Czy bezglutenowe jedzenie jest gorsze niż glutenowe?
Moderator: Moderatorzy
Czy bezglutenowe jedzenie jest gorsze niż glutenowe?
Temat narodził się w innym wątku, nie mającym z nim wiele wspólnego, dlatego grzecznie przenoszę go do działu, gdzie pasuje
Jak w temacie - czy uważacie, że nasze jedzenie jest w jakiś sposób mniej smaczne niż "normalne"? Czy zdarzyło się wam, że poczęstowane nim osoby marudziły i kręciły na nie nosem?
Od siebie dodam, że jako bezglutenowiec od urodzenia nigdy nie miałam poczucia że np. nasze ciasta są gorsze w smaku niż ciasta pszenne. No dobrze, może mam inny punkt widzenia, niż ktoś, kto przeszedł na dietę w wieku dorosłym, ale jednak przeżyłam 3-krotną prowokację glutenem i miałam szansę spróbować "normalnego" jedzenia. Gotuję od zawsze bezglutenowo, i owszem, zdarzały mi się totalne porażki - potrawy zupełnie nieudane i niesmaczne - ale mam wrażenie, że to samo zdarza się i osobom gotującym glutenowo. Na ogół jednak słyszę same pochwały, ludzie zajadają się tym, co przygotuję, najczęściej przy tym wiedzą, że to bezglutenowe jest... Czy ja (tudzież moje otoczenie) stanowimy może jakiś wyjątek?
A jak to jest u was?
Jak w temacie - czy uważacie, że nasze jedzenie jest w jakiś sposób mniej smaczne niż "normalne"? Czy zdarzyło się wam, że poczęstowane nim osoby marudziły i kręciły na nie nosem?
Od siebie dodam, że jako bezglutenowiec od urodzenia nigdy nie miałam poczucia że np. nasze ciasta są gorsze w smaku niż ciasta pszenne. No dobrze, może mam inny punkt widzenia, niż ktoś, kto przeszedł na dietę w wieku dorosłym, ale jednak przeżyłam 3-krotną prowokację glutenem i miałam szansę spróbować "normalnego" jedzenia. Gotuję od zawsze bezglutenowo, i owszem, zdarzały mi się totalne porażki - potrawy zupełnie nieudane i niesmaczne - ale mam wrażenie, że to samo zdarza się i osobom gotującym glutenowo. Na ogół jednak słyszę same pochwały, ludzie zajadają się tym, co przygotuję, najczęściej przy tym wiedzą, że to bezglutenowe jest... Czy ja (tudzież moje otoczenie) stanowimy może jakiś wyjątek?
A jak to jest u was?
To ja mam pole do popisu w tym temacie - ścisłą dietę wprowadziłam parę miesięcy temu pamiętam jak to był na normalnym jedzeniu
Absolutnie się nie zgodzę z tym, że bezglutenowe jedzenie jest gorsze!
Co prawda (nwaiązując do wątku gdzie zczeła się dyskusja) ciast na mące bezglutenowej jeszcze nie piekłam, ale na przykład naleśniki na mix-ie smakują mi i mojemu mężowi 2 razy bardziej niż na zwykłej mące. Pierwsze swoje ciasto w życiu jakie upiekłam samodzielnie było już bezglutnowe - częstowałam nim całą rodzince (bo to w końcu pierwsze ciasto!) i wszyscy mówili, że smaczne... (nie wiem, nie wykluczam, że robili z uprzejmości )
W domu gotuję teraz dla dwóch osób (dla mnie i męża) i jedyna różnica w tym co jemy, sprawdza się do tego, że jemy inne chlebki. Nie słyszałam żeby R. narzekał, jak próbowałam robić dla niego co innego, dla siebie co innego, to mnie opieprzył że mam sobie roboty nie dokładać - zresztą prawdę mówiąc moja kuchnia nie bardzo zmieniła się po wprowadzeniu diety. Zmieniłam tylko sposób zagęszczania sosów, jemy mniej panierowanych mięs (bo drogo wychodzi) i makaron raczej ryżem zastępujemy (bo nie chce mi się osobno dwóch makaronów gotować). I tyle!
Co więcej - od czasu jak przeszłam na dietę jem zdrowiej - kupuję tylko dobre wędliny, dobre sery, unikam jak mogę produktów z konserwantami, i pozwalam sobie na najlepsze słodycze! Nawet w knajpach jest nieźle, bo zamiast "zwyczajnego" piwka popijam sobie winko albo kolorowe drinki - i mam "rozgrzeszenie" z wydawania kasy.
