zostałam zdiagnozowana 5 miesięcy temu, od tamtej pory jestem na diecie BG jednak mam wrażenie, ze coś jest nie tak. Postanowiłam opisać tutaj swój przypadek, może ktoś będzie miał jakiś pomysł. A może to ja mam za mało cierpliwości i oczekuję cudów po 5 miesiącach.. No ale od początku.
Od kilku ładnych lat miałam problemy z żelazem, cały czas poniżej normy, mój rekord 17 a norma od 37 +słaba morfologia ( głównie hemoglobina i to co z nią związane) natomiast białe i czerwone krwinki zawsze w normie, zbyt często też nie chorowałam. Dostawałam od lekarzy recepty na żelazo w tabletkach, brałam jakiś czas i jakoś to szło. Nikt nie zastanawiał się dlaczego tak jest, ja niestety też nie. Przez ostatnie 2 lata nasiliły się problemy żołądkowo-jelitowe: biegunki bądź zaparcia, gazy, dziwne bulgotania, bóle brzucha aż w grudniu ubiegłego roku poczułam się bardzo źle zarówno fizycznie jak i psychicznie. Poważne problemy rodzinne i silny stres jaki wtedy przeszłam chyba nasilił to wszystko. Po zrobieniu badań (morfologia, żelazo) dostałam kolejną porcję witamin, która oczywiście większego skutku nie przyniosła. Cały czas bolał mnie brzuch, miałam biegunki i zaparcia na zmianę, w kale widoczne były niestrawione resztki pokarmów?!, ponadto miałam dziwne kołatania serca, duszności, nie miałam na nic siły ani ochoty, jednym słowem byłam wrakiem człowieka. W końcu wyprosiłam u swojego lekarza skierowanie na kał i mocz, w którym wyszła krew utajona i liczne włókna mięsne, kwasy tłuszczowe, skrobia. Dostałam skierowanie na kolonoskopię, natomiast skierowanie na gastroskopie musiałam wyprosić znowu ,,no bo po co?”
Kolonoskopia wykazała średnio nasilone zapalenie blaszki właściwej, natomiast gastroskopia nadżerkę wpustu żołądka, zapalenie części antralnej żołądka i ZZW. Pobrano wycinki i po kilku tygodniach przyszedł wyrok :,,3 wycinki błony śluzowej dwunastnicy z hiperplazją gruczołów Brunnera występujących także w obrębie blaszki właściwej błony śluzowej. Zwraca uwagę deformacja i wieloogniskowy zanik kosmków, nieco podwyższona liczba limfocytów w nabłonku absorpcyjnym (poniżej 30 limfocytów/100enterocytów) oraz bardzo obfity mieszanokomórkowy naciek zapalny w blaszce właściwej. MARSH 4. Obraz morfologiczny najbardziej odpowiada zmianom celiakii.’’ Dodatkowo zrobiłam badania z krwi:
IMMUNOGLOBULINA A (S) [L85] IgA 0.05 g/l
do 1 roku <0.81
1-3 lat 0.16-0.98
4-6 lat 0.27-1.90
7-9 lat 0.33-2.98
10-11 lat 0.52-1.99
12-15 lat 0.46-3.50
16-19 lat 0.60-3.39
drośli 0.70-4.00
P/c przeciw deamidowanym peptydom gliadyny IgG (N81)
91,8 U
ujemny: < 20,0
słabo dodatni: 20,0-30,0
dodatni: > 30,0
P/P-TRANSGLUTAMINAZIE TK . IGA (S) [N79]tGT IGA <2 RU/ml
ujemny: <20.0
dodatni: >=20
P/P-TRANSGLUTAMINAZIE TK. IGG (S) [N79]tGT IGG 2.49
Ratio ujemny: <1.0
słabo dodatni: >=1.0 do 2.0
dodatni: >=2.0 do 5.0
wysoko dodatni: >=5.0
Udałam się z takim oto kompletem badań do lekarza gastrologa, który popatrzył i owszem potwierdził, że mam celiakię, zalecił stosowanie bezwzględnej diety bezglutenowej, po czym podziękował i skasował 150zł . Na moje pytanie czy mam zrobić jakieś dodatkowe badania skoro tyle czasu moje jelita były niszczone przez gluten, stopień zniszczenia najwyższy i ogólny stan zdrowia fizycznego i psychicznego bardzo zły lekarz stwierdził, że nie ma potrzeby. Podziękowałam i wyszłam tak naprawdę z niczym. Oprócz tego, że mam zacząć jeść BG nie wiedziałam nic.
Później byłam jeszcze u innego gastrologa(też prywatnie), którego podejście było podobne i wyszłam z poczuciem, że jestem sama ze swoim problemem.
Od tamtej pory minęło 5 miesięcy. Stosuje bezwzględnie dietę, ale pewnie jak każdemu na początku zdarzają się wpadki. W międzyczasie na własną rękę zrobiłam jeszcze testy na alergie pokarmowe, było tam ok 30 podstawowych produktów. Tylko jeden E204 - Albumina surowicy bydlęcej był podwyższony, norma do 0,15 ja miałam 0,64 kU/l. Miałam robione też USG jamy brzusznej, też wszystko ok.
Martwi mnie jednak to, że pomimo stosowania tej diety i poprawy wyników (hemoglobina, żelazo)co chwilę coś się do mnie przyplątuje i tak naprawdę nie czuje się tak dobrze jak czułam się kiedyś. Mój lekarz rodzinny patrzy na mnie - delikatnie mówiąc - jak na wariatkę, a ja przynajmniej raz w miesiącu przychodzę z zapaleniem krtani albo przeziębieniem, katar i kaszel bez względu na porę roku. Od dłuższego już czasu mam też strasznie suchą błonę śluzowa nosa, aż leci mi krew, bez maści nawilżających ani rusz. Ostatnio boli mnie po prawej i lewej stronie pod żebrami, takie jakby kłucie jak tylko coś zjem. Od kilku miesięcy utrzymuje się też bardzo niski poziom białych krwinek, poniżej normy. Na dodatek jakiś miesiąc temu pojawiły się dziwne białe plamy na ustach i na języku, zrobiłam wymaz i okazało się, że mam obfity wzrost Candida albicans….
I tak co chwilę coś… Zastanawiam się kiedy to się skończy…
I to tyle mojej historii, chyba potrzebowałam to z siebie wyrzucić

Tak przy okazji może ktoś z Was jest z okolic Trójmiasta i może polecić jakiegoś normalnego lekarza gastrologa? Na forum nie znalazłam żadnej informacji niestety.