Szkoła podstawowa a celiakia
Moderator: Moderatorzy
Szkoła podstawowa a celiakia
Witam
Mój synek za rok 2014/2015 idzie jako sześciolatek do szkoły podstawowej (zgodnie z nową reformą niestety). W każdym razie zadzwoniłam do szkoły rejonowej (Warszawa-Ursynów) oraz trzech najbliższych miejsca zamieszkania i żadna nie ma w swojej stołówce diety bezglutenowej. Jak radzą sobie rodzicie dzieci z celiakią (czy innymi dietami) w szkołach jeśli chodzi np o obiady? Jedyne co mi przychodzi do głowy to przygotowywać samemu posiłki i zanosić do szkoły żeby odgrzewali? Będę wdzięczna za Wasze rady. pozdrawiam
Mój synek za rok 2014/2015 idzie jako sześciolatek do szkoły podstawowej (zgodnie z nową reformą niestety). W każdym razie zadzwoniłam do szkoły rejonowej (Warszawa-Ursynów) oraz trzech najbliższych miejsca zamieszkania i żadna nie ma w swojej stołówce diety bezglutenowej. Jak radzą sobie rodzicie dzieci z celiakią (czy innymi dietami) w szkołach jeśli chodzi np o obiady? Jedyne co mi przychodzi do głowy to przygotowywać samemu posiłki i zanosić do szkoły żeby odgrzewali? Będę wdzięczna za Wasze rady. pozdrawiam
Witam,
U nas w szkole też nie ma możliwości zapewnienia wyżywienia bezglutenowego. Córka przynosi sobie posiłek w śniadaniówce (taki plastikowy pojemnik). A do śniadaniówki można włożyć sandwicha, banana, jabłko, muffinkę np. z amarantusa, serek, kabanos itp itd. I tak nie zawsze wszystko zje bo "nie ma czasu"
Staram się, żeby po powrocie ze szkoły czekał ciepły i zdrowy obiad.
I tak to jest u nas.
Pozdrawiam
U nas w szkole też nie ma możliwości zapewnienia wyżywienia bezglutenowego. Córka przynosi sobie posiłek w śniadaniówce (taki plastikowy pojemnik). A do śniadaniówki można włożyć sandwicha, banana, jabłko, muffinkę np. z amarantusa, serek, kabanos itp itd. I tak nie zawsze wszystko zje bo "nie ma czasu"
Staram się, żeby po powrocie ze szkoły czekał ciepły i zdrowy obiad.
I tak to jest u nas.
Pozdrawiam
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 520
- Rejestracja: śr 20 paź, 2010 16:47
- Lokalizacja: Rydułtowy
Ja byłam dzieckiem na diecie bg i chodziłam do normalnej podstawówki u mnie akurat nie było problemu bo babcia była blisko Sprawa trudniejsza - sklepiki Ciężko mi było zaakceptować, że nie mogę zapiekanek i innych glutenowych rzeczy odbiło się to na psychice niestety. Popytaj w szkołach czy jest w ogóle opcja przynoszenia posiłków bo niektóre państwowe placówki boją się tłumacząc kontrolą sanepidu. Przynajmniej ja tak miałam teraz próbując syna zapisać do państwowej placówki tylko, że chodziło o przedszkole
Dwa bezglutki - mama i syn Kocham Cię Tymeczku. Dziękuję za każdy dzień bycia razem.
Rafjas - tez tak pomyślalam że szczególnie w klasach 1-3 dziecko nie ma takiego natłoku zajęć i ew możnaby dawać w pudełeczku jakieś kanapki czy owoce a w domu dopiero obiad.
Justyna - dzięki za sugestię dotyczącą tego przynoszenia obiadów - będę w takim razie pytała. My z przedszkolem nie mieliśmy problemu, tzn temat celiakii pojawił się bardzo niedawno ale to przedszkole ma chyba wszystkie możliwe diety i dlatego zdziwiłam się, że jest taki problem w szkołach.
Justyna - dzięki za sugestię dotyczącą tego przynoszenia obiadów - będę w takim razie pytała. My z przedszkolem nie mieliśmy problemu, tzn temat celiakii pojawił się bardzo niedawno ale to przedszkole ma chyba wszystkie możliwe diety i dlatego zdziwiłam się, że jest taki problem w szkołach.
Ja gotuję w domu i zanoszę obiady do szkoły. Obiad jest przechowywany w lodówce a następnie odgrzewany w mikrofali. Od 2 lat zanoszę obiady. Córka teraz kończy drugą klasę podstawówki. W tym roku po raz drugim pojechała z całą klasą na Zieloną Szkołę (na 5 dni). Wróciła jak zawsze bardzo zadowolona
Mama Ani zdiagnozowanej w 2008r.
