Wiecie, zainteresował mnie ten temat i na razie go drążę. Na razie wiem, że proso - kasza jaglana - należy do struktury zanikających gatunków upraw ze specjalnym pakietem dofinansowania z UE. Jednak to biurokratyczne mankamenty.
Ważne są glutenowe zagadnienia - np, czy
1 to proso może zaciągnąć z gleby gluten jak to jest w przypadku owsa (i gryczaną też mam na celowniku),
2 czy używane maszyny można wyczyścić z glutenu (no bo garki kuchenne przecież się da)
3 czy wykafelkowanie pomieszczenia do suszenia ziarna załatwia problem obecnego glutenu w porowatym betonie, czy trzeba postawić nowe
4 czy jeśli proso/kasza zasysałaby jednak gluten to czy realne jest znalezienia areału ziemskiego, który nadawałby się pod uprawę
Bardzo ważną kwestią jest to, czy odłączenie kasz od plewów poza młynem - tu zakręciła mnie moja siostra, ale chyba młócenie nie odbywa się we młynie - żaden młyn w Polsce nie zajmuje się przerobem bezglutenowych rzeczy, tego również się dowiedziałem.
Jak można się domyśleć jestem z miasta i z rolnictwem nie miałem za dużo wspólnego, ale wkurza mnie moja praca i chętnie bym ją zmienił.... Wkurza mnie też cena kasz i innych rzeczy "EKO", które w przypadku obostrzeń glutenowych nie znaczą NIC !!! a wyciągają 10 pln i więcej za kilo - skąd taki narzut cenowy się pytam? A łącząc jedno i drugie byłoby przyjemne z pożytecznym.
Do tego zliczyć koszty produkcji itp. Na dopłaty rolnicze nie licze, bo nie jestem rolnikiem - tu jedynie możliwość współpracy, ale trzebaby znaleźć światłą osobę, co jak się odwrócę nie będzie robiła "po swojemu" paćkając glutenem produkty.
Problemy paczkowania przy tych to już nie taka wielka sprawa - jeszcze warunki certyfikatu itp.
Może to tylko słomiany zapał, ale póki co chcę się dowiedzieć.