Celiakia a psychika
Moderator: Moderatorzy
Witam Was wszystkich ponownie.
Chcę podziękować wszystkim za odpowiedzi. Nie spodziewałam się że tyle osób odpowie. Myslałam że może ze 2-3 osoby odpowiedzą a tu miłe zaskoczenie. Na razie nie piszę za wiele ponieważ muszę wykonać jeszcze dodatkowe badania, żeby mieć pewność, że jestem na to chora. Na razie dopiero badanie krwi coś wykryło, ale muszę to jeszcze skonsultować z lekarzem i iść przede wszystkim na gastroskopie, a termin tego badania mogą mi wyznaczyć za X tygodni, także na razie czekam i wczytuje się we wszelkie informacje na ten temat. Dziękuję wam za rady i wsparcie psychiczne. Czuję że tutaj nie będę sama. Jeśli wyniki badań ostatecznie potwierdzą że to celiakia to na pewno będę tu regularnie zaglądać. A to czy dieta cokolwiek u mnie zmieni to rzeczywiście będę mogła ocenić dopiero na własnych doświadczeniach.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Chcę podziękować wszystkim za odpowiedzi. Nie spodziewałam się że tyle osób odpowie. Myslałam że może ze 2-3 osoby odpowiedzą a tu miłe zaskoczenie. Na razie nie piszę za wiele ponieważ muszę wykonać jeszcze dodatkowe badania, żeby mieć pewność, że jestem na to chora. Na razie dopiero badanie krwi coś wykryło, ale muszę to jeszcze skonsultować z lekarzem i iść przede wszystkim na gastroskopie, a termin tego badania mogą mi wyznaczyć za X tygodni, także na razie czekam i wczytuje się we wszelkie informacje na ten temat. Dziękuję wam za rady i wsparcie psychiczne. Czuję że tutaj nie będę sama. Jeśli wyniki badań ostatecznie potwierdzą że to celiakia to na pewno będę tu regularnie zaglądać. A to czy dieta cokolwiek u mnie zmieni to rzeczywiście będę mogła ocenić dopiero na własnych doświadczeniach.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
- anakon
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 609
- Rejestracja: czw 08 sty, 2004 12:27
- Lokalizacja: Warszawa
Biopsje musisz zrobic przed przejsciem na diete!!!!!!To bardzo wazne.(same przeciwciala nie wystarcza)
Wracajac do tematu.
Za malo tu danych, by moc powiedziec cos co jest przyczyna a co skutkiem Twojego stanu psychicznego...
Oczywiscie celiakia moze dawac objawy neurologiczne i psychiczne, z psychicznych glownie depresje i nerwice. Sa za to odpowiedzialne czesciowo niedobory roznych pierwiastkow, ktorych wchlanianie w wyniszczonych jelitach jest mocno ograniczone.
Ja jednak bylabym ostrozna we wniosku, ze wszystkie te dolegliwosci sa spowodowane nie leczona celiakia.
Nie wiemy nic (moze i dobrze, ze na powszechnym forum nie piszesz, w razie co zapraszam na priv) o Twojej sytuacji rodzinnej, o relacjach, o sytuacji zyciowej itd.
Znakomita wiekszosc zaburzen o ktorych piszesz bierze sie z niewlasciwych relacji opiekunowie/rodzice-dziecko, poczawszy od nastawienia w stosunku do dziecka jeszcze w czasie ciazy, przez metody wychowawcze, podswiadome problemy ciagnace sie nie raz nawet przez pokolenia.
W przypadku problemow depresyjno- nerwicowych, klopotow z samooocena niezbedna jest solidna terapia indywidualna (czasem z elementami grupowej), leczenie psychiatryczne nie moze sie ograniczac jedynie do podawania lekow, a terapia u psychiatry rzadko kiedy jest prowadzona wlasciwie(chyba, ze psychiatra ma rowniez wyksztalcenie terapeutyczne). Tak wiec ja bylabym z wnioskami ostrozna, sprawe warto zdiagnozaowac i w miare rozpoznania przejsc na diete. Na pewno Twoj stan wowczas nieco sie poprawi, ale cudow w tym zakresie o ktorym piszesz bym sie nie spodziewala (rownie dobrze zaburzenia tarczycowe i ogolnie hormonalne moga skutkowac zaburzeniami psychicznymi, ale wowczas latwiej to nieco wyprowadzic i nie trwa tak dlugo...)
