Czy bezglutenowe jedzenie jest gorsze niż glutenowe?

Jak sama nazwa wskazuje...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Ola*
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 441
Rejestracja: śr 15 lut, 2006 10:41
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Ola* »

To jeszcze moje refleksje poświąteczne - miałam w święta w gościach dalszą rodzinkę męża, z którą niekoniecznie chciałam roztrząsać całą historię mojej choroby i tłumaczyć cóż to takiego jest ta dieta bezglutenowa.
Całe przyjcie było bezglutnowe - sałatki, wędlinka, sery, ciasto... Pieczywa nie podaliśmy - i to nie ze względu na mnie, tylko dlatego, że nie przewidywaliśmy pieczywa na imprezie.
I było całkiem normalnie. Nikt się nie zorientował, że "coś jest nie tak" :wink:
Awatar użytkownika
vixi
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 831
Rejestracja: wt 05 paź, 2004 16:59
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Post autor: vixi »

hehe a no brawo tak też można - pozdrowionka.
Awatar użytkownika
kfiatek
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 824
Rejestracja: czw 22 lip, 2004 11:11
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: kfiatek »

Ola* pisze:To jeszcze moje refleksje poświąteczne
No właśnie. Po tych świętach mam wyjątkowo bogaty zestaw przypadków do refleksji...

Po pierwsze, jeszcze przed świętami zostałam zaproszona do osób, u których nigdy wcześniej nie byłam i które nigdy wcześniej nie zetknęły się z dietą. Zadzwoniłam, wyjaśniłam, dałam listę rzeczy dozwolonych i zabronionych, obiecałam upiec ciasta, ale i tak szłam tam odpowiednio zestresowana. Tymczasem okazało się, że pani domu podeszła do sprawy tak, że aż mi szczęka opadła, bo nie tylko przygotowała masę potraw w formie szwedzkiego stołu, to jeszcze ten stół podzieliła na zasadzie - po prawej rzeczy jadalne dla mnie, po lewej niejadalne :shock: Normalnie rozczuliła mnie tym ogromnie - jeszcze nikt, poza rodziną, nie zadał sobie tyle trudu, żeby mnie ugościć... Po czym nastąpił element propagandowy :wink: czyli konsumpcja bezglutenowego ciasta przyniesionego przeze mnie. Żadna z osób na imprezie obecna nie jadła nigdy ciasta bezglutenowego, przed konsumpcją powiedziałam im, że ono bezglutenowe, i tu goście wykazali się klasą, bo z reakcji zaprezentowali najpierw ciekawość (na zasadzie - o, to koniecznie muszę spróbować!), a potem zdumienie i pochwały, jakie to dobre 8) Ech, żeby wszyscy ludzie tak podchodzili do sprawy, to naprawdę żyłoby nam się dużo łatwiej...

Po drugie, zaniosłam trochę z moich licznych pierniczków do pracy. Część osób wie o mojej diecie, sporo osób jeszcze nie. Piękne było to, że i jedni, i drudzy jedli i chwalili 8)

No, ale żeby mi nie było za słodko, znalazłam się, chyba po raz pierwszy w życiu, w niezbyt fajnej sytuacji rodzinno-świąteczno-stołowej, kryptonim "dalsi krewni nieprzyzwyczajeni do diety" :wink: Mianowicie na święta odwiedziła nas pewna ciocia, która do tej pory jakoś styczności z problemem bezglutenowości nie miała. Ciocia, niestety, ewidentnie bała się nowego = obcego = na pewno niedobrego ](*,) Częstuję ciocię ciasteczkami - ciocia "a, to bezglutenowe?" Ja radośnie, że tak (ech, ta moja słodka, niewinna szczerość :D ), na to ciocia siedzi, patrzy podejrzliwie, i widać, że wziąć się boi. Nie wzięła. Cokolwiek dziwnie mi się zrobiło... Niestety ciocia miała wyjątkowego pecha, bo na stole były 3 rodzaje ciasta i kilka rodzajów ciasteczek, z czego tylko przyniesione przez nią ciasto było glutenowe, a reszta to radosna twórczość teściowej i moja 8) No i ciocia poczuła się w końcu zobligowana, żeby coś z tego stołu spróbować. Po długich wahaniach i widocznej walce z sobą w końcu poprosiła o malutki kawałek tortu. Po czym spróbowała i ze zdumieniem stwierdziła "ale... to jest dobre!" :D Teściowa, autorka tortu, z oburzeniem odparła, że oczywiście że dobre, przecież to normalne ciasto z normalnego przepisu (mówię o torcie migdałowo-orzechowym bez mąki, na który przepis podałam kiedyś na forum). Niestety, ciocia po konsumpcji tortu spytała, co mi jest jak zjem gluten i czy to przypadkiem nie tak, że problem jest "tylko w mojej głowie" ](*,) Ech. Chyba jestem nieprzyzwyczajona do takiego podejścia, czy co...

