Poza krajem
Moderator: Moderatorzy
Belgia
Ostatnio byłam kilka dni w Belgi.
Chleb zabrałam ze sobą, a obiady i kolacje jadłam w restauracjach.
Nie była żadnego problemu i zawsze na moja prośbę miałam przygotowany bezglutenowy posiłek.
Jedna uwaga. W WIĘKSZOŚCI Z BELGAMI MUSIAŁAM POROZUMIEWAĆ SIĘ W JĘZYKU FRANCUSKIM.
Chleb zabrałam ze sobą, a obiady i kolacje jadłam w restauracjach.
Nie była żadnego problemu i zawsze na moja prośbę miałam przygotowany bezglutenowy posiłek.
Jedna uwaga. W WIĘKSZOŚCI Z BELGAMI MUSIAŁAM POROZUMIEWAĆ SIĘ W JĘZYKU FRANCUSKIM.
-
- Nowicjusz
- Posty: 11
- Rejestracja: czw 29 sty, 2009 20:16
- Lokalizacja: Kraków
Z moich licznych doświadczeń podróżniczych po wszystkich kontynentach wynika, że "karteczka" nie do końca zdaje egzamin. Ciężko jest naprawdę wypisać wszystko, czego nie można jeść przy nietolerancji glutenu, a niestety nie można liczyć na domyślność osób, które z tą dietą się nie zetknęły bliżej (np. wpisanie, że nie można jeść mąki pszennej i chleba, nie oznacza, że nie dostanie się czegoś obtoczonego w bułce tartej). Kelnerzy też często nie wiedzą, z czego przygotowywane są dania, a nie mają czasu na zawiłe dyskusje z kucharzami.kfiatek pisze: Ostatnio po raz pierwszy wpadlam na jakze proste rozwiazanie, zeby na wszelki wypadek napisac sobie w lokalnym jezyku karteczke w stylu "mam alergie na ... (zauwazylam ze slowo alergia jest duzo bardziej zrozumiale w restauracjach), nie moge jesc niczego co zawiera ... (lista), moge jesc ... (znow lista), prosze o pomoc w wyborze".
W restauracjach po prostu staram się zamawiać rzeczy w miarę pewne. Trzeba się też po prostu uczyć lokalnej kuchni, czasem w najgorszym wypadku nie zjeść zamówionego posiłku.
Dla osób na diecie bezglutenowej najbardziej przyjaznym krajem w Europie jest Finlandia. W tym kraju we wszystkich restauracjach w menu umieszczana jest informacja, czy dana potrawa jest bezglutenowa lub czy może być wykonana na zamówienie w wersji bezglutenowej (a linia lotnicza FinnAir jako jedna z nielicznych serwuje też prawdziwy chleb bezglutenowy, jeśli zamówiło się tę dietę).
Poza Europą relatywnie łatwo jest się też wyżywić w Azji, gdzie kuchnia oparta jest głównie na ryżu, i Ameryce Południowej, gdzie wykorzystuje się kukurydzę i maniok – i gdzie nie ma europejskiego zwyczaju podsypywania żywności pszenną mąką.
Na koniec śmieszna historyjka podróżnicza z Rumuni, związana z dietą bezglutenową. To było dawno, dawno temu, gdy jeszcze dyskutowałem z kelnerami, więc przy wejściu do restauracji chciałem się przede wszystkim upewnić, czy kelner mówi po angielsku.
– Ja, ja, Englisch, naturlisch.
No dobra, niezrażony wszedłem do środka i zacząłem powtarzać:
– I can’t eat flour.
Co znaczy oczywiście „Nie mogę jeść mąki”, ale może być też łatwo pomylone z „I can’t eat flower” („Nie mogę jeść kwiatka”). Ponieważ kelner najwyraźniej niespecjalnie dobrze władał angielskim, postanowiłem zamówić coś bezpiecznego, czyli nieśmiertelny kurczak z rożna z frytkami i sałatką, cały czas jednak powtarzając mantrę: „I can’t eat flour”.
Pierwszą rzeczą, którą podano na stół był chleb. Oczywiście odsunąłem go od siebie, powtórzyłem jeszcze raz wyraźnie „I can’t eat flour” i udałem się do toalety.
Podczas mojej nieobecności do stolika przytoczono ogromną palmę w donicy.
Po powrocie zapytałem się kelnera, co to ma znaczyć, a on odpowiedział z dumą:
- It’s a flower for you. (To jest kwiatek dla ciebie.)
Najwyraźniej zrozumiał, że przez cały czas właśnie o to się upominałem…
-
- Nowicjusz
- Posty: 11
- Rejestracja: czw 29 sty, 2009 20:16
- Lokalizacja: Kraków
Dodam jeszcze, że na Bliskim Wschodzie bezglutenowy jest falafel - choć wygląda jak kuleczki pieczone z ciasta, robi się go z ciecierzycy (grochu włoskiego). Bezglutenowy jest też humus (pasta z ciecierzycy z sezamem, czosnkiem i cytryną, można łatwo przyrządzić w domu) i muttabel (pasta ze zmielonych bakłażanów z sezamem, jogurtem i oliwa).
Celiakia od urodzenia, Duhring od dwudziestego roku życia. Choroba nie jest dla mnie problemem.
- Małgorzata
- -#Moderator
- Posty: 1579
- Rejestracja: pn 03 sty, 2005 22:56
- Lokalizacja: Warszawa
Przepiękna historyjkazyjacynaziemi pisze: Na koniec śmieszna historyjka podróżnicza z Rumuni (...)
– I can’t eat flour.
Co znaczy oczywiście „Nie mogę jeść mąki”, ale może być też łatwo pomylone z „I can’t eat flower” („Nie mogę jeść kwiatka”). Ponieważ kelner najwyraźniej niespecjalnie dobrze władał angielskim, postanowiłem zamówić coś bezpiecznego, czyli nieśmiertelny kurczak z rożna z frytkami i sałatką, cały czas jednak powtarzając mantrę: „I can’t eat flour”.
Pierwszą rzeczą, którą podano na stół był chleb. Oczywiście odsunąłem go od siebie, powtórzyłem jeszcze raz wyraźnie „I can’t eat flour” i udałem się do toalety.
Podczas mojej nieobecności do stolika przytoczono ogromną palmę w donicy.
Po powrocie zapytałem się kelnera, co to ma znaczyć, a on odpowiedział z dumą:
- It’s a flower for you. (To jest kwiatek dla ciebie.)
Najwyraźniej zrozumiał, że przez cały czas właśnie o to się upominałem…


