Celiakia w Japonii

Jak sama nazwa wskazuje...

Moderator: Moderatorzy

tato chorej
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 13
Rejestracja: wt 20 cze, 2006 04:08
Lokalizacja: wschowa

Celiakia w Japonii

Post autor: tato chorej »

podobno w Japonii leczą z dobrym skutkiem celiakię , jak dowiem sie coś więcej to napiszę
Ostatnio zmieniony wt 27 cze, 2006 06:47 przez tato chorej, łącznie zmieniany 1 raz.
córeczka jest chora
Awatar użytkownika
asiar
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 394
Rejestracja: ndz 22 sty, 2006 11:08
Lokalizacja: Pomorze

Post autor: asiar »

Chyba nie celiakię, tylko skutki uboczne celiakii :?:
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

tato chorej pisze:leczą z dobrym skutkiem celiakię
Terapia genowa? Przeszczep jelit? Celiakia to choroba o podłożu genetycznym... Robi się ciekawie #-o .
Tak mi się jeszcze przypomniało - swego czasu mieliśmy Swojego Człowieka w Japonii. Gdyby to była prawda z tym leczeniem, pewnie wróciłby zdrowy... :-k
Ostatnio zmieniony wt 20 cze, 2006 07:26 przez kabran, łącznie zmieniany 1 raz.
The quickest way to an enemy's heart is through his ribcage.
Nie, nie jestem lekarzem... I mam Crohna.
Obrazek
tato chorej
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 13
Rejestracja: wt 20 cze, 2006 04:08
Lokalizacja: wschowa

Post autor: tato chorej »

mówie wam , że lecza jak cos będe wiedział więcej to zaraz o tym napisze
córeczka jest chora
Awatar użytkownika
kfiatek
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 824
Rejestracja: czw 22 lip, 2004 11:11
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: kfiatek »

tato chorej pisze:leczą z dobrym skutkiem celiakię
Oj, coś wierzyć mi się nie chce. Przede wszystkim dlatego że wedle wszelkich posiadanych przeze mnie informacji, w Japonii prawie nie ma przypadków celiakii. Podobno celiakia występuje najczęściej w Europie i USA. U Japończyków częstsze są inne schorzenia, dla nas egzotyczne, np. alergia na owoce morza. Na logikę, wydaje mi się, że oni akurat mają strasznie małe zapotrzebowanie na leczenie celiakii... Ale cóż, mogę się mylić.
kabran pisze:[Tak mi się jeszcze przypomniało - swego czasu mieliśmy Swojego Człowieka w Japonii. Gdyby to była prawda z tym leczeniem, pewnie wróciłby zdrowy... :-k
No dobra, Swego Czasu Swój Człowiek w Japonii ujawnia się :D Melduję, że moje wcześniejsze wzmianki na temat prób pieczenia chleba (patrz wątek Nasze historie) dotyczą czasu, kiedy studiowałam na stypendium w Japonii. Wszyscy na wzmiankę o glutenie robili wielkie oczy, długie i intensywne grzebanie w sieci za sklepami z naszym zaopatrzeniem dało wynik jedynie taki, że dowiedziałam się, że żeby zaopatrzyć się w chleb czy mąkę musiałabym to zamawiać z USA i czekać, aż przypłynie pocztą morską ](*,) Na moje rozpaczliwe posty na forum lokalnym miasta, w którym mieszkałam, uzyskałam życzliwe rady, gdzie można kupić mąkę kukurydzianą (parę osób z tamtego forum spotkało się z cudzoziemcami-celiakami, którzy mieszkając w Japonii mieli ten sam problem). Przez tamten rok zjadłam jeden bochenek chleba, który sobie sama upiekłam, jedno ciasto i parę bułeczek, wszystko z mąki przysłanej z Polski. Żywiłam się głównie ryżem w rozmaitych wersjach. Później zdarzyło mi się pół roku mieszkać w Tokio, i tam z zaopatrzeniem było lepiej, bo znalazłam jeden (!) sklep, gdzie sprzedawano chleb ze 100% mąki ryżowej, przy czym nie był to bynajmniej produkt bezglutenowy, a lokalna specjalność z Hokkaido (to najbardziej na północ wysunięta wyspa Japonii). Chleb ten sprzedawano w sklepie, gdzie były same różne specjalności z Hokkaido, a sklep ten był ode mnie odległy o ponad godzinę drogi pociągami ](*,) Oczywiście, z uwagi na to, że pracowałam w godzinach otwarcia sklepu, i to po przeciwnej stronie Tokio, mogłam tam jeździć wyłącznie w soboty. To była cała wyprawa, ale i tak uważałam to za prezent od losu, że w ogóle mogę sobie kupić chleb. Najśmieszniej było raz, jak udało mi się torbę z chlebem zostawić w pociągu - raz jeden w życiu mi się taki numer udał i akurat musiało paść na chleb, po który specjalnie taki kawał jechałam... Ponieważ na japońskich stacjach kolejowych sprawnie działają biura rzeczy znalezionych, poszłam tam zgłosić zgubę, w nadziei, że za 2 dni się znajdzie. Facet mi kazał wypełnić formularz i tam była pozycja, co też zawiera zgubiony pakunek. Powinniście widzieć, jaką minę gość zrobił, jak zobaczył, że wpisałam tam "chleb" :lol: Powiedział, że postarają się poszukać, ale widać było, że patrzył na mnie jak na idiotkę - chleb chce odzyskiwać, zamiast sobie kupić drugi :lol:
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

