wpływ na samopoczucie i normalne funkcjonowanie umożliwia tylko absolutnie przestrzegana dieta.
Odnoszę też wrażenie, że przedstawiałaś tę chorobę w niewłaściwym świetle swoim dzieciom. Koncentrowałaś się na straszeniu i negatywnych skutkach diety, ewentualnie na żałowaniu „biednego, chorego dziecka” zamiast przedstawić pogodną i przemyślaną wizję życia bez glutenu. Być może zbytnio akcentowałaś jakim strasznym poświęceniem jest dla Ciebie prowadzenie „podwójnej” kuchni (BTW moja mama automatycznie przestawiła się na bezglutenowość i w zasadzie większość tego co gotuje, nie zawiera już mąki). I niechcący obrzydziłaś im dietę bezglutenową jako taką. Być może widzą ją jako coś do czego zmuszała mama w dzieciństwie (jak noszenie ciepłych majtek zimą), a nie jedyny sensowny sposób na życie.
Magdalaena
celiakia zdiagnozowana w sierpniu 2003 r.
Obrazek
Awatar użytkownika
ania
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 147
Rejestracja: czw 13 paź, 2005 14:02
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: ania »

Znam przypadek młodej kobiety, która "wykańczała się" po urodzeniu pierwszego dziecka. Wcześniej nie miała pojęcia, że ma celiakię. Cóż, podobno ujawnieniu się choroby sprzyja stres, zmiany hormonalne, ciąża.
p.s. Cieszę się Magdaleano, że masz bardziej optymistyczn epodejście do diety :=D>:
Awatar użytkownika
Małgorzata
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1579
Rejestracja: pn 03 sty, 2005 22:56
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Małgorzata »

Kabran, mój pomysł się zgubił w potoku postów... Może go wydzielimy?
Obrazek
Awatar użytkownika
GosiaM
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 866
Rejestracja: pn 24 maja, 2004 22:49
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: GosiaM »

Magdalaena pisze: Ja sama odkąd jestem na diecie, świadomie nic glutenowego nigdy nie zjadłam i nawet nie przyszło mi to do głowy. Mam wrażenie, że podobnie podchodzi do tego większość forumowiczów, zarówno będących na diecie od dziecka jak i uświadomionych później.
Koncentrowałaś się na straszeniu i negatywnych skutkach diety, ewentualnie na żałowaniu „biednego, chorego dziecka” zamiast przedstawić pogodną i przemyślaną wizję życia bez glutenu. Być może zbytnio akcentowałaś jakim strasznym poświęceniem jest dla Ciebie prowadzenie „podwójnej” kuchni (BTW moja mama automatycznie przestawiła się na bezglutenowość
Moja córka pomimo swojego wieku, zawsze się pyta "mama, a to mogę?". Pamiętam jak kiedyś odpowiedziałam "Asiu, nie wiem" i ona to sama odłożyła. Nie musiałam prosić i tłumaczyć. Gdy kapię na coś płynem lugola to zawsze robimy to razem i pytam się córki "i co?" czasem z radością odpowiada "mogę!". Wiem, że jeszcze dużo pokus przed nią, ale mam nadzieję, że zawsze będzie taka dzielna. Gdy ktoś poczęstuje ją cukierkiem to przynosi go mi albo mężowi.
Jeśli chodzi o kuchnię w naszym domu to oczywistym jest, że prowadzimy kuchnię bezglutenową. Nawet nie mam w domu mąki glutenowej, ani bułki tartej glutenowej, bo i po co? Nie piekę ciast glutenowych, nie robię glutenowych pierogów bo po co skoro córka nie mogłaby tego jeść.
Nigdy nie użalałam się nad córką i nie chcę żeby ktoś się użalał, bo to negatywnie wpływa na dziecko. Mówię, że się zdrowo odżywia, a dzięki niej i my.
jolanta
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 6
Rejestracja: śr 22 lis, 2006 02:10
Lokalizacja: Polska

Nie demonizuje tej choroby.

