Jak sobie poradzić z dietą?
Moderator: Moderatorzy
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Z chłoniakiem, to niestety prawda. Gastroenterolog, który wykrył u mojego syna celiakię opowiadał nam, jak kolega jego brata zmarł właśnie na chłoniaka. Wszystko przez to, że nikt objawów jego choroby nie skojarzył z celiakią, a jak w końcu wpadli na to, to dla młodego chłopaka było już za późno Tak więc jest to naprawdę poważna sprawa
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
-
- Nowicjusz
- Posty: 38
- Rejestracja: śr 16 paź, 2013 08:54
- Lokalizacja: Poznań
Powiem Wam, że najbardziej obawiałem się żłobka. Na razie (tydzień) wszystko jest ok, a dyrektorka z intendentką podeszły bardzo wyrozumiale do sprawy. Zresztą nasza córka jest 3 dzieckiem na diecie bg w żłobku, w tym jedno po zjedzeniu czegoś glutenowego dostaje silnej reakcji z ranami na skórze włącznie. Produkty typu chleb, wędlina itp mają kupowane osobno, obiady te co można są gotowane wspólnie i przed dodaniem czegoś glutenowego np mąki do zaciągnięcia sosu wszystko jest odlewane. Obiady, które nie mogą być wspólnie gotowane są gotowane oddzielnie. jakieś ciastka czy deserki też są osobno kupowane. Więc na razie jest ok. Zresztą wczoraj się bardzo zaskoczyłem, jak przyniosłem parówki z Drobimexu, żeby podali córce jakby nie jadła za dużo, to indentedntka stwierdziła, że zastanawia się, czy w ogóle nie kupować tych parówek dla wszystkich dzieci, bo mają w sobie więcej mięsa niż te, które kupuje do tej pory.
-
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 3643
- Rejestracja: śr 07 sie, 2013 07:40
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Szczerze zazdroszczę. Ja całe jedzenie do przedszkola muszę zanosić mój syn jest jedynym dzieckiem w przedszkolu na diecie b/g. W poprzednim też nie było więcej takich dzieci. A i tak boję się, że może dojść do zanieczyszczenia. Niby przeciwciała spadają, ale wynik nie jest zadowalający. Za tydzień znowu będziemy robić, to zobaczę, jak to wygląda
Nie ma ludzi zdrowych. Istnieją tylko niezdiagnozowani.
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
Tak trochę pobieżnie przejrzałam wątek, bo rozpaczliwie szukam wiedzy i im więcej - mam nadzieję, że to stan przejściowy - jej mam, tym bardziej się martwię.
Jestem i tak kaczką-dziwaczką - dla wszystkich, bo weganką, co bardzo denerwuje moją mamę, jak już po 20 latach zaakceptowała mój wegetarianizm, to tych kilka lat weganizmu ciągle ją drażni i męczy (od dawna nie mieszkamy i nie jadamy razem, ale bywam u niej i za każdym razem słyszę kilka uwag). Mąż i syn są "tylko" wegetarianami, jeśli chodzi o wegańskie jedzenie no problem, zwykle tak jadają, ale z bezglutenem zaczynają się schody. Nie padła jeszcze diagnoza na 100%, na razie tylko wynik biopsji plus zalecenie diety, więc np. mój mąż bardzo sceptycznie patrzy na moje próby jej przestrzegania. Czyszczenie desek z okruszków, obchodzenie szerokim łukiem tostera, mycie noży itp. traktuje jak fanaberie. Kiedy kupiłam dużo różnych mąk też średnio zareagował - chyba uznał to za objaw jakiegoś szaleństwa. Nie lubię mówić o chorobach i dolegliwościach, więc raczej nie opowiadam, nie mam ochoty spowiadać się z czego piekę chleb, skoro sama to robię. Mężowi i synowi piekę normalny glutenowy chleb, robię to od lat, tyle, ze sama go nie jem. Piekę też glutenowe ciasta, robię pierogi, itp.
Przypuszczam, że mąż, bo mama to na 100%, uzna że nadwrażliwość na gluten jest wynikiem weganizmu i nie będzie siły, żeby przekonać ich, że nie. Szczerze mówiąc czuję się winna temu, że coś ze mną nie tak.