Wracajac do tematu.
Za malo tu danych, by moc powiedziec cos co jest przyczyna a co skutkiem Twojego stanu psychicznego...
Oczywiscie celiakia moze dawac objawy neurologiczne i psychiczne, z psychicznych glownie depresje i nerwice. Sa za to odpowiedzialne czesciowo niedobory roznych pierwiastkow, ktorych wchlanianie w wyniszczonych jelitach jest mocno ograniczone.
Ja jednak bylabym ostrozna we wniosku, ze wszystkie te dolegliwosci sa spowodowane nie leczona celiakia.
Nie wiemy nic (moze i dobrze, ze na powszechnym forum nie piszesz, w razie co zapraszam na priv) o Twojej sytuacji rodzinnej, o relacjach, o sytuacji zyciowej itd.
Znakomita wiekszosc zaburzen o ktorych piszesz bierze sie z niewlasciwych relacji opiekunowie/rodzice-dziecko, poczawszy od nastawienia w stosunku do dziecka jeszcze w czasie ciazy, przez metody wychowawcze, podswiadome problemy ciagnace sie nie raz nawet przez pokolenia.
W przypadku problemow depresyjno- nerwicowych, klopotow z samooocena niezbedna jest solidna terapia indywidualna (czasem z elementami grupowej), leczenie psychiatryczne nie moze sie ograniczac jedynie do podawania lekow, a terapia u psychiatry rzadko kiedy jest prowadzona wlasciwie(chyba, ze psychiatra ma rowniez wyksztalcenie terapeutyczne). Tak wiec ja bylabym z wnioskami ostrozna, sprawe warto zdiagnozaowac i w miare rozpoznania przejsc na diete. Na pewno Twoj stan wowczas nieco sie poprawi, ale cudow w tym zakresie o ktorym piszesz bym sie nie spodziewala (rownie dobrze zaburzenia tarczycowe i ogolnie hormonalne moga skutkowac zaburzeniami psychicznymi, ale wowczas latwiej to nieco wyprowadzic i nie trwa tak dlugo...)
Rany!
w 4 dni temu dowiedziałam się że mam celiakie i 27 lat trułam swój organizm, ale najgorsza jest świadomość, którą zyskałam na TYM forum... jestem zywym(cudem!) przykladem ze u chorych psychiczne powinno się badac pod kątem odporności na gluten! miałam prawie wszystko: depresje, próby samobojcze, fobie, leki, anoreksje...mam "żółte papiery" bo 2 razy bylam w zakładzie...
hmm, jak byście się czuli wiedząc ze nie musieliście tego przezywac... czy moge się komuś wypłakać, bo chyba znów depresja....

w 4 dni temu dowiedziałam się że mam celiakie i 27 lat trułam swój organizm, ale najgorsza jest świadomość, którą zyskałam na TYM forum... jestem zywym(cudem!) przykladem ze u chorych psychiczne powinno się badac pod kątem odporności na gluten! miałam prawie wszystko: depresje, próby samobojcze, fobie, leki, anoreksje...mam "żółte papiery" bo 2 razy bylam w zakładzie...
hmm, jak byście się czuli wiedząc ze nie musieliście tego przezywac... czy moge się komuś wypłakać, bo chyba znów depresja....




- Rafal_tata
- -#Moderator
- Posty: 2660
- Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
- Lokalizacja: Kraków
Maju, pomyśl o tym inaczej: od czterech dni wiadomo, co było przyczyną tego wszystkiego! Możesz teraz (po zmianie tego, co jesz) wpłynąć na swoje zachowanie, swoje odruchy i uczucia. Możesz spokojnie porozmawiać z bliskimi i obcymi. Możesz także wpłynąć na swój stan zdrowia. Poprawa może nie nastąpi jutro, ale konsekwentna dieta zaowocuje na pewno lepszym samopoczuciem i lepszymi wynikami. Wydaje mi się także, że nie powinnaś nikogo obwiniać za ten stan rzeczy - takich przypadków, w których lekarze nie zdiagnozowali celiakii (lub innych chorób w których gluten wyniszcza organizm) jest dużo w Polsce. Wykrywalność tej choroby rośnie, ale wciąż jest mała, bo lekarze przeważnie szukają przyczyn gdzie indziej.
