![n :)](./images/smilies/001.gif)
Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się 2 lata temu po zatruciu pokarmowym. Pierwsze objawy jakie mi dokuczały, to biegunki (nawet do 7 razy na dzień), bóle brzucha, wzdęcia, następnie doszły bóle żołądka, wymioty. Trafiłam do szpitala, gdzie zrobiono mi szereg badań, m.in.:
- gastroskopię - nadżerkowe zapalenie błony śluzowej żołądka + HP,
- wszelkie badania z kału (grzyby, pasożyty, patogeny jelitowe) - wynik ujemny,
- test TGA w IgA = 0.3 (w normie),
- TSH - w normie.
Po kuracji antybiotykami było troszkę lepiej. Jednak nadal czułam, że coś jest nie tak z jelitami, więc zrobiłam prywatnie kolonoskopię z pobraniem wycinków. Wszystko w porządku. Diagnoza - IBS. Robiłam też drugą gastroskopię, która wykazała lekkie zapalenie i refluks, brak HP.
Od tamtej pory biorę leki na IBS oraz na refluks, ale nic mi nie pomaga.
Postanowiłam zrobić testy na nietolerancję pokarmową (IgG) - wyszło, że mogę jeść wszystko.
Jestem załamana. Oprócz dolegliwości żołądkowo-jelitowych doszły, m.in. bóle stawów, afty w jamie ustnej, nieregularne miesiączki, osłabienie, bezsenność, ciągłe uczucie zimna, spadek wagi.
Od 10 dni jestem na diecie bezglutenowej i bezmlecznej. Brzuch się uspokoił (nie boli, nie mam biegunek), zmniejszyły się bóle stawów. Obecnie moją największą bolączką jest żołądek, boli niemiłosiernie.
Jak myślicie warto kontynuować dietę, pomimo dobrych wyników na nietolerancję pokarmową??
Bardzo proszę o jakąś radę.