kfiatek pisze:Swego Czasu Swój Człowiek w Japonii ujawnia się
Oj! Ale Cię nie wkopałam??? #-o A swoją drogą Twoje spostrzeżenia mogą być przyczynkiem do większej dyskusji: Czy w Japonii nie ma celiaków, bo tubylcy zasadniczo nie jedzą glutenu (jak mi się zdaje) czy też może wymierają śmiercią głodową z braku adekwatnej żywności? :wink: :D A tak na serio, to coś jest z tą dietą. Jakiś czas temu czytałam historię faceta z chorobą Crohna. Jego z kolei ulecza dieta chińska, ale tylko wtedy kiedy jest w Chinach (żadne tam polskie budki-podróbki). Wylatuje z Polski chory, trzy dni w Chinach i jest zdrowy... Niestety chyba po powrocie do kraju dość szybko mu wraca... Ale jak widać dieta to podstawa.
The quickest way to an enemy's heart is through his ribcage.
Nie, nie jestem lekarzem... I mam Crohna.
Obrazek
Awatar użytkownika
vixi
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 831
Rejestracja: wt 05 paź, 2004 16:59
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Post autor: vixi »

oni maja całkiem inne nawyki żywieniowe i celiakia występuje tam bardzo rzadko. Poza tym ich dieta jest bogata w błonnik więc celiaczki tam mają się o wiele lepiej dla swoich jelitek. I może np. chodzi o to że szybciej wracają do zdrowego stanu ich kosmki - ale przypuszczam że po zaprzestaniu diety choroba wraca tak jak u wszystkich a o wyleczeniu wątpie by była mowa.
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi - bo nie jesteś sam. Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma..."
Awatar użytkownika
kfiatek
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 824
Rejestracja: czw 22 lip, 2004 11:11
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: kfiatek »

Oj! Ale Cię nie wkopałam??? #-o
No co ty :D Przecież nikt mi się nie kazał ujawniać, zrobiłam to z własnej, nieprzymuszonej woli. Napisałaś o tym właśnie w bardzo delikatny sposób, więc jakbym nie chciała się ujawnić, po prostu mogłam była tego nie zrobić. Na marginesie, ja nie ukrywam się jakoś z moimi pobytami w Japonii, to, że do tej pory nie wspominałam o tym, przytaczając historyjki - choćby tę o moim nieszczęsnym pieczeniu chleba - nie wynika z jakiejś konspiracji, tylko z przeświadczenia, że do tamtych akurat historyjek informacja, w którym kraju konkretnie zdarzenie nastąpiło, nic szczególnego nie wnosiła. Tym razem nawiązanie do tematu wymagało szerszego wyjaśnienia, to i wyjaśniłam. Po prostu :D
A swoją drogą Twoje spostrzeżenia mogą być przyczynkiem do większej dyskusji: Czy w Japonii nie ma celiaków, bo tubylcy zasadniczo nie jedzą glutenu (jak mi się zdaje) czy też może wymierają śmiercią głodową z braku adekwatnej żywności? :wink:

Tubylcy w Japonii zasadniczo gluten owszem jedzą. Japończycy uwielbiają dobrze zjeść, i uwielbiają nowinki kulinarne ze świata. Z popularnych potraw: chleb pszenny mają i jedzą, makarony pszenne w dużych ilościach takoż, chińskie pierożki z pszennego ciasta, kotlety panierowane dokładnie jak nasze schabowe, tempura (warzywa i owoce morza smażone w glutenowym cieście), nie mówiąc o sosie sojowym (shoyu), który owszem jest na pszenicy i jest prawie we wszystkim (włącznie z np. chipsami albo konserwowymi rybkami, gdzie sos sojowy używany jest na takiej zasadzie jak u nas sól ](*,) ). IMHO, chodzi chyba o to, że np. chleb w japońskiej diecie pojawił się stosunkowo późno. Przez ok. 300 lat, do poł XIX w, Japonia trwała w izolacji od reszty świata, pierwszy krótkotrwały kontakt z Europejczykami (portugalscy misjonarze) nastąpił tuż przed tym. Wydaje mi się, że gdzieś czytałam o tym, że alergie pokarmowe mogą się pojawić, jeśli dany składnik jest często jedzony. Wiem, że celiakia to nie alergia, ale myślę, że wyjaśnienie może być właśnie takie: w Europie i Stanach częstsza jest celiakia, bo nasze żywienie od wielu wieków oparte jest na zbożach glutenowych. Natomiast nic dziwnego, że u nas rzadka jest np. alergia na krewetki, skoro to u nas produkt luksusowy. Japończycy krewetek i innych morskich stworzeń mają pod dostatkiem, więc nic dziwnego, że uczulenie na krewetki jest u nich dość częste. Przykład mocno uproszczony, ale starałam się nie stworzyć długiego i zawiłego wykładu :D

[ Dodano: Pon 26 Cze, 2006 21:52 ]
vixi pisze:oni maja całkiem inne nawyki żywieniowe i celiakia występuje tam bardzo rzadko.
z tym się zgadzam jak najbardziej
vixi pisze:Poza tym ich dieta jest bogata w błonnik więc celiaczki tam mają się o wiele lepiej dla swoich jelitek.
A z tym polemizowałabym. Moje jelitka żywione na mieście kuchnią japońską przeszły ciężki kryzys. Pierwsze 2 tygodnie pobytu ( oraz słodkiej niewiedzy w kwestii m.in. sosu sojowego czy popularnego makaronu gryczanego soba, który niestety zawiera 30% mąki pszennej :( )odchorowałam :(. Niestety, moim zdaniem celiacy w Japonii mogą się mieć nieźle, jeśli po pierwsze, naprawdę uważnie czytają składy wszystkiego, co zjeść zamierzają (czyli nie ma przebacz, trzeba do tego znać japoński), oraz, po drugie, głównie gotują sobie sami, bo sosu sojowego w jedzeniu restauracyjnym uniknąć jest baaardzo trudno (z możliwych opcji pozostaje głównie sushi, jeśli je się je bez rzeczonego sosu).

[ Dodano: Pon 26 Cze, 2006 21:53 ]
(Normalnie zaraz mnie ktoś zmoderuje bo wszystko co napisałam jest kompletnie nie na temat ...)
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Awatar użytkownika
asiar
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 394
Rejestracja: ndz 22 sty, 2006 11:08
Lokalizacja: Pomorze

Post autor: asiar »

Ale baaardzo interesujące!
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

kfiatek pisze:(Normalnie zaraz mnie ktoś zmoderuje bo wszystko co napisałam jest kompletnie nie na temat ...)
Nom, troche zmoderowałam :D . Ale pisz dalej Kfiatku, bo strrrrasznie ciekawe! :=D>:
The quickest way to an enemy's heart is through his ribcage.
Nie, nie jestem lekarzem... I mam Crohna.
Obrazek
Awatar użytkownika
kfiatek
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 824
Rejestracja: czw 22 lip, 2004 11:11
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: kfiatek »