Post autor: jolanta »

Droga Magdaleno!Poniewaz moja corka od niemowlectwa choruje na celiakie,wiec jadlo co ja jej dalam.Ale nie prowadzilam domu bg,nie moglam syna,meza i siebie skazywac a te chorobe.Z natury jestem czlowiekiem o duzym poczuciu humoru,pogodna osoba i nie w moim stylu jest obrzydzanie chorej osobie jego potraw.Corka bardzo cierpiala przez pierwszy rok zanim ktos postawil wlasciwa diagnoze.Potem narzekala ze nie moze jechac a kolonie,obozy.Wiec byly prywatne wczasy w gorach nad morzem i miala kolezanke ze soba.Wspieralam ja we wszystkim i mam tego swiadomosc ze uwaza mnie za swojego przyjaciela bo,do mnie przychodzi z klopotami i potrafi sie otworzc.Kiedy rozdzielil nas ocean na kilka lat dzieci pisaly-mamo tylko sie nie zmien -i nie chodzilo im tu o moj wyglad.Nigdy nie dramatyzuje nawet w najtragiczniejszej sytuacji,gdyz z natury jestem optymistka.Chcialam Wam chorym tylko okazac mje wspolczucie,bo kazdy inaczej odbiera to schorzenie.Jest ponad tysiac chorob gorszych od celiaki,bo ona to jak maly pikus porownujac z Choroba Crohna czy wieloma postaciami raka lub chocby tylko AIDS.Przestrzegac diety ,zyc normalnie i a choroba nie jest wowczas ciezarem.
Zle mnie odebralas Magdaleno,ale moze to ja zle sie wyrazilam w moich wypowiedziach.
Pozdrawiam i podziwiam za rozsadek,czego czasmi brakuje moim dziciom,kiedy podjadaja cos grzesznego.Po prostu one nie sa perfekt.
J.Z.
kasia j
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 40
Rejestracja: ndz 12 lis, 2006 11:17
Lokalizacja: Poznań

Post autor: kasia j »

Jolanta napisala:
Chcialam Wam chorym tylko okazac mje wspolczucie

Byc moze sie myle, ale mam wrazenie, ze w twoim domu Jolanto, rowniez bylo okazywane wspolczucie. Wowczas twoje dzieci na co dzien czuly, ze sa chore.

U mnie jest zupelnie inaczej. Moja corka owszem jest na diecie, ale przez to czuje sie wyrozniona, ale nie gorsza. Ma "lepsze" obiady, ciasta i chleby, ktorych my "zwykli glutenowcy" mozemy jedynie skosztowac! :wink:
Nawet dzieci na podworku wiedza o Mai diecie i wszystkie razem przybiegaja pytac, czy Maja moze to czy tamto. Jesli nie, to ja zawsze mam dla niej jakas slodycz. A poza tym dzieci szaleja za "styropianem" ktory zawsze mam pod reka i rodzice zaczeli kupowac im rowniez, bo ciagle prosily Maje o "skibeczke"!
Pozdrawiam GosieM, ktora dziala podobnie uwazam jak ja :=D>: :=D>: :=D>:
kasia j
jolanta
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 6
Rejestracja: śr 22 lis, 2006 02:10
Lokalizacja: Polska

Nigdy nie uzalam sie nad moimi dziecmi.

Post autor: jolanta »

Nie wyroznialy sie od innych dzieci.Chorobe traktowalismy jak cos normalnego.Kamila byla dla nas normala zdrowa dziewczynka tylko z innym jadlospisem.Nie wspolczulam jej ,bo czego?Ze ma bananow wiecej niz jej brat,ze babcia piecze jej specjaly-wylacznie dla niej,ze byla wyrozniana w inny pozytywny sposob.Ona nie odczuwala ze jest inna,miala swoje kanapki i nie widziala roznicy.To ze czasami podkradala nasze jedzenie,to normalka.Chowala gdzies w biurku,za kaloryferem.Kazde dziecko jest ciekawe tego co zakazane.Wiedziala ze dla jej zdrowia ma inna zywnosc i akceptowala to ,bez zadnych oporow.Teraz rodzice sa w duzo lepszej sytuacji niz ja-matka- w 1977 roku.Spoleczenstwo nie znalo tej choroby uwazali ze to moj wymysl.Nie bylo chleba,dostawalam paczki ze Szwecji z chlebkami do wlasnego wypieku.Bylo o wiele trudniej niz dzisiaj maja rodzice.Banany byly pod wydzial 2 kg na osobe ,jezeli sie pokazaly w sklepie.Nie wiecie jak bylo trudno w okresie kiedy mielismy kartki w stanie wojennym.A po tym wszystkim puste polki i co dac jesc takiemu dziecku.Ryz,ziemniaki,gryczana.Dzisiaj Polska ma wiele dobrych produktow wlasnych i zagranicznych.Teraz dzieciaki sa na swoim i one sa odpowiedzialne za prowadzenie diety.Dorosle decyduja same co zjedza.To ze syn po dlugiej nie rozpoznanej w Pl celiace ma dzisiaj zanik szkliwa na zebach(od 2 lat),to chyba nalezy mu wspolczuc.Winowajca tego stanu jest gluten.Nastepna osoba zle mnie odebrala,ale to chyba ja nie potrafie dobrze napisac.Pozdrawiam i zycze aby corka byla zdrowa.
J.Z.
Awatar użytkownika
asiar
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 394
Rejestracja: ndz 22 sty, 2006 11:08
Lokalizacja: Pomorze