- dorciap1975
- Forumowicz
- Posty: 164
- Rejestracja: sob 20 mar, 2010 14:52
- Lokalizacja: Biała Podlaska
a ja mając 13latka ,na diecie od 3lat.teraz idzie do gimnazjum,klasa sportowa-piłka nożna(zamiłowanie od 2roku zycia-granie w klubie od 6roku zycia)i jak tu nie pomóc dziecku,nie wysyłając go do takiej klasy.
ale jest Celiakiem,tak,zajęcia bda do 15,30 w tym w-f,treningi codziennie.
owszem też chodził mi po głowie plan z gotowanie mobiadów w szkole dla niego.więc po wstępnej rozmowie z intendentką przez tel(gdzie zna diete bezgl,i cukrzycową-wnuczka na diecie)stwierdziła że to nie szpital,a ona niee jest dietetykiem.więc byłam nastawiona na nie1po rozmowie w 4oczy i z dyrektorem szkoły,podjęto decyzję o spróbowaniu w gotowaniu.więc się ucieszyłam,jestem otwarta na pomoc,chętna do pomcy,przekazania wiedzy....
wiem że on jeden w takim temacie to dla nich jest problem,ale problemy musimy zwalczać,choć próbować,tak?!Więc mam nadzieję cichą że damy radę i dadzą radę w szkole i syn będzie zadowolony i najedzony!
a owszem też była propozycja jak u Was że mam przywozić obiady dla niego...a jak wypadnie mi cos,tak,,teraz nie pracuję a jak zacznę to co wtedy...będziemy się martwić potem...?!
ale jest Celiakiem,tak,zajęcia bda do 15,30 w tym w-f,treningi codziennie.
owszem też chodził mi po głowie plan z gotowanie mobiadów w szkole dla niego.więc po wstępnej rozmowie z intendentką przez tel(gdzie zna diete bezgl,i cukrzycową-wnuczka na diecie)stwierdziła że to nie szpital,a ona niee jest dietetykiem.więc byłam nastawiona na nie1po rozmowie w 4oczy i z dyrektorem szkoły,podjęto decyzję o spróbowaniu w gotowaniu.więc się ucieszyłam,jestem otwarta na pomoc,chętna do pomcy,przekazania wiedzy....
wiem że on jeden w takim temacie to dla nich jest problem,ale problemy musimy zwalczać,choć próbować,tak?!Więc mam nadzieję cichą że damy radę i dadzą radę w szkole i syn będzie zadowolony i najedzony!
a owszem też była propozycja jak u Was że mam przywozić obiady dla niego...a jak wypadnie mi cos,tak,,teraz nie pracuję a jak zacznę to co wtedy...będziemy się martwić potem...?!
Syn Mateusz na diecie od lutego 2010
Swoją drogą, to doprawdy żenujące. Mamy 21 wiek, żyjemy w centrum Europy,ba... ja nawet mieszkam w stolicy, a takie problemy w ogóle nie są zauważane.
W wielu małych szkołach europejskich do wyboru jest kilka diet, u nas nie ma problemu.
W wielu małych sklepach jest bogata oferta dla celiaków, u nas...nie ma takiego problemu.
Czy osoby na diecie bezglutenowowej w ogóle w Polsce istnieją??? bo czasem mam wrażenie, że wyłącznie na forum?
A może to stowarzyszenia kiepsko działają, skoro nadal jest takie zacofanie i totalny brak informacji.
Moja córka jest na diecie 11 lat i od tego czasu nic się w kwestii informacji nie zmieniło.
Gdziekolwiek pytam o skład potrawy, plastikowy kubeczek do lodów itp, wciąż jestem traktowana jak ufoludek.
A szkoły w tej materii nie odstają od polskiej normy.
W wielu małych szkołach europejskich do wyboru jest kilka diet, u nas nie ma problemu.
W wielu małych sklepach jest bogata oferta dla celiaków, u nas...nie ma takiego problemu.
Czy osoby na diecie bezglutenowowej w ogóle w Polsce istnieją??? bo czasem mam wrażenie, że wyłącznie na forum?
A może to stowarzyszenia kiepsko działają, skoro nadal jest takie zacofanie i totalny brak informacji.
Moja córka jest na diecie 11 lat i od tego czasu nic się w kwestii informacji nie zmieniło.
Gdziekolwiek pytam o skład potrawy, plastikowy kubeczek do lodów itp, wciąż jestem traktowana jak ufoludek.
A szkoły w tej materii nie odstają od polskiej normy.
Oj... Stowarzyszenie działa ledwie od kilku lat i moim zdaniem przez te kilka lat nastąpiła ogromna poprawa - przynajmniej w dostępności produktów b/g; dopiero dzięki Stowarzyszeniu mamy Menu bez Glutenu i tak dalej.evita pisze:A może to stowarzyszenia kiepsko działają, skoro nadal jest takie zacofanie i totalny brak informacji.
Nie jest idealnie, ale stwierdzenie, że "stowarzyszenia kiepsko działają" jest niesprawiedliwe.
