witam wszystkich,
na ścisłej diecie jestem właściwie od czerwca. w domu nie ma z tym problemu bo mam wsparcie rodziny, moja 3 letnia córka nie zawsze tylko rozumie dlaczego nie chcę spróbować ciasteczka którym mnie częstuje.
W pracy jakoś sobie radzę , trochę musze się tłumaczyć ale niech sobie myślą co chcą.
Największe wyzwania dopiero mam przed sobą.
1. wakacje - urlop nad polskim morzem
2. dwa wesela jedno we wrześniu , drugie w październiku.
trochę si e obawiam czy wystarczy jak w restauracji poproszę o zupę która nie była zaprawiana mąka albo o rybę z pieca. czy będzie gwarancja że potrawa nie zawiera glutenu.
byłam na dwudniowym wyjeździe w Białowieży i menu restauracyjne kiepsko przygotowane dla bezglutenowców.
może macie jakieś wskazówki z własnego doświadczenia.
jestem poczatkująca i nie bardzo potrafi się jeszcze poruszać po tych wszystkich produktach.
pozdrawiam
Gośka
Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
Moderator: Moderatorzy
- pleomorfa
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3797
- Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
- Lokalizacja: Polska
Re: Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
Przed weselem najlepiej powiedzieć o diecie Młodym (odpowiednio wcześniej), aby mieli możliwość skonsultowania się z lokalem czy w ogóle jest możliwość przygotowania czegokolwiek, możesz też się sama z danym lokalem skontaktować, aby ocenić ich świadomość.
A co do wakacji to zależy czy masz dostęp do kuchni, w jakie miejsce jedziesz. Najłatwiej z kuchnią lub stołować się w lokalu z Menu bez Glutenu.
A co do wakacji to zależy czy masz dostęp do kuchni, w jakie miejsce jedziesz. Najłatwiej z kuchnią lub stołować się w lokalu z Menu bez Glutenu.
Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko. - Bruce Lee
Re: Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
Najlepiej jest brać kwaterę nad morzem z dostępem do kuchni.
Re: Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
byłam na kilku weselach i mimo ogólnej życzliwości pary młodej nie można na nic liczyć. Na ten, na którym musiałam zostać na noc, zabrałam swoje jedzenie (głównie kanapki, kaszę kukurydzianą z dodatkami, płatki ryżowe z dodatkami), ale nie sprawdziło się to. Pomijając, że można stać sie pośmiewiskiem, niosąc walizkę z własnym jedzeniem, jedzenie to szybko się zepsuło.
Re: Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
Dziękuję Wam.
Re: Czy celiakia (dieta) bardzo utrudnia Wam życie ?
Witam wszystkich.
Ja jestem raczkującą mamą i niestety skłamałabym pisząc, że mi celiakia życia nie utrudnia, ale wiem, że najgorsze dopiero przede mną gdy synek będzie miał brać udział w imprezach i wyjazdach z innymi dziećmi... Na chwilę obecną zmartwieniem są koszta i niepewności co właściwie kupić, a czego dziecko jeść nie powinno. Podobno można jeść lody kaktusy, jednak nie ma na nich numeru z licencją... są w moim niewielkim mieście dostępne już gumy do żucia przypominające arbuza w czteropaku, z dopiskiem świadczącym o bezglutenowości, ale także nie ma licencji. Podobnie z masą innych rzeczy np. kaszki mleczno-ryżowe/ryżowe firm Nestle i innych. Zdaję sobie sprawę, że jest to ryzyko kupować taką kaszkę, bo produkcja wre, a przecież wielozbożowe kaszki firmy te produkują również. Nie wiem w związku z tym czy kupować to dziecku czy nie, a chętnie zje, manny przecież