Restauracje i bary
Moderator: Moderatorzy
Restauracje i bary
Często odpowiadają, że to tajemnica szefa kuchni… Nie jesteśmy konkurencją. Mają obowiązek, czy nie mają go aby udzielić nam tj informacji, zapytałam Magdę Gessler. Otrzymałam taką odpowiedź:
Magda Gessler: Pani /…/ jest to psi obowiązek kucharza podać skład potrawy! Nie musi podawać sposobu przyrządzania, ani proporcji. Jednak uczulenia mogą być naprawdę poważne i nie wolno nigdy tego bagatelizować. Ja sama dowiedziałam się ostatnio, że jestem uczulona na jabłoń i jabłka, co jest dla mnie bardzo ciężkie.
Więcej o tym na moim blogu pod adresem:
http://blog-alergia.bloog.pl/id,6444978 ... index.html
Zapraszam na mojego bloga: http://blog-alergia.bloog.pl
Magda Gessler: Pani /…/ jest to psi obowiązek kucharza podać skład potrawy! Nie musi podawać sposobu przyrządzania, ani proporcji. Jednak uczulenia mogą być naprawdę poważne i nie wolno nigdy tego bagatelizować. Ja sama dowiedziałam się ostatnio, że jestem uczulona na jabłoń i jabłka, co jest dla mnie bardzo ciężkie.
Więcej o tym na moim blogu pod adresem:
http://blog-alergia.bloog.pl/id,6444978 ... index.html
Zapraszam na mojego bloga: http://blog-alergia.bloog.pl
Restauracje i bary - wszak dorośli bezglutenowcy TEŻ tam byw
Na forum http://www.celiakia.pl/index.php?option ... &Itemid=27
stowarzyszenia dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej przeczytałam wypowiedź pani Renaty:
Celiakię ostatecznie zdiagnozowano mi w 58 roku życia i od miesiąca jestem na diecie. Znajomi i przyjaciele najpierw myśleli, że jestem wariatka, bo przy nadwadze szukam celiakii a teraz nie wiedzą jak się zachować jak mnie zapraszają i co podać". /.../ Trudno dorosłym ludziom zrozumieć pojęcie ukrytego glutenu sądzą, że jestem przewrażliwiona. /.../ Najgorzej jest z knajpami wiadomo, że lepiej nic nie jeść więc biorę kawę , herbatę, sok świeży albo jedną lampkę wina, czasami decyduję się na coś z grilla. /.../ Szczerze mówiąc mam doła.
Po przeczytaniu owego wyznania, najpierw współczujemy a potem myślimy w czym problem... Innym jest gorzej. Od lat na całym świecie dąży się do tego, by ludzie nie zamykali się w czterech ścianach z powodu przewlekłych chorób. Pani Renacie i tak jest łatwiej, bo mieszka w Warszawie, a jak to jest w mniejszych miejscowościach, gdzie też mieszkają ludzie z celiakią i na diecie bezglutenowej, bezmlecznej???
W Bełchatowie, tu mieszkam, jest wiele restauracji i barów. Wydawałoby się, że nie powinno być problemów. A jednak... Jako stała konsumentka lokalnej pizzerii:
http://marcepanrestauracja.pl/index.php,
restauracji podobno dość przyjaznej klientom, bo mają nawet kącik dla dzieci, liczyłam na zrozumienie. Po przeanalizowaniu menu, zadałam dodatkowe pytanie na temat tego co wybrałam. Mogłam zamówić: wino, herbatę, kawę, frytki, ziemniaki opiekane, ryż z warzywami. To wszystko... Ale! Jeżeli frytki, to niezbędna jest informacja, czy nie są przez producenta obsypane mąką, bo podobno mąka czyni je chrupkimi. Jeżeli ziemniaki opiekane, to czy nie są potraktowane specjalną posypką, bo takie też bywają. Wtedy powstaje problem, bo mogą być to dodatki, których my nie możemy. No i ten ryż z warzywami. Dowiedziałam się, że podsmażają go na oliwie, nie dodają masła... I znów ale! Już jadłam kiedyś ten ryż. Nie jest biały, ale lekko żółty. Zatem czy dodają, kurkumę /jestem uczulona/, czy drogi szafran, a może curry /w którego składzie jest notabene... kurkuma.../? Zadałam pytanie pani kelnerce i barmance, bo w tych dwóch rolach występowała. Usłyszałam na to, że nie wolno im udzielać informacji: „szef zabrania". Lekko się zdziwiłam, bo podobno tak sklepy, jak i restauracje, mają obowiązek udzielenia informacji o składzie sprzedawanych produktów i chyba potraw też.