Z drugiej strony - co za niesamowite zrozumienie ze strony obsługi lokalu dla nietypowych potrzeb konsumenta

-
- Nowicjusz
- Posty: 11
- Rejestracja: czw 29 sty, 2009 20:16
- Lokalizacja: Kraków
Wiesz, to mogło pójść tą drogą: klient nie chce jeść chleba, znaczy nienormalny - trzeba z nim ostrożnieMałgorzata pisze:co za niesamowite zrozumienie ze strony obsługi lokalu dla nietypowych potrzeb konsumenta

Celiakia od urodzenia, Duhring od dwudziestego roku życia. Choroba nie jest dla mnie problemem.
- Małgorzata
- -#Moderator
- Posty: 1579
- Rejestracja: pn 03 sty, 2005 22:56
- Lokalizacja: Warszawa
-
- Nowicjusz
- Posty: 11
- Rejestracja: czw 29 sty, 2009 20:16
- Lokalizacja: Kraków
Źródło: portalspozywczy.pl 20.10.2009 http://www.portalspozywczy.pl/handel/wi ... 23355.htmlAustriacka sieć spożywcza SPAR wprowadziła markę własną produktów bezglutenowych i bezlaktozowych - "SPAR wolne od".
Nowa marka obejmuje ponad 40 produktów takich jak biszkopty, płatki śniadaniowe, makarony i ciasteczka - informuje Planet Retail.
Będą one dostępne, oprócz Austrii, także w plackówkach sieci w Słowenii, Czechach i na Węgrzech.