dieta bezglutenowa a savoir vivre
Moderator: Moderatorzy
A jednak uważam, że powinnaś tłumaczyć co to za dieta i co to jest celiakia. Trudno oskarżać innych o niewiedzę z zakresu medycyny, przecież o chorobach zwłaszcza tak mało znanych tylko nieliczni mają o tym pojęcie. Być może dzięki twojemu małemu wykładzikowi twoje otoczenie stanie się mądrzejsza. Dla mnie jest to też uciążliwe tłumaczenie ciągle tego samego i nawet tym samym osobom, ale to jest jedyny sposób aby uświadamiać społeczeństwo. Nie każdy bierze gazetę do ręki w poczekalni a jeśli już to rzadko kiedy zatrzyma wzrok na artykule o dziwnej chorobie czy diecie. Oczywiście mówię tu o takich ludziach, którzy nie mają nic wspólnego z celiakią. Dlatego mówię: tłumaczyć, uświadamiać, dokształcać (nawet lekarzy). Trudno, niech się dziwią, niech patrzą jak na ufoludka, róbmy swoje.
Na diecie od 15.03.2011
Wkurzam się jeśli ktoś się zaczyna nad Asią użalać.[/quote]
Mnie to też denerwuje ostatnio byłam na imprezie i gospodarz zaczął ze mna rozmawiać i tu nagle:" ale widziałem, ze niczego nie jadlas" no i co mam mu powiedziec? on wiedzial o diecie, a ja nie chcialam robic z siebie ofiary. powiedzialam po prostu nie dziekuje, ale on byl jakis taki zdziwiony...
Mnie to też denerwuje ostatnio byłam na imprezie i gospodarz zaczął ze mna rozmawiać i tu nagle:" ale widziałem, ze niczego nie jadlas" no i co mam mu powiedziec? on wiedzial o diecie, a ja nie chcialam robic z siebie ofiary. powiedzialam po prostu nie dziekuje, ale on byl jakis taki zdziwiony...
-
- Nowicjusz
- Posty: 18
- Rejestracja: wt 03 lip, 2007 13:23
- Lokalizacja: Skierniewice
je jeżdżę z pudełeczkami - 2 dzieci, każde na innej diecie. Czy wesele, czy urodziny kuzynki -bez szans. Stosunek jest taki - Twoje dzieci - Twój problem - my i tak się nie znamy, nie wiemy i nie chcemy wiedzieć. Jedynie moi rodzice się orientują i starają, ale to duży dom, więc jak jestem ciągle sprzątam pieczywo i ciasteczka. Efekt jest taki, że nie chce mi się już jeździć do znajomych, gotować, szykować i jeszcze pilnować kto co je. Kiedyś pożarli cały blok czekoladowy przed synem...
Nie tak dawno znalazłam się w trudnej sytuacji. Byłam z mężem na pogrzebie wujaszka i ustaliliśmy, że zaraz z cmentarza jedziemy do domu. Niestety ciotka (jestem jej pupilką) bardziej rozpaczała naszą ewentualną nieobecność na stypie niż .... . Chcąc nie robić większych przykrości w takim dniu chrzestnej męża poszliśmy. Starałam zachowywać się w miarę stosownie do sytuacji- rosołek na stół a ja skromnie "dziękuję", podano drugie danie... mięsko na półmiskach ociekające sosem, pyzy itd.itd. Poprosiłam o szklaneczkę wody i obserwowałam innych jak pałaszowali. Kuzynostwo bardzo dziwnie patrzyło na mnie jednak nie miałam ochoty tłumaczyć dlaczego nie jem skoro inni się tym zachwycają. Od tej pory, nie ukrywam iż wolę nie robić komuś kłopotu z "innym jedzonkiem" i unikam spotkań towarzyskich w większym gronie. Zastanawiam się jednak nad jednym. Od kilku lat w ostatnią sobotę sierpnia jeździliśmy z mężem na wielopokoleniowe spotkanie rodzinne (przesympatyczne spotkanie 4 pokoleń). Imprezka pod gołym niebem, pełny luz... mam nadzieję, że nikt nie będzie się dziwił, że przyjadę ze swoim chlebkiem ....
- Rafal_tata
- -#Moderator
- Posty: 2660
- Rejestracja: śr 14 sty, 2004 13:31
- Lokalizacja: Kraków
Najlepszy sposób na sprawdzenie swoich przyjaciół - poinformować ich o swojej diecie
Oczywiście najlepiej iść na współpracę, swój chleb weź jak najbardziej, ale oni niech też chociaż spróbują wykazać zainteresowanie i chęć przyjęcia Cię.
Najlepiej chyba nie formułować tej informacji jako: "nie mogę się pojawić, bo nie mogę jeść niczego, co będzie na imprezce", ale raczej: "chętnie przyjadę, ale nie wiem czy będzie coś zjadliwego dla mnie "
Oczywiście najlepiej iść na współpracę, swój chleb weź jak najbardziej, ale oni niech też chociaż spróbują wykazać zainteresowanie i chęć przyjęcia Cię.