Niniejszym, na Nowy Rok życzę nam wszystkim, żeby nasze otoczenie miało jak najwięcej życzliwości, pozytywnej ciekawości nowego i tolerancji dla nas.
Ostatnio zmieniony sob 30 gru, 2006 19:08 przez kfiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Awatar użytkownika
Sheep
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1431
Rejestracja: czw 15 gru, 2005 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sheep »

A ja miałam bardzo przyjemne zaskoczenie związane z wigilią pracową. Była to kolacja zorganizowana w przybytku pod Warszawą, a w menu: zupa, ciepłe danie oraz dużo przystawek. Rozmawiałam z panem organizującym oraz panem kucharzem, którzy wykazali się dobrą wolą oraz zrozumieniem, a ja tłumaczeniem uproszczonym, ale chyba skutecznym.
Zupa była grzybowa z makaronem, ale makaron dodawany osobno, więc ja dostałam bez. Na drugie, ku mojej wielkiej uciesze, łosoś i ziemniaki z grilla oraz podgotowane warzywka.
A przystawki - rewelacja, śledź zwykły z cebulką, pstrąg w galarecie, wędliny pieczone na miejscu, jakieś sery. Nie mogłam jeść tylko takich zawijasków z naleśników i ryby z farszem z kaszy mannej, o czym uprzedził mnie pan kucharz.
A do picia - soki i wino. Rozpisuję się, ale to dlatego, że byłam przeszczęśliwa, nie musząc się właściwie ograniczać z jedzeniem.

A wigilia rodzinna również OK, no ale rodzina już od ponad roku jest świadoma diety. Babcia robi rewelacyjne pierogi bg, karp miał panierkę z mojej mąki dla wszystkich, tylko ciast nie było dla mnie (prócz moich pierniczków, ale i tak nie mogłam ich zmieścić :D). Przy dalszej rodzinie już tak różowo nie bywa, ale co robić.
W każdym razie podpisuję się pod życzeniami kfiatka - jak najwięcej takich przypadków życzliwości, zrozumienia i smacznego jedzenia życzmy sobie :D
Obrazek
Awatar użytkownika
Ola*
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 441
Rejestracja: śr 15 lut, 2006 10:41
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Ola* »

u mnie w święta był ok... wszystkim życzę takiego podejścia jakim wykazała się moja rodzinka :D
Co prawda mama na początku się nie popisała - zadzwoniłam do niej przed świętami mówiąc, że przywiozę swoje ciasta bezglutenowe. I było wielkie zdziwienie w telefonie - aaaa, bo ty nie możesz :evil: No ale później było już ok :wink:
Teściowie dostali ode mnie mąkę, proszek do pieczenia, bułkę tartą - zrobili specjalnie dla mnie pierogi, upiekli makowiec i opanierowali rybki.
U mamy podobnie - ryba dla mnie była panierowana w bezglutenowej bułce tartej.
W sumie były trzy rodzaje ciasta bezglutenowego i wszyscy je wcinali aż się uszy trzęsły - dawno się tak nie objadłam :D

Po świętach wyjechałam na szcześciodniowy wyjazd sylwestrowy - mieliśmy zamówione obiady i kolację sylwestrową w cateringu. Ustaliłam przed wyjazdem z panią co mogę - i za każdym razem posiłek był dla mnie podawany osobno - widać było, ze zupa jeszcze przed zabieleniem, czy na przykład kapusta przed dodaniem zasmażki, mięso niepanierowane, a jak dla wszystkich był makaron, to dla mnie przyjeżdżał osobno ryż. Kobieta również miała świadomość, że nie może smażyć mojego mięsa w tłuszczu, w którym samażne było coś w panierce. Nie wiem czy było w 100% bezpieczenie - ale nic mi nie wyskoczyło po powrocie, więc chyba było wszystko ok :)
Jak widać - da się :D :D :D
Lila
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 50
Rejestracja: czw 14 wrz, 2006 11:57
Lokalizacja: Wielkopolska

Post autor: Lila »