Post autor: asiar »

jolanta pisze:Ale nie prowadzilam domu bg,nie moglam syna,meza i siebie skazywac a te chorobe.
A ja prowadzę "dom bg" i nie uważam, że skazuję resztę rodziny na tę chorobę, ale że dostarczam wszystkim zdrowego pożywienia. Może, Jolanto, spójrz ne tę sprawę w ten sposób.
Awatar użytkownika
Małgorzata
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1579
Rejestracja: pn 03 sty, 2005 22:56
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nigdy nie uzalam sie nad moimi dziecmi.

Post autor: Małgorzata »

jolanta pisze:...Ona nie odczuwala ze jest inna,miala swoje kanapki i nie widziala roznicy.To ze czasami podkradala nasze jedzenie,to normalka.Chowala gdzies w biurku,za kaloryferem.Kazde dziecko jest ciekawe tego co zakazane.Wiedziala ze dla jej zdrowia ma inna zywnosc i akceptowala to ,bez zadnych oporow.
Jest tu taka mega sprzeczność, że nie mogę nie napisać! Jak dziecko, które akceptuje swoją dietę i wie, że gluten mu szkodzi może podkradać kanapki??? a mama mówi, że to normalka??? Dziecko z celiakią (przepraszam Cię Jolu, ale zawsze z tym walczę - masz dzieci z celiakią, nie z celiaką, ta choroba to celiaKIA), nad którym się odpowiednio pracuje nigdy samo świadomie nie podje, tak uważam i nikt mnie nie jest w stanie przekonać, że jest inaczej. To, że Twoje dzieci mają teraz poważne problemy zdrowotne wynika właśnie z takiego braku konsekwencji, pobłażania, z tych sprzeczności, których były świadkiem w dzieciństwie. I chyba nie ma tu znaczenia jakie to były czasy, bo problem leży w psychice... Czy nie zdarzyło Ci się machnąć ręką na to, że córka zjadła coś czego jej nie wolno, bo przecież jest taka biedna, chora...

Nie chciałabym Cię urazić jako matki, na pewno chciałaś dla dzieci jak najlepiej, ale na podstawie tego co dotychczas napisałaś o swoim wielkim współczuciu dla chorych na celiakię obawiam się, że miałaś i masz trochę inne podejście do tematu niż większość z nas tutaj...

Może za dużo tej psychoanalizy z mojej strony, nie chciałabym się mądrzyć, ale być może to jest Wasz problem i biorąc pod uwagę to, że syn mimo tak poważnych problemów zdrowotnych ciągle nie trzyma dobrze diety, należałoby podejść do tego poważnie i go jeszcze raz przedyskutować? Nie chcę straszyć, ale wiesz, że syn ma wzorcowe wręcz objawy nieleczonej celiakii i pewnie wiesz też co gorszego jeszcze może się przypałętać... Powiem szczerze, że mi jako matce celiaka się to w głowie nie mieści...
Obrazek
Awatar użytkownika
Magdalaena
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1366
Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nigdy nie uzalam sie nad moimi dziecmi.

Post autor: Magdalaena »

Jolanto, nadal mam wrażenie, że może podświadomie Twój stosunek do celiakii jest jak do koszmaru.
vide:
jolanta pisze:To ze czasami podkradala nasze jedzenie,to normalka. Chowala gdzies w biurku,za kaloryferem. Kazde dziecko jest ciekawe tego co zakazane. Wiedziala ze dla jej zdrowia ma inna zywnosc i akceptowala to ,bez zadnych oporow.
Zdecyduj się: albo akceptowała i wiedziała o co chodzi, albo podkradała reszcie rodziny jedzenie. I nadal uważam, że przeceniasz ten pociąg do zakazanego.

BTW pisząc nie tyle co Joli, co do innych czytających - być może drugie bezglutenowe ciasto specjalnie upieczone dla celiaka, to nie jest dobry pomysł. Znacznie lepsze będzie ciasto „mimochodem bezglutenowe”, które zje cała rodzina z apetytem, a niektórzy nawet się nie zorientują.