Moja córka na faceeboku napisała do pani Magdy Gessler, fachowca bardzo kompetentnego w tej dziedzinie:
"Niedawno moja mama miała problem z właścicielem, który nie chciał jej podać składników sosu do sałatki, twierdząc... że to tajemnica firmowa... Byłoby dobrze poruszyć te tematy".
Otrzymała taką odpowiedź:
Magda Gessler: Pani Marto, jest to psi obowiązek kucharza podać skład potrawy! Nie musi podawać sposobu przyrządzania, ani proporcji. Jednak uczulenia mogą być naprawdę poważne i nie wolno nigdy tego bagatelizować. Ja sama dowiedziałam się ostatnio, że jestem uczulona na jabłoń i jabłka, co jest dla mnie bardzo ciężkie.
Nie próbuję toczyć wojny z restauracją, choć może powinnam, bo jeżeli wszyscy będą tak lekko ustępować młodemu szefowi, którego kelnerzy tak się boją, iż klient przestaje być ważny i może sobie pójść do diabła, nic się nie zmieni... Może ktoś powinien zwracać uwagę na braki w kompetencji szefa realizowanej usługi z zakresu żywienia zbiorowego.
Chyba brakło mi determinacji, jestem na początku tej trudnej drogi i po trudnej drodze dochodzenia do wykrycia tej choroby... Może nie mam siły.
stowarzyszenia dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej przeczytałam wypowiedź pani Renaty:
Celiakię ostatecznie zdiagnozowano mi w 58 roku życia i od miesiąca jestem na diecie. Znajomi i przyjaciele najpierw myśleli, że jestem wariatka, bo przy nadwadze szukam celiakii a teraz nie wiedzą jak się zachować jak mnie zapraszają i co podać". /.../ Trudno dorosłym ludziom zrozumieć pojęcie ukrytego glutenu sądzą, że jestem przewrażliwiona. /.../ Najgorzej jest z knajpami wiadomo, że lepiej nic nie jeść więc biorę kawę , herbatę, sok świeży albo jedną lampkę wina, czasami decyduję się na coś z grilla. /.../ Szczerze mówiąc mam doła.
Po przeczytaniu owego wyznania, najpierw współczujemy a potem myślimy w czym problem... Innym jest gorzej. Od lat na całym świecie dąży się do tego, by ludzie nie zamykali się w czterech ścianach z powodu przewlekłych chorób. Pani Renacie i tak jest łatwiej, bo mieszka w Warszawie, a jak to jest w mniejszych miejscowościach, gdzie też mieszkają ludzie z celiakią i na diecie bezglutenowej, bezmlecznej???
W Bełchatowie, tu mieszkam, jest wiele restauracji i barów. Wydawałoby się, że nie powinno być problemów. A jednak... Jako stała konsumentka lokalnej pizzerii:
http://marcepanrestauracja.pl/index.php,
restauracji podobno dość przyjaznej klientom, bo mają nawet kącik dla dzieci, liczyłam na zrozumienie. Po przeanalizowaniu menu, zadałam dodatkowe pytanie na temat tego co wybrałam. Mogłam zamówić: wino, herbatę, kawę, frytki, ziemniaki opiekane, ryż z warzywami. To wszystko... Ale! Jeżeli frytki, to niezbędna jest informacja, czy nie są przez producenta obsypane mąką, bo podobno mąka czyni je chrupkimi. Jeżeli ziemniaki opiekane, to czy nie są potraktowane specjalną posypką, bo takie też bywają. Wtedy powstaje problem, bo mogą być to dodatki, których my nie możemy. No i ten ryż z warzywami. Dowiedziałam się, że podsmażają go na oliwie, nie dodają masła... I znów ale! Już jadłam kiedyś ten ryż. Nie jest biały, ale lekko żółty. Zatem czy dodają, kurkumę /jestem uczulona/, czy drogi szafran, a może curry /w którego składzie jest notabene... kurkuma.../? Zadałam pytanie pani kelnerce i barmance, bo w tych dwóch rolach występowała. Usłyszałam na to, że nie wolno im udzielać informacji: „szef zabrania". Lekko się zdziwiłam, bo podobno tak sklepy, jak i restauracje, mają obowiązek udzielenia informacji o składzie sprzedawanych produktów i chyba potraw też.
Moja córka na faceeboku napisała do pani Magdy Gessler, fachowca bardzo kompetentnego w tej dziedzinie:
"Niedawno moja mama miała problem z właścicielem, który nie chciał jej podać składników sosu do sałatki, twierdząc... że to tajemnica firmowa... Byłoby dobrze poruszyć te tematy".