Czytaj posty na forum, szukaj porad dla siebie, a na pewno będzie dobrze
Głowa do góry, jutro też jest nowy dzień
Czytaj posty na forum, szukaj porad dla siebie, a na pewno będzie dobrze

Głowa do góry, jutro też jest nowy dzień

● Celiakia - FAQ ● Poczytaj, zanim zadasz pytanie ● SkoND kLiKaSH??? czyli jak pisać po polsku ● Wszędzie są jakieś zasady ● Wszystko o chorobie i Stowarzyszeniu
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
Dziękuję, myśle ze masz racje i że w miare upływu czasu będzie mi łatwiej na wszystko spojrzeć z lepszej perspektywy... niemniej jednak chciałabym powiedzieć komuś, kto np zajmuje sie badaniami nad celiakią, by zwrócil uwagę też na tych chorych psychicznie, zeby nie wrzucali wszystkich do jednego worka, może komus udaloby sie uratowac zycie... chciałabym powiedziec to WSZYSTKIM lekarzom, którzy mnie leczyli, myśle, zezwiększyłoby to ich doświadczenie i poszerzyło troche horyzonty.
Witaj Maju! :)
Lekarze to jest osobny rozdzial, bardzo tu na nich nadajemy, bo tez jest na co...
Ja "trulam sie" 32 lata zanim wszystko stalo sie jasne
Teraz wszystko przed nami
Do gory glowa :)
[ Dodano: Sob 07 Lip, 2007 20:19 ]
Skoro już mówimy o psychice, to chciałabym polecić książkę PRZEZ CHOROBĘ DO SAMOPOZNANIA (Thorwald Dethlewson, Rudiger Dahlke). Tam o chorobach związanych z jelitem cienkim jest napisane:
"Zaburzenia jelita cienkiego powinny skłonić nas do zastanowienia się, czy aby za dużo nie analizujemy, gdyż charakterystyczne dla funkcji jelita cienkiego jest właśnie analizowanie, rozdrabnianie, wchodzenie w szczegóły. Ludzie cierpiący na dolegliwości jelita cienkiego mają najczęściej skłonności do przesadnego analizowania i krytykowania wszystkiego. Zawsze znajdują dziurę w całym. Problemy z jelitem cienkim wskazują również na lęki egzystencjalne. W jelicie tym pożywienie zostaje zużytkowane, „wykorzystane". Zbyt silny nacisk na użytkowanie i wykorzystywanie świadczy zawsze o lęku o byt, lęku przed głodem. Znacznie rzadziej problemy z jelitem cienkim zwracają uwagę na coś wręcz przeciwnego - na za mały krytycyzm. Następuje to w przypadku tak zwanego stolca tłuszczowatego przy niewydolności trzustki."
A dalej: "(...) boimy i chcemy się czegoś zbyt kurczowo trzymać, (...) powinniśmy się rozluźnić i nie przeciwstawiać biegowi rzeczy."
Chcę przez to wskazać istotną kwestię, że - bez względu na to czy ktoś uważa, że stan emocjonalny wywołuje taki stan jelit czy też na odwrót - chore jelito cienkie wywołuje coś takiego w zachowaniu/charakterze człowieka - istnieje bez wątpienia silny związek między stanem jelita cienkiego a taką a nie inną psychiką.
Druga sprawa to to, że my jesteśmy pozbawieni wielu pierwiastków - z racji niewłaściwego przyswajania substancji odżywczych, z racji biegunek itd. - a to skutkuje częstszym występowaniem w naszym środowisku nerwic i stanów niepewności. Oczywiście mówię co się dzieje, kiedy człowiek nie przestrzega diety i choruje, nie wtedy gdy już jest dłuższy czas na diecie, doszedł od zdrowia, wyrównał niedobory i czuje się dobrze.
