Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
Moderator: Moderatorzy
Ja gotuję sama, czasami mężuś coś mi gotuje, ale za niego jestem pewna, wszystko sprawdza czy przypadkiem nie zakazane, w sklepowe gotowce jakoś nie wierzę a poza tym wybór?
Teraz będąc na diecie przekonałam się kto jest naszym przyjacielem, idąc do przyjaciółki zawsze ma coś dla mnie, tak na wszelki wypadek np zamrożony chlebek, jakąś wędlinę bg(marudzi tylko jak nas nie ma a termin się kończy-muszą zjeść sami). To jest miłe, inni znajomi wyśmiewali się mówiąc nawet że przesadzam a żadne tłumaczenia nie docierają- takich znajomych wyeliminowaliśmy ze swojego kręgu. Raz usłyszałam od koleżanki że w tym roku nie zaprosi nas na swoje urodziny bo co ona ze mną zrobi? Poczułam się okropnie CZY JA JESTEM TRĘDOWATA? W ten prosty sposób poznać kto myśli a komu do tego daleko.
Teraz będąc na diecie przekonałam się kto jest naszym przyjacielem, idąc do przyjaciółki zawsze ma coś dla mnie, tak na wszelki wypadek np zamrożony chlebek, jakąś wędlinę bg(marudzi tylko jak nas nie ma a termin się kończy-muszą zjeść sami). To jest miłe, inni znajomi wyśmiewali się mówiąc nawet że przesadzam a żadne tłumaczenia nie docierają- takich znajomych wyeliminowaliśmy ze swojego kręgu. Raz usłyszałam od koleżanki że w tym roku nie zaprosi nas na swoje urodziny bo co ona ze mną zrobi? Poczułam się okropnie CZY JA JESTEM TRĘDOWATA? W ten prosty sposób poznać kto myśli a komu do tego daleko.
-
- Nowicjusz
- Posty: 12
- Rejestracja: czw 27 wrz, 2012 14:06
- Lokalizacja: Otyń
Jestem na diecie od jakiegoś miesiąca oprócz celiakii mam cukrzycę i to jest ambaras "by dwoje chciało na raz" jak do tej pory nie mogę ustawić cukrów na diecie bezglutenowej... indeks glikemiczny pieczywa wysoki a po obiadkach tez cukry windują do góry, mimo że jej podobnie w mniejszych porcjach... to mój największy kłopot na diecie... mam tez kłopot z komunią św. nie wiem czy chcę aż tak się wyróżnić w kościele mieszkam na wsi...(ploty jak nic), a i znajomi i niektóre bliskie osoby które "uważają że jak do tej pory jadłam wszystko i nic mi nie było (bez objawowa wersja celiakii), to po co mi jakaś dieta a do tego "wymyślam" z dietą cukrzycową inni maja cukrzycę i jedzą wszystko to co ona kombinuje... tłumaczyć po co i tak ich to nie dotyczy... brak zainteresowania i brak zrozumienia... nie odwiedzam znajomych by nie robić im kłopotu... by nie wozić z sobą jedzenia... do tego ja muszę jeść 5 posiłków o określonych porach więc jak wychodzę gdzieś zawsze muszę mieć coś przy sobie "bo nie kupie jedzenia w byle jakim sklepie", restauracje czy bary odpadają bo w mojej okolicy nie ma takiego z jedzeniem bezglutenowym i to by było to co mnie dziś męczy...
:(;(

