larry pisze:A jeszcze z tym przebieraniem. Macie po 17-18 lat to przebieracie.
Dzięki, ale raczej po dwakroć... (trzykroć? no nie, bez przesady...
)
larry pisze:To po jakie cholere mnie przepłacać za te saszetki, po jakie cholere mnie je rozszarpywać, grzebać i przebierać mnie w nich po jakie cholere, potem gotować i tak osobno w garnku po jakie cholere, a potem jeszcze po jakie cholere mnie ją na sitku odcedzać,
A po taką, że się upierasz na kaszę w woreczkach. Zaprawdę, nie wiem dlaczego
. Dla mnie zasada jest jasna, zastanów się, przeanalizuj logicznie: jeśli jest duża fabryka, np. firmy Kupiec (bez urazy), w której robią kasze wszelakie, ryż i inne, wszystko pakują w woreczki na tych samych maszynach, no to NIE MA SIŁY, musi się coś zanieczyścić. Przecież nikt nie będzie tych maszyn czyścił po każdej partii, nie? Stąd można w tych woreczkach znaleźć różności. Natomiast jak kupisz kaszę "od chłopa", to masz większe szanse znaleźć taką, w której jedynymi zanieczyszczeniami są ewentualne samosiejki zbóż. I sto razy łatwiej się przebiera.
I jeszcze jedno, ważne zwłaszcza przy kaszy gryczanej: nie kupuj kaszy prażonej, bo w takiej nie jest łatwo dostrzec ziaren zbóż. Normalnie mają barwę dużo jaśniejszą, łatwo rzucają się w oczy, a po uprażeniu stają się tak samo brązowe jak kasza i można się wściec, szukając. A w ogóle, to przyda Ci się takie kontemplacyjne zajęcie... Kształtuje charakter...
A kasze płucz zawsze w dużej ilości bieżącej, ZIMNEJ wody (w ciepłej ewentualny gluten się "rozkleja" i przyczepia do płukanej kaszy).