Jestem i tak kaczką-dziwaczką - dla wszystkich, bo weganką, co bardzo denerwuje moją mamę, jak już po 20 latach zaakceptowała mój wegetarianizm, to tych kilka lat weganizmu ciągle ją drażni i męczy (od dawna nie mieszkamy i nie jadamy razem, ale bywam u niej i za każdym razem słyszę kilka uwag). Mąż i syn są "tylko" wegetarianami, jeśli chodzi o wegańskie jedzenie no problem, zwykle tak jadają, ale z bezglutenem zaczynają się schody. Nie padła jeszcze diagnoza na 100%, na razie tylko wynik biopsji plus zalecenie diety, więc np. mój mąż bardzo sceptycznie patrzy na moje próby jej przestrzegania. Czyszczenie desek z okruszków, obchodzenie szerokim łukiem tostera, mycie noży itp. traktuje jak fanaberie. Kiedy kupiłam dużo różnych mąk też średnio zareagował - chyba uznał to za objaw jakiegoś szaleństwa. Nie lubię mówić o chorobach i dolegliwościach, więc raczej nie opowiadam, nie mam ochoty spowiadać się z czego piekę chleb, skoro sama to robię. Mężowi i synowi piekę normalny glutenowy chleb, robię to od lat, tyle, ze sama go nie jem. Piekę też glutenowe ciasta, robię pierogi, itp.
Przypuszczam, że mąż, bo mama to na 100%, uzna że nadwrażliwość na gluten jest wynikiem weganizmu i nie będzie siły, żeby przekonać ich, że nie. Szczerze mówiąc czuję się winna temu, że coś ze mną nie tak.
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
Kazdy z nas przechodzi taki etap, jak Ty, takze spokojnie
Dieta bg to nie koniec swiata (zeby nie bylo - tak tez myslalam ), mozna naprawde pysznie zjesc. Szczerze mowiac majac do wyboru diete weganska i diete bezglutenowa to z zamknietymi oczami wybralabym bezglutenowa
Uszy do gory!!
Dieta bg to nie koniec swiata (zeby nie bylo - tak tez myslalam ), mozna naprawde pysznie zjesc. Szczerze mowiac majac do wyboru diete weganska i diete bezglutenowa to z zamknietymi oczami wybralabym bezglutenowa
Uszy do gory!!
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
Oddzielnie bezgluten i weganizm są proste, razem - średnio. Jedne z nielicznych ciastek "kupnych" - Oreo - wegańskie - jakże się ucieszyłam w wersji bezglut - ale nie ma lekko - te z kolei nie są wegańskie.
Weganizm był wyborem i dał mi ogromnego kopa energetycznego, bezglut - odwrotnie.
Na razie nie czuję się ani odrobinę lepiej. Sił mam tak samo mało, a może jeszcze mniej.
Weganizm był wyborem i dał mi ogromnego kopa energetycznego, bezglut - odwrotnie.
Na razie nie czuję się ani odrobinę lepiej. Sił mam tak samo mało, a może jeszcze mniej.
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
Oreo mowisz... pomyslec, ze za glutenowych czasow ich nie sprobowalam..
Jesli dobrze rozumiem, jeszcze nie przeszlas na restrykcyjna diete bg?
Ja wierze, ze na pewno na poczatku ciezko cos znalezc, a z biegiem czasu sama odkryjesz ciekawe zarelko
Pewnie wiecej czasu bedziesz musiala spedzic w kuchni, ale zobaczysz - jeszcze odkryjesz pysznosci
Jesli dobrze rozumiem, jeszcze nie przeszlas na restrykcyjna diete bg?
Ja wierze, ze na pewno na poczatku ciezko cos znalezc, a z biegiem czasu sama odkryjesz ciekawe zarelko
Pewnie wiecej czasu bedziesz musiala spedzic w kuchni, ale zobaczysz - jeszcze odkryjesz pysznosci
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
Mała strata, widziałam bezglutenowe, te z glutem nie zwalają z nóg, ale zawsze coś wgan było.sandyy pisze:Oreo mowisz... pomyslec, ze za glutenowych czasow ich nie sprobowalam..
Na dietę tak, aleb obawiam się, że nie restrykcyjną - te okruszki mnie dobijają, mam drewniane deski do krojenia, niektóre rzeczy "mogą zawierać śladowe ilości", czyli powinnam odstawić, nie (np. słód ryżowy, melasa - kupiłam do ciast na święta).sandyy pisze:Jesli dobrze rozumiem, jeszcze nie przeszlas na restrykcyjna diete bg?
Kolejny problem - nie wiem, czy nie zasługuje na osobny wątek: Wigilia w pracy.
Mam średnia ochotę opowiadać się 45 osobom, dlaczego nie jem opłatka, zwiać i nie składać życzeń, głupio, nie? Zbierać ten opłatek w garści - też dziwnie, co zrobić z tymi kawałeczkami, już pomijam potem to jedzenie - tu mam wymówkę "Ja nie jem jak normalni ludzie, hahaha" - o wegan wiedzą. Ale zwykle wciskałam jakiś barszczyk, ziemniaczki (pieczone), sałatkę...
Jasne, że się przyzwyczaję, jeszcze więcej gotować? I tak ciągle siedzę w kuchni - nie dlatego, że lubię, tylko dlatego, że jak chcę coś zjeść to nie mam wyjścia...
