Co można wziąść na obóz?
Moderator: Moderatorzy
Co można wziąść na obóz?
Witam... Mam taki problem.. chce pojechać na obóz na 2 tygodnie ale raczej nie będą mieli jak zrobić diete bezglutenową dla jednej osoby. Co o tym myślicie.. bardzo mi zależy na tym obozie ale nie wiem co tam będe jadł... macie jakieś pomysły czym można było sie odżywiać na takim obozie ?
- Magdalaena
- -#Moderator
- Posty: 1366
- Rejestracja: pt 02 sty, 2004 13:28
- Lokalizacja: Warszawa
Po pierwsze - nie daj sobie odebrać prawa do obozu tylko dlatego, że jesteś bezglutkiem.
Po drugie nigdy nie byłam na obozie pod namiotem i nie wiem na co realnie możesz liczyć. Jeśli byłeś, to wiesz, jeśli nie to pogadaj z kimś. Zastanów się, ile będziesz miał wolnego czasu na przyrządzanie posiłków, czy możesz liczyć na dostęp do lodówki, na życzliwą kucharkę (może to uczestnicy gotują ?) Jaki będzie dostęp do sklepu ?
Na pewno jedzenie na obozie będzie wymagało dodatkowych wydatków i starań.
Jeśli jesteś zdeterminowany, możesz wziąć chleb ryżowy (polecam pakowany po dwa, bo mniej się kruszy) i smalec z mięsem drobiowym (lekka plastikowa konserwa). Jeśli będziesz się dużo ruszał, to może nawet na tym nie przytyjesz
Po drugie nigdy nie byłam na obozie pod namiotem i nie wiem na co realnie możesz liczyć. Jeśli byłeś, to wiesz, jeśli nie to pogadaj z kimś. Zastanów się, ile będziesz miał wolnego czasu na przyrządzanie posiłków, czy możesz liczyć na dostęp do lodówki, na życzliwą kucharkę (może to uczestnicy gotują ?) Jaki będzie dostęp do sklepu ?
Na pewno jedzenie na obozie będzie wymagało dodatkowych wydatków i starań.
Jeśli jesteś zdeterminowany, możesz wziąć chleb ryżowy (polecam pakowany po dwa, bo mniej się kruszy) i smalec z mięsem drobiowym (lekka plastikowa konserwa). Jeśli będziesz się dużo ruszał, to może nawet na tym nie przytyjesz

- vixi
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 831
- Rejestracja: wt 05 paź, 2004 16:59
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
weż swój chleb swoją mąkę a nawet ryż - żebyś mógł np. zjeść rosłół z ryżem a nie z makaronem... poproś kucharkę jeśli nie umiesz gotować żeby np. zrobiła ci beszamel na twojej mące i polejesz sobie nim ryż i danie gotowe - jest mnustwo możliwości na prawdę - tylko pilnuj żeby gotowali ci w czystych naczyniach...pozdrawiam...zawsze zostają różne sałatki surówki - kurczach z rożna itp. zawsze na obiad znajdzie sie cokolwiek co możesz...choćby ziemniaki z surówką...
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi - bo nie jesteś sam. Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma..."
Zabierz swoje bezpieczne płatki czy inne musli które jadasz bo mleko pewnie mają, zrób wcześniej zapas swoich łakoci, bo w jakiejś dzirze nic nie dostaniesz dozwolonego, a jak inni będą się zażerali to będzie cię ciągnęło.
A jeśli masz do zrzucenia kilka kilo, to po prostu nastw się na owoce i warzywa i zrób sobie w tym czasie kurację odchudzajacą
)
[ Dodano: Pią 04 Sie, 2006 08:40 ]
jeszcze możesz porozmawiać z kucharką i użyć swoich wdzięków żeby ją przekonać, żeby jej sie chciało, żeby ci po prostu wyciągała zupę przed dodaniem kluchów czy zaprawieniem czegoś, dla niej to tylko miły gest a ty będziesz miał bezpieczną i lekką strawę, może tylko nieco mniej kaloryczną, może ci wyciągnąć ziemniaki, dać surówki, mięso wyciągnąć zanim zaprawi sosem jesli gotowane, a jeśli smażone to może rzucić na patelnię pierwsze bez panierki lub zabierz mąkę kukurydzianą, ewentualnie możesz sobie sprawić grila lub zapalić ognisko
oczywiście nie zapomnij o folii aluminiowej i soli, czy co tam lubisz i możesz. Gwarantuję, że będzie miło i bezpiecznie bylebyś wytłumaczył wszystko dokładnie kucharce, żeby jej się po prostu chciało ci pomóc
Miłego wypoczynku
A jeśli masz do zrzucenia kilka kilo, to po prostu nastw się na owoce i warzywa i zrób sobie w tym czasie kurację odchudzajacą