Ta książka jednak (PRZEZ CHOROBĘ DO SAMOPOZNANIA) oraz naturalna medycyna chińska skłaniają jednak do przypuszczeń, że nasz stan emocjonalny ma ogromny wpływ na remisję choroby. I może ją ze stanu ukrytego, ze stanu niewyniszczającego przesunąć na samą krawędź, do stanu zagrażającemu życiu.
Lekarze to jest osobny rozdzial, bardzo tu na nich nadajemy, bo tez jest na co...
Ja "trulam sie" 32 lata zanim wszystko stalo sie jasne
Teraz wszystko przed nami
Do gory glowa :)
[ Dodano: Sob 07 Lip, 2007 20:19 ]
Skoro już mówimy o psychice, to chciałabym polecić książkę PRZEZ CHOROBĘ DO SAMOPOZNANIA (Thorwald Dethlewson, Rudiger Dahlke). Tam o chorobach związanych z jelitem cienkim jest napisane:
"Zaburzenia jelita cienkiego powinny skłonić nas do zastanowienia się, czy aby za dużo nie analizujemy, gdyż charakterystyczne dla funkcji jelita cienkiego jest właśnie analizowanie, rozdrabnianie, wchodzenie w szczegóły. Ludzie cierpiący na dolegliwości jelita cienkiego mają najczęściej skłonności do przesadnego analizowania i krytykowania wszystkiego. Zawsze znajdują dziurę w całym. Problemy z jelitem cienkim wskazują również na lęki egzystencjalne. W jelicie tym pożywienie zostaje zużytkowane, „wykorzystane". Zbyt silny nacisk na użytkowanie i wykorzystywanie świadczy zawsze o lęku o byt, lęku przed głodem. Znacznie rzadziej problemy z jelitem cienkim zwracają uwagę na coś wręcz przeciwnego - na za mały krytycyzm. Następuje to w przypadku tak zwanego stolca tłuszczowatego przy niewydolności trzustki."
A dalej: "(...) boimy i chcemy się czegoś zbyt kurczowo trzymać, (...) powinniśmy się rozluźnić i nie przeciwstawiać biegowi rzeczy."
Chcę przez to wskazać istotną kwestię, że - bez względu na to czy ktoś uważa, że stan emocjonalny wywołuje taki stan jelit czy też na odwrót - chore jelito cienkie wywołuje coś takiego w zachowaniu/charakterze człowieka - istnieje bez wątpienia silny związek między stanem jelita cienkiego a taką a nie inną psychiką.
Druga sprawa to to, że my jesteśmy pozbawieni wielu pierwiastków - z racji niewłaściwego przyswajania substancji odżywczych, z racji biegunek itd. - a to skutkuje częstszym występowaniem w naszym środowisku nerwic i stanów niepewności. Oczywiście mówię co się dzieje, kiedy człowiek nie przestrzega diety i choruje, nie wtedy gdy już jest dłuższy czas na diecie, doszedł od zdrowia, wyrównał niedobory i czuje się dobrze.
Ta książka jednak (PRZEZ CHOROBĘ DO SAMOPOZNANIA) oraz naturalna medycyna chińska skłaniają jednak do przypuszczeń, że nasz stan emocjonalny ma ogromny wpływ na remisję choroby. I może ją ze stanu ukrytego, ze stanu niewyniszczającego przesunąć na samą krawędź, do stanu zagrażającemu życiu.