Tak samo polecam pomysł z książki „Moje dziecko jest na diecie” (czytałam ją, zanim dowiedziałam się, ze jestem chora i bardzo mi pomogła w psychicznym zaakceptowaniu celiakii) bezglutenowych urodzin. Tzn. kiedy do małego celiaka przychodzą goście, całe jedzenie na stole musi być dla niego jadalne. Musi się pilnować w tylu miejscach, że chociaż w domu niech je spokojnie.
W wersji „dla dużego celiaka” polecam podanie jednak normalnego pieczywa.

Moderatorzy - może tę dyskusję trzeba by gdzieś przenieść ?
Magdalaena
celiakia zdiagnozowana w sierpniu 2003 r.
Obrazek
kasia j
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 40
Rejestracja: ndz 12 lis, 2006 11:17
Lokalizacja: Poznań

Post autor: kasia j »

Magdaleno, OK pewnie ze lepiej byloby wszystko bezglutenowe, ale...
U mojej corki na urodzinach tort ze swieczkami jest bezglutenowy i kilka innych rzeczy a czesc glutenowa, gdyz rodzina, ktora sie zjedzie nie zawsze ma ochote jesc bezglutenowe (oprocz torta, ktory jedza wszyscy) a poza tym to dla mnie na prawde za duzy wydatek (ciocie, wujkowie, babcie, dziadkowie) biorac pod uwage, ze nie mam zbyt duzego doswiadczenia w pieczeniu wiec kupuje czesciowo "gotowce". A na forum jestem od niedawna i nie mialam tylu super przepisow :wink:
Aczkolwiek bezglutenowe urodziny to dobry pomysl.
kasia j
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

kasia j pisze:rodzina, ktora sie zjedzie nie zawsze ma ochote jesc bezglutenowe
A muszą wiedzieć, że jedzą bezglutenowe? Jak im nie powiesz, to się w życiu nie połapią! Ja kiedyś (na początku diety) upiekłam bodajże murzynka, przyszła moja mama, pijemy kawkę, ja jej murzynka nakładam i ... czekam. Zjadła. Smakował. Wtedy dopiero nałożyłam sobie. Jej mina była warta uwiecznienia!
kasia j pisze:poza tym to dla mnie na prawde za duzy wydatek (ciocie, wujkowie, babcie, dziadkowie)
No, to może być problem, taki hurt... Ale może po prostu ogranicz ilość? W końcu można tak pokombinować, żeby wszystko było jadalne dla wszystkich. Kwestia doświadczenia, którego prędko nabierzesz!
na temat Jolanty nic nie napiszę, bo już wszystko napisałyście.
Magdalaena pisze:Moderatorzy - może tę dyskusję trzeba by gdzieś przenieść ?
Zaproponujcie temat, to go utworzę. Już nie mam pomysłów na tytuły... :roll:
The quickest way to an enemy's heart is through his ribcage.
Nie, nie jestem lekarzem... I mam Crohna.
Obrazek
Awatar użytkownika
Magdalaena
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1366
Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Magdalaena »

kasia j pisze: U mojej corki na urodzinach tort ze swieczkami jest bezglutenowy i kilka innych rzeczy a czesc glutenowa, gdyz rodzina, ktora sie zjedzie nie zawsze ma ochote jesc bezglutenowe (oprocz torta, ktory jedza wszyscy) a poza tym to dla mnie na prawde za duzy wydatek (ciocie, wujkowie, babcie, dziadkowie) biorac pod uwage, ze nie mam zbyt duzego doswiadczenia w pieczeniu wiec kupuje czesciowo "gotowce".
Chodziło mi raczej o to, że inne dania wybierasz w ten sposób, żeby były „mimochodem bezglutenowe. Oczywiście nie proponuję podawać rodzinie pierogów z Glutenexu, bo są w porównaniu z glutenowymi drogie, rozpadają się i nie oszukujmy się smakują zaledwie przyzwoicie (chociaż ja zamierzam sobie kupić na wigilię, bo w domu nie wychodzą).
Proponuję potrawy w stylu:
domowy rosół z makaronem sojowym lub ryżowym,
pieczona kaczka z kaszą gryczaną,
własnego pieczenia schab ze śliwką w charakterze wędliny,
domowe sałatki bez glutenowych sosów,
ryby
(Eliminujesz raptem paszteciki, zwykły makaron, kuskus do sałatki itp, a to wcale nie jest dużo.)
U moje mamy (i u mnie) nikt nigdy nie wybrzydzał na takie dania bezglutenowe.

