Witaminy
Moderator: Moderatorzy
-
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 432
- Rejestracja: pt 25 lut, 2011 11:30
- Lokalizacja: Żory
-
- Aktywny Forumowicz
- Posty: 432
- Rejestracja: pt 25 lut, 2011 11:30
- Lokalizacja: Żory
Kupiłem Multi-Tabs Classic optimum i jedna rzecz jest dziwna. Z boku na pudełku jest napisane jakie witaminy i minerały na co służą i jest mowa o wapniu, że na kości itp. tak jak by był w zestawie. A na drugim boku gdzie jest tabelka ile czego ( w procentach dziennego zapotrzebowania) niestety nie ma wapnia.
-
- Forumowicz
- Posty: 187
- Rejestracja: pt 13 lis, 2009 12:19
- Lokalizacja: łódź
Syntetyczne witaminy nie wchłaniają się. Dodatkowo obciążają i tak osłabiony nasz układ pokarmowy... Jeszcze kasa wypływa z portmonetki. To jeden z masy linków, gdzie możemy o tym poczytać:
http://l.pl/j14
http://www.sfd.pl/Wp%C5%82yw_syntetyczn ... 98319.html
http://l.pl/j14
http://www.sfd.pl/Wp%C5%82yw_syntetyczn ... 98319.html
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Racja, w komentarzach po pierwszym poście całość jest właściwie ujęta: artykuł jakiś z kosmosu wzięty, bez bibliografii... Każdy może sobie coś takiego napisać. Jeszcze dodatkowo sprzeczny ze sobą (co nie powinno mieć miejsca, jeśli opisuje fakty naukowe): jak jednocześnie witaminy mogą się nie wchłaniać i siać zniszczenie w organizmie (np. powodować zakrzepicę żył głębokich)?
Hehe, pomijając już np. kwestię, że miska surówki z marchwi, selera i pietruszki niektórych (np. mnie) doprowadziłaby na krawędź jeśli nie śmierci, to do bardzo niepożądanego stanu ciała i ducha... Przypuszczam, że preparaty witaminowe i mineralne mają swoje uzasadnienie. Choć argument o wysysaniu portfela jest prawdziwy. Te suplementy, nawet jeśli się już znajdzie odpowiedni, często miewają śmieszną zawartość substancji, które mają suplementować. Np. trafiłem kiedyś suplement potasu, dość drogi, w całym opakowaniu którego (kilkadziesiąt tabletek) było może ze 2 RDI. Śmiech na sali.
Hehe, pomijając już np. kwestię, że miska surówki z marchwi, selera i pietruszki niektórych (np. mnie) doprowadziłaby na krawędź jeśli nie śmierci, to do bardzo niepożądanego stanu ciała i ducha... Przypuszczam, że preparaty witaminowe i mineralne mają swoje uzasadnienie. Choć argument o wysysaniu portfela jest prawdziwy. Te suplementy, nawet jeśli się już znajdzie odpowiedni, często miewają śmieszną zawartość substancji, które mają suplementować. Np. trafiłem kiedyś suplement potasu, dość drogi, w całym opakowaniu którego (kilkadziesiąt tabletek) było może ze 2 RDI. Śmiech na sali.
Ostatnio zmieniony sob 02 kwie, 2011 11:04 przez titrant, łącznie zmieniany 1 raz.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
-
- Forumowicz
- Posty: 187
- Rejestracja: pt 13 lis, 2009 12:19
- Lokalizacja: łódź
A co sądzicie o tym http://aloe-shop.pl/product_info.php?products_id=33 czy ktoś może zna ten preparat i czy można podawać go dzieciom?
No cóż, mamo Szymona. Mam córkę, która ma 34 lata. Kiedy ona była mała, bardzo modnym preparatem był VIBOVIT. Bardzo go lubiła, jadła maczając mokry paluszek, albo robiła sobie oranżadkę... Na szczęście był na receptę /początkowo/. Wchodząc do gabinetu lekarskiego, zapominała o "dzień dobry", bo od progu proszącym głosem mówiła "pani doktor, przepisze mi Vibovit". Pani dr się uśmiechała i pisała. Potem przeczytałam dość obszerny artykuł w czasopiśmie "Magazyn Polski" o szkodliwości tych preparatów:
- ok. 10 % i tak małego składu się przyswaja w organizmie...,
- naturalne składniki wydalają się w sposób taki jak inne pożywienie, a syntetyczne specyfiki /witaminy/ odkładają się w organizmie w postaci kamieni np. nerkowych, obciążają wątrobę i inne...