Celiakia od maleńkości; ponownie zdiagnozowana 2005 (Marsh III)
Witam wszystkich 
Miło mi że jest tyle ludzi którzy starają się pomóc. Jeżeli chodzi o psychikę to przyznam, że u mnie jest na odwrót generalnie. "Nie lubię" (delikatnie mówiąc) lekarzy bo przez jednego jestem chora, moja prowadząca jest furiatką i aż się boje do niej chodzić
Od dziecka (dietę miałam od 8 miesiąca a stosowałam do 16 roku) Wcale nie jestem chuda, problemów z utrzymaniem/nawiązaniem kontaktów z otoczeniem nie mam i nie miałam, jestem optymistka z silną psychiką - niestety jeżeli chodzi o tą paskudną chorobę to silna nie jestem a raczej bardziej bezradna niż dziecko. Na samą myśl cieknie mi z oczu.... bzz
Także w moim przypadku trzymanie diety wiązało się z samymi problemami (moim ja). Zdaję sobie sprawę, że jest to choroba nieuleczalna ble ble itd. to jednak nie dociera do mnie sens stosowania diety (po 8 latach jedynie niedobory żelaza - ostreoporozy nie mam kosteczki ponad normę) jeżeli mam się z tym czuć źle na duszy.

Miło mi że jest tyle ludzi którzy starają się pomóc. Jeżeli chodzi o psychikę to przyznam, że u mnie jest na odwrót generalnie. "Nie lubię" (delikatnie mówiąc) lekarzy bo przez jednego jestem chora, moja prowadząca jest furiatką i aż się boje do niej chodzić

Od dziecka (dietę miałam od 8 miesiąca a stosowałam do 16 roku) Wcale nie jestem chuda, problemów z utrzymaniem/nawiązaniem kontaktów z otoczeniem nie mam i nie miałam, jestem optymistka z silną psychiką - niestety jeżeli chodzi o tą paskudną chorobę to silna nie jestem a raczej bardziej bezradna niż dziecko. Na samą myśl cieknie mi z oczu.... bzz

No więc zdaje się, że tu jest gwóźdź programu - większość osób z problemami natury psychologicznej i większymi niedoborami różnych składników nie miała diety prowadzonej od dziecka, tylko została zdiagnozowana po kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu latach trucia organizmu.ptycja pisze:Od dziecka (dietę miałam od 8 miesiąca a stosowałam do 16 roku)
Wybacz, jeśli rzeczywiście jesteś optymistką z silną psychiką, to utrzymanie diety powinno być dla ciebie łatwiejsze, niż dla kogoś o innej naturze.
Nikt cię nie zmusi do trzymania diety, ale oprócz osteoporozy i niedoborów żelaza są i inne przyjemności - np. problemy przy ciąży, chłoniak jelita, poczytaj sobie.
Teraz masz 24 lata czy coś koło tego, a pomyśl, co będzie za 15 lat.
Ostatnio zmieniony wt 24 lip, 2007 09:24 przez Sheep, łącznie zmieniany 1 raz.
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
IMHO powyższe zdania wskazują na to, że nie wszystko jest z Tobą w porządku. Może pod tą pozornie silną psychiką ukrywasz jakieś poważne problemy ? Zupełnie na poważnie radzę Ci poszukanie pomocy psychologa czy psychoterapeuty.ptycja pisze:jestem optymistka z silną psychiką - niestety jeżeli chodzi o tą paskudną chorobę to silna nie jestem a raczej bardziej bezradna niż dziecko. Na samą myśl cieknie mi z oczu.... bzzTakże w moim przypadku trzymanie diety wiązało się z samymi problemami (moim ja). Zdaję sobie sprawę, że jest to choroba nieuleczalna ble ble itd. to jednak nie dociera do mnie sens stosowania diety
Może to co napisze wyda się komuś zbyt ostre, ale dla mnie nieprzestrzeganie diety przez dorosłego świadomego człowieka, to to samo co zażywanie narkotyków. Oczywiście, że są ludzie którzy to robią, niektórzy z głupoty czy słabości (i wtedy potrzebują pomocy), ale nie jest to coś co przekracza możliwości normalnego człowieka. Uświadom sobie ptycjo, że wszyscy sensownie myślący o swoim zdrowiu celiacy (w tym obecni na tym forum) twardo przestrzegają diety. Nie jest to łatwe, ale nie przekracza możliwości nikogo z nas.
I sama sobie odpowiedz, czy wszystko jest z Tobą w porządku, skoro nie jesteś w stanie wyrzec się glutenu ?
