Na początku zeszłego roku w wyniku podejrzenia celiakii w CM LIM wykonano mi biopsję jelita. Wycinki badano do badania w Szpitalu Bielańskim w Warszawie - lekarz stwiedził, że nie znalazł cech celiakii w żołądku

Skonsultowałam opis z innym lekarzem z lecznicy Alfa, którego powalił brak kompetencji lekarza wykonującego badanie wycinków. W wyniku mojej interwencji wycinki ponownie zostały zbadane i skonsultowane z gastrologiem z Kliniki Gastroenterologii - tym razem diagnoza brzmiała: MARSH IIIC. IGA miałam 283. Zanim sprawę wyjaśniono minęło kilka miesięcy i dopiero od maja przeszłam na dietę.
W lutym tego roku znowu w CM LIM gastrolog wykonał biopsję kontrolną. Wycinki zostały opisane i wyraźnie zaznaczono, jakie było rozpoznanie rok temu.
Odebrałam wyniki i teraz nie wiem, co robić. W tegorocznym rozpoznaniu ten sam lekarz, który badał wycinki rok temu, napisał:
"w nadesłanych wycinkach stwierdza się obecność kosmków, których w poprzednim badaniu praktycznie nie było. obraz odpowiada zmianom po skutecznym leczeniu choroby trzewnej"
I to wszystko.
Poszłam do tej swojej gastrolog i pytam się, czy tak powinien wyglądać opis biopsji, bo jak na moje oko, to nawet jeśli wszystkie kosmki się zregenerowały, to bez skali Marsh nie mam żadnej konkretnej infomacji o poprawie. Ale pani doktor ofukała mnie i powiedziała, że taki opis wystarczy

I teraz pytanie do Was, bardziej doświadczonych - czy to jest ok, czy mam żądać klasyfikacji MARSH?
Z góry dziękuję wszystkim za rady.