Magdula82 pisze:Mój teściu nie był jakimś ubogim człowiekiem, zapisał się do koła diabetyków u nas w mieście, opłacał jakąś składkę miesięcznie i dostawała właśnie takie dary żywnościowe.
Ja bym się wstydziła brać dla siebie dary, które zostały zebrane w akcji "pomoc najuboższym".
A tym bardziej nie podoba mi się taka sytuacja z punktu widzenia darczyńcy. Jeśli wrzucam jakieś jedzenie do takiego pudła, to po to, żeby wspomóc bardzo biednych ludzi, których (przez ich niepełnosprawność, niezaradność, uzależnienia) nie stać nawet na jedzenie. A nie po to, żeby jakiś przeciętny facet mógł sobie zaoszczędzić.
Magdula82 pisze:Z tego co wiem to we Włoszech czy Norwegii jest coś takiego jak refundacja, dostają takie bony na żywność bg. To czemu u nas tego nie może być?
No może by i mogło. Tylko że taka kasa musiałaby pochodzić z budżetu (ew. z ubezpieczenia zdrowotnego a to w zasadzie to samo). Czyli, że bogatsza część społeczeństwa musiałaby się zrzucić na bony dla biedniejszej.
A ja nie za bardzo jestem gotowa oddawać kolejny kawałek mojej pensji tylko dlatego, żeby ktoś mniej zaradny / przedsiębiorczy / inteligentny mógł kupować w Organicu chleb Schara zamiast jeść kaszę.
Trochę inaczej oceniałabym sytuację chorych dzieci, ale przecież w tej chwili mały celiak spełnia przesłanki niepełnosprawności i może dostawać zasiłek pielęgnacyjny. W 2012 r. to świadczenie wynosi 144 zł miesięcznie, dla osoby niepełnosprawnej ruchowo to pestka, ale jeśli chodzi o zwiększone koszty diety, to niecałe 5 zł dziennie wydaje się sensowną stawką.