Nasza rodzina jest liczna - 5 osób, najmłodsza córka na diecie bg. na początku gdy była malutka, czyli 5 lat temu, prowadziłam dwie kuchnie. Ale sporo zdarzało mi się pomyłek np. pomyliłam łopatki służące do przewracania kotletów, czy pomyliłam łyżki służące do mieszania np. krupniku. Teraz nasza kuchnia w zasadzie jest bezglutenowa. Inny jest tylko chleb (dwa tostery) i makaron (dwa sitka, o różnym kształcie, żeby się nie myliły)). Nawet naleśniki najczęściej robię gryczane lub kukurydziane dla wszystkich ( w kuchni francuskiej, bardzo popularne są naleśniki gryczane), w domu robię tylko pierogi bezglutenowe, natomiast glutenowe zawsze kupuję; żeby się nie narobić i żeby mi mąka glutenowa nie fruwała po kuchni

.
Największy kłopot mamy z masłem, dżemem i produktami w opakowaniach. Mimo 5 lat powtarzania, zdarza się, że ktoś sięgnie glutenowym nożem do słoika; jeśli zobaczę, to pół biedy...