Po pierwsze - dlaczego nie zmienisz lekarki, która według Ciebie „jest furiatką” ?ptycja pisze:"Nie lubię" (delikatnie mówiąc) lekarzy bo przez jednego jestem chora, moja prowadząca jest furiatką i aż się boje do niej chodzić![]()
Pod drugie, czy pisząc „przez jednego jestem chora” masz na myśli lekarza, który wykrył u Ciebie celiakię ?
To, że nie stosując diety w wieku lat 24 czujesz się względnie zdrowa i silna, nie znaczy, że organizm masz z żelaza i że nigdy się on nie załamie. Z czasem możesz nabawić się stada paskudnych chorób (patrz: http://www.celiakia.org.pl/index.php?la ... nieleczona ) z rakiem jelita włącznie. Co z tego, że przez jeszcze parę lat będziesz się czuła "dobrze na duszy" skoro póżniej zejdziesz w bólach na raka jelita? Mnie też nie jest łatwo przestrzegać diety, ale przestrzegam, bo znam przyjemniejsze sposoby umierania. Sorry za dosadność, ale nie będziesz wiecznie młoda, a raz nabyte choroby będące skutkami ubocznymi nieprzestrzegania diety są trudno wyleczalne (albo i nie wyleczalne).ptycja pisze:Zdaję sobie sprawę, że jest to choroba nieuleczalna ble ble itd. to jednak nie dociera do mnie sens stosowania diety (po 8 latach jedynie niedobory żelaza - ostreoporozy nie mam kosteczki ponad normę) jeżeli mam się z tym czuć źle na duszy.
IMHO, masz strasznie negatywny obraz celiakii. To nie jest "paskudna choroba" ani jakaś klęska żywiołowa. Dietę naprawdę da się opanować i żyć z nią normalnie.
Ostatnio zmieniony wt 24 lip, 2007 19:32 przez kfiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Ależ oczywiście, że macie racje diety trzeba przestrzegać (nie atakujcie aż tak ostro
), powoli sobie zaczynam "przypominać" (tzn. od około tygodnia wracam na dietę - stopniowo). Może i po części ze względu na siebie (ale na coś trzeba umrzeć
dorosłych i uświadomionych o zagrożeniu palaczy jest mnóstwo; rzucają nie dla siebie tylko dlatego że ich nie stać - o ile wogóle rzucają) ale mam zamiar powiększyć rodzinę nie mówię już, ale... różne przypadki po ludziach chodzą
.
Dlaczego nie zmienię lekarki - na razie z braku czasu (na wizytę też czasu nie mam).
Jeżeli chodzi o "nie lubienie lekarzy" to po pierwsze lekarz spowodował u mnie chorobę a po drugie doświadczenie (moja matka od urodzenia mnie ma cukrzycę - także lekarzy różnego pokroju już spotkałam).
Jeżeli chodzi o wypowiedź:
"IMHO powyższe zdania wskazują na to, że nie wszystko jest z Tobą w porządku. (...) Zupełnie na poważnie radzę Ci poszukanie pomocy psychologa czy psychoterapeuty."
Dziękuję za radę na razie jednak nie skorzystam
jeżeli nie poradzę sobie sama powiedzmy przez pół roku zacznę poważniej nad tym myśleć - kończę szkołę i będę miała więcej czasu aby się o siebie zatroszczyć.



Dlaczego nie zmienię lekarki - na razie z braku czasu (na wizytę też czasu nie mam).
Jeżeli chodzi o "nie lubienie lekarzy" to po pierwsze lekarz spowodował u mnie chorobę a po drugie doświadczenie (moja matka od urodzenia mnie ma cukrzycę - także lekarzy różnego pokroju już spotkałam).
Jeżeli chodzi o wypowiedź:
"IMHO powyższe zdania wskazują na to, że nie wszystko jest z Tobą w porządku. (...) Zupełnie na poważnie radzę Ci poszukanie pomocy psychologa czy psychoterapeuty."
Dziękuję za radę na razie jednak nie skorzystam

- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
To gratuluję i życzę siły dla wytrwania ! Po pierwsze dokładnie przeczytaj forum, ustal sobie wszystkie produkty glutenowe, których nie możesz, poznajduj zamienniki. I do dzieła ze świadomością, że na diecie jesteś dopiero od chwili, gdy nie jesz ABSOLUTNIE NIC glutenowego.ptycja pisze:Ależ oczywiście, że macie racje diety trzeba przestrzegać (nie atakujcie aż tak ostro), powoli sobie zaczynam "przypominać" (tzn. od około tygodnia wracam na dietę - stopniowo).