Ostatecznie podumowując - z punktu widzenia świeżego bezglutenowca - smakowo dieta bezglutenowa w niczym od diety glutenowej się nie różni a dodatkowo jest zdrowsza
Absolutnie się nie zgodzę z tym, że bezglutenowe jedzenie jest gorsze!
Co prawda (nwaiązując do wątku gdzie zczeła się dyskusja) ciast na mące bezglutenowej jeszcze nie piekłam, ale na przykład naleśniki na mix-ie smakują mi i mojemu mężowi 2 razy bardziej niż na zwykłej mące. Pierwsze swoje ciasto w życiu jakie upiekłam samodzielnie było już bezglutnowe - częstowałam nim całą rodzince (bo to w końcu pierwsze ciasto!) i wszyscy mówili, że smaczne... (nie wiem, nie wykluczam, że robili z uprzejmości )
W domu gotuję teraz dla dwóch osób (dla mnie i męża) i jedyna różnica w tym co jemy, sprawdza się do tego, że jemy inne chlebki. Nie słyszałam żeby R. narzekał, jak próbowałam robić dla niego co innego, dla siebie co innego, to mnie opieprzył że mam sobie roboty nie dokładać - zresztą prawdę mówiąc moja kuchnia nie bardzo zmieniła się po wprowadzeniu diety. Zmieniłam tylko sposób zagęszczania sosów, jemy mniej panierowanych mięs (bo drogo wychodzi) i makaron raczej ryżem zastępujemy (bo nie chce mi się osobno dwóch makaronów gotować). I tyle!
Co więcej - od czasu jak przeszłam na dietę jem zdrowiej - kupuję tylko dobre wędliny, dobre sery, unikam jak mogę produktów z konserwantami, i pozwalam sobie na najlepsze słodycze! Nawet w knajpach jest nieźle, bo zamiast "zwyczajnego" piwka popijam sobie winko albo kolorowe drinki - i mam "rozgrzeszenie" z wydawania kasy.
Ostatecznie podumowując - z punktu widzenia świeżego bezglutenowca - smakowo dieta bezglutenowa w niczym od diety glutenowej się nie różni a dodatkowo jest zdrowsza
Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej
Na diecie od stycznia 2006
Na diecie od stycznia 2006
Nie jest gorsze, na diecie jestem od ponad roku dopiero, więc mam porównanie. Również gotuję głównie bezglutenowo dla siebie i dla męża, który twierdzi, że nie ma żadnej różnicy między glutenowym i bezglutenowym jedzeniem. A raz nawet kiedy zrobiłam tylko jemu naleśniki ze zwykłej mąki, powiedział, że są niedobre i brzuch go bolał :-k Dziwne trochę, może się przyzwyczaił, chociaż normalne rzeczy też jada, np. pieczywo każdy ma swoje, nie wiem więc... Jedno jest pewne, produkty bezglutenowe różnią się smakiem od zwykłych (troszkę), najbardziej dla mnie smak pierogów, a w zasadzie ciasta, ale ponieważ je uwielbiam to już się przyzwyczaiłam do ich "bezglutkowego" smaczku. Wiele potraw, które jadłam wczesniej jem nadal po ich zmodyfikowaniu (czyli z naszej mąki) bo w ogóle lubię potrawy z mąki typu placuszki, naleśniki, knedle, itp. Ciasta robię już też tylko bezglutenowe i wszystkim smakują, więc nasze jedzonko nie jest gorsze na pewno
Świetny temat! Tylko, że moim skromnym zdaniem trzeba na niego niestety popatrzeć szerzej. Nie zawsze chodzi o to, czy jest gorsze (czytaj: mniej smaczne). Czasem chodzi o to, że jest INNE. Nie jakościowo, bo często nie sposób organoleptycznie zauważyć różnicę. Ale jeśli osoba degustująca wie, że jest bezglutenowe - automatycznie się nastawia negatywnie. Wiem, u Was tak nie ma, albo jest bardzo rzadko. U mnie jest niestety stale. I dlatego wydaje mi się, że nie chodzi po prostu o jakość, ale o szerzej pojętą tolerancję. Zresztą szczerze mówiąc, jestem totalnie załamana zbliżającymi się Świętami, które będą dla mnie tak trudne jak jeszcze nigdy dotąd. Również za sprawą diety. I braku czasu. Zresztą jestem tak rozgoryczona i mam takiego doła, że nie będę więcej pisać, żeby nie psuć przedświątecznej atmosfery.