[ Dodano: Pią 04 Sie, 2006 08:40 ]
jeszcze możesz porozmawiać z kucharką i użyć swoich wdzięków żeby ją przekonać, żeby jej sie chciało, żeby ci po prostu wyciągała zupę przed dodaniem kluchów czy zaprawieniem czegoś, dla niej to tylko miły gest a ty będziesz miał bezpieczną i lekką strawę, może tylko nieco mniej kaloryczną, może ci wyciągnąć ziemniaki, dać surówki, mięso wyciągnąć zanim zaprawi sosem jesli gotowane, a jeśli smażone to może rzucić na patelnię pierwsze bez panierki lub zabierz mąkę kukurydzianą, ewentualnie możesz sobie sprawić grila lub zapalić ognisko

Miłego wypoczynku
mamuśka Mariuszka
- Jola-Gabrysia
- Forumowicz
- Posty: 133
- Rejestracja: czw 08 sty, 2004 07:13
- Lokalizacja: LUBLIN
Pakuję swoją córkę na wyjazd/ pasztet bezglutenowy , parówki , płatki do mleka ,i oczywiście bułki / schar pakowane po 4 wygodniejsze niż cały chleb nie będzie kucharka odświerzać ,mąka / bo w tamtym roku nawet zrobiły jej naleśniki/ , makaron, słodycze
garnek mały, patelnia/ mają przeważnie duże garnki/,
bym zapomniała bułka tarta. Drukuję co może jeść i oczywiściwe rozmawiam
garnek mały, patelnia/ mają przeważnie duże garnki/,
bym zapomniała bułka tarta. Drukuję co może jeść i oczywiściwe rozmawiam
Mam to przerobione nie razedyta pisze: jeszcze możesz porozmawiać z kucharką i użyć swoich wdzięków żeby ją przekonać, żeby jej sie chciało, żeby ci po prostu wyciągała zupę przed dodaniem kluchów czy zaprawieniem czegoś, dla niej to tylko miły gest a ty będziesz miał bezpieczną i lekką strawę, może tylko nieco mniej kaloryczną, może ci wyciągnąć ziemniaki, dać surówki, mięso wyciągnąć zanim zaprawi sosem jesli gotowane


"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Ja miałam ostatnio bardzo przyjemne doświadczenia z paniami gotującymi zbiorowo - byłam na praktykach terenowych z mojej specjalizacji, w malutkim ośrodku PANu w Szymbarku. Powiedziałam paniom, że nie mogę nic, co ma mąkę, bułkę, vegetę itp, i czy w związku z tym będę mogła dostawać obiady. A one na to, że nie ma problemu 
I nawet byłam potem obiektem zazdrości ze strony współjedzących, bo oni spagetti z jakimś sosem mięsnym, a ja ziemniaczki i jajka sadzone. Byc może zazdrość wynikała jedynie z tego, że miałam inne, niż wszyscy
W każdym razie, bardzo mnie panie kucharki miło zaskoczyły.

I nawet byłam potem obiektem zazdrości ze strony współjedzących, bo oni spagetti z jakimś sosem mięsnym, a ja ziemniaczki i jajka sadzone. Byc może zazdrość wynikała jedynie z tego, że miałam inne, niż wszyscy

W każdym razie, bardzo mnie panie kucharki miło zaskoczyły.
Mnie zdarzyło się w czerwcu być na konferencji w Zakopanym, gdzie Panie też były bardzo miłe, widziały o moim problemie - proponowały, że zupę mi inną ugotują gdy ta oficjalna była zabielana, przychodziły i mówiły co jest zagęszczane mąką, jak na deser było ciasto, dla mnie były owoce - gerenalnie bardzo się starały. Codziennie rano szłam na stołówkę i ustałam co mogę zjeść. Tyle tylko, że.... wróciłam z Zakopanego z wysypką
Poniważ nic innego nie jadłam poza wiktem konferencyjnym, gdzieś w jakiś sposób ten gluten musiał zostać przemycony. Nie podejrzewam tych pań o złą wolę - być może nie miały o czymś pojęcia :?
Prawdę mówiąc najgorsze jest to, że i tak nie miałam specjanego wyboru, ani możliwości grymaszenia. Zrobiłam wszystko co mogłam i chyba nie popełniłam nigdzie żadnego błędu. Przecież na kuchnię nie wejdę!
Za rok pojadę na tą samą konferencję w to samo miejsce i znów będę się z paniami kucharkami męczyć. Mam nadzieje, że będzie lepiej :?

