
Problemy z dietą - nieświadome błędy
Moderator: Moderatorzy
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Dawniej podobnie było z glutenem. Już wydawało mi się, że dobrze, a tu nagle wpadka: łyżka zupy, kawałek kiełbasy. I umieram. Przesadzam, z glutenem było dużo gorzej. Co nie znaczy, że cukier wolno mi bagatelizować. Nigdy więcej trucizny... Najgorsze jest to, że przez własną głupotę się niszczę, a z drugiej strony mam zewnętrze obligacje, żeby w tym czasie coś robić
.

[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
- Tomkus
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 615
- Rejestracja: pn 08 gru, 2008 12:38
- Lokalizacja: Małopolska
Coś za dużo tych wpadek... A swoją drogą zastanawiam się, ile we mnie by wykryli nieprawidłowości, takich nieświadomych, o zgrozo... świadomych(?!) błędziorów, pomyłek, po jakże licznych badaniach. Ujmując inaczej: jakby mnie wzięli pod lupę i zaraz potem pokazali wyniki na papierze - no, to ile by mogli znaleźć mankamentów.
Z reguły staram się trzymać takiej zasady - jeśli po czymś tam, czuję się gorzej, to wtedy nie ma zmiłuj się - unikam tego jak ognia. Smaki i zapachy przelecą migiem, a męczyć się będę znaczniej dłużej. Po co mi to.
Zdarzają się też momenty, że zjem coś, co jest bez glutenu, ale jednak po tych rzeczach nie czuję się dobrze. Są to zwykle jakieś artykuły, których bardzo, bardzo dawno nie jadłem, albo też w ogóle (sic!) nie jadłem.
Z reguły staram się trzymać takiej zasady - jeśli po czymś tam, czuję się gorzej, to wtedy nie ma zmiłuj się - unikam tego jak ognia. Smaki i zapachy przelecą migiem, a męczyć się będę znaczniej dłużej. Po co mi to.
Zdarzają się też momenty, że zjem coś, co jest bez glutenu, ale jednak po tych rzeczach nie czuję się dobrze. Są to zwykle jakieś artykuły, których bardzo, bardzo dawno nie jadłem, albo też w ogóle (sic!) nie jadłem.
O, nie chcieć, o i nie móc umrzeć chociaż nieco!
Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się z mych żali!
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?
/Paul Verlaine/
Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się z mych żali!
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?
/Paul Verlaine/
Ja rozumiem, że po glutenie czujecie się źle, czy też po skrobi pszennej, albo po jakimś innym składniku, albo też po cukrze.
Ale ja próbowałam wielu eksperymentów, eliminowałam różne produkty, składniki.
I nic konkretnego dla mnie z tego nie wynikło, bo czuję się źle po wszystkim co zjem.
Naprawdę nic już z tego nie rozumiem. I tak jak pisałam czuję się w miarę dobrze rano przed jedzeniem.
Ale ja próbowałam wielu eksperymentów, eliminowałam różne produkty, składniki.
I nic konkretnego dla mnie z tego nie wynikło, bo czuję się źle po wszystkim co zjem.
Naprawdę nic już z tego nie rozumiem. I tak jak pisałam czuję się w miarę dobrze rano przed jedzeniem.

Myślę, że potrzeba czasu i wytrwałości. Nie wystarczy odstawić cukier/gluten/cokolwiek podejrzewasz o szkodzenie na np. 3 dni czy nawet na tydzień. Jeśli twój organizm jest jakoś rozregulowany/choruje, to pewnie ciężko będzie wydobrzeć tak od razu. Potrzeba by pewnie jakiegoś długofalowego planu dietetycznego, a potem z chęcią i wolą się go trzymać. I jakiś lekarz sensowny...grubymiś pisze: Ale ja próbowałam wielu eksperymentów, eliminowałam różne produkty, składniki.
I nic konkretnego dla mnie z tego nie wynikło, bo czuję się źle po wszystkim co zjem.
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
We wczorajszym niekontrolowanym nocnym obżarstwie wchłonąłem 200 g makreli i 200 g migdałów na raz. Oczywiście to nie był jedyny posiłek. Pewnie już dawno nie mam mózgu. Nie powinienem się dziwić, że nic mi nie wychodzi.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
No dobrze, ale co by w tej makreli i migdałach mogło Ci zaszkodzić?
Nie ma tam ani cukru, ani glutenu.
P.S.
Cholera by wzięła to żarcie. Ja mam czasem dziurę zamiast mózgu. Dziś np. przez godzinę zastanawiałam się, opowiadajac o czymś koleżance, jak nazywa się słowo garaż. Po prostu zgubił mi się w głowie ten wyraz i przez godzinę za cholerę nie umiałam sobie przypomnieć.
A może to Altzheimer...

Nie ma tam ani cukru, ani glutenu.
P.S.
Cholera by wzięła to żarcie. Ja mam czasem dziurę zamiast mózgu. Dziś np. przez godzinę zastanawiałam się, opowiadajac o czymś koleżance, jak nazywa się słowo garaż. Po prostu zgubił mi się w głowie ten wyraz i przez godzinę za cholerę nie umiałam sobie przypomnieć.
A może to Altzheimer...