Najlepiej chyba nie formułować tej informacji jako: "nie mogę się pojawić, bo nie mogę jeść niczego, co będzie na imprezce", ale raczej: "chętnie przyjadę, ale nie wiem czy będzie coś zjadliwego dla mnie "
Ostatnio zmieniony sob 09 sie, 2008 14:31 przez Rafal_tata, łącznie zmieniany 1 raz.
● Celiakia - FAQ ● Poczytaj, zanim zadasz pytanie ● SkoND kLiKaSH??? czyli jak pisać po polsku ● Wszędzie są jakieś zasady ● Wszystko o chorobie i Stowarzyszeniu
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
● Tata Kasi zdiagnozowanej w 2003 r.
● http://1procent.celiakia.pl/
● http://www.facebook.com/celiakia
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
IMHO takie zachowanie nie było OK. Jeśli siadasz do stołu i bez widocznego powodu nic nie jesz , jesteś nieuprzejma w stosunku do gospodyni. Ona ma wrażenie, że kontestujesz jej kuchnię, inni goście czują się nieswojo ...Cecylia pisze: Starałam zachowywać się w miarę stosownie do sytuacji- rosołek na stół a ja skromnie "dziękuję", podano drugie danie... mięsko na półmiskach ociekające sosem, pyzy itd.itd. Poprosiłam o szklaneczkę wody i obserwowałam innych jak pałaszowali. Kuzynostwo bardzo dziwnie patrzyło na mnie jednak nie miałam ochoty tłumaczyć dlaczego nie jem skoro inni się tym zachwycają.
A przecież spokojnie mogłaś poprosić ciocię o rosół bez klusek, gotowane mięso bez sosu czy inne dostosowane do diety bg danie.
Ja nie zawsze mówię, że jestem na diecie, ale udaje mi się coś znaleźć na stole , żeby nie siedzieć z pustym talerzem (wędlina, sałatka, pikle).
Jeśli do tej pory im nie mówiłaś, to się zdziwią. Pożałują i powiedzą, że uważali celiakię za chorobę dziecięcą itp. Ale jeśli to ludzie z klasą, to zaraz zaczną się martwić czym Cię mogą nakarmić mimo diety. IMHO najwygodniej jest zabrać sporo swojego jedzenia - na tyle dużo, żeby swobodnie częstować innych dookoła - np. mięsko na grilla z bezpieczną marynatą, wielką blachę bezglutenowego ciasta, wino zamiast piwa itp.Cecylia pisze: imprezka pod gołym niebem, pełny luz... mam nadzieję, że nikt nie będzie się dziwił, że przyjadę ze swoim chlebkiem ....
- olcia13-61
- Aktywny Nowicjusz
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz 04 wrz, 2005 19:49
- Lokalizacja: Gdańsk
Ja ostatnio też byłam na stypie,która odbywała się w restauracji.Na stołach był już w czarkach makaron więc podeszłam do obsługi i poprosiłam o sam rosół a i zapytałam się co jest przewidziane na drugie danie.
Pani podeszła do problemu odpowiednio i dostałam osobne drugie danie,bez panierek i sosów a nawet surówka była inna.
A chleb zabieram zawsze ze sobą i najwyżej mniej jem jak są dania niedozwolone dla mnie.
Pani podeszła do problemu odpowiednio i dostałam osobne drugie danie,bez panierek i sosów a nawet surówka była inna.
A chleb zabieram zawsze ze sobą i najwyżej mniej jem jak są dania niedozwolone dla mnie.
Aleksandra
ja ostatnio mialam okazje byc na weekendzie takim organizowanym przez politechnike wroclawska z wyzywieniem , ze sniadami nie bylo klopotow , zabralam chleb no i na stole mialam do wyboru szynki , sery itd kazdy sam sobie zrobil kanapke , z obiadem bylo gorzej , dostalam rosol z makaronem , ziemniaki , salatke i kotlet , wiec zjadlam jedynie ziemniaki i salatke ale za bardzo sie nie najadlam , w niedziele nie bylo obiadu , wiec moim obiadem byly frytkii wiec tez mala głodowkaa no ale w restauracjach pytam kelnerow o sklad jesli nie jestem pewna no ale na takich weekendach to zwykle moim obiadem sa frytki i jakas sałatka znajomi wiedza o mojej diecie i na tym weekendzie zaproponowali wypad do pizzeri ale przypomnialam im ze nie moge pizzy no i zrezygnowali z pizzeri
[ Dodano: Pon 11 Sie, 2008 21:25 ]
a i jeszcze jednoo nikt mnie nie pytał dlaczego jem inny chleb :p
[ Dodano: Pon 11 Sie, 2008 21:25 ]
a i jeszcze jednoo nikt mnie nie pytał dlaczego jem inny chleb :p
Ja właśnie w ostatni piątek byłam na imprezie i już czekało na mnie ugotowane mięso w warzywach-ciepło mi się zrobiło na duszy. Uczestniczyłam również w kilku imprezach w lokalach i o dziwo nie było problemu z przygotowaniem odpowiedniego jedzenia dla mnie-musiałam tylko dłużej poczekać. Oczywiście bez swojego chleba się nie ruszam.