patriotyzm lokalny :)
Moderator: Moderatorzy
patriotyzm lokalny :)
Patriotyzm lokalny - zauważacie coś takiego u siebie?
Ja przez wiele lat nie miałam tej cechy zbyt silnie rozwiniętej, może dlatego, że z zasady nie lubię dużych miast, źle się w nich czuję, więc mieszkanie w Wawie (a mieszkałam od zawsze prawie w centrum) nigdy nie wydawało mi się czymś przesadnie zabawnym. OK, Wawa ma parę fajnych miejsc, ale nie czułam się nigdy jakoś szczególnie dumna z tego, że mieszkam akurat tam, a nie gdzieś indziej.
Natomiast po przeprowadzce zaczynam odczuwać pierwsze oznaki przypływu lokalnego patriotyzmu, które mnie niepomiernie bawią, bo w końcu ja tu, w Trójmieście, jeszcze jestem bardzo świeżą ludnością napływową Pamiętam, jak bawiło mnie swego czasu, jak moja koleżanka, która również przeniosła się z Wawy do Gdyni, jakoś tak bardzo szybko, bo chyba po roku, na pytanie "skąd jesteś?" odpowiadała twardo "z Gdyni". A sama tymczasem jestem na najlepszej drodze do dokładnie tego samego Na temat zalet mieszkania w Gdyni mogę już pisać eseje
Ja przez wiele lat nie miałam tej cechy zbyt silnie rozwiniętej, może dlatego, że z zasady nie lubię dużych miast, źle się w nich czuję, więc mieszkanie w Wawie (a mieszkałam od zawsze prawie w centrum) nigdy nie wydawało mi się czymś przesadnie zabawnym. OK, Wawa ma parę fajnych miejsc, ale nie czułam się nigdy jakoś szczególnie dumna z tego, że mieszkam akurat tam, a nie gdzieś indziej.
Natomiast po przeprowadzce zaczynam odczuwać pierwsze oznaki przypływu lokalnego patriotyzmu, które mnie niepomiernie bawią, bo w końcu ja tu, w Trójmieście, jeszcze jestem bardzo świeżą ludnością napływową Pamiętam, jak bawiło mnie swego czasu, jak moja koleżanka, która również przeniosła się z Wawy do Gdyni, jakoś tak bardzo szybko, bo chyba po roku, na pytanie "skąd jesteś?" odpowiadała twardo "z Gdyni". A sama tymczasem jestem na najlepszej drodze do dokładnie tego samego Na temat zalet mieszkania w Gdyni mogę już pisać eseje
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
No i znowu fajny pomysł na temat... Kfiatku, skąd Ty je bierzesz?
Żeby zostać lokalnym patriotą, musiałabym się chyba wyprowadzić z tego kulturalnego i ekonomicznego centrum wszechświata, w którym mieszkam... Dystansu trochę nabrać. Zatęsknić może... :roll: A na to się w najbliższym czasie nie zanosi. Ja u siebie zauważam tendencję wręcz przeciwną: jestem bardzo krytyczna w stosunku do współmieszkańców, trochę bawią mnie, ale bardziej irytują objawy lokalnego partiotyzmu, który wydaje mi się (zwłaszcza w wydaniu co niektórych) zaściankowy, pokraczny i trąci prowincją na odległość. Mieszkam w mieście bądź co bądź wojewódzkim, z ooogromnymi aspiracjami, ale uczciwie trzeba przyznać, że to Polska B (albo i jakaś odleglejsza litera). Nie tylko ekonomicznie, mentalnie często też... Cóż, byt czasem kształtuje świadomość, czy tego chcemy czy nie . No i co? Do partioty lokalnego to mi raczej daleko #-o
A o zaletach życia w Gdyni chętnie poczytam Moja siostra mieszka w Sopocie, to chyba rzut beretem? No, chyba że istnieje jakiś miejscowy antagonizm między tymi miastami...