No ale jak ktoś się nastawia negatywnie - to już jego sprawa - a raczej głupota. No i kwestia dobrej woli Ale cóż, skoto są na tym świecie ludzie, którzy wierzą że ziemia jest płaska, to widocznie są i tacy którzy wierzą, że jedzenie bez mąki przennej jest gorsze.kabran pisze:Nie zawsze chodzi o to, czy jest gorsze (czytaj: mniej smaczne). Czasem chodzi o to, że jest INNE. Nie jakościowo, bo często nie sposób organoleptycznie zauważyć różnicę. Ale jeśli osoba degustująca wie, że jest bezglutenowe - automatycznie się nastawia negatywnie.
Ale dla mnie to tak jakby mówić, że jedzenie wegetriańskie jest gorsze. Nikt przy zdrowych zmysłach tak nie powie - tylko powie, że to normalne jedzenie, tylko bez mięsa.
Zresztą - ja na przykład w ogóle nie zamierzam serwować gościom jedzenie nie-glutenowego. Niedoczekanie żebym w moim własnym domu patrzyła się jak inni coś jedzą, czego ja jeść nie mogę. A mam w te święta przez trzy dni gości. Albo się wszyscy będą "męczyć" razem ze mna - a jak nie chcą to już ich broszka. I w taki sposób postawiłam sprawę, jak teściowa chciała mnie wyręczyć i upiec dla mnie (a raczej dla moich gości) ciasto - glutenowe oczywiście
karbanko - wiem, że łatwo powiedzeć, trudniej wprowadzić w życie - ale proszę, nie dołuj się głupotą innych - to oni powinni być zdołowani, że nie potrafią się zachować.
Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej
Na diecie od stycznia 2006
Na diecie od stycznia 2006
No właśnie :=D>: To jest jedno z przemyśleń, które leżało u podstaw tego wątku. Jak tak sobie czytam wasze przejścia z rodziną i znajomymi, to nie mogę się oprzeć myśli, że ktoś, kto sam nie ma celiakii i z góry zakłada, że bezglutenowe jedzenie będzie niedobre, po prostu demonstruje w ten sposób swój strach przed INNYM. I jeśli z takim nastawieniem spróbuje zjeść bezglutenowe ciastko - to to ciastko będzie dla niego niedobre, bo zadziała samospełniająca się przepowiednia. Gdzieś czytałam, że to jest niestety bardzo ludzka reakcja - podświadomie boję się innego, więc z góry zakładam, że inne = gorsze. Tylko że ja chyba nie mam tej opcji - dla mnie inne = ciekawe, warte poznania. I właśnie tę ciekawość obserwuję najczęściej u moich znajomych i rodziny, kiedy częstuję czymś bezglutenowym. Nie wiem, może to działa moje pozytywne nastawienie do naszego jedzenia, bo ja naprawdę uważam, że ono absolutnie nie jest niedobre. I upieram się maniacko i zapewne nadmiernie optymistycznie przy edukowaniu ludzi niezwiązanych nijak z celiakią, że nasze jedzenie naprawdę też jest dobre i "normalne". No dobrze, zdaję sobie sprawę, że moja własne poczucie normalności jest nieco inne od powszechnie przyjętego - mam nietypową dietę, edukację, zainteresowania, poglądy pewnie też Dlatego dziś, kiedy przeczytałam na forum, że ciasta z naszej mąki nie są tak smaczne jak z normalnej, zaczęłam się zastanawiać, czy moje pozytywne nastawienie nie wynika aby li i jedynie z długiego stażu diety - przyzwyczaiłam się znaczy i już czegoś nie dostrzegam, i biednym, postronnym glutenożercom kit wciskamkabran pisze:Nie zawsze chodzi o to, czy jest gorsze (czytaj: mniej smaczne). Czasem chodzi o to, że jest INNE. Nie jakościowo, bo często nie sposób organoleptycznie zauważyć różnicę. Ale jeśli osoba degustująca wie, że jest bezglutenowe - automatycznie się nastawia negatywnie.