My miałyśmy dopiero pierwsze święta bezglutenowe i trochę się obawiałam jak to będzie. Zgrzyt nastąpił już w szkole na Wigilii, kiedy dziewczynki z klasy Liwii zauważyły że na opakowaniu ciasta., które przyniosła, był napis "bezglutenowe" i nie chciały go jeść. Chłopcy się takimi bzdurami nie przejmowali i zjedli bez problemu. Opłatki też kupiłam dla wszystkich dzieciaków bezglutenowe i dobrze, że o tym dzieczynki nie wiedziały, bo pewnie też odmówiłyby ich zjedzenia. Teoretycznie wyjściem byłoby upieczenie ciasta, ale przy moich kiepskich umiejętnościach cukierniczych nie mogłam ryzykować, a zależało mi, żeby Liwia kiedy inne dzieci będą zajadały ciasta upieczone przez inne mamy nie czuła się osamotniona. Choć oczywiście nie powinna tego ciasta jeść po 1: z uwagi na cukrzycę, a po 2 : z uwagi na alergię na jajka i mąkę kukurydzianą, ale postanowiłam trochę przymknąć oko, bo cukier, od dziwo, przez całe święta i przedtem miała dobry, a uczulenie nie jest jakieś agresywne i w sumie nie daje żanych objawów.Muszę co jakiś czas to jedzenie choć trochę urozmaicić, bo ile czasu można jechać na buraku i marchewce i ryżu? Bałam się, że pierogi mi się nie skleją a potem rozkleją, ale wyszły bardzo dobre i rybka także. Może z czasem spróbuję coś samodzielnie upiec?
Mama trzynastoletniej Liwii, chorej na cukrzycę i celiakię.
Awatar użytkownika
Patka
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 527
Rejestracja: ndz 28 lis, 2004 17:31
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Patka »

U mnie lata przyzwyczajeń mama i teściowa super gotują bezglutenowo dla wszystkich zresztą na Wigilii było tyleee potraf, że nie byłam w stanie wszystkiego spróbować ...
Lila wstrętne te dziewczyny... gdybym była ich nauczycielką miały by ze mną porządną rozmowę i rodzice też ...
na sylwestra mieliśmy swoje jedzenie zresztą i tak na takich imprezach niewiele jemy ...
Awatar użytkownika
asiar
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 394
Rejestracja: ndz 22 sty, 2006 11:08
Lokalizacja: Pomorze

Post autor: asiar »

Lilko, zdaje się, że mamy córki w zbliżonym wieku, z tym, że moja ma o tyle lepiej, że jest już długo na diecie i dzieciaki praktycznie taką ją znają i akceptują, ale moja rada- naprawdę przełam się i spróbuj coś upiec samodzielnie na imprezę szkolną. Liwia może jeść wówczas tylko Twój wypiek i jeszcze wmówić innym, że dlatego, że jest najlepszy :wink: , no i nie będzie żadnych etykietek, co to i z czego.
Awatar użytkownika
Ola*
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 441
Rejestracja: śr 15 lut, 2006 10:41
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Ola* »

Lilo - paskudne te koleżanki Twojej córki. Wydaje mi się, że powinnaś jakoś interweniować - nie wiem, może na zebraniu, może wcześniej, w prywatnej rozmowie z nauczycielką... Chyba przydałaby się im jakaś godzina wychowawcza poświęcona tolerancji. Dobrze chociaż, że chłopcy fajni.
A jak nie masz ręki do pieczenia - to najlepiej najpierw potestować w domu. Na tym forum są przepisy na ciasta, które robi się banalnie i praktycznie nie da się ich zepsuć.
Ja sama przed przejściem na dietę nigdy wcześniej nie piekłam. A teraz wyszukuję na forum proste przepisy i wszyscy chwalą! Polecam na początek ciasto mandarynkowe :wink:
Trzymaj się!
Awatar użytkownika
Magdalaena
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1366
Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Magdalaena »

Powtórzę tutaj mój niepopularny pogląd - zachowania takie jak tych dziewczynek świadczą nie o ich stosunku do celiakii tylko o stosunku do innych ludzi a córki Lili w szczególności.

Jestem katoliczką i nie jem mięsa w piątki. Przekonałam się, że zbiór osób, które uważają to za głupie w zasadzie pokrywa się ze zbiorem osób, którym przeszkadza dieta bezglutenowa.
Magdalaena
celiakia zdiagnozowana w sierpniu 2003 r.
Obrazek
Awatar użytkownika
GosiaM
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 866
Rejestracja: pn 24 maja, 2004 22:49
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: GosiaM »

Lila, myślę podobnie jak Ola* . Porozmawiaj z wychowawcą i może faktycznie, również i na zebraniu z rodzicami - tutaj chyba wszystkich należy nauczyć tolerancji.
Z tego co pamiętam to Liwia skarżyła się już na koleżanki z klasy.
Ostatnio zmieniony pt 05 sty, 2007 23:50 przez GosiaM, łącznie zmieniany 1 raz.
Lila
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 50
Rejestracja: czw 14 wrz, 2006 11:57
Lokalizacja: Wielkopolska

