Jak zaufać kucharce ?

Jak sama nazwa wskazuje...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Magdalaena
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1366
Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
Lokalizacja: Warszawa

Jak zaufać kucharce ?

Post autor: Magdalaena »

Jestem na diecie od czterech lat i kiedy żywię się sama w domu, nie mam problemów z dietą. Mam sprawdzone produkty, wybrane potrawy, nawet przetrenowane knajpy (McDonald, Sfinx) i czuję się dobrze. Rok temu badałam przeciwciała i wszytko było ok.
Ale problemy zaczynają się, jeśli ruszam sie z domu na dłużej. Kilkakrotnie wyjeżdżałam na szkolenia z pracy i wtedy rozmawiałam z kucharkami w ośrodkach, które starały się przygotowywać potrawy specjalnie dla mnie. W tym roku na wakacjach w Rumunii wymachiwałam odpowiednią kartką i jadłam tylko bezpieczne potrawy.
Ale po powrocie z każdego z tych wyjazdów robiła mi się mała afta, skóra zaczynała się łuszczyć czy trapiły mnie przez kilka dni koszmarne bóle głowy. Słowem organizm dawał mi znać, że mimochodem został zatruty glutenem. Ale trudno ustalić, który dokładnie posiłek był skażony. Mam wrażenie, że wystarczy, że kucharka nałoży moje łyse mięsko łopatką ze śladami panierki (?) i już jest ze mną marnie.
Wiosną na kolejnym szkoleniu wybrałam opcję „zero tolerancji” i zabrałam swoje jedzenie. Z oficjalnego jadłam tylko absolutnie pewne produkty: masło i dżem w szczelnym opakowaniu, owoce, gotowane ziemniaki, herbata itp. I wróciłam zdrowa.

Drodzy celiacy - czy udaje się Wam zapewnić sobie sensowne wyżywienie w zbiorowych kuchniach i obcych restauracjach ? Jak to robicie ?
Magdalaena
celiakia zdiagnozowana w sierpniu 2003 r.
Obrazek
Awatar użytkownika
kabran
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 1838
Rejestracja: sob 22 paź, 2005 09:52
Lokalizacja: Lublin

Post autor: kabran »

Znów mi umknął ciekawy temat...
Magdalaena pisze:problemy zaczynają się, jeśli ruszam sie z domu na dłużej.
Magdalaena pisze:czy udaje się Wam zapewnić sobie sensowne wyżywienie w zbiorowych kuchniach i obcych restauracjach ? Jak to robicie ?
No Cóż... Ja stosuję zasadę "zero zaufania". Po pierwsze nie czuję się na siłach tłumaczyć obcym osobom, mającym na ogół dość luźne podejście do różnych diet - co i dlaczego mogę jeść. Jakoś tak mi się wydaje, że choć nie byłoby to dla nich trudne (a może byłoby? :okulary2: ) to nadmiar komplikacji wywołuje automatycznie obojętność. Olewactwo. A ja temat diety traktuję śmiertelnie poważnie. Dlatego na jakieś eksperymenty z tłumaczeniem pozwalam sobie tylko w rzadkich, ekstremalnych sytuacjach, w których nie mam wyjścia, typu chrzciny, ślub itp. Na wczasy jeżdżę co roku i za każdym razem wybieram opcję "bez wyżywienia". Owo zapewniam sobie sama. Czasem skubnę coś z talerza córki, ale na ogół ograniczam się wtedy do odrobiny twarożku. Całą resztę mam własną, jem przed albo po posiłkach ogólnych. Czy się dziwnie na mnie patrzą? Jasne, że tak! Siedzi sobie taka przy stole, dziecko karmi, a sama nawet kompotu nie wypije... :galy: Mocno podejrzana jednostka... :027: Ale mam to... no właśnie... :D Za to jem to co chcę, kiedy chcę i jak chcę. No może z tym "to co chcę" jest najgorzej ;) , ale 2 tygodnie wczasów jakoś idzie wytrzymać.
W moim wypadku sytuację dodatkowo komplikują różne ograniczenia nie mające z dietą bg nic wspólnego. Czyli trudniej mam, tłumaczenia więcej i zakazów co niemiara. W sumie ekonomiczniej i ergonomiczniej jest dać sobie spokój. Zawsze zostają Nutridrinki. ;) :D
The quickest way to an enemy's heart is through his ribcage.
Nie, nie jestem lekarzem... I mam Crohna.
Obrazek
Awatar użytkownika
Trillion
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 88
Rejestracja: śr 30 lis, 2005 14:37
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Trillion »

Niestety ja rowniez mam takie przejscia, ze ufam jedynie sobie...
zero zaufania...
niestety
jak nie widzisz co robi z twoim jedzeniem cudza reka, to badz pelen nieufnosci... grzalka kaszy nie ugotujesz co prawda, ale przynajmniej nie wykonczysz sobie zdrowia...
Celiakia od maleńkości; ponownie zdiagnozowana 2005 (Marsh III)
ODPOWIEDZ