Kabranku, słońce, nie miej doła! My cię i tak lubimy! (brakuje mi emotków - był gdzieś taki emotek z przytulaniem i głaskaniem po główce)Zresztą szczerze mówiąc, jestem totalnie załamana zbliżającymi się Świętami, które będą dla mnie tak trudne jak jeszcze nigdy dotąd. Również za sprawą diety. I braku czasu. Zresztą jestem tak rozgoryczona i mam takiego doła, że nie będę więcej pisać, żeby nie psuć przedświątecznej atmosfery.
Ostatnio zmieniony czw 13 kwie, 2006 15:09 przez kfiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie wynika, nie wynika. Ja pisałam już w tamtym wątku, że moje ciasta bardzo wszystkim smakują, dzieci podżerają córce w szkole. Właśnie zostałam mianowana dostarczycielem ciast na rodzinne Swieta (a mąki glutenowej nawet nie posiadam). A przecież mam porównanie, bo poza domem jadam glutenowe - nie jestem na diecie.kfiatek pisze:Dlatego dziś, kiedy przeczytałam na forum, że ciasta z naszej mąki nie są tak smaczne jak z normalnej, zaczęłam się zastanawiać, czy moje pozytywne nastawienie nie wynika aby li i jedynie z długiego stażu diety - przyzwyczaiłam się znaczy i już czegoś nie dostrzegam, i biednym, postronnym glutenożercom kit wciskam
A Ciebie, Kabranko, kochamy, nie tylko lubimy
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
Nie chcę się rozpisywać, żeby nie zniechęcać początkujących, ale ja akurat nie lubię "mącznego" jedzenia z maki PKU. To ciągle nie to co pamiętam z czasów przed zdiagnozowaniem. Jem praktycznie tylko chleb i używam bułki tartej bezglutenowej.
Oczywiście nie jest to powód do nietrzymania diety. Staram się jeść produkty "naturalne", które przy okazji są bezglutenowe (z mąki ziemniaczanej, kukurydzianej, amarantusa) ewentualnie zastępować przysmaki piekarnicze (ciastka) innymi (lody, czekolada).
Ale może to tylko moje wyuzdane upodobania ...
Generalnie - zachęcam do prób !
Oczywiście nie jest to powód do nietrzymania diety. Staram się jeść produkty "naturalne", które przy okazji są bezglutenowe (z mąki ziemniaczanej, kukurydzianej, amarantusa) ewentualnie zastępować przysmaki piekarnicze (ciastka) innymi (lody, czekolada).
Ale może to tylko moje wyuzdane upodobania ...
Generalnie - zachęcam do prób !
Toście mnie Dziewczyny zbuntowały i prawie wszystko upiekłam bezglutenowe. A co będę sobie żałować! W chwili szaleństwa nawet babę drożdżową wykonałam (w maszynie do chleba), a urosła mi tak jak żadna glutenowa... W smaku podobna do "oryginału" tylko może trochę bardziej krucha. Ciekawe, jaka będzie jutro...
Co do smaku bezglutenowych wyrobów to mam taką refleksję: pierwsze ciastka bg jakie jadłam pochodziły z polskiej firmy, no i miały smak hmmmm... słodkiego gipsu. Niezłe, jeśli się kilka lat ciastek nie jadło, ale po jakimś czasie wymagania rosną. Zaczęłam degustować różności - -i doszłam do wniosku, że te najlepsze (niestety zagraniczne) mają o wiele bogatszy skład; mnóstwo dziwnych dodatków, kilka rodzajów mąk, skrobi. Efekt organoleptycznie sto razy lepszy, ale dla alergika katorga. Dostałam kiedyś katalog firmy Schar i po wnikliwej analizie składu, wyszło mi że z ich oferty mogę zjeść jedynie ten katalog. Reszty nie nada...
A co do stosunku otoczenia do mojej radosnej, bezglutenowej twórczości - przyszłość (niedaleka) pokaże... Ale nie będę się przyznawać, co jest bg. Żeby nie uprzedzić....
Co do smaku bezglutenowych wyrobów to mam taką refleksję: pierwsze ciastka bg jakie jadłam pochodziły z polskiej firmy, no i miały smak hmmmm... słodkiego gipsu. Niezłe, jeśli się kilka lat ciastek nie jadło, ale po jakimś czasie wymagania rosną. Zaczęłam degustować różności - -i doszłam do wniosku, że te najlepsze (niestety zagraniczne) mają o wiele bogatszy skład; mnóstwo dziwnych dodatków, kilka rodzajów mąk, skrobi. Efekt organoleptycznie sto razy lepszy, ale dla alergika katorga. Dostałam kiedyś katalog firmy Schar i po wnikliwej analizie składu, wyszło mi że z ich oferty mogę zjeść jedynie ten katalog. Reszty nie nada...