O, jak fajnie, że wydzieliłaś ten temat, Kabran! :D
Miło mi, że się wam podoba, ale nie wiem, co ja mam pisać dalej :D Może jakieś konkretne pytania?
Ostatnio zmieniony wt 27 cze, 2006 18:30 przez kfiatek, łącznie zmieniany 2 razy.
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Awatar użytkownika
vixi
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 831
Rejestracja: wt 05 paź, 2004 16:59
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Post autor: vixi »

kfiatek pisze: z tym polemizowałabym. Moje jelitka żywione na mieście kuchnią japońską przeszły ciężki kryzys. Pierwsze 2 tygodnie pobytu ( oraz słodkiej niewiedzy w kwestii m.in. sosu sojowego czy popularnego makaronu gryczanego soba, który niestety zawiera 30% mąki pszennej )
no ale ja mówię o tych którzy są świadomi - przecież wiemy że sos sojowy nie jest dozwolony - chodziło mi o kwestię nawyków zywieniowych i produktów tam używanych - poza tym jest przecież sos sojowy bezglutenowy - a także chodziło mi o uwarunkowania genetyczne.
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi - bo nie jesteś sam. Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma..."
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

kfiatek pisze:nie wiem, co ja mam pisać dalej
No taka totalna egzotyka (jak dla mnie), że każdy temat i każda sytuacja może być baaardzo ciekawa. Na pewno masz mnóstwo wspomnień (nie tylko dietetycznych :wink: ). Ja bym chętnie "posłuchała".
The quickest way to an enemy's heart is through his ribcage.
Nie, nie jestem lekarzem... I mam Crohna.
Obrazek
-ania-
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 428
Rejestracja: pt 12 maja, 2006 21:25
Lokalizacja: ostrołęka

Post autor: -ania- »

ja też! pisz kfiatku o wszystkim co inne niż u nas!
Obrazek
Pobierz Deklarację Członkowską i przyłącz się do nas!
Awatar użytkownika
kfiatek
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 824
Rejestracja: czw 22 lip, 2004 11:11
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: kfiatek »

vixi pisze:
kfiatek pisze: z tym polemizowałabym. Moje jelitka żywione na mieście kuchnią japońską przeszły ciężki kryzys. Pierwsze 2 tygodnie pobytu ( oraz słodkiej niewiedzy w kwestii m.in. sosu sojowego czy popularnego makaronu gryczanego soba, który niestety zawiera 30% mąki pszennej )
no ale ja mówię o tych którzy są świadomi - przecież wiemy że sos sojowy nie jest dozwolony - chodziło mi o kwestię nawyków zywieniowych i produktów tam używanych - poza tym jest przecież sos sojowy bezglutenowy - a także chodziło mi o uwarunkowania genetyczne.
Vixi, ale ja jestem świadoma :D W temacie "gluten w japońskiej kuchni" jestem prawdopodobnie bardziej świadoma, niż ogół Japończyków (taka moja mała wąska specjalizacja, w bólach zdobyta :D ) I właśnie na bazie tej świadomości uważam, że teza, iż dieta japońska służy celiakom, jest mitem. Chyba trochę za duży skrót myślowy wyszedł mi w mojej poprzedniej wypowiedzi, spróbuję to wyjaśnić szerzej.

Może niefortunny przykład dałam, akurat tego mojego pierwszego 2-tygodniowego pobytu, kiedy naprawdę byłam zielona jak szczypiorek i nie miałam pojęcia, co jem, ale to był zarazem jedyny mój pobyt w Japonii, kiedy naprawdę żywiłam się wyłącznie na mieście wyłącznie kuchnią japońską - bo nie miałam dostępu do kuchni. Nawiasem mówiąc, był to pierwszy i ostatni raz, kiedy pozwoliłam sobie na wyjazd za granicę tak kompletnie nie znając zwyczajów żywieniowych danego kraju. Powiedzmy, że dostałam wystarczającą nauczkę, żeby więcej takiego błędu nie powtórzyć...