Post autor: Lila »

Może wyda się to Wam chowaniem głowy w piasek, ale nie będę poruszać tej kwestii z wychowawczynią ani rodzicami. W ogóle wydaje się, że klasa szybciej zaakceptowała cukrzycę i zrozumiała tę chorobę (choć nie do końca) niż celiakię. Ale do rzeczy: w tej chwili sytuacja w klasie Liwii nie jest najgorsza w porównaniu z tym co bylo w klasach I-III. Liwia chodzi na rożne imprezy typu urodziny czy imieniny.Była już taka sytuacja, że jedna z mam przygotowywała obiad specjalnie dla niej. Kiedy indziej zabiera po prostu swoje jedzenie i nie ma problemu. Z tego powodu, ze je coś innego albo coś inaczej przyrządzonego nikt jej nie docina i nie robi przykrości. Ta sytuacja z tym ciastem to był pierwszy raz. Nie było żadnych nieprzyjemnych uwag, po prostu nie chciały go jeść. Kiedy dziewczynki były na imieninach u Liwii podałam ciastka bezglutenowe (kupne) i zjadły wszystko. A co do rozmowy z rodzicami, to szkoda gadać. Przepaść mentalna jest zbyt szeroka. Nie chcę tu sugerować, że ja jestem cacy a reszta jest bee, ale pomiędzy rodzicami a mną nie było nigdy porozumienia i zrozumienia. Doświadczenie i priorytety życiowe są tak różne, że po prostu nie ma na to szans.
Mama trzynastoletniej Liwii, chorej na cukrzycę i celiakię.
Awatar użytkownika
GosiaM
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 866
Rejestracja: pn 24 maja, 2004 22:49
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: GosiaM »

Lila, ja Ciebie nie potępiam, znasz te dziewczynki i rodziców i najlepiej wiesz jak zachować się żeby Liwia na tym nie ucierpiała.
Liwii życzę dużo wytrwałości w trzymaniu diety. Myślę, że dzielna z niej dziewczyna i taką niech pozostanie.
Awatar użytkownika
Małgorzata
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1579
Rejestracja: pn 03 sty, 2005 22:56
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Małgorzata »

Lila - dlaczego nie chcesz poruszyć tematu z wychowawczynią? Wydaje mi się, że wychowawca MUSI takie rzeczy wiedzieć, żeby pomagać dziecku w trudnych chwilach. Oczywiście pod warunkiem, że sam jest osobą sensowną, co niestety nie zawsze jest normą w naszych szkołach...
Ja o celiakii powiedziałam pierwszego dnia pierwszej klasy, potem jeszcze dyskutowałyśmy z panią wiele razy. Na szczęście pani jest wspaniała - sama dba o to, żeby dziecku nie było przykro w sytuacjach "konsumpcyjnych", w klasie zawsze jest coś rezerwowego bezglutenowego, nawet na zebraniu poprosiła rodziców, żeby np. w przypadku urodzin czy imienin dawali dzieciom do częstowania słodycze bez glutenu. Ostatnio zadzwoniła do mnie spytać czy Michał może zjeść coś co przyniósł kolega, bo nie była pewna...
A dzieci - nie ma żadnego problemu, nawet niektóre same przypominają rodzicom co Michał może a czego nie...
Lila - życzę Ci, aby Wasze problemy zniknęły jak najszybciej. Po pewnym czasie dzieciaki się oswoją i będzie OK. Uważam jednak, że powinnaś rozmawiać o tym z wychowawczynią i prowadzić mimo wszystko jakieś akcje "oswajające", np. z dobrymi ciasteczkami czy smacznym ciastem - polecam bananowca chociażby :D
Trzymam kciuki :D
Ostatnio zmieniony wt 09 sty, 2007 22:14 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
GosiaM
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 866
Rejestracja: pn 24 maja, 2004 22:49
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: GosiaM »

Małgosiu, siedzę i czytam kolejny raz to co napisałaś i muszę Ci przyznać rację. Moja Asia chodzi do zerówki szkolnej. Na początku roku wypełniałam kartkę o stanie zdrowia dziecka i dostarczałam oświadczenie od lekarza o celiakii. Osobiście z panią nie rozmawiałam. Asia dziś po chorobie zaniosła z okazji minionych urodzin bezglutenowe michałki. Czytam co napisałaś i mam jakieś takie wewnętrzne poczucie winy, że przecież faktycznie powinnam o diecie Asi porozmawiać.
ODPOWIEDZ