mikka* pisze:zamiast ciast i słodyczy najadłam się owoców za wszystkie czasy...
A czemuż się tak katować? Ja przed Świętami napiekłam ciast, że będę miała co jeść jeszcze przez tydzień...

3 mazurki (spody bezglutenowe wg przepisu na biszkopty pieczone w gofrownicy), 2 babki drożdżowe (1 zwykła, do drugiej dodałam... cynamonu), ciasto mandarynkowo-migdałowe Nigelli (przepis Agniesi). A że moja siostra jest chwilowo na diecie bezmlecznej (ze względu na dzieciątko, które karmi piersią), to dla niej upiekłam babkę bezglutenowo-bezmleczną. I też wyszła.
mikka* pisze:czy zdarza Wam się czasem popełnić glutenowy „grzeszek”? Tj zjeść coś niesprawdzonego albo wręcz naturalnie glutenowego (to już grzech ;] ).
Świadomie zjeść coś glutenowego? Nigdy. Nie po to tyle inwestuję w dietę, tyle mnie to czasu, wysiłku i pieniędzy kosztuje, żeby to zniszczyć jednym głupim ciastkiem. Natomiast produkty "ze śladową ilością glutenu" czasami zdaża mi się, choć w małych ilościach (śladowych

), np. kostka czekolady. Śladowe ilości, które mogą (ale nie muszą) być w owych produktach są dla mnie trochę asekuranctwem firm produkcyjnych i tym nie bardzo się przejmuję. Ale nie lekceważę
Magdalaena pisze:Ale jeśli co jakiś czas ktoś je coś ewidentnie glutenowego, to dla mnie w zasadzie NIE JEST na diecie.
Magdalaena pisze:Taka osoba "niby na diecie" wyrządza także szkodę innym celiakom, bo utwierdza w społeczeństwie przekonanie, że panikują, bo przecież "odrobina nie zaszkodzi".
Święte słowa, podpisuję się obiema rękami.