Badania nad enzymem degradującym gluten
Moderator: Moderatorzy
Badania nad enzymem degradującym gluten
W związku z informacją glutato ( topics8/at-1001-lek-na-celiakie-vt1459.htm ) o badaniach dotyczących nowego enzymu degradującego gluten, mój syn skontaktował się z p. Dariuszem Stepniakiem i poprosił go o szczegóły dotyczące w/w badań. Oto odpowiedź:
Powazne badania nad enzymatyczna degradacja glutenu in vitro prowadzone sa w tej chwili tylko przez 2 grupy na swiecie, nasza i Chaitana Khosli w Stanford. Khosla proponuje kombinacje dwoch enzymow trawiacych gluten: jeden, wstepnie w zoladku i drugi w dwunastnicy. Wada jest bardzo wysoka cena produkcji tych enzymow. Edoproteaza prolilowa, ktora dysponuje nasza grupa jest enzymem niezwykle wydajnym i stabilnym. Pozostaje aktywna tylko w zoladku. Zaleta jest latwosc produkcji i wzglednie niska cena, wada natomiast dosc powolna degradacja pewnych frakcji glutenu (High Molecular Weight Glutenins). Przypuszczam, ze Khosla rozpoczal juz badania kliniczne z udzialem pacjentow. Nasze badania kliniczne rozpoczna sie wiosna przyszlego roku. Przeplyw informacji pomiedzy naszymi grupami jest bardzo ograniczony - w gre wchodze kwestie patentowe, a co za tym idzie, pieniadze.
Gluten jest bardzo slabo rozpuszczalny i trudno dostepny dla enzymow trawiennych. W masie pokarmowej wymieszany jest z innymi bialkami, tluszczami oraz mnostwem innych skladnikow. Tresc zoladka zaczyna sie przedostawac do dwunastnicy juz po okolo 30 minutach po spozyciu posilku. To bardzo malo czasu na przedostanie sie do glutenu, nie mowiac juz o jego degradacji. W chwili obecnej podawanie enzymow trawiacych gluten wydaje sie byc ciekawa metoda walki z efektami zanieczyszcenia sladami glutenu (na przyklad jedzac w restauracji). Moze tez umozliwic spozywanie malych ilosci glutenu (np. sosow), picie piwa itd. Niestety jedzenie pizzy tudziez wiekszych ilosci chleba chwilowo raczej nie wchodzi w rachube. Byc moze dalsze badania pozwola wkrotce na udoskonalenie wspomnianej metody.
Jesli enzymy trawiace gluten okaza sie wystarczajaca efektywne to wprowadzenie ich na rynek potrwa kilka lat.
Powazne badania nad enzymatyczna degradacja glutenu in vitro prowadzone sa w tej chwili tylko przez 2 grupy na swiecie, nasza i Chaitana Khosli w Stanford. Khosla proponuje kombinacje dwoch enzymow trawiacych gluten: jeden, wstepnie w zoladku i drugi w dwunastnicy. Wada jest bardzo wysoka cena produkcji tych enzymow. Edoproteaza prolilowa, ktora dysponuje nasza grupa jest enzymem niezwykle wydajnym i stabilnym. Pozostaje aktywna tylko w zoladku. Zaleta jest latwosc produkcji i wzglednie niska cena, wada natomiast dosc powolna degradacja pewnych frakcji glutenu (High Molecular Weight Glutenins). Przypuszczam, ze Khosla rozpoczal juz badania kliniczne z udzialem pacjentow. Nasze badania kliniczne rozpoczna sie wiosna przyszlego roku. Przeplyw informacji pomiedzy naszymi grupami jest bardzo ograniczony - w gre wchodze kwestie patentowe, a co za tym idzie, pieniadze.
Gluten jest bardzo slabo rozpuszczalny i trudno dostepny dla enzymow trawiennych. W masie pokarmowej wymieszany jest z innymi bialkami, tluszczami oraz mnostwem innych skladnikow. Tresc zoladka zaczyna sie przedostawac do dwunastnicy juz po okolo 30 minutach po spozyciu posilku. To bardzo malo czasu na przedostanie sie do glutenu, nie mowiac juz o jego degradacji. W chwili obecnej podawanie enzymow trawiacych gluten wydaje sie byc ciekawa metoda walki z efektami zanieczyszcenia sladami glutenu (na przyklad jedzac w restauracji). Moze tez umozliwic spozywanie malych ilosci glutenu (np. sosow), picie piwa itd. Niestety jedzenie pizzy tudziez wiekszych ilosci chleba chwilowo raczej nie wchodzi w rachube. Byc moze dalsze badania pozwola wkrotce na udoskonalenie wspomnianej metody.
Jesli enzymy trawiace gluten okaza sie wystarczajaca efektywne to wprowadzenie ich na rynek potrwa kilka lat.
Ważne że się cokolwiek ruszuło. Jest nadzieja, że z czasem, za kilka- kilkanaście lat powstanie "lekarstwo". Na razie ważne, że ktoś zajął się problemem, że przeprowadzane są jakiekolwiek badania. Nawet jeśli efektem projektu nie będzie lekarstwo w tabletkach sprzedawane w każej aptece, to przecież nie da się przecenić roli badań nad samą chorobą, które zostaną przeprowadzone podczas badań.
Mimo wszystko - z nadzieją patrzę na te badania. Nawet gdyby ich efektem było umożliwienie sporzywania śladowych ilości glutenu - to już byłby ogormny krok naprzód.
Mimo wszystko - z nadzieją patrzę na te badania. Nawet gdyby ich efektem było umożliwienie sporzywania śladowych ilości glutenu - to już byłby ogormny krok naprzód.
Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej
Na diecie od stycznia 2006
Na diecie od stycznia 2006
- Rafal_tata
- -#Moderator
- Posty: 2660
- Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
- Lokalizacja: Kraków
Są jednakże ludzie, którzy kupują zwykłe produkty z glutenem.ania pisze:Na razie pozostaje nam jednak wierzyć, że dieta bg jest zdrowa, odmładzająca i że stosują ją ludzie niezwykli
Oczywiście szanujemy ich