nie dostanie. Mam wątpliwości co do olejów do smażenia, ponieważ również różne rzeczy czytam i nie wiem czy pozwolić sobie na najzwyklejszy olej rzepakowy z biedronki..Oliwa z oliwek, miałam wrażenie jeszcze przed chorobą dziecka, nie służy mu. Haribo podobno dawać można. Ale czy każde czy tylko te "typowe".. Urozmaicanie diety i nauka gotowania na nowo jeszcze ciągle przede mną. Kłopot również z przedszkolem, tam takich posiłków nie robią. Wszystko do "oswojenia" ale jak by nie patrzeć lekko nie jest i odnoszę wrażenie, że sama z sobą mam problem co kupić, a czego nie. Mieszkam z dzieckiem zupełnie sama w niewielkim mieście i jestem wszystkim tak zmęczona, że szybko zapominam co czytałam mającego mi pomóc i uczyć nowinek odnośnie celiakii.. Może jakbym przynajmniej mogła być zmotoryzowana i czmychnąć na drugi koniec miasta na jakieś większe zakupy do Tesco to byłoby mi lżej, jednak ze względu na własny stan zdrowia prawa jazdy mieć nie mogę, a z dzieckiem, któremu nawraca ból brzucha za daleko nie pochodzę.. Póki co czuję, że mocno pod górkę i czekam kiedy wiatr zawieje w plecy Będę wdzięćzna za wszelkie ukierunkowanie jeśliby ktoś chciał napisać mi prywatną wiadomość mogącą rozwiać wątpliwości chociażby odnośnie łakoci.
Ja jestem raczkującą mamą i niestety skłamałabym pisząc, że mi celiakia życia nie utrudnia, ale wiem, że najgorsze dopiero przede mną gdy synek będzie miał brać udział w imprezach i wyjazdach z innymi dziećmi... Na chwilę obecną zmartwieniem są koszta i niepewności co właściwie kupić, a czego dziecko jeść nie powinno. Podobno można jeść lody kaktusy, jednak nie ma na nich numeru z licencją... są w moim niewielkim mieście dostępne już gumy do żucia przypominające arbuza w czteropaku, z dopiskiem świadczącym o bezglutenowości, ale także nie ma licencji. Podobnie z masą innych rzeczy np. kaszki mleczno-ryżowe/ryżowe firm Nestle i innych. Zdaję sobie sprawę, że jest to ryzyko kupować taką kaszkę, bo produkcja wre, a przecież wielozbożowe kaszki firmy te produkują również. Nie wiem w związku z tym czy kupować to dziecku czy nie, a chętnie zje, manny przecież nie dostanie. Mam wątpliwości co do olejów do smażenia, ponieważ również różne rzeczy czytam i nie wiem czy pozwolić sobie na najzwyklejszy olej rzepakowy z biedronki..Oliwa z oliwek, miałam wrażenie jeszcze przed chorobą dziecka, nie służy mu. Haribo podobno dawać można. Ale czy każde czy tylko te "typowe".. Urozmaicanie diety i nauka gotowania na nowo jeszcze ciągle przede mną. Kłopot również z przedszkolem, tam takich posiłków nie robią. Wszystko do "oswojenia" ale jak by nie patrzeć lekko nie jest i odnoszę wrażenie, że sama z sobą mam problem co kupić, a czego nie. Mieszkam z dzieckiem zupełnie sama w niewielkim mieście i jestem wszystkim tak zmęczona, że szybko zapominam co czytałam mającego mi pomóc i uczyć nowinek odnośnie celiakii.. Może jakbym przynajmniej mogła być zmotoryzowana i czmychnąć na drugi koniec miasta na jakieś większe zakupy do Tesco to byłoby mi lżej, jednak ze względu na własny stan zdrowia prawa jazdy mieć nie mogę, a z dzieckiem, któremu nawraca ból brzucha za daleko nie pochodzę.. Póki co czuję, że mocno pod górkę i czekam kiedy wiatr zawieje w plecy Będę wdzięćzna za wszelkie ukierunkowanie jeśliby ktoś chciał napisać mi prywatną wiadomość mogącą rozwiać wątpliwości chociażby odnośnie łakoci.