Naprawdę nie uważam, żeby świadomość tego, w których składnikach kuchni japońskiej jest gluten, miała wielki wpływ na łatwość żywienia na mieście. Jasne, wiedza taka pomaga doskonale w gotowaniu sobie samemu bezglutenowych wersji japońskich potraw. Przez następne pobyty w Japonii, w sumie ponad półtora roku, zyskałam myślę dość niezłą świadomość tego, w czym jest gluten, co w niczym nie zmieniło i nie zmienia faktu, że wyjście do japońskiej knajpy nie oznacza łatwego i bezpiecznego posiłku... Zaznaczam, że japoński znałam zanim w ogóle zaczęłam wyjeżdzać do Japonii, i nie miałam/ nie mam problemu z czytaniem składu produktów tudzież wyjaśnianiem w restauracji, czego mi nie wolno. Lekturę składów wszystkiego jak leci uprawiałam sobie radośnie na co dzień, a czytanie składów wszystkich sosów sojowych w supermarketach i tych stojących na stolikach w knajpach to było takie moje małe hobby :wink: Z ręką na sercu - we wszystkich tych sosach była pszenica. Być może gdzieś, w jakichś bardziej wyspecjalizowanych sklepach, można dostać sos tamari, ale w `normalnych` sklepach, supermarketach i knajpach króluje niestety glutenowy sos sojowy (shoyu). To jest właśnie ten jeden nawyk żywieniowy Japończyków, który nam absolutnie nie służy :( A w kuchni japońskiej używa się shoyu tak jak u nas soli czy pieprzu, do dosmakowywania potraw w trakcie gotowania raczej niż do polewania sosem gotowego dania - czyli przyniesienie swojej buteleczki sosu sojowego nie rozwiązuje problemu, bo trzeba by było stać nad kucharzem i patrzeć mu na ręce, czy aby na pewno tego właśnie sosu używa do twojej potrawy - smakowo ani na wygląd tego potem nie rozróżnisz. Nie mówiąc o tym, że gluten automatycznie jest już w części półproduktów, na przykład w powszechnie podawanych do posiłków kiszonych warzywkach jest sos sojowy, w zupie miso, którą też podaje się do większości posiłków, jest po pierwsze też sos sojowy, a po drugie sama pasta miso może być robiona albo z soi i ryżu (wtedy jest jadalna) albo z soi i glutenowego zboża (chyba pszenicy, o ile dobrze pamiętam). Tę listę pułapek możnaby ciągnąć dużo dłużej - jak kogoś to interesuję, mogę kiedyś na przykład dać mały wykład na temat tego, czego trzeba unikać w sushi :wink:

Powiem tak: kuchnia japońska służyłaby celiakom bardziej niż nasza, gdyby nie powszechnie używane glutenowe dodatki. Jeśli, sama sobie gotując, zastąpię sos shoyu sosem tamari (który jest bez pszenicy) i uważam na inne produkty kuchni japońskiej, w których też z zasady jest gluten, to mając książkę kucharską kuchni japońskiej jestem w stanie wyprodukować naprawdę pyszną i zdrową bezglutenową wersję japońskiego jedzenia (no, poprawka, powiedzmy że byłabym w stanie, gdybym była mniej leniwa i chciałoby mi się np. kroić surową marchewkę na paseczki 2mmx2mmx4cm - standard do japońskiej surówki z marchewki ](*,) :D ). Natomiast żywiąc się na mieście naprawdę trudno jest znaleźć coś z kuchni japońskiej, co nadawałoby się dla nas do spożycia.

Inną sprawą jest nieświadomość problemu wśród ogółu Japończyków. Czytając składy, czasami napotykałam na informację, że coś zawiera pszenicę albo laktozę na przykład. Natomiast ani razu nie spotkałam się z napisem, że coś zawiera gluten, i zresztą słowo gluten wywoływało wielkie zdziwienie i konsternację. Być może są gdzieś japońscy celiacy - mnie się nie udało spotkać - ale nie uważam, żeby mieli oni życie łatwiejsze od nas. Na marginesie, japońska służba zdrowia jest chyba jeszcze straszniejsza niż nasza z punktu widzenia celiaka...

[ Dodano: Nie 02 Lip, 2006 09:19 ]
kabran pisze:
kfiatek pisze:nie wiem, co ja mam pisać dalej
No taka totalna egzotyka (jak dla mnie), że każdy temat i każda sytuacja może być baaardzo ciekawa. Na pewno masz mnóstwo wspomnień (nie tylko dietetycznych :wink: ). Ja bym chętnie "posłuchała".
Mnóstwo wspomnień owszem mam, ale wszyskich naraz nie czuję się na siłach opisać :D Dlatego prosiłam o konkretne pytania ;)
Ostatnio zmieniony ndz 02 lip, 2006 09:25 przez kfiatek, łącznie zmieniany 2 razy.
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
ODPOWIEDZ