Jak jeszcze nie byłam na diecie nie cierpiałam tzw. "zdrowej żywności". Ta idea zawsze wydawała mi się taka sztucznaGosiuuunia pisze:myślę że mogłaby to być restauracja ogólnie ze zdrowym jedzeniem a przecież żywność bg jest jak najbardziej zdrowa![]()

A odkąd jestem na diecie w zasadzie jeszcze bardziej jestem nieprzekonana, bo przecież jedzenie bezglutenowe (to z przekreślonym kłosem) to czysta sztuczność i chemia. Nie wiadomo jak nienaturalne procesy prowadzą do wyprodukowania skrobi pszennej, którą jest bezglutenowa i dla nas nieszkodliwa. Żadnych tradycyjnych receptur, tylko sterylna czystość linii produkcyjnych, ochronna atmosfera.
A co do restauracji - mnie by wystarczyło, gdyby kelnerzy rozumieli pojęcie bezglutenowy tak jak pojęcie wegetariański i żeby byli w stanie wskazać co z karty "mogą mi polecić".
I jeszcze bym chciała, żeby celiak mógł zjeść coś tanio i szybko na mieście. Sprawę lunchu czy obiadku, mam już opanowaną ale strasznie brakuje mi bezglutenowego ekwiwalentu ciepłej kanapki typu Oscar, hot doga, kawałka pizzy itp. Nie mogę w przejściu kupić sobie małej porcyjki jedzenia za kilka złotych i pochłonąć idąc ulicą - muszę znaleźć miejsce gdzie można usiąść itp. i gdzie ceny są odpowiednio wyższe.