Sovyen pisze:Dziewczyny, nie wierzę, że najbliższa rodzina może się tak zachowywać. Rozumiem, że jedni szybciej, a drudzy wolniej łapią o co chodzi z tym glutenem i na początku rzucają przeróżnymi tekstami nie mając świadomości jak to boli, bądź nie zachowują w kuchni bezglutenowej sterylności, ale takie celowe zachowania są poniżej jakiegokolwiek poziomu..
A ja wierzę
U mnie jest tak samo...
Najbliższa rodzina (mama, babcia) gotują "po swojemu" i często głoduję na rodzinnych przyjęciach.
Tak trudno jest zagęścić sos mąką ziemniaczaną czy kukurydzianą?
Już nie wspomnę o świętach, pierogach, ciastach itp.
Zero zrozumienia
Powoli, po roku mojej diety, zaczynają mówić "acha", kiedy odmawiam zjedzenia czegoś szkodliwego dla mnie.
A ile czasu minie zanim przygotują coś dla mnie?
Za to nie mam żadnego problemu z dziećmi i partnerem.
Jedzą bezglutenowe naleśniki, ciasta, gofry, sosy, panierki i uszy im się trzęsą.
Ale jako domownicy (gdzie ja gotuję) i tak nie mają wyboru
Dieta najbardziej utrudnia życie jednak w miejscach publicznych.
Czy na was też dziwnie patrzą kelnerzy, kiedy pytacie co jest w składzie dania albo pytacie czy tam jest mąka pszenna?
Czy biegają do kuchni zapytać kucharza? Jeśli tak, to jesteśmy w domu