Otrzymała taką odpowiedź:
Magda Gessler: Pani Marto, jest to psi obowiązek kucharza podać skład potrawy! Nie musi podawać sposobu przyrządzania, ani proporcji. Jednak uczulenia mogą być naprawdę poważne i nie wolno nigdy tego bagatelizować. Ja sama dowiedziałam się ostatnio, że jestem uczulona na jabłoń i jabłka, co jest dla mnie bardzo ciężkie.
Nie próbuję toczyć wojny z restauracją, choć może powinnam, bo jeżeli wszyscy będą tak lekko ustępować młodemu szefowi, którego kelnerzy tak się boją, iż klient przestaje być ważny i może sobie pójść do diabła, nic się nie zmieni... Może ktoś powinien zwracać uwagę na braki w kompetencji szefa realizowanej usługi z zakresu żywienia zbiorowego.
Chyba brakło mi determinacji, jestem na początku tej trudnej drogi i po trudnej drodze dochodzenia do wykrycia tej choroby... Może nie mam siły.
Po pierwsze zażądałabym widzenia z szefem i wyjaśnienia, co zrobi, jeśli przez jego durne "zabranianie" klient wpadnie we wstrząs anafilaktyczny i zabierze go pogotowie sprzed knajpy? Pewnie taka perspektywa przemówiłaby mu do wyobraźni
Po pierwsze - nie wstydzić się i zawsze mówić o alergii, celiakia jest terminem nie wywołującym żadnego odzewu, natomiast alergii kucharze się raczej boją.
Mam takie same problemy, częste "wódki" firmowe niestety opuszczam szybko, bo ileż można siedzieć nad kieliszkiem wina?
Po pierwsze - nie wstydzić się i zawsze mówić o alergii, celiakia jest terminem nie wywołującym żadnego odzewu, natomiast alergii kucharze się raczej boją.
Mam takie same problemy, częste "wódki" firmowe niestety opuszczam szybko, bo ileż można siedzieć nad kieliszkiem wina?
- Rafal_tata
- -#Moderator
- Posty: 2660
- Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
- Lokalizacja: Kraków
O wódkach mamy już wątek...
● Celiakia - FAQ ● Poczytaj, zanim zadasz pytanie ● SkoND kLiKaSH??? czyli jak pisać po polsku ● Wszędzie są jakieś zasady ● Wszystko o chorobie i Stowarzyszeniu
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
Francak: ja chodzę, przecieram szlaki. W jednych jest lepiej w innych gorzej. Przeglądam kartę, dopytuję i zawsze coś wybiorę. Dowiedziałam się, że oprócz Bezglutków, bywają chorzy na cukrzycę, dnę, wegetarianie itd. /to różne diety/. Może powinniśmy chodzić i pokazywać, że jesteśmy...
A jeżeli zostawimy napiwek, to następnym razem chętnie udzielają informacji
A jeżeli zostawimy napiwek, to następnym razem chętnie udzielają informacji
Zgadzam sie z PUMA, unikanie restaruacji (chociaz cie Francak rozumiem bo to wkurzajace) wcale nie rozwiazuje problemu, jedynie stawia nad w gorszej sytuacji i ulatwia zycie restauratorom...
Nietolerancja silna: KUKURYDZA i DROŻDŻE...
http://www.facebook.com/profile.php?id= ... 749&ref=ts
http://www.facebook.com/profile.php?id= ... 749&ref=ts
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
Ja też chodzę, przecieram szlaki i jestem konsekwentna. Jeśli wyraźnie proszę o danie bez żadnych serów i przynoszą mi danie bez serów, ale posypane parmezanem, to proszę o przygotowanie nowej porcji:) Niedawno w warszawskiej restauracji pewnego znanego dziennikarza poprosiłam o niedokładanie koziego sera do befsztyku, kelnerka wyglądała na bardzo przejętą i zapewniła mnie, że tak tak, oczywiście. A potem... przyniosła mięsko postawiła przede mną i uprzedziła mnie, że kucharze zapomnieli i wrzucili ten, ale zeskrobali . Nie muszę pisać, że woniało kozą na kilometr, a zeskrobanie było niezbyt dokładne. kotlecik powędrował z powrotem do kuchni.