● Celiakia - FAQ ● Poczytaj, zanim zadasz pytanie ● SkoND kLiKaSH??? czyli jak pisać po polsku ● Wszędzie są jakieś zasady ● Wszystko o chorobie i Stowarzyszeniu
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
Śmiech pomaga oswajać to, co straszne albo nieprzyjemne albo po prostu to, co się ma, mimo, że się wcale nie chciało - czyli celiakię w naszym przypadku.
Jak twierdzą niektórzy, śmiech to zdrowie. Inni z kolei twierdzą, że gluten ogólnie dla wszystkich nie jest zdrowy i że nasza dieta (pomijajac uciążliwości) jest zwyczajnie lepsza dla organizmu, o czym była mowa w innym temacie (ale nie pamiętam, w którym).
Jak twierdzą niektórzy, śmiech to zdrowie. Inni z kolei twierdzą, że gluten ogólnie dla wszystkich nie jest zdrowy i że nasza dieta (pomijajac uciążliwości) jest zwyczajnie lepsza dla organizmu, o czym była mowa w innym temacie (ale nie pamiętam, w którym).
Skąd ten pesymizm Magdaleno? Skoro mamy celiakię i nic na to nie poradzimy to mamy się zamknąć w domu i płakać? Nie wiem jak Ty, ale ja nie zmusiłabym się do zdrowego pożywienia gdyby nie przymus. Kiedyś wrzucałam byle co "na ruszt" i nie przejmowałam się jak to na mnie działa. A dzięki celiakii mam lepsze włosy, ładniejszą cerę i jestem zgrabniejsza
A co! 8)

- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
Wiem, tylko, że to powyższe jakoś na mnie nie zadziałałoSheep pisze:Śmiech pomaga oswajać to, co straszne albo nieprzyjemne albo po prostu to, co się ma, mimo, że się wcale nie chciało - czyli celiakię w naszym przypadku.

