Muszę przyznać, że zaczynam się czuć jak dziecko błądzące po omacku we mgle, dlatego szukam pomocy u was - na lekarzy już od dawna nie liczę.

Mam 25 lat i od prawie 4 zmagam się z dolegliwościami głównie ze strony układu pokarmowego.
W najgorszym okresie były to przelewania, wzdęcia i bardzo nasilone gazy, wypróżnienia kilka razy dziennie, biegunki. Oprócz tego migrenowe bóle głowy, swędząca sucha skóra na przedramionach, trądzik, grzybica stóp. Energia życiowa minus milion, napady lęku, depresja.
Wykonane badania do tej pory, które nic nie wykazały to: gastroskopia, kolonoskopia, posiewy kału, usg brzucha, badanie na helicobacter, test na sibo najpierw z laktulozą, potem z glukozą.
Jedyne badanie, które cokolwiek wykazało, to test na nietolerancję laktozy.
Od czasu tego testu zaczęłam się inaczej odżywiać, nabiału właściwie w ogóle nie spożywam, ale jednocześnie jem też mniej glutenu i ogólnie śmieci.
Z wyżej wymienionych objawów pozostały: przelewania, wypróżnienia kilka razy dziennie, trądzik. Brak energii, podły nastrój.
Czyli jest znacznie lepiej, ale wciąż coś jest nie tak.
Czy myśl o celiakii to w ogóle dobry trop? Lekarz, który dzisiaj wykonywał mi test na sibo kilka razy ją sugerował. Jakie badania jeszcze zrobić?
Planuję w najbliższej przyszłości: przeciwciała na lamblie, kompleks badań tarczycowych, kompleks badań glutenowych.
Każda najdrobniejsza sugestia mile widziana.
I jeszcze na koniec mam pytanie z ciekawości. Czy ktokolwiek zna kogokolwiek, kto z codziennych dolegliwości ze strony układu pokarmowego, wrócił do normalnego życia, wyleczył się i zapomniał o swoim brzuchu? Trochę przeraża mnie, że historii o dolegliwościach słyszałam już milion, co chwilę okazuje się, że jakiś kolejny znajomy ma podobne problemy, ale historii z happy endem chyba nie słyszałam jeszcze ani jednej.