Nie mam typowych objawów. Od zawsze miałam niedowagę, są ogromne trudności z przytyciem, dietetyk zasugerował problemy z kosmkami jelitowymi. Podczas rozmowy (nie z dietetykiem) usłyszałam, że ten problem z kosmkami może być spowodowany spożywaniem glutenu przez całe życie.
Co jakiś czas spada mi masakrycznie żelazo, powraca anemia, teraz nie trzęsą mi się tak bardzo ręce, ale kiedyś koleżanka nazwała mnie pieszczotliwie ,,paralitykiem" - tak trzęsły mi się ręce.
Jestem okropnie senna (co może być związane z żelazem), kawa na mnie nie działa. Mam wysoki cholesterol. Czasem trudno mi się skupić, łatwo się rozpraszam. Nauka czasem trochę mi zajmuje. W bliskiej rodzinie występuje niedoczynność tarczycy, hashimoto, AZS (z podejrzeniem łuszczycy).
Ze względu na ograniczony budżet nie mogę sobie pozwolić na pełen pakiet diagnostyczny pod kątem celiakii. Czy na sam początek wystarczy oznaczenie IgA lub IgE czy IgG (po prostu immunoglobulin ww). Czy wystarczy samo IgA? Nie ukrywam, że to mi się wydaje najbardziej atrakcyjne, bo jeden parametr kosztuje 20zł. Za to P/c. p. endomysium (EmA) w kl. IgA kosztuje 70zł, a EmA w kl. IgA i IgG to 120zł. A wolałabym się zamknąć w 50zł na początek.
Bardzo proszę o poradę, czy jest sens badać się pod kątem celiakii czy alergii na gluten.

A może jeszcze inne badanie zrobić? Zamiast p/c p.endomysium to może p.gliadynie? Gubię się w tych wszystkich badaniach.