Może dlatego, że strasznie źle się czuję. Zaczęłam chodzić do bufetu na obiad z koleżankami - namęczyłam się, żeby wybrać danie dla siebie z menu, wypytywałam kelnerkę, a jednak coś mi zaszkodziło ;-( Nie chcę zostawać w pokoju, jak cały wydział idzie coś przekąsić, ani siedzieć o suchym pysku i patrzeć jak inni jedzą.ania pisze:Skąd ten pesymizm Magdaleno?
Ja też zanim przeszłam na dietę, miałam pewne dolegliwości, które potem ustąpiły, ale pozytywem jest dla mnie poprawna diagnoza, a nie sama celiakia. Myślę, że gdybym nie była chora na celiakię, nie miałabym jako dziecko tylu problemów, byłabym odporniejsza, sprawniejsza itp.ania pisze:Nie wiem jak Ty, ale ja nie zmusiłabym się do zdrowego pożywienia gdyby nie przymus. Kiedyś wrzucałam byle co "na ruszt" i nie przejmowałam się jak to na mnie działa.
A dzięki celiakii mam lepsze włosy, ładniejszą cerę i jestem zgrabniejszaA co! 8)
Nie widzę żadnego pozytywnego wpływu celiakii na moje życie. Owszem oswoiłam dietę bezglutenową i żyję w zasadzie normalnie, ale to jest normalność „mimo celiakii”, a nie dzięki niej.
Nie wiem, jak ten bufet wygląda i na jakiej zasadzie jest wydawane jedzenie (skoro jest kelnerka, to chyba bardziej jak restauracja niż jak stołówka pracownicza?) ale może się da porozmawiać z paniami z bufetu, czy, skoro nic tam nie możesz jeść, to czy możesz przynosić swój lunch i konsumować z innymi na miejscu (a może dałoby się nawet tak załatwić, żeby ci podgrzewali jedzenie w mikrofali?). Jako "weteranka"Magdalaena pisze:strasznie źle się czuję. Zaczęłam chodzić do bufetu na obiad z koleżankami - namęczyłam się, żeby wybrać danie dla siebie z menu, wypytywałam kelnerkę, a jednak coś mi zaszkodziło ;-( Nie chcę zostawać w pokoju, jak cały wydział idzie coś przekąsić, ani siedzieć o suchym pysku i patrzeć jak inni jedzą.
A kwestia pozytywnych stron celiakii to ciekawy problem, wręcz rzekłabym, że nadaje się na osobny wątek

"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
kfiatek pisze:Nie wiem, jak ten bufet wygląda i na jakiej zasadzie jest wydawane jedzenie (skoro jest kelnerka, to chyba bardziej jak restauracja niż jak stołówka pracownicza?) ale może się da porozmawiać z paniami z bufetu, czy, skoro nic tam nie możesz jeść, to czy możesz przynosić swój lunch i konsumować z innymi na miejscu (a może dałoby się nawet tak załatwić, żeby ci podgrzewali jedzenie w mikrofali?).
Dzięki za miłe słowa.
To restauracja niezależna od mojej pracy (w praktyce ze względu na położenie tylko dla pracowników i klientów).
Konsumpcja własnego lunchu w restauracji mnie nie zadowala - normalnie zabieram do pracy kanapki, ewentualnie swoje jedzenie, które podgrzewam w mikrofalówce w pokoju socjalnym i zjadam przy biurku. Na obiad chodzę wyłącznie z powodów towarzyskich. W dodatku wszyscy jedzą zwykle „danie dnia” w promocyjnej cenie, które dla mnie nigdy się nie nadaje.
Mimo tego chciałam tam chodzić, żeby nie odstawać od reszty grupy, ale i tak moje rozmowy z kelnerką zabierały zbyt dużo czasy i wyglądały co najmniej dziwnie. Własny obiad z pudełka byłby pod tym względem jeszcze gorszy.
Może powinnam iść tam sama i przycisnąć

Magdo, skoro jesteś z Warszawy, możesz odwiedzić pierwszą w Polsce restauracje bezglutenową "Oliwka". Pomyśl, że inni w innych miastach nie mają takiej możliwości. A co do stołówek, normalnych wyjść z koleżankami itp to zawsze daje się coś zorganizować. Ja np. w restaurasji "La Scala" we Wrocławiu z przyjemnością pochłaniam tort bezowo-migdałowy, dlatego często tam chodzimy ze znajomymi. Na weselu u znajomych jadłam zakupione wcześniej rogale nadziewane marmoladą+surówki i mnóstwo owoców a na Sylwestra wzięłam po prostu własną wałówkę łącznie z kotletem. Może zapytaj tam gdzie jadasz zwykle jakie danie mogłabyś spożywać, porozmawiaj szczerze, to ludzie będą wiedzieli jaki masz problem i pomogą Ci go rozwiązać. Może uda się tam wprowadzić coś nowego do menu-bezglutenowego?
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
Byłam w Oliwce (nie powiem, żebym była zachwycona), zresztą w ogóle koncepcję jedzenia na mieście mam opracowaną - sałatka w McDonaldzie (sos balsamiczny), Sfinks i inne gyrosy, w lepszych knajpach zawsze coś się znajdzie.
Problemem jest dla mnie w zasadzie tylko ten lunch w pracy, bo restauracja jest jedna i kompletnie nieczuła na problem bg. Zresztą wydawało mi się, że to co jem było bezpieczne :-(
Problemem jest dla mnie w zasadzie tylko ten lunch w pracy, bo restauracja jest jedna i kompletnie nieczuła na problem bg. Zresztą wydawało mi się, że to co jem było bezpieczne :-(