Usłyszałam w czwartek od swojego lekarza, iż mogę chorować na celiakię lub mieć nietolerancję na gluten.
Bardzo złe samopoczucie zaczęło się ok. lutego. Okropne bóle wszystkich stawów i mięśni oraz depresja i przewlekłe zmęczenie, nie pozwalające na normalne funkcjonowanie. Wcześniej od jakiegoś roku, ciągłe wysypki, wypryski, głównie na czole, pośladkach. Dodatkowo sucha skóra. Wzdęcia, gazy, bóle brzucha, najgorsze po posiłku.
Zrobiłam mnóstwo badań i byłam u ogromnej ilości specjalistów. Aż w końcu zaczęłam czytać o wpływie glutenu na organizm i jego nietolerancji, zaczęłam eliminować gluten z diety i objawy zaczęły mijać, a mi od razu chce się od nowa żyć. Jak tylko sięgnę po produkt zawierający gluten, w przeciągu dwóch godzin zaczynają boleć mnie stawy kolanowe.
W piątek 4 lipca mam mieć kolonoskopię (wcześniej już dostałam skierowanie) ponieważ doktorka diagnozowała na początku (przed pojawieniem się objawów stawowych) nadwrażliwość jelita grubego. Po tym badaniu mam udać się do gastrologa i pewnie dostanę skierowanie na kolejne badania.
Przeczytałam, iż przed zdiagnozowaniem nie powinnam stosować diety bezglutenowej. I tu pojawia się moje pytanie. Nie chcę zapychać się żywnością stricte glutenową, ponieważ płakać mi się chce jak pomyślę o powrocie złego samopoczucia. Czy jest to konieczne? Czy ewentualnie mogę spożywać produkty, które zawierają gluten, ale w mniejszych ilościach? Mam nadzieję, że moje pytania nie są głupie.
