celiakia w szpitalu

Celiakia z medycznego punktu widzenia.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
namida
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 23
Rejestracja: wt 06 sty, 2009 16:32
Lokalizacja: Jaworzno/Kraków

Post autor: namida »

Usłyszałam dziś taką historię od mej rodzicielki.

Kiedy byłam jako dziecko w szpitalu (miałam chyba 3 czy 4 lata, dość zamierzchłe czasy - miejmy nadzieję, że wiele się zmieniło), rodzice nie mieli wstępu na oddział, tylko mogli obserwować swoje dziecko przez szybkę (klasyczne akwarium :P ).
Personel został wszechstronnie powiadomiony o ścisłej diecie bezglutenowej, oczywiście stwierdzono że nie będzie z tym problemu i nie należy żadnego jedzenia do szpitala przywozić.
Mama przyszła popatrzeć przez szybkę, a tu jej dziecko siedzi na korytarzu wymiotując i płacząc, oraz tłumacząc pielęgniarce, że "naprawdę nie mogę tego jeść", podczas gdy pielęgniarka wpycha na siłę...
Awatar użytkownika
Rafal_tata
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 2660
Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Rafal_tata »

Dlatego uważam, że dostęp do broni w Polsce powinien być swobodny. Pewne argumenty byłyby niepodważalne.
Awatar użytkownika
little-angel
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 130
Rejestracja: pn 26 gru, 2005 22:35
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: little-angel »

Wczoraj spędziłam cały dzień w szpitalu, teoretycznie nadal tam jestem jeszcze 2 dni, ale jeśli chodzi o dietę to nie było problemu, przywieźli bg obiad, ale nie byłam w stanie jeść :) Nie wiem jak byłoby ze śniadaniem czy kolacją, dlatego nie będę się wypowiadać.

Kilka lat temu leżałam tydzień w szpitalu i miałam dietę "na próbę" i nie było problemu z chlebem czy z innymi posiłkami. To chyba zależy od szpitala.
Welcome to Broken Hearted Airways. Thank you for crashing and burning with us today.
Awatar użytkownika
Tomkus
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 615
Rejestracja: pn 08 gru, 2008 12:38
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tomkus »

Zawsze przy przyjęciu, już na izbie przyjęć, sygnalizuję żeby zaznaczyli [w rozpoznaniu]: dieta bezglutenowa~celiakia, a później na oddziale jeszcze raz przypominam.
Jednak, gdy rozdzielają jedzenie - to już wypowiedziano we wcześniejszych wpisach - w ramach pieczywa wafle ryżowe, wtedy wolę ściągnąć z domu chleb-kanapkę bg. Co do obiadów, to albo 'wychlipię' parę łyżek albo też z domu.
Ma się wrażenie, że personel wie o co chodzi, nadrabiając miną, a na talerzu i tak co innego.
W szpitalu uniwersyteckim w Krakowie, mówię tylko jaka dieta i oni rzeczywiście wiedzą w czym rzecz.
O, nie chcieć, o i nie móc umrzeć chociaż nieco!
Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się z mych żali!
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?

/Paul Verlaine/
Maura
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 8
Rejestracja: pn 28 wrz, 2009 23:41
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Maura »

Namida, to mi bardzo przypomina wychowawczynie z przedszkola - nie miałam nic zdiagnozowane, ale skoro dziecko zawsze wymiotuje po danym produkcie, to chyba nie powinno mu się go wpychać do gardła na zakończenie posiłku :/? Co jest w takiej sytuacji w stanie zrobić człowiek... Umiejętność już zanikła, ale nauczyłam się pracować górną częścią przełyku w drugą stronę, bo... nie chciałam być głodna po "dokarmieniu". Wychowawczynie przestały dopiero, gdy zorientowały się, że nawet kiedy już połknę, to wypluję. Ale pielęgniarka? Wiedząc? Słysząc, że dziecko wie? Cóż, "wszechświat i ludzka głupota".

Na temat: wyobrażacie sobie, żeby w szpitalu dziecku z objawami zatrucia ale brakiem śladu trucizny w organizmie sprawdzano chlebem, czy zatrucie "samo" nie przeszło kilkakrotnie? Ja nie muszę nadwerężać wyobraźni, zrobili mi to.
Awatar użytkownika
Janis_J
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 36
Rejestracja: ndz 18 cze, 2006 11:25
Lokalizacja: ..

Post autor: Janis_J »

ech...niestety większość szpitali ma to głęboko w poważaniu...... niestety już parokrotnie byłam w szpitalach..... lepszych (niby lepszych), i gorszych... wszędzie przy przyjeciu na oddział również informowałam o diecie. Zapisali. i co z tego? Po urodzeniu córy, na śniadanie pani przyniosła chleb , rozdawała po sali i mnie również wciskała. Oczywiście mówię, że ja dziękuję, ale nie mogę , jestem na diecie. A ona do mnie, że nie potrzebna mi żadna dieta (w sensie, że dobrze wyglądam). Czyli śniadanie->głodówka. Na obiad coś jakby krupnik, i znów się dziwią, że ja nie chcę. Znów mowię , tym razem już znacznie pełniej udzielam inf., że mam taką a taką dietę. Panie zrobiły minę skruszonych i odjechały z wózkiem, z sercem radząc , że może ktoś by mi przywoził coś do jedzenia. LUDZIE! Padnięta z wysiłku po porodzie, i NIC nie mogłam zjeść. i NIKOGO to nie interesowało. A gdybym tak była samotną osobą, to co? miałam tam paść z głodu? ciekawe skąd miałabym mieć pokarm dla dziecka. Na szczęście mam rodzinę, która mnie żywiła. Ale to tylko akurat ostatni , najświeższy przykład (z tego roku) jak lekarzy bardzo obchodzi dieta pacjenta. W każdym przypadku było podobnie, że kończyło się regularnymi, codziennymi wizytami rodziny, a czasem szpital był dość daleko od miejsca zamieszkania....ech....... nasza polska rzeczywistość. Kochani, z daleka od szpitali, jak tylko się da to róbcie wszystko.
Ostatnio zmieniony ndz 04 paź, 2009 16:18 przez Janis_J, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
SuperBlondi
Aktywny Nowicjusz
Aktywny Nowicjusz
Posty: 60
Rejestracja: pn 27 paź, 2008 11:39
Lokalizacja: Lublin

Post autor: SuperBlondi »

Ja byłam w szpitalu dwa tygodnie. Nakupili mi chrupek ryżowych, zapas na rok dostałam ;-) Poza tym obiady miałam specjalnie wydzielone, fakt że prawie to samo przez dwa tygodnie ale lekkostrawne i bez glutenu.. Gorzej ze śniadaniami i kolacjami, bo np. wędlinę traktowali jako bezglutenową, a np. jajka mi nie chcieli dać bo myśleli że nie mogę. Ale kilka pielęgniarek miało na tyle odwagi, by przyjąć i się mnie wypytać o chorobę, więc na przyszłość więcej wiedzą..
ODPOWIEDZ