A co do stosunku otoczenia do mojej radosnej, bezglutenowej twórczości - przyszłość (niedaleka) pokaże... Ale nie będę się przyznawać, co jest bg. Żeby nie uprzedzić....
A ja zaserwuję gościom tylko jedzenie bezglutenowe. Przyjęli zaproszenie więc muszą się dostosować Chociaż, muszę przyznać, moja rodzinka normalnie podchodzi do diety, jaką stosuje się w moim domu. Prawdę mówiąc wolę nawet przygotować sama święta niż iść w gości bo mam pewność, że moje dziecię zje na 100 % zdrowo.
Z różnych względów nie będą to szaleństwa kulinarne ale przecież nie o to chodzi
Najważniejsze, że posiedzimy razem przy stole, porozmawiamy, napijemy się winka, staropolskim zwyczajem stukniemy się jajem... Czego i Wam wszystkim życzę
Z różnych względów nie będą to szaleństwa kulinarne ale przecież nie o to chodzi
Najważniejsze, że posiedzimy razem przy stole, porozmawiamy, napijemy się winka, staropolskim zwyczajem stukniemy się jajem... Czego i Wam wszystkim życzę
- anakon
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 609
- Rejestracja: czw 08 sty, 2004 12:27
- Lokalizacja: Warszawa
Coz...powiem tak, porownanie mam bo bywalam na prowokacjach niejednokrotnie i zarowno w normalnym jedzeniu jak i w bezglutenowym bywaja rzeczy pyszne i paskudne w smaku(choc to oczywiscie jest posrednio rzecz gustu). Mnie w kazdym razie pewne rzeczy smakuja, a pewne nie. Jest oczywiscie pewne ograniczenie w diecie bezglutenowej polegajace na tym, ze nie wszystkie odpowiedniki "normalnej" zywnosci da sie z powodzeniem w warunkach domowych wyprodukowac. Mimo szczerych checi dotychczas probowane przeze mnie pizze, bodaj 3 firm bezglutenowych kolo prawdziwej pizzy nawet nie lezaly...Mozliwe, ze brak mi inwencji kulinarnej, bo samej mi sie nie chce kombinowac z produkcja wlasna. Podobnie jest z pierogami i ogolnie ciastem drozdzowym. Pozostale rzeczy chyba jakos latwiej sie daja zastapic, a ciasta bezglutenowe nie daja sie odroznic od normalnych w smaku, czego dowodem np. moj maz, ktory z ust mi wyrwal w swieta kawalek ciasta podejrzewajac, ze objadam sie normalnym plackiem...a tymczasem okazalo sie, ze to on w blogiej nieswiadomosci pozeral placek dla mnie...Tez raczej jak gotuje cos czy pieke to robie to dla wszystkich bezglutenowo, bo jak mam u licha probowac, doprawiac etc. nie mogac jesc tego co przygotowywuje, no i nikt specjalnie nie protestuje.(a na pierogi maz jest zmuszony jezdzic do wlasnej mamy...).
Poświąteczne refleksje "kuchenne" mam takie:
- moja rodzina zjadła babkę drożdżową bezglutenową, nie zorientowawszy się co do jej prawdziwej natury :roll:
- z braku pomysłu zrobiłam murzynka w formie mazurka czekoladowego i też nikt się nie zorientował...
- mój chleb gryczany (nie mówiłam głośno, że bezglutenowy) zrobił furorę wśród "starszego pokolenia".
To tyle pozytywów.
Natomiast bardzo nieprzyjemnym zgrzytem było dla mnie totalne zdziwienie (połączone z drwiącym wzruszeniem ramion w stylu "znowu coś wymyśliła") kiedy na swoje wypieki bg zażądałam osobnego talerza. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego bezglutenowe nie może leżeć razem z glutenowym... No i że z tą dietą to chyba przesadzam...Kurcze, dziwna jakaś jestem? :-k
- moja rodzina zjadła babkę drożdżową bezglutenową, nie zorientowawszy się co do jej prawdziwej natury :roll:
- z braku pomysłu zrobiłam murzynka w formie mazurka czekoladowego i też nikt się nie zorientował...
- mój chleb gryczany (nie mówiłam głośno, że bezglutenowy) zrobił furorę wśród "starszego pokolenia".
To tyle pozytywów.