Prawdę mówiąc najgorsze jest to, że i tak nie miałam specjanego wyboru, ani możliwości grymaszenia. Zrobiłam wszystko co mogłam i chyba nie popełniłam nigdzie żadnego błędu. Przecież na kuchnię nie wejdę!
Za rok pojadę na tą samą konferencję w to samo miejsce i znów będę się z paniami kucharkami męczyć. Mam nadzieje, że będzie lepiej :?
Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej
Na diecie od stycznia 2006
Na diecie od stycznia 2006
Ja bije się z myślami, czy wybrać się na kilkudniowy wypad do Augustowa, z wyjazdem do Wilna czy nie.
Raz sobie myślę, przecież moja dieta nie może mnie ograniczać. Z drugiej strony, musiałabym zabierać ze dwie walizki jedną z ciuchami a druga z jedzeniem. Jeszcze u nas w kraju to może udałoby się dogadać z kucharkami ale na wycieczce to już przechlapane. A w Wilnie jak podadzą tradycyjne jedzenie to każdy wie co mnie czeka.
Chyba moja determinacja nie jest aż tak wielka i spasuje.
W końcu wycieczka powinna być przyjemnością a nie udręka :frown:
Raz sobie myślę, przecież moja dieta nie może mnie ograniczać. Z drugiej strony, musiałabym zabierać ze dwie walizki jedną z ciuchami a druga z jedzeniem. Jeszcze u nas w kraju to może udałoby się dogadać z kucharkami ale na wycieczce to już przechlapane. A w Wilnie jak podadzą tradycyjne jedzenie to każdy wie co mnie czeka.
Chyba moja determinacja nie jest aż tak wielka i spasuje.
W końcu wycieczka powinna być przyjemnością a nie udręka :frown:
Na diecie od 24 maja 2004 roku
Ja byłam na dwutygodniowym wyjeździe z własnym wyżywieniem. Tydzień wczasów-nie wykupiłam posiłków (nie mam zaufania do kuchni, a poza tym jakoś nie chciało mi się wszystkiego tłumaczyć, szkoda chyba czasu, wolałam siedzieć na plaży niż patrzeć na ręce kucharkom
). Żywiłam się głównie kanapkami i nabiałem, ewentualnie coś w knajpce (ale to rzadko, bo do cywilizacji było daleko
). Prawie wszędzie udawało mi się dostać coś bezglutenowego, choćby sałatkę albo omlet (na moje życzenie usmażony bez mąki). Do tego styropian, kanapki i jakoś przeżyłam. Drugi tydzień to był Sopot, też własne wyżywienie i było analogicznie. Jestem już mistrzem w zamawianiu sałatek, poza tym na ogół nad morzem można dostać coś z grilla, więc nie było problemu. A na wszelki wypadek zawsze miałam w plecaku jakąś kanapkę. Tak więc może się skusisz na ten wyjazd? Z głodu raczej nie umrzesz, mając swój chleb, ser, jogurt, ewentualnie pasztety (Profi jest w takich małych słoiczkach), dżem, i awaryjnie styropian.

kabran, wszystko fajnie ale: wycieczka jest organizowana z pracy, wyżywienie zbiorowe (wliczone w cenę wycieczki) nie chce, żeby powiedzieli że jestem jakaś upierdliwa i zawracam głowę, że mogłam nie jechać jak teraz są ze mną same problemy. Pisze tak bo ta wycieczkę organizuje moja kierowniczka, która do najprzyjemniejszych nie należy 
A zastanawiam się bo, wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie byłam na mazurach

A zastanawiam się bo, wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie byłam na mazurach

Na diecie od 24 maja 2004 roku
To trochę zmienia postać rzeczy... nie chodzi o wyżywienie, ale o ludzi. A to w każdej wycieczce jest najważniejsze. Jak się masz męczyć, to faktycznie.Agniesia pisze:Pisze tak bo ta wycieczkę organizuje moja kierowniczka, która do najprzyjemniejszych nie należy
W takiej sytuacji to ja też bym się poważnie zastanawiała... :-kAgniesia pisze:żeby powiedzieli że jestem jakaś upierdliwa i zawracam głowę, że mogłam nie jechać jak teraz są ze mną same problemy.