Nie zniechęcam się jednak, za bardzo lubię snucie się po knajpach, żeby sobie odpuścić. A bez mleka, bez mąki i dobrze przyprawione - to jest problem:)
Nie zniechęcam się jednak, za bardzo lubię snucie się po knajpach, żeby sobie odpuścić. A bez mleka, bez mąki i dobrze przyprawione - to jest problem:)
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Praktycznie nie korzystam z żywienia zbiorowego, ale jeśli akurat się trafi, staram się być równie konsekwentny i zwracać, kiedy coś mi nie pasuje. Historia np. taka: obsługa kuchni się głowi, co mi podać, bo wszystko w menu jest w panierce. Na szybko można usmażyć kawałek kurczaka. Kilka kropel jodyny i kurczak czarny. Czyżby robiony na tym samym oleju co kotlety w panierce? Okazuje się, że kurczak został obficie posypany jakąś przyprawą, która "może zawierać śladowe ilości glutenu". Chcę kurczaka bez skrobi. Tzn. bez niczego. Mówię pani: "Bez niczego". Pani potwierdza, że zrozumiała "Ma być czysty". Ok. Przybywa następna porcja. Niczym się nie różni od poprzedniej. To chyba znaczy, że nie zawsze wystarczy drukowanymi literami, czasem musi być rozstrzelonymi . Z trzecią porcją już się udało. Tym razem usłyszałem: "Jak to bez przypraw? Dobrze, nawet bez soli będzie ".
Ostatnio zmieniony czw 13 sty, 2011 00:24 przez titrant, łącznie zmieniany 1 raz.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
Uuuh, dzisiaj mnie szlag trafił... Byłam w lokalu, podkreśliłam, że danie, które w karcie ma wypisany jako jeden ze składników ser, chciałabym być bez sera. Kelnerka zanotowała. Za jakieś 20 minut przychodzi i pyta, czy to ważne, żeby było bez sera, bo zapomniała powiedzieć kucharzom... No cóż, odpowiedziałam tylko, że "bardzo ważne":)
A potem jeszcze wtopa numer dwa - z kawą, classic: zamówiłam czarną, dostałam z mlekiem. pani się gęsto tłumaczyła, że usłyszała "z mlekiem", ale jak można z czymkolwiek fonetycznie pomylić "przedłużone espresso"? Już mi się odechciało, poprosiłam o rachunek i poszłam.
Przestawiam się na Braci Azjatów, oni nie jedzą mleka;)
A potem jeszcze wtopa numer dwa - z kawą, classic: zamówiłam czarną, dostałam z mlekiem. pani się gęsto tłumaczyła, że usłyszała "z mlekiem", ale jak można z czymkolwiek fonetycznie pomylić "przedłużone espresso"? Już mi się odechciało, poprosiłam o rachunek i poszłam.
Przestawiam się na Braci Azjatów, oni nie jedzą mleka;)
martnini, da się żyć bez mleka, ja mam dietę bezmleczna też...
Moje dania w restauracjach przeważnie to: "ryż z warzywami" albo ziemniaki z piekarnika z papryka /mogą być frytki/, buraczki, ogórek kiszony, sałatka z kapusty z różnymi warzywami... Do tego herbata, winko lub kieliszek "Luksusowej" i nie czuję sie jak "trędowata"...
Ola_la: masz rację z tymi makarnonami. Po przetestowaniu różnych, polubiłam /rodzina też/ makarony ryżowe, ale gotuję je 5 minut /na opakowaniu jest bez gotwania/ i wtedy są lepsze, "miększe" ale nie ciapowate ... Może dlatego, że nie lubię aldente..
Moje dania w restauracjach przeważnie to: "ryż z warzywami" albo ziemniaki z piekarnika z papryka /mogą być frytki/, buraczki, ogórek kiszony, sałatka z kapusty z różnymi warzywami... Do tego herbata, winko lub kieliszek "Luksusowej" i nie czuję sie jak "trędowata"...
Ola_la: masz rację z tymi makarnonami. Po przetestowaniu różnych, polubiłam /rodzina też/ makarony ryżowe, ale gotuję je 5 minut /na opakowaniu jest bez gotwania/ i wtedy są lepsze, "miększe" ale nie ciapowate ... Może dlatego, że nie lubię aldente..
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 738
- Rejestracja: czw 10 wrz, 2009 14:47
- Lokalizacja: Warszawa
że się da, to ja wiem, od półtora roku to uprawiam, tylko na przykład we włoskich restauracjach mają zakodowane, że Polak myśli, że włoskie danie to mąka w jakimś wydaniu i jakaś forma sera:) A to nieprawda przecież.
Jeśli mówicie o makaronie ryżowym/tzw sojowym takim typu "celophane noodles", to ja co wcale nie gotuje. Wrzucam do gara, zalewam wrzątkiem na dosłownie 2-3 minuty i tyle.
Jeśli mówicie o makaronie ryżowym/tzw sojowym takim typu "celophane noodles", to ja co wcale nie gotuje. Wrzucam do gara, zalewam wrzątkiem na dosłownie 2-3 minuty i tyle.