chciałam spytać czy jest możliwe, że moje dolegliwości są związane z celiakią (pytam, ponieważ zastanawiam się czy w ogóle robić badania przeciwciał w kierunku celiakii). Od 1.5 roku (obecnie mam 27 lat) męczy mnie codziennie uporczywy świąd skóry dłoni, przedramion, stóp, dekoltu, twarzy i głowy. Czasem pojawiają się bąble jak po ugryzieniu komara, ale to rzadko, głównie jest to tylko świąd, żadnej wysypki. Pomagają na to leki antyalergiczne, które zupełnie eliminują świąd, w związku z czym byłam przekonana że jest to niezdiagnozowana alergia na coś. Niestety punktowe testy skórne oraz testy na plecach nie wykazały alergii na nic spożywczego (w tym na żadne zboże/żadną mąkę), metale, pyłki itd. Wyniki wątroby, tarczycy i nerek całkowicie w normie.
Obecnie od tygodnia nie biorę tabletek antyalergicznych z powodu kolejnych testów, świąd przez pierwsze 5 dni był ogromny jednak nagle w jeden dzień do samego wieczora nie pojawił się - wtedy zorientowałam się, że cały dzień od rana do wieczora nie jadłam nic z glutenem (cały dzień było tylko mleko, ziemniaki, mięso, warzywa) i uznałam, że to może być jakiś trop. Choć nie wiem na ile odstawienie glutenu może od razu zlikwidować niepożądane objawy.
Tylko, że to tak naprawdę jedyny trop i nie wiem czy w ogóle się go uczepiać. Patrząc na listę objawów mogłabym dorzucić to, że razem ze świądem 1.5 roku temu pojawiło się nieustanne zmęczenie i nadmierna płaczliwość. Bardzo rzadko w ciągu 1.5 roku pojawiała się niespotykana wcześniej sztywność stawów, ale więcej się nie pojawiła, więc jej nie rozpatruję. Jednak mam nadwagę (co raczej tłumaczy ciągłe zmęczenie) i zaparcia, zamiast w tą rzadzszą stronę

Nie wiem na ile warto w ogóle badać przeciwciała, a na ile np. kupić test Food Detective, a na ile z góry wykluczyć problem z glutenem i nie marnować kasy na badania