Co do ciast, u mnie sprawdza się pieczenie z „alternatywnych” składników - tort makowy, tort orzechowo - migdałowy, piegus (z forum) w ersji makowej lub kokosowej. Używam proszku do pieczenia bg, ale przecież nikt tego nie wyczuje.
Magdalaena
celiakia zdiagnozowana w sierpniu 2003 r.
Obrazek
Awatar użytkownika
GosiaM
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 866
Rejestracja: pn 24 maja, 2004 22:49
Lokalizacja: Wrocław

Re: Nigdy nie uzalam sie nad moimi dziecmi.

Post autor: GosiaM »

Magdalaena pisze:kiedy do małego celiaka przychodzą goście, całe jedzenie na stole musi być dla niego jadalne. Musi się pilnować w tylu miejscach, że chociaż w domu niech je spokojnie.
Gdy moja córka ma urodziny, tak właśnie jest. Impreza jest jej i musi się czuć w domu bezpiecznie- mam tu oczywiście na myśli jedzenie.
Pochwalę się w tym miejscu ale pierwszy mój tort bg, gdy już wiadomo było, że córka jest na diecie był z galaretek. Galaretki robiłam z soku i żelatyny, bo nie wiedziałam, że np. oetkera można. Z roku na rok tort jest coraz lepszy :-) dzięki forum.

Jolanto współczuje Ci, pod tym względem, że gdy Twoje dzieci były małe nie było w sklepach produktów bg, teraz praktycznie wszystko można kupić trzeba mieć tylko za co. Jednak z drugiej strony nie rozumiem Twojej pobłażliwośc w stosunku do dzieci, gdy jak piszesz ukradkiem coś podjadały.
jolanta
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 6
Rejestracja: śr 22 lis, 2006 02:10
Lokalizacja: Polska

Kazde dziecko ma wrodzona ciekawosc.

Post autor: jolanta »

Tylko corka Kamila ur 1977 byla chora od niemowlecia.Mimo iz miala w swoim zasiegu pieczone slodkosci b/g(babci udzial) to dziecieca ciekawosc popchnela ja 2-3 razy do sprobowania ukratkiem paczka itp.Kiedy dziecko ma 5 lat to chyba normalne,czy to tak trudno zrozumiec?Nikt mi nie wmowi ,ze sa dzieci takie madre i rozumne ,ze wyzbeda sie zwyklej ciekawosci owocu zakazanego.Wasze dzieci zrobia to samo -moze w szkole od kolezanki na zasadzie daj sprobowac.Kazde dziecko ma tzw.wlasna osobista strefe i gdzies gleboko sekret o ktorym zadne z rodzicow nie wie.Male dziecko -maly sekret.Moj syn to zupelnie osoba historia.Emil ur.1972 mial postawiona diagnoza 2 lata temu,czyli dorosly chlop 32-letni.Ma wlasna rodzine zona i dziecko.Duzo wie o tej chorobie,widzial wlasna siostre przez te wszystkie lata.Ja moge doradzac,krytykowac ale na tym konczy sie moja rola.Same widzicie jaki moj w tym udzial.Znalazlam najlepszych lekarzy,pomagam zamawiac jedzenie na necie aby otrzymywal paczki z zywnoscia b/g.Wiec dla mnie sprawa diety b/g sie skonczyla,wychowalam ,wykarmilam mimo iz bylo ciezko w PRL-u.Teraz Kamila 9.12.2006 wychodzi za maz i ona bedzie dbala o swoja rodzine.My w pewnym czasie naszego zycia usuwamy sie na bok i mlodzi dzialaja na wlasna odpowiedzialnosc,co nie znaczy ze nie jestem gotowa pomoc kiedy bedzie potrzeba.Mam jeszce najmlodsze dziecko ,ktore jest okazem zdrowia-lepsze czasy,warunki ekonomiczne itd.Nathalie jest urodzona tu w Canadzie i miala od razu lepszy start niz moje starsze dzieci w PRL-u.Dzisiaj nie ma roznicy miedzy dziecmi z Polski czy z Canady,maja podobny start.
Sprawa celiaki dla mnie juz jest zamknieta.Zaczelo sie od tego ,ze wzielam udzial w dyskusji ale zapomnialm ze nie ma teraz co wspolczuc tym rodzinom,bo zmienily sie czasy i jest duzo latwiej.Sympatia i wspolczucie nalezy sie matkom z chorymi na bialaczke,Chron Disease,hemofilie i wiele innych wstretnych chorob.Coz dzisiaj celiakia to maly pikus porownujac z tymi w/w.Kiedy przestrzega sie diety ,to nie ma osoby chorej w domu.
J.Z.
ODPOWIEDZ