Natomiast bardzo nieprzyjemnym zgrzytem było dla mnie totalne zdziwienie (połączone z drwiącym wzruszeniem ramion w stylu "znowu coś wymyśliła") kiedy na swoje wypieki bg zażądałam osobnego talerza. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego bezglutenowe nie może leżeć razem z glutenowym... No i że z tą dietą to chyba przesadzam...Kurcze, dziwna jakaś jestem? :-k
I każdemu wolno mieć własne upodobania żywieniowe. Mnie też niektóre potrawy bezglutenowe nie smakują, ale to samo mogę powiedzieć o niektórych potrawach "normalnych" (nie zawierających naturalnie żadnego glutenu). Nie ma przepisu, że wszystko musi smakować wszystkim Jak ktoś, tak jak ty, spróbował i stwierdził, że mu coś nie smakuje, to jego prawo. Natomiast drażnią mnie niezmiernie postawy osób, które czasem niestety bezglutek spotyka na swojej drodze - takich, które nigdy nic bezglutenowego nie próbowały, a z góry zakładają, że to na pewno jest niedobre... Stąd powyższy temat.Magdalaena pisze:ja akurat nie lubię "mącznego" jedzenia z maki PKU.
Dokładnie tak samo uważam.anakon pisze:zarowno w normalnym jedzeniu jak i w bezglutenowym bywaja rzeczy pyszne i paskudne w smaku(choc to oczywiscie jest posrednio rzecz gustu).
Piękne!anakon pisze:moj maz, ktory z ust mi wyrwal w swieta kawalek ciasta podejrzewajac, ze objadam sie normalnym plackiem...a tymczasem okazalo sie, ze to on w blogiej nieswiadomosci pozeral placek dla mnie...
Oj tak! Jest taka jedna polska firma bezglutenowa, która w "słodkim gipsie" przoduje Dziś właśnie przyciśnięta głodem w dłuższej podróży samochodowej byłam zmuszona skonsumować takie ciastka. Brr. Słodkie, lepkie i w ogóle nie teges. Na szczęście mamy już na rynku jakiś wybór - a przynajmniej jest on większy, niż, dajmy na to, 20 lat temu I można też kupić dobre ciastka. Z polskich firm Smak Życia robi moim zdaniem dobre ciastka, tylko one zdaje się bazują na kukurydzy...kabran pisze:pierwsze ciastka bg jakie jadłam pochodziły z polskiej firmy, no i miały smak hmmmm... słodkiego gipsu.
Brawo! Tak trzymać! Reakcja twojej rodziny wspaniale pokazuje, jaki wpływ mają uprzedzenia jedzącego na wrażenia smakowe... Piękne jest to, że nieświadomi niczego jedzą i im smakuje, ciekawe, czemu? A jakby wiedzieli, że to bezglutenowe, to na pewno zaraz by się okazało, że niedobre ](*,) Ech, a swoją drogą, zamierzasz ich kiedyś uświadomić, co jedli - po fakcie, oczywiście? Ja bym się pewnie nie powstrzymała od drobnej satysfakcji i uświadomiła dopiero wtedy, jakby już parę razy zjedli różne dobre rzeczy i pochwalili -no ale ja tam miewam czasem ataki paskudnego charakteru Nie, nie jesteś jakaś dziwna, to oni są jacyś dziwni - tak lepiej?kabran pisze:Toście mnie Dziewczyny zbuntowały i prawie wszystko upiekłam bezglutenowe.
A ja właśnie wróciłam ze Świąt u teściowej i turlam się z przejedzenia. A miałam się, choroba, odchudzać... Były 3 rodzaje ciasta - wszystkie bezglutenowe i tylko jedno sama piekłam. W ogóle wszystko oprócz chleba i części kupnej wędliny było bezglutenowe. Wszyscy jedli to samo, smakowało im i jakoś wszyscy żyją
Ostatnio zmieniony wt 18 kwie, 2006 21:57 przez kfiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
- vixi
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 831
- Rejestracja: wt 05 paź, 2004 16:59
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
bezglutenowe nie jest gorsze po prostu czasami trudno coś zrobić z bezglutenowej mąki - np. kruche ciasteczka - o zgrozo takie kruche , że można by to nazwać piaskiem w rękach ale ciągle mam nadzieję, że w końcu dojdę do perfekcji - czy komuś się udało? no a jeśli chodzi o to czy jest gorsze to jeszcze powiem , że tylko z tego względu , że droższe...