A Ty należysz do któregoś?
To jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.
© Jan Tomaszewski
© Jan Tomaszewski
To nie stwierdzenie, a pytanie.
Doskonale rozumiem, że sprawa prosta nie jest, ale czy to nie stowarzyszenie/stowarzyszenia powinny występować do władz w naszym imieniu?
W tym wypadku chodzi o tak podstawową sprawę, jak żywienie naszych dzieci w szkołach publicznych.
Owszem produktów na rynku jest więcej, ale to nie wszystko.
Jest nas wielu, może jakieś petycje, cokolwiek? Pojedyncze osoby niczego nie zwojują - mówię to na swoim przykładzie, niestety.
Czy nie ma możliwości, aby zrobić coś razem, tak aby odniosło skutek?
Doskonale rozumiem, że sprawa prosta nie jest, ale czy to nie stowarzyszenie/stowarzyszenia powinny występować do władz w naszym imieniu?
W tym wypadku chodzi o tak podstawową sprawę, jak żywienie naszych dzieci w szkołach publicznych.
Owszem produktów na rynku jest więcej, ale to nie wszystko.
Jest nas wielu, może jakieś petycje, cokolwiek? Pojedyncze osoby niczego nie zwojują - mówię to na swoim przykładzie, niestety.
Czy nie ma możliwości, aby zrobić coś razem, tak aby odniosło skutek?
Też uważam, że Stowarzyszenie działa super i co najważniejsze nie tylko w Warszawie, ale w wielu większych miastach zaczyna mieć "odnogi", które zajmują się organizacją różnych rzeczy. Dzięki Stowarzyszeniu mamy właśnie już restauracje, w których możemy coś zjeść, spis ośrodków wczasowych, w których nie musimy siedzieć z garami przy kuchni, warsztaty, na których coś możemy się dowiedzieć, licencje na wiele produktów, które możemy jeść bez strachu itd. Pracy w tym temacie jest tak dużo, że nie ma opcji zrobienia tego wszystkiego od ręki i to jeszcze w całej Polsce.
Co do kuchni w szkołach, to owszem jest duży problem, podobnie jak z dziećmi, które są na insulinie. Z tymi jest jeszcze większy problem i w tym temacie jest zlewka władz. Rodzice często muszą straszyć TVN-em, żeby coś osiągnąć. Coś to znaczy, żeby dziecko w ogóle miało np. możliwość pójść do przedszkola albo żeby mogło jechać na jakąś wycieczkę z resztą dzieci w szkole podstawowej, a nawet średniej.Pewnie, że to wszystko jest chore w naszym kraju, że dzieci z cukrzycą czy celiakią mają takie utrudnienia, ale to nie jest kwestia tylko naszych działań, lecz mentalności ludzi. Jak się jedzie do Niemiec czy do Skandynawii to się czuje tę różnicę w mentalności, której u nas brakuje.
Co do kuchni w szkołach, to owszem jest duży problem, podobnie jak z dziećmi, które są na insulinie. Z tymi jest jeszcze większy problem i w tym temacie jest zlewka władz. Rodzice często muszą straszyć TVN-em, żeby coś osiągnąć. Coś to znaczy, żeby dziecko w ogóle miało np. możliwość pójść do przedszkola albo żeby mogło jechać na jakąś wycieczkę z resztą dzieci w szkole podstawowej, a nawet średniej.Pewnie, że to wszystko jest chore w naszym kraju, że dzieci z cukrzycą czy celiakią mają takie utrudnienia, ale to nie jest kwestia tylko naszych działań, lecz mentalności ludzi. Jak się jedzie do Niemiec czy do Skandynawii to się czuje tę różnicę w mentalności, której u nas brakuje.
-
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 520
- Rejestracja: śr 20 paź, 2010 16:47
- Lokalizacja: Rydułtowy
Kwestia właśnie leży w podejściu i chęci innych ludzi. Najlepszy przykład - obok Tymowego przedszkola jest inter marche od niedawna w tej sieci są produkty bg schar. Byłam w tym sklepie powiedziałam, że jest tu kilku bezglutków i chciałam aby sprowadzili chlebek. Na moją prośbę pojawiły się tylko albo aż ciasteczka i makaron. W sklepie tej sieci parę km dalej jak pani wykładająca towar widziała, że kupuję chlebek bg i na półce nic nie zostało sama stwierdziła, że zaraz domówi i jutro już będą znowu.
Dwa bezglutki - mama i syn Kocham Cię Tymeczku. Dziękuję za każdy dzień bycia razem.
Obiady w szkole
Jeśli ktoś mieszka w pobliżu to informuję, że w Szkole Podstawowej nr 87 w Poznaniu firma, która została zatrudniona do kuchni, gotuje BEZGLUTENOWE OBIADKI na zamówienie.
Koszt ok. 8 zł za dwa dania.
Koszt ok. 8 zł za dwa dania.