Jak rozmawiać z otoczeniem
Moderator: Moderatorzy
- pleomorfa
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3797
- Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
- Lokalizacja: Polska
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Zależy od człowieka, nie znalazłam szczerze mówiąc powiązania z wiekiem. Wujek mojego chłopaka (facet ma jakoś 60 lat) zrozumiał bez problemu, pytał co mogę, a nawet sam potem podtykał pod nos rzeczy, które mogłam jeść na imprezie. Moja babcia jest w jego wieku i bardzo długo trawiła na czym to polega, ale też się nie śmiała ani nic, teraz nawet robi sałatki pode mnie na imprezach. W szkole było zrozumienie u tych, którzy o tym wiedzieli, a inni tylko się dziwnie patrzyli na pudełka, które ze sobą nosiłam. Bywają przypadki braku zrozumienia, podtykania pod nos, śmiania się, pytań "odchudzasz się?". Na te ostatnie najwyżej mówię, że tak...bo wtedy niektórym łatwiej ogarnąć, że ktoś może być na diecie, nawet jeśli miałoby to być odchudzanie z kości na ości.
Także kwestia towarzystwa w jakim się człowiek obraca, może akurat ta młoda nie ma tak ciasnych horyzontów jak te starsze.
Także kwestia towarzystwa w jakim się człowiek obraca, może akurat ta młoda nie ma tak ciasnych horyzontów jak te starsze.
Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko. - Bruce Lee
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
viollu, nie chcę generalizować i wieszać zwierząt na starszych rocznikach - coś w tym jest, aczkolwiek z młodszymi też można mieć meksyk i to czasem bardziej złośliwy. wiek wiekiem, dużą rolę odgrywa tu charakter człowieka.
- pleomorfa
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3797
- Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
- Lokalizacja: Polska
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
A coś w tym jest Leeloo.
Ja przed operacją miałam na oddziale same panie 50+, jak przyszedł student z ankietą i zaczął pytać, a ja odpowiadać to on, a z nim wszystkie panie zaczęły przecierać oczy ze zdumienia, bo przecież ja miałam "tylko" 18 lat. A potem same pytały, co jem, dlaczego tak, czy to wszystko prawda, a potem jak nie było mnie na sali, a panie z jedzeniem przychodziły to one im mówiły, że "koleżanka raczej tego jeść nie będzie". Kochane były
Na pewno młodzi wychowują się w trochę innym otoczeniu, gdzie jest więcej alergii i chorób, może dlatego kwestia łatwości przyswajania takiej, a nie innej rzeczywistości.
Ja przed operacją miałam na oddziale same panie 50+, jak przyszedł student z ankietą i zaczął pytać, a ja odpowiadać to on, a z nim wszystkie panie zaczęły przecierać oczy ze zdumienia, bo przecież ja miałam "tylko" 18 lat. A potem same pytały, co jem, dlaczego tak, czy to wszystko prawda, a potem jak nie było mnie na sali, a panie z jedzeniem przychodziły to one im mówiły, że "koleżanka raczej tego jeść nie będzie". Kochane były

Na pewno młodzi wychowują się w trochę innym otoczeniu, gdzie jest więcej alergii i chorób, może dlatego kwestia łatwości przyswajania takiej, a nie innej rzeczywistości.
Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko. - Bruce Lee
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
pleo 
trzeba być wyrozumiałym dla starszych, żyli w obrzydliwych czasach, a to co dzieje się teraz - przerasta nawet młodych, więc nie ma się co dziwić, że mogą być skrzywieni na dzień dobry. ale jak się zburzy pierwsze mury, i pogada bez uprzedzeń i fałszu, szczerze, to wydobędzie się to dobro. a jak nie, to sayonara! mało to fajnych ludzi na świecie?

trzeba być wyrozumiałym dla starszych, żyli w obrzydliwych czasach, a to co dzieje się teraz - przerasta nawet młodych, więc nie ma się co dziwić, że mogą być skrzywieni na dzień dobry. ale jak się zburzy pierwsze mury, i pogada bez uprzedzeń i fałszu, szczerze, to wydobędzie się to dobro. a jak nie, to sayonara! mało to fajnych ludzi na świecie?

Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Budujące jest to co piszecie.
Nie jestem na diecie bezglutenowej. Nie jem cukru, drożdży i pszenicy (oprócz durum i orkisz) od 15.06.2014.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Z otoczeniem? Ja mam prośbę o informacje jak rozmawiać na forum.
Każdy wie na co choruje i co mu wolno, a co nie.
czy kiedy podaje przepis - na cokolwiek - i jest produkt w dwóch wersjach bg i glut to musze specjalnie zaznaczać, że chodzi o bezglutenowy? - na proszek do pieczenia lub użyta mąka? Skoro nie ma napisane jaja mąka, a jest się chorym na celiakię to rozum podpowiada, żeby brać to co wolno - tak samo z proszkiem do pieczenia. W przypadku choroby, jak i tego, że piszemy na forum chorobowym to jasne jak słońce jest to, że priorytety osób odwiedzających to forum jest troszke inne od normalnych kryteriów.
Każdy wie na co choruje i co mu wolno, a co nie.
czy kiedy podaje przepis - na cokolwiek - i jest produkt w dwóch wersjach bg i glut to musze specjalnie zaznaczać, że chodzi o bezglutenowy? - na proszek do pieczenia lub użyta mąka? Skoro nie ma napisane jaja mąka, a jest się chorym na celiakię to rozum podpowiada, żeby brać to co wolno - tak samo z proszkiem do pieczenia. W przypadku choroby, jak i tego, że piszemy na forum chorobowym to jasne jak słońce jest to, że priorytety osób odwiedzających to forum jest troszke inne od normalnych kryteriów.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Michal dla osob, ktore wiedza, o co cho w chorobie to samo napisanie proszek do pieczenia bedzie znaczyko, ze trzeba wziac bezglutenowy.
Natomiast musimy pamietav, ze wchodzi tu duzo poczatkujacych, ktorzy takich rzeczy nie wiedza.
Moim zdaniem powinno sie pisac, jak krowie na rowie
Natomiast musimy pamietav, ze wchodzi tu duzo poczatkujacych, ktorzy takich rzeczy nie wiedza.
Moim zdaniem powinno sie pisac, jak krowie na rowie

-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Masz rację sandyy. Jak dopiero raczkowałam z dietą, to miałam trochę mętlik w głowie, jak spotykałam przepisy z mąką pszenną w składzie
W sumie dużo osób świeżo po diagnozie szuka tu pomocy/przepisów, nie mogą mieć wątpliwości, że dobrze trafili 


Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
to jest jednak żenujące - tzn nie te osoby, a to z jaką świadomością o swojej chorobie wychodzą z gabinetu lekarza. Jakby nie było jest to dieta na całe życie i lekarz chyba powinien upewnić się, że pacjent wychodzi z diagnozą i wbitym do głowy tekstem - zero glutenu.Anula80 pisze: W sumie dużo osób świeżo po diagnozie szuka tu pomocy/przepisów, nie mogą mieć wątpliwości, że dobrze trafili
Wiadomo, że jak kto złamie nogę i wychodzi z gabinetu to nie o własnych nogach.... jednak ma kule, na których uczy się chodzić. Chory na celiakię wychodzi jakby bez nogi i bez kul....
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Zgadzam się z Tobą w 100% 

Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
To będą moje pierwsze święta bez glutenu... już myślałam, że będzie wszystko dobrze(nigdy jedzenie nie było dla mnie najważniejsze cieszy mnie sam fakt spotkania z rodziną)... do dziś gdzie moja "kochana babcia" przyniosła mi pasztet który był "tylko obsypany" bułką tartą upieczony specjalnie dla mnie. Powiedziałam że dziękuje ale żeby nic mi nie szykowała na wigilie ja sobie wszystko przyniosę w pojemniczkach nic nie będę jadła przygotowanego dla wszystkich i że pasztet też się nie nadaje bo mi szkodzi nawet okruszek. Na co babcia, że jak to jaka ja się zrobiłam bezczelna, że ona się tak starała, że to fanaberie, okruszek nie zaszkodzi, że wymyśliłam sobie to żeby nie jeść jej dań i jakim cudem może być mąka w śledziach lub galarecie i ma nadzieje że szybko z tego wyjdę... ja oczywiście mimo nerwów ze stali zaczęłam po takich słowach płakać i niestety chyba łez nie zabraknie też na wigilii...
- pleomorfa
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3797
- Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
- Lokalizacja: Polska
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Figa wiem, że jest ciężko, ale nie ma co płakać. Babcie czasami tak mają, że nie potrafią zrozumieć, że ktoś czegoś nie może, szczególnie jak wcześniej tak nie było, a tym bardziej, że wydawało jej się, że robi coś dobrze i najlepiej na świecie dla drugiej osoby. Z czasem powinna się przyzwyczaić. Bądź dzielna, pasztet i głupi przytyk babci nie są warte tego, by zepsuły Ci święta.
Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko. - Bruce Lee
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Wiem muszę też zrozumieć babcie chciała dobrze... nie mnie jedną czeka tłumaczenie się przy wigilijnym stole i pytania "nawet nie spróbujesz ?"to wyleczalne ?"Bóg wiedział co robi dając mi takie spokojne usposobienie.Życzę dużo cierpliwość bezglutenowym cholerykom 

Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Sama jestem na początku drogi ale zauważam od niedawna, ze szukanie dobrych stron naszych diet, działa lepiej na innych niż tłumaczenie co, jak i dlaczego oraz usprawiedliwianie. Podobno tłumaczy się winny
. Np. mówię, ze nie maja żałować mnie i córki i twierdzić, że jesteśmy chore. Tak naprawdę dopiero teraz jesteśmy zdrowe, a jak jadłyśmy wszystko i czułyśmy się źle, to jakoś nikt nas nie żałował. Że dopiero teraz możemy w pełni cieszyć się wizytą u babci/mamy/teściowej bo czujemy się świetnie, a przedtem.... jadłyśmy wszystko a potem cierpiałyśmy, aż się nie chciało nikogo odwiedzać. Może pokaż babci, ze jesteś wesoła, radosna, szczęśliwa i przytocz ten argumenty (pewnie będziesz musiała to powtarzać wiele razy, zanim dotrze).
Inna sprawa, że niby jesteśmy kłopotliwymi gośćmi (ktoś mi kiedyś to zarzucił) ale tak naprawdę to jest zupełnie odwrotnie. Nikt nie musi o nas dbać, wysilać się, kombinować by nam dogodzić. Można się po prostu zająć swoimi sprawami, a my sami zatroszczymy się o siebie przynosząc własny prowiant. My dopiero teraz jesteśmy niekłopotliwi
.
W moim przypadku te argumenty dotarły do 2 osób, powtarzane oczywiście kilka razy
. Wcześniejsze tłumaczenie, usprawiedliwianie nie docierało, a może nawet dolewało oliwy do ognia, powodując konflikty.
A jeszcze coś mi przyszło do głowy. Starsze pokolenie żyje wg zasady, ze im więcej zjedzą, tym im bardziej smakowało, mogą się potem rozchorować ale nic się nie może zmarnować, że ten kto nie je nie szanuje gospodyni i jej ciężkiej pracy. Dlatego starszym tak trudno zaakceptować, że gośc może nie jeść. to jest dla niż ujma, obraza prawie.

Inna sprawa, że niby jesteśmy kłopotliwymi gośćmi (ktoś mi kiedyś to zarzucił) ale tak naprawdę to jest zupełnie odwrotnie. Nikt nie musi o nas dbać, wysilać się, kombinować by nam dogodzić. Można się po prostu zająć swoimi sprawami, a my sami zatroszczymy się o siebie przynosząc własny prowiant. My dopiero teraz jesteśmy niekłopotliwi

W moim przypadku te argumenty dotarły do 2 osób, powtarzane oczywiście kilka razy

A jeszcze coś mi przyszło do głowy. Starsze pokolenie żyje wg zasady, ze im więcej zjedzą, tym im bardziej smakowało, mogą się potem rozchorować ale nic się nie może zmarnować, że ten kto nie je nie szanuje gospodyni i jej ciężkiej pracy. Dlatego starszym tak trudno zaakceptować, że gośc może nie jeść. to jest dla niż ujma, obraza prawie.
Nie jestem na diecie bezglutenowej. Nie jem cukru, drożdży i pszenicy (oprócz durum i orkisz) od 15.06.2014.
Re: Jak rozmawiać z otoczeniem
Figa, na zdrowe okruszki jest jedna odpowiedź: Babciu, zjedz sobie okruszek strychniny jeśli uważasz, że okruszek nie zaszkodzi. Może troche hard, ale czasem trzeba mocnego argumentu aby trybik załapał.