- powodują "lenistwo organizmu", organizm woli dostać pigułę i niż przyswajać naturalny...Objawia się to tym, że dziecko traci apetyt na "normalne pożywienie",
- powoduje zaburzenia mikroflory jelitowej...wbrew pozorom...
Były robione amerykańskie naukowe badania, dotyczyły suplementów tego typu, środków przeciwbólowych. Kilka razy by prezentowany film dokumentalny na kanale Zone Reality. Badania prowadziła pani z tytułem naukowym profesorskim. Powtarzają te programy, przypilnuję i zapiszę to nazwisko, wtedy tu je przytoczę. Zapisałam sobie tylko przekazaną myśl pani profesor: "Mili państwo, pamiętajcie, że APTEKA to jest też SKLEP...". Wielki przemysł farmaceutyczny. Często bardzo promuje się specyfiki, w których tego czegoś dobrego jest tylko co kot napłakał. Najlepsze jest naturalne, pogryzione /zdrowo na zęby/, wytwarza się ślina, która ułatwia trawienie, witamina C jest zbawienna tylko ta, której się naturalnej każdego dnia najemy …Nie warto ani dzieci ani siebie faszerować tymi syntetycznymi truciznami.
Do titranta: dotychczas czytałam lub zapisywałam sobie coś co było dla mnie ważne nie dbając o bibliografię, bo nie zamierzałam pisać pracy naukowej. Pracy nie będę pisać, ale zadbam o tę bibliografię...
- ok. 10 % i tak małego składu się przyswaja w organizmie...,
- naturalne składniki wydalają się w sposób taki jak inne pożywienie, a syntetyczne specyfiki /witaminy/ odkładają się w organizmie w postaci kamieni np. nerkowych, obciążają wątrobę i inne...
- powodują "lenistwo organizmu", organizm woli dostać pigułę i niż przyswajać naturalny...Objawia się to tym, że dziecko traci apetyt na "normalne pożywienie",
- powoduje zaburzenia mikroflory jelitowej...wbrew pozorom...
Były robione amerykańskie naukowe badania, dotyczyły suplementów tego typu, środków przeciwbólowych. Kilka razy by prezentowany film dokumentalny na kanale Zone Reality. Badania prowadziła pani z tytułem naukowym profesorskim. Powtarzają te programy, przypilnuję i zapiszę to nazwisko, wtedy tu je przytoczę. Zapisałam sobie tylko przekazaną myśl pani profesor: "Mili państwo, pamiętajcie, że APTEKA to jest też SKLEP...". Wielki przemysł farmaceutyczny. Często bardzo promuje się specyfiki, w których tego czegoś dobrego jest tylko co kot napłakał. Najlepsze jest naturalne, pogryzione /zdrowo na zęby/, wytwarza się ślina, która ułatwia trawienie, witamina C jest zbawienna tylko ta, której się naturalnej każdego dnia najemy …Nie warto ani dzieci ani siebie faszerować tymi syntetycznymi truciznami.
Do titranta: dotychczas czytałam lub zapisywałam sobie coś co było dla mnie ważne nie dbając o bibliografię, bo nie zamierzałam pisać pracy naukowej. Pracy nie będę pisać, ale zadbam o tę bibliografię...
