Zrobiłam wczoraj wieczorem drugie w życiu pierogi i jestem z siebie bardzo dumna, bo tym razem wyszły lepsze niż poprzednio - tylko nieliczne odważyły się mieć jakieś pęknięcia, no i były mięciutkie! Mój mężczyzna stwierdził, że smakowały jak glutenowe. Niemniej wciąż nie jest to moje ulubione zajęcie i chyba się takim nie stanie - nie przepadam za wyrabianiem i wałkowaniem jakiegokolwiek ciasta

Cóż. Mam plastikowy pojemnik pełen pierogów z kapustą i grzybami, które zamierzam zamrozić do Wigilii, dzięki czemu jedna rzecz do zrobienia na Święta odpada. :mrgreen:
Co do przepisu, to był to jeden wielki eksperyment. Moja matka robi pierogi metodą: mąka bezglutenowa Celiko + białko jaja + trochę ugotowanych w mundurkach, obranych i zmielonych w maszynce ziemniaków (max. 1/3 ziemniaków na 2/3 mąki) + trochę wody, w ilościach na oko i na wyczucie... Nie miałam mąki Celiko, nie wspominając o oku i wyczuciu, więc wzięłam 2 paczki mixu do ciasta makaronowego Celiko, 1 szklankę zmielonych ziemniaków i 1 białko, wyszło przyjemne mięciutkie ciasto, tylko że pierogi zrobione z niego rozpadały się totalnie. Nie wiem czy to wina samej mąki czy tego że za mało mąki dałam. Po dodaniu ok. 2 szklanek mixu PKU Glutenexu zaczęły wychodzić. Podsypywałam przy wałkowaniu kukurydzianą tak jak kiedyś radziła Jola, zwłaszcza że nie miałam już więcej mąki w domu - zużyłam wszystko do ostatniej drobiny

Wychodzą pyszne, tylko nie wolno wałkować zbyt cienko, ani naciągać ciasta, bo pękają. W sumie moim zdaniem rozrywka dla cierpliwych.