W kwestii utrudnień w życiu z celiakią... Klasa mojej 12 letniej córki wybiera się w maju na wycieczkę 5-cio dniową. Na razie córkę wypisałam ale cały czas siedzę i myślę jak przestrzegając diety wysłać dziecko na wycieczkę. Może ktoś miał podobne doświadczenia? O ile śniadania i kolacje można dziecku zapewnić bez większego problemu o tyle z obiadami jest trudniej. Przecież nie można jeść przez 5 dni zupek "chińskich" (instant-bg). Dodam, że córka jest całkiem odpowiedzialna jeśli chodzi o przestrzeganie diety ale obiadów nie będzie gotować na wycieczce. Macie jakiś pomysł?
Szkoda wypisywać dziecko. My robimy tak, że kontaktujemy się z kuchnią na miejscu, przesyłamy im instrukcje dot. diety bg (z programu MENU BEZ GLUTENU) + dziecko bierze ze sobą chleb i inne rzeczy. W większości ośrodków raczej pozytywnie podchodzą do takich problemów. Jak się wie na czym polega dieta to można obiad zmodyfikować bez kłopotu.
Takie instrukcje możemy ci przesłać mailem.
Takie instrukcje możemy ci przesłać mailem.
To ja poproszę o instrukcje. Z jednej strony chciałabym wysłać córkę na tą wycieczkę, tym bardziej, że to ostatnia wycieczka w tym gronie (6-sta klasa podstawówki), z drugiej strony wpadam w panikę na samą myśl o tym, że będą kłopoty z obiadami. Ludzie, których problem celiakii nie dotyczy nie zdają sobie sprawy jak rygorystyczna musi być dieta aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo żywieniowe. W domu np. używam osobnej deski do krojenia i masła w osobnym pojemniku coby zapewnić dziecku bezpieczeństwo a sobie spokój. Przynajmniej się nie mylę. Celiakia u córki została zdiagnozowana całkiem niedawno chociaż jak patrzę z perspektywy czasu prawdopodobnie choruje od zawsze. Jestem na początku drogi bezglutenowej i ciągle boję się żeby czegoś nie przeoczyć.
Wiecie, mam pozytywne doświadczenia. Jakiś czas temu byłam na kilkudniowym szkoleniu. Miałam wielki stres, że będę traktowana jak dziwak. Miałam zrezygnować. Ale w końcu zadzwoniłam do hotelu, a oni wyobraźcie sobie poprosili, bym podała, co konkretnie chcę na obiadki i jeszcze dokładnie z jakich składników. Wszystko było pyszne i na bank bez glutenu, bo mi nic nie zaszkodziło. Na śniadania chodziłam z własnym pieczywem i coś zawsze wybrałam ze stołu.
No właśnie. Ja miałam podobnie. Poszłam na imprezę rodzinną, umówiłam się z gospodynią, co i jak mogę jeść. Kiedy już nakładałam fasolkę szparagową na talerz, wydała mi się jednak podejrzana. I usłyszałam: "No, ale wsypałam tej bułki tartej naprawdę tylko łyżeczkę, taką odrobinkę, bo fasolka byłaby bez smaku..." Oczywiście taka odrobina nie powinna mi zaszkodzićLeeloo pisze: usłyszałam "przecież ile tam jest tej mąki!"

To chyba trzeba przejść - u jednych "mam" trwa to dłużej, u innych krócej.noodle pisze:Dziś moja mama powiedziała mi, że nie mam sobie tak wszystkiego odmawiać, bo jestem jak emerytka. Dodała, że przecież po niektórych rzeczach (które zjadłam nieświadomie na początku diety) nie umarłam, więc dlaczego tak panikuję. Żyć się odechciewa...
Z moją na początku miałam podobnie, kilka razy usłyszałam, że "no chyba przecież się nie zatruję!", chociaż moja mama jest nad wyraz troskliwa i martwiąca się - tym bardziej mnie to dotknęło i zabolało, bo nie spodziewałabym się po niej takiego zachowania.
Teraz (po 3,5 roku diety) już w zasadzie nie mam tego problemu.
Możesz mamie powiedzieć, że jak już będziesz emerytką, to może przestaniesz sobie wszystkiego odmawiać, bo wtedy to już będzie Ci wszystko jedno, i będziesz mogła mieć wydęty brzuch, a pół dnia spędzać na kiblu. A póki jesteś młoda, to chcesz się dobrze czuć i ładnie wyglądać

To jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.
© Jan Tomaszewski
© Jan Tomaszewski
Moja Mama natomiast bardzo przeżywała fakt, że dopiero teraz zostałam zdiagnozowana i miała starszne poczucie winy, że coś zaniedbała (miałam w dzieciństwie różne problemy jelitowe, i chociaż jeździła ze mną po lekarzach nikt nie wpadł na to co mi jest...).
Cała rodzina mnie wspiera i nawet wśród znajomych spotykam się z ogromnym zrozumieniem. Dieta oczywiście zmieniła moje życie, ale chyba na lepsze, bo zaczęłam odkrywać nowe produkty, przepisy i ogólnie odżywiam się teraz (a ze mną moja Rodzinka) dużo zdrowiej.
Powodzenia dla wszyskiech, którzy dopiero wkraczają na tę drogę
Cała rodzina mnie wspiera i nawet wśród znajomych spotykam się z ogromnym zrozumieniem. Dieta oczywiście zmieniła moje życie, ale chyba na lepsze, bo zaczęłam odkrywać nowe produkty, przepisy i ogólnie odżywiam się teraz (a ze mną moja Rodzinka) dużo zdrowiej.
Powodzenia dla wszyskiech, którzy dopiero wkraczają na tę drogę