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 520
- Rejestracja: śr 20 paź, 2010 16:47
- Lokalizacja: Rydułtowy
A ja mojemu syneczkowi kupiłam w aptece po prostu tran. Ma witaminy, poprawia apetyt co u niego bardzo wskazane no i jest naturalnym specyfikiem Oczywiście nie ma śladu w nim glutenu trzy razy dopytywałam i jeszcze czytałam sama Wspomaga on prawidłowy rozwój fizyczny dzieci, w szczególności rozwój mózgu, oczu, naczyń krwionośnych i serca (co y nas szczególnie ważne bo Tym ma wadę serca) korzystnie oddziałuje na rozwój psychiczny dzieci (m.in. zwiększa iloraz inteligencji) wspiera naturalne siły obronne organizmu uzupełnia dietę w niezbędne witaminy: A, D, E . Do tego w zdrowej żywności czasem udaje mi się kupić sok z żurawiny bez dodatków. Nie ma w nim ani cukru ani ulepszaczy. Trzeba go wypic w ciągu bodajże tygodnia albo dwóch Skarbnica witamin no i też dobrze działa i na odporność i na serduszko
Dwa bezglutki - mama i syn Kocham Cię Tymeczku. Dziękuję za każdy dzień bycia razem.
Mam nadzieję, że dzieci nie wchodzą tu na forum... Tym wpisem o tranie uruchomiłaś moje wspomnienie z dzieciństwa. Mama uważała tran z cudowne lekarstwo /chyba miała rację/, mnie cholernie nie smakowało, więc płaciła mi 2 zł za każdą wypitą łyżkę tranu . Piłam i zrabiałam ksiorkę.
Mój syn za to uwielbiał tran... Kiedyś dorwał się do oleju i pił go "z gwinta" myśląc, że to tran... Tran był w takiej samej butelce, załatwiany na "lewo" z przedszkola...
Mój syn za to uwielbiał tran... Kiedyś dorwał się do oleju i pił go "z gwinta" myśląc, że to tran... Tran był w takiej samej butelce, załatwiany na "lewo" z przedszkola...
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 520
- Rejestracja: śr 20 paź, 2010 16:47
- Lokalizacja: Rydułtowy
Mojego syna tez trochę oszukuję z tym tranem ale mu nie płacę - za mały na takie numery ale łyżeczka musi najpierw być zamoczona w babcinym dżemie i dopiero na nią mogę nalać tran Mąż z pracy jak przychodzi to tylko pyta co tu tak rybą śmierdzi (mając Tymka na rękach)
Dwa bezglutki - mama i syn Kocham Cię Tymeczku. Dziękuję za każdy dzień bycia razem.
Pewnie, że apteka też chce zarabiać ale to nie znaczy, że wszystko jest ściemą. Czasem się rzeczywiście włosy jeżą jak się patrzy na niektóre suplementy, ale mam raczej na myśli nie te z aptek, a ze sklepów sportowych. Tam można se kupić zestwik w którym niektóre witaminy mają kilkaset % dziennego zapotrzebowania. Chociaż w aptekach też ostatnio jest moda na mocne suplementy magnezu. Aż krew zalewa jak się słyszy tę reklamę, że wszyscy mają niedobór magnezu i muszą brać podwójną dawkę.... Jednak co innego zwykły preparat gdzie się nie przekracza norm. Biorąc pod uwagę, że wielu z nas ma ogranczoną dietę i osłabione wchłanianie raczej nie grozi przedawkowanie, a może pomóc w poprawie zdrowia. Niestety nic nie jest doskonałe. W jedzeniu, które obecnie jemy też jest coraz mniej witamin i minerałów, a coraz więcej chemii. Mało kto ma też wiedzę i czas, żeby zastanawiać się nad każdym posiłkiem pod względem wartości witamin i minerałów. Wszystko ma swoje wady i zalety. Najlepiej ma pewien hindus, który ponoć nic nie je i nie pije a żyje. Podobno odżywia się energią bogów Zazdroszczę mu.
Ponadto na każdego profesora, który coś twierdzi zawsze można znaleźć kogoś kto twierdzi zupełnie co innego. Niestety nigdy nie wiemy kto ma rację.
Ponadto na każdego profesora, który coś twierdzi zawsze można znaleźć kogoś kto twierdzi zupełnie co innego. Niestety nigdy nie wiemy kto ma rację.
Ostatnio zmieniony sob 02 kwie, 2011 16:36 przez Glut, łącznie zmieniany 1 raz.