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
A no to musisz jeszcze zrobic przeglad kuchni, faktycznie nie jest restrykcyjnie (czyli w zasadzie nie jest wcale...)
A o wigilii pisalam juz w innym watku
Swoja w pracy przezylam i ty Tez dasz rade
Oplatek zbieraj do lapki, albo po prostu nie bierz od kogos (zawsze mozesz powiedziec, ze jakas niestrawnosc czy cos - tu juz nie bedzie nikt wnikal )
Barszczyk wez bezglutenu goracy kubek.
Na pewno beda jakies owoce, moze jakas salatka dozwolona?
Poradzisz sobie
A o wigilii pisalam juz w innym watku
Swoja w pracy przezylam i ty Tez dasz rade
Oplatek zbieraj do lapki, albo po prostu nie bierz od kogos (zawsze mozesz powiedziec, ze jakas niestrawnosc czy cos - tu juz nie bedzie nikt wnikal )
Barszczyk wez bezglutenu goracy kubek.
Na pewno beda jakies owoce, moze jakas salatka dozwolona?
Poradzisz sobie
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
śmiało można założyć wątek o wigilii BG w pracy
Re: Jak sobie poradzić z dietą?
W mojej diecie b. ważną rolę odgrywają warzywa. Od czerwca nie miałam z nimi problemu. Na obiad jadłam np. oprócz kotleta kalafior/kalarepkę/brukselkę/brokuł/ogórki świeże, czasem fasolkę szparag. Ziemniaki maja wysoki IG więc ich w ogóle nie jadłam. Większa ilość warzyw mi wystarczyła.
Dobre czasy się skończyły, bo teraz z tego typu warzywami jest problem. Oprócz ogórka, to w zasadzie inne ciężko dostać. Kalafior/brokuł jest maleńki w cenie 7-10 zł, kalarepka/brukselka bywam czasem w Biedronce, bo w warzywnym baaardzo rzadko i drogo. Dziś porównywałam ceny mrożonych warzyw i rozczarowałam sie, bo wcale taniej nie zapłacę. Ok.... 1-1,5 zł taniej, to żadna różnica.
Robie dużo surówek z pomidora, ogórka, pora, salaty, kapusty, rzodkiewki itp. Tylko, że bez ziemniaków.... nawet po zjedzeniu wielkiej michy surówy, nadal nie czuję się syta. Próbuję równoważyć i nakładam małą ilość ziemniaków z duża ilością surówki, hmmm... nic nie daje . Spróbowałam więcej mięsa, ciemnego ryżu .... nic nie dało . Dziś ugotowałam sobie 50 gr kaszy zamiast tych warzyw.... hmmm... nic nie dało .
Dla niewtajemniczonych dodam, ze ryżu jasnego nie mogę, kaszy jaglanej i jęczmiennej w małych ilościach-pod warunkiem, że są do tego warzywa. Nie powinnam jeść kiszonych ogórków, kiszonej kapusty, surówek na occie, gotowych sklepowych (zawierają cukier).
Jak sobie radzą w dietą wegetarianie, gdy nie ma sezonu na warzywa? Kupują tylko mrożonki?
Dobre czasy się skończyły, bo teraz z tego typu warzywami jest problem. Oprócz ogórka, to w zasadzie inne ciężko dostać. Kalafior/brokuł jest maleńki w cenie 7-10 zł, kalarepka/brukselka bywam czasem w Biedronce, bo w warzywnym baaardzo rzadko i drogo. Dziś porównywałam ceny mrożonych warzyw i rozczarowałam sie, bo wcale taniej nie zapłacę. Ok.... 1-1,5 zł taniej, to żadna różnica.
Robie dużo surówek z pomidora, ogórka, pora, salaty, kapusty, rzodkiewki itp. Tylko, że bez ziemniaków.... nawet po zjedzeniu wielkiej michy surówy, nadal nie czuję się syta. Próbuję równoważyć i nakładam małą ilość ziemniaków z duża ilością surówki, hmmm... nic nie daje . Spróbowałam więcej mięsa, ciemnego ryżu .... nic nie dało . Dziś ugotowałam sobie 50 gr kaszy zamiast tych warzyw.... hmmm... nic nie dało .
Dla niewtajemniczonych dodam, ze ryżu jasnego nie mogę, kaszy jaglanej i jęczmiennej w małych ilościach-pod warunkiem, że są do tego warzywa. Nie powinnam jeść kiszonych ogórków, kiszonej kapusty, surówek na occie, gotowych sklepowych (zawierają cukier).
Jak sobie radzą w dietą wegetarianie, gdy nie ma sezonu na warzywa? Kupują tylko mrożonki?
Nie jestem na diecie bezglutenowej. Nie jem cukru, drożdży i pszenicy (oprócz durum i orkisz) od 15.06.2014.