Żeby zostać lokalnym patriotą, musiałabym się chyba wyprowadzić z tego kulturalnego i ekonomicznego centrum wszechświata, w którym mieszkam... Dystansu trochę nabrać. Zatęsknić może... :roll: A na to się w najbliższym czasie nie zanosi. Ja u siebie zauważam tendencję wręcz przeciwną: jestem bardzo krytyczna w stosunku do współmieszkańców, trochę bawią mnie, ale bardziej irytują objawy lokalnego partiotyzmu, który wydaje mi się (zwłaszcza w wydaniu co niektórych) zaściankowy, pokraczny i trąci prowincją na odległość. Mieszkam w mieście bądź co bądź wojewódzkim, z ooogromnymi aspiracjami, ale uczciwie trzeba przyznać, że to Polska B (albo i jakaś odleglejsza litera). Nie tylko ekonomicznie, mentalnie często też... Cóż, byt czasem kształtuje świadomość, czy tego chcemy czy nie . No i co? Do partioty lokalnego to mi raczej daleko #-o
A o zaletach życia w Gdyni chętnie poczytam Moja siostra mieszka w Sopocie, to chyba rzut beretem? No, chyba że istnieje jakiś miejscowy antagonizm między tymi miastami...
Z życia, Kabran, z życia A dokładnie, z ostatnich doświadczeń własnych (nic nowego, Chmielewska z doświadczeń własnych napisała n książek, ja na szczęście tylko parę wątków założyłam ) Nie zauważasz tej tendencji, że większość moich ostatnich tematów wiąże się jakoś tam z moją obecną sytuacją? - aż mi głupio trochę z tego powodu...kabran pisze:No i znowu fajny pomysł na temat... Kfiatku, skąd Ty je bierzesz?
Między Gdynią a Sopotem ponoć nie. Za to między Gdynią i Gdańskiem i owszem, co stwierdziłam z pewnym zdumieniem. Ale o tym to może napiszę później, jak z pracy wrócę, bo znam siebie i wiem, że wyjdzie mi esej a ja sobie obiecałam, że dziś się na trojelbus do pracy nie spóźniękabran pisze:A o zaletach życia w Gdyni chętnie poczytam Moja siostra mieszka w Sopocie, to chyba rzut beretem? No, chyba że istnieje jakiś miejscowy antagonizm między tymi miastami...
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
w mojej podstawówce mieli hopla na punkcie Śląska, śląskości i wszystkiego co tylko się z tym wiąże. Mam gdzieś w domu zdobytą w tym czasie odznakę Młodego Ślązaka , co roku brałam udział w rozlicznych konkursach wiedzy o Śląsku i Katowicach. Tak więc później na długo miałam dość wszystkiego co z tym związane, jakoś mi się ta cała śląskość z tymi konkursami i akadamiami kojarzy.
Wczoraj znów znajomy z pracy mojego męża, Anglik (notabene chory na celiakę) przysłał mu zdjęcia jakie robił w Katowicach za czasów jego pobytu. Poprosiłam męża, żeby mu podziękował za to, że pokazał mi, że Katowice to takie ładne miasto. Nie powiem - miło mi się zrobiło jak oglądałam na zdjęciach takie ładne MOJE miasto.
Co do innych objawów patriotyzmu - chyba nie obserwuję u siebie. Nigdy nie czułam się hanyską (tj po śląsku - osobą pochodzącą włąśnie stad), nigdy żech nie umiała godać . Śląsk to dla mnie miejsce takie jak każde inne, związana jestem z miejscami, które znam od dziecka, z rodziną, ze znajomymi i przyjaciółmi. Tak samo dobrze czułabym się w każdym innym miejscu Polski, gdybym tylko miała bliskich wokół siebie.
Wczoraj znów znajomy z pracy mojego męża, Anglik (notabene chory na celiakę) przysłał mu zdjęcia jakie robił w Katowicach za czasów jego pobytu. Poprosiłam męża, żeby mu podziękował za to, że pokazał mi, że Katowice to takie ładne miasto. Nie powiem - miło mi się zrobiło jak oglądałam na zdjęciach takie ładne MOJE miasto.
Co do innych objawów patriotyzmu - chyba nie obserwuję u siebie. Nigdy nie czułam się hanyską (tj po śląsku - osobą pochodzącą włąśnie stad), nigdy żech nie umiała godać . Śląsk to dla mnie miejsce takie jak każde inne, związana jestem z miejscami, które znam od dziecka, z rodziną, ze znajomymi i przyjaciółmi. Tak samo dobrze czułabym się w każdym innym miejscu Polski, gdybym tylko miała bliskich wokół siebie.
Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej
Na diecie od stycznia 2006
Na diecie od stycznia 2006
Mam taką samą opinię choć moje miasto już nie wojewódzkie...kabran pisze:jestem bardzo krytyczna w stosunku do współmieszkańców, trochę bawią mnie, ale bardziej irytują objawy lokalnego partiotyzmu, który wydaje mi się (zwłaszcza w wydaniu co niektórych) zaściankowy, pokraczny i trąci prowincją na odległość. Mieszkam w mieście bądź co bądź wojewódzkim, z ooogromnymi aspiracjami, ale uczciwie trzeba przyznać, że to Polska B (albo i jakaś odleglejsza litera). Nie tylko ekonomicznie, mentalnie często też... Cóż, byt czasem kształtuje świadomość, czy tego chcemy czy nie
Tak w ogóle to nie przepadam za swoim miastem, kompletny brak perspektyw, zero kulturalnych wydarzeń, itd, itp. Jedyne co mnie w tej chwili tu trzyma to rodzina, a zwłaszcza moi rodzice, z którymi będę mogła zostawić córeczkę jak wrócę do pracy, to zncznie lepsze niż żłobek. Ponad rok mieszkałam za granicą i nie tęskniłam za moim miastem tylko za rodziną i przyjaciółmi wiec z całą pewnością lokalną patriotką nie jestem.Ola* pisze:Tak samo dobrze czułabym się w każdym innym miejscu Polski, gdybym tylko miała bliskich wokół siebie.
- Rafal_tata
- -#Moderator
- Posty: 2660
- Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
- Lokalizacja: Kraków
Mieszkam w Krakowie, tu się urodziłem, nigdy nie mieszkałem na stałe w innym mieście i ... raczej sobie tego nie wyobrażam. Zawsze po urlopie spędzonym gdzieś daleko od domu mam wrażenie, że wracam do siebie, ale to nie jest stwierdzenie faktu. Mam odczucie, że wracam do czegoś bardzo swojego. To poczucie na pewno nie jest związane z mieszkaniem, bo dość często je zmieniałem i nigdy nie byłem przywiązany do konkretnych czterech ścian, ale powrót do Krakowa zawsze robi na mnie wrażenie. Być może gdybym więcej podróżował po świecie znalazłbym inne, równie miłe miejsce, ale jak na razie nic takiego nie spotkałem. W Polsce spodobał mi się Wrocław, bardzo podobały mi się Kaszuby (te dzikie, z zarośniętymi jeziorami i grobami lotników w środku lasu ), oczywiście piękne Tatry, które bardziej lubię niż Bałtyk, ale może chodzi o to, że mam do nich bliżej
Mocne wrażenie robią na mnie małe włoskie i francuskie miasteczka, ale to już zupełnie inna bajka 8)
Mocne wrażenie robią na mnie małe włoskie i francuskie miasteczka, ale to już zupełnie inna bajka 8)
● Celiakia - FAQ ● Poczytaj, zanim zadasz pytanie ● SkoND kLiKaSH??? czyli jak pisać po polsku ● Wszędzie są jakieś zasady ● Wszystko o chorobie i Stowarzyszeniu
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
-
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 363
- Rejestracja: pn 17 lip, 2006 00:31
- Lokalizacja: Łódź
Ja jestem z Łodzi. Prawde mówiąc nie wyobrażam sobie, żeby mieszkac gdzie indziej. Nawet na innym osiedlu. Mam tu mase znajomych, chłopaka, rodzine... czyli wszystko czego mi trzeba.Nawet jak się przeprowadzałam (ze względu na brata) to i tak to samo osiedle, tylko inny wieżowiec.
Choć fakt faktem, że jest to zanieczyszczone, wielkie miasto. Czasem i tak się przydaje np. zimowy wyjazd w góry (oczywiście Tatry) lub nad letni wyjazd nad morze (USTRONIE MORKSIE).
Może nie jestem 100%ptriotką, ale jestem dumna z bycia Polkś i łodzianką!
Choć fakt faktem, że jest to zanieczyszczone, wielkie miasto. Czasem i tak się przydaje np. zimowy wyjazd w góry (oczywiście Tatry) lub nad letni wyjazd nad morze (USTRONIE MORKSIE).
Może nie jestem 100%ptriotką, ale jestem dumna z bycia Polkś i łodzianką!
Chyba nie zabardzo moge mowic o patriotizmie - jestem Slowaczka, mieszkalam juz na Slowacji, w Czechach, aktualnie mieszkam w Niemcach a w wrzesniu sie przeprowadzam do Polski... Przyklad braku patriotizmu albo po prostu cos dla psychiatra? Jestem w domu tam, gdzie moge otewrzec lodowke bez tego, zeby sie musialam kogos pytac .