edyta pisze:a ja tak sobie myślę i nie mam koncepcji, z czym jadać jeszcze chlebuś.
O! Temat w sam raz dla mnie. Tylko od razu uprzedzam, że zaraz stworzę typowy kfiatkowy post-rzekę, albowiem oprócz nieoficjalnej specjalizacji z logistyki (patrz inny wątek) mam również nieoficjalną specjalizację z kanapkologii stosowanej. Chyba miałam w tym kierunku naturalny talent

(rodzinna historia o tym, jak kfiatek, w pierwszej klasie szkoły podstawowej, na zajęciach ZPT poświęconych robieniu kanapek, wyposażona przez mamę w swoje pieczywko i rozmaite dodatki, zrobiła kanapki typu "wieża", tzn. radośnie władowała na chlebuś wszystko, co tam miała, w proporcjach 3 razy więcej dodatków niż chleba

) Tę tendencję rozwijałam sobie w latach następnych, eksperymentując wesoło z rozmaitymi dodatkami, i pilnie notując wynalazki przywiezione z podróży. Podkreślam, że dodatkowym bodźcem do eksperymentów jest u mnie nietolerancja laktozy (czyli wszelkie sery odpadają). Efekt:

typowe kanapki kfiatkowe (nazywane przez mojego męża "te twoje kolorowe kanapki"

) , czyli chleb z niezbyt dużą ilością mięska (najczęściej samodzielnie pieczony schab, szynka albo indyk, albo jaka dozwolona wędlina, jak mi się taką akurat dopaść uda), i dużą ilością zielska (sałata, rzodkiewki, pomidorek, ogórek, ogórek kiszony, małosolny itd, itp) + ew. majonez albo musztarda (nigdy ketchup - ketchupu nie znoszę). Ma wyjść z tego taki wielki kolorowy półmisek powodujący atak ślinotoku

śniadanko leniwca (opcja zapożyczona od mojej koleżanki): czyli stół zastawiony rozmaitymi dodatkami do chleba oraz chlebem posmarowanym masłem i każdy sobie nakłada, co lubi

kanapki z pasztetem (własnoręcznie robionym albo takim kupnym w słoiczkach Profi)

kanapki z pastą z jajek (jajka na twardo zmiksowane z solą, pieprzem i stopionym masłem, plus sporo posiekanego szczypiorku), do tego ogóreczki kiszone i rzodkiewki w plasterkach

kanapki z pastą rybną (makrela zmiksowana z siekaną cebulką, oliwą i przyprawami), do tego oczywiście też "zielsko kanapkowe"

kanapki z awokado (dojrzałe awokado zmiksowane albo nawet rozgniecione widelcem, posolone - uwielbiam!)

kanapki z jajkiem na twardo, sałatą, ogórkiem kiszonym i majonezem

kanapki z samymi warzywkami: np. z rzodkiewkami, świeżym ogórkiem, z pomidorkiem z cebulką albo pomidorkiem z majonezem

kanapki z kiełkami, zwłaszcza z rzeżuchą wyhodowaną samemu - taką rzeżuchę mogę wcinać jak kombajn, na metry kwadratowe

chlebuś z własnoręcznie robionym smalcem (takim z cebulką, jabłkiem i dużą ilością majeranku) i ogóreczkiem kiszonym

kanapki podróżnika, czyli chleb z kupnymi pastami ze sklepów ze zdrową żywnością. Konkretnie mam na myśli masło orzechowe, masło migdałowe, masło z pestek słonecznika, a zwłaszcza krem sezamowy, ale nie tahinę (pasta z samego sezamu bez przypraw, nieszczególnie mi pasująca) tylko krem sezamowy słodzony, dostępny ostatnio w niektórych sklepach ze zdrową żywnością i Tesco. W składzie nic nie ma podejrzanego, a ja to mogę wcinać słoikami, ostatnio się aż boję kupować, bo taki słoik u mnie podejrzanie szybko schodzi 8-[ Zostało mi takie skrzywienie z Japonii, gdzie w podróży żywiłam się głównie styropianem z
goma kuriimu , czyli właśnie słodkim masłem sezamowym (oni mają jeszcze wersję z czarnego sezamu, przedmiot mojego pożądania odkąd jestem z powrotem w Polsce...)

kanapki z serii "dziwne wynalazki innych narodów". Na przykład, amerykańskie kanapki z masłem orzechowym i dżemem (czasem mam napad na coś takiego, używam wtedy masła orzechowego i najlepiej dżemu pomarańczowego albo brzoskwiniowego. Jeszcze jest dziwny wynalazek holenderski, który mi został z wyjazdów w delegacje do Amsterdamu - bułeczki z masełkiem i takimi posypkami, jak się u nas ciasta posypuje, mam na myśli takie granulki czekoladowe albo owocowe. Brzmi dziwnie, ale smakuje całkiem nieźle, tylko jest jedno ale - opcja pochodzi jeszcze z czasów, kiedy nie wiedziałam, że syrop skrobiowy też może być glutenowy, więc trzeba by najpierw sprawdzić skład tych granulek pod kątem glutenowości...

kanapki kajakarza

Piękny w swej prostocie wynalazek kolegi z mojego pierwszego, studenckiego spływu kajakowego, kiedy to pewnego dnia parę kajaków, w tym mój, musiało awaryjnie lądować na nocleg gdzie indziej, niż reszta grupy, która wiozła zaopatrzenie w żywność. Myśmy mieli tylko chleb i kupione po drodze banany, oraz konserwy które co niektórzy mieli zachomikowane na czarną godzinę. Kolega pokroił te banany w plasterki i zrobił kanapki z bananem. Nadspodziewanie dobre! Potem upgradowałam ten pomysł na rozmaite sposoby - kanapki z bananem i wiórkami kokosowymi, kanapki z bananem i z miodem, kanapki z bananem i sosem czekoladowym (jak mi się udało gdzieś kupić sos Nesquika, który chyba możemy).

kanapki nocnego łakomczucha. To pomysł z przedwczoraj chyba

Kromka chleba, warstwa bananów w plasterkach, kostka czekolady, druga kromka chleba i toster

(mam potworną cechę charakteru - standardowo o 23:00 włącza mi się atak wilczego głodu i wtedy miewam takie pomysły)

kanapki z sezonowymi owocami. Ostatnio testowałam wersję: świeżo upieczony chlebuś kukurydziany albo muffinki kukurydziane + masło + plastry świeżych truskawek. Mniam!

Tosty, zazwyczaj z mięskiem. Jak komu wolno, można też z serem

śniadanie w wersji de luxe na leniwy niedzielny poranek, czyli wszelkie bruschetty (patrz np.
http://kuchnia.o2.pl/przepisy/obiekt_int.php?id_p=1497) i bruschettopodobne kfiatkowe wariacje
Podsumowując: na kanapkę da się nałożyć wszystko, co przed nami dostatecznie szybko nie ucieka
Z tego wszystkiego zrobiłam się głodna...
[ Dodano: Wto 08 Sie, 2006 20:07 ]
O, tak w nurcie "wynalazki innych narodów", znalazłam jeszcze link, który sobie kiedyś zapisałam, do przepisu na favę:
http://kuchnia.gazeta.pl/kuchnia/2,5404 ... EPISY.html
Zrobić się jeszcze nie odważyłam, po pewnym nieudanym podejściu do pasty z soczewicy, kiedy to stwierdziłam, że chyba połączenie: pasta ze strączkowych + chleb to nie jest najsmaczniejsze połączenie świata. Ale generalnie przepisy Kręglickiej są w większości OK, więc może i to da się zjeść...