Moi rodzice rzucili, jak uświadomili sobie na dobre, jakie to niezdrowe. Jak zaczynali, te czterdzieści lat temu, szkodliwość palenia nie była jeszcze tak oczywista. A potem było im trudno, bo nikotyna uzależnia.ptycja pisze:Może i po części ze względu na siebie (ale na coś trzeba umrzećdorosłych i uświadomionych o zagrożeniu palaczy jest mnóstwo; rzucają nie dla siebie tylko dlatego że ich nie stać - o ile wogóle rzucają)
- Rafal_tata
- -#Moderator
- Posty: 2660
- Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
- Lokalizacja: Kraków
hmmm... czasami trzeba we mnie rzucić wersalką, żebym zrozumiał: o co chodzi w tym stwierdzeniuptycja pisze:Jeżeli chodzi o "nie lubienie lekarzy" to po pierwsze lekarz spowodował u mnie chorobę

● Celiakia - FAQ ● Poczytaj, zanim zadasz pytanie ● SkoND kLiKaSH??? czyli jak pisać po polsku ● Wszędzie są jakieś zasady ● Wszystko o chorobie i Stowarzyszeniu
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
Dziękuję z dnia na dzień bardziej dojrzewam, że też tak powiem. Męczy mnie zamiennik chleba ale to powoli też coś znajdę dla siebie
Miarowo "przekopuję" się przez forum, które niebiosa zesłały. Szkoda, że nie ma takiej listy produktów w formie bazy danych z możliwością modyfikacji przez użytkowników no ale jusz trudno


Ano tak mi rodzice mówili i poprzednia lekarka prowadząca - ja tego nie rozdrapuje ale rana zostaje. Tyle ile pamiętam to miałam zapalenie płuc czy oskrzeli i lekarka przedawkowała z antybiotykiem co ponoć miało skutki u mnie pod postacią celiaki. Na antybiotyki też ponoć jestem uczulona - nie czytałam nic jeszcze o dozwolonych lekach, także możesz mieć rację że dlatego u mnie wykryto a może i powinnam dziękować - tego się nie dowiem jednakże rana i uraz pozostały.Rafal_tata pisze:hmmm... czasami trzeba we mnie rzucić wersalką, żebym zrozumiał: o co chodzi w tym stwierdzeniuptycja pisze:Jeżeli chodzi o "nie lubienie lekarzy" to po pierwsze lekarz spowodował u mnie chorobęJak lekarz mógł spowodować chorobę?
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
ptycja pisze:Jeżeli chodzi o "nie lubienie lekarzy" to po pierwsze lekarz spowodował u mnie chorobę
Rafal_tata pisze:hmmm... czasami trzeba we mnie rzucić wersalką, żebym zrozumiał: o co chodzi w tym stwierdzeniuJak lekarz mógł spowodować chorobę?
Pierwsze słyszę, żeby przedawkowanie czegokolwiek spowodowało celiakię. Najwyżej mogło spowodować wystąpienie objawów celiakii, którą i tak miałaś od urodzenia. Powinnaś się cieszyć, że zdiagnozowano Cię we wczesnym dzieciństwie. Ja jadłam gluten przez 26 lat, ciągle się przeziębiałam, miałam afty, zmiany skórne. Co ja bym dała, żeby wiedzieć o swojej chorobie od dziecka :-(ptycja pisze:Ano tak mi rodzice mówili i poprzednia lekarka prowadząca - ja tego nie rozdrapuje ale rana zostaje. Tyle ile pamiętam to miałam zapalenie płuc czy oskrzeli i lekarka przedawkowała z antybiotykiem co ponoć miało skutki u mnie pod postacią celiaki.
Ptycjo - poszukaj sobie dobrego lekarza gastrologa, bo to co piszesz o dotychczasowych jest jakieś takie ... niepokojące.