Ostatnio zmieniony czw 10 cze, 2010 11:20 przez grubymiś, łącznie zmieniany 1 raz.
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
2000 kcal na raz zaszkodzi, nawet jeżeli pochodzi z czystego tłuszczu omega-3. A na ryby mam alergię. Moje ciało jest zniszczone i takie obżarstwo wywołuje kaca następnego dnia, jeśli nie później.
Cholera, problemy z wydobywaniem z pamięci to też moja bolączka
. A wkładanie do pamięci to druga.
Za http://www.nutritiondata.com/facts/nut- ... cts/3086/2 , prawie cały cukier w migdałach to sacharoza. 10 g sacharozy to dla mnie dość dużo. Po jednej torebce cukru (5 g) mam już włączone ssanie i jestem zgubiony
.
A może to autyzm po prostu?
Cholera, problemy z wydobywaniem z pamięci to też moja bolączka

Za http://www.nutritiondata.com/facts/nut- ... cts/3086/2 , prawie cały cukier w migdałach to sacharoza. 10 g sacharozy to dla mnie dość dużo. Po jednej torebce cukru (5 g) mam już włączone ssanie i jestem zgubiony

A może to autyzm po prostu?
Ostatnio zmieniony czw 10 cze, 2010 12:15 przez titrant, łącznie zmieniany 3 razy.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
Titrant - to rozumiem, że ty nie mieszkasz sam, bo inaczej byś nie kupował takie żarcia.
Ale może warto zastosować kilka sztuczek? Na przykład wywiesić na drzwiczkach kartki z przypomnieniem, czego masz nie jeść? Ja przez pewien czas nie jadłam cukru i na początku na zakupy chodziłam bez okularów. Zawsze można też pić ziółka - zwłaszcza pokrzywa obniża potrzebę czegoś słodkiego. No i oczywiście - dałbyś przykładowy jadłospis z kilku dni, tygodnia? Łącznie z podjadaniem między posiłkami i jedzeniem nocnym; koniecznie z godzinami. Może pomoże ci zapisywanie sobie tego, co jesz?
I jeszcze jedno - ile ty pijesz? Może ty jesteś po prostu odwodniony i organizm chce podstępem dostarczyć sobie wody???
Ale może warto zastosować kilka sztuczek? Na przykład wywiesić na drzwiczkach kartki z przypomnieniem, czego masz nie jeść? Ja przez pewien czas nie jadłam cukru i na początku na zakupy chodziłam bez okularów. Zawsze można też pić ziółka - zwłaszcza pokrzywa obniża potrzebę czegoś słodkiego. No i oczywiście - dałbyś przykładowy jadłospis z kilku dni, tygodnia? Łącznie z podjadaniem między posiłkami i jedzeniem nocnym; koniecznie z godzinami. Może pomoże ci zapisywanie sobie tego, co jesz?
I jeszcze jedno - ile ty pijesz? Może ty jesteś po prostu odwodniony i organizm chce podstępem dostarczyć sobie wody???
"Lekarze ignorują fakt, że różne osoby różnią się między sobą molekularną strukturą
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
i stosują schematyczne leczenie, nie uwzględniając tych różnic."
Linus Pauling
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
@Malia: Gluten, cukier, alergeny, jady budowlane itp. zniszczyły mój mózg już ponad miarę, skoro frajer sądzi, że uspokoi pragnienie pożerając olbrzymie ilości migdałów i cukru
.
Oczywiście, wszystkie sztuczki itp. są słuszne. I nawet je stosuję. Mieszkam sam. Nie jem między posiłkami, które jem niewielkie co 3-4 h, nie kupuję niczego ponad miarę (migdałów nie kupiłem; dostałem gratis), piję 2-4 l wody dziennie... Do tego zielona yerba mate, trochę kakao ostatnio (bez wzmianki o glutenie), kawa tylko jeśli się trafi okazja darmowej kawy z ekspresu ciśnieniowego, bo po kawie na ogół źle się czuję. Mój jadłospis: posiłek składa się z kawałka kurczaka, ew. indyka (może pod 100 g, ale raczej trochę mniej) wymiennymi na jedno jajko niestemplowane z bazaru (więc przyjmuję, że chów ekologiczny). Mięso lub jajko są smażone bądź gotowane. Smażone na oleju kokosowym (właściwości grzybobójcze podobno), z przyrumienioną cebulą. Do tego dodaję warzywa: akurat teraz pomidory, nać cebuli, czasem czosnek, szpinak (surowe) i przyprawy: pieprz, cynamon (chrom, żeby się nie chciało jeść cukru, właściwości grzybobójcze), oregano (właściwości grzybobójcze, choć pewnie w suszonych liściach fungicyd nie zostaje), bazylia, imbir, majeranek, czasem trochę liścia szałwii, kurkuma... Hehe, pewnie kalorie się zbierają całkiem niepostrzeżenie z tych proszków. Jeszcze czasem łyżeczkę/łyżkę oleju lnianego (kwasy omega-3). Tak się staram jeść 4x dziennie, nie późnym wieczorem. Do takiego zestawu pokarmów doszedłem po próbach: nie czuję się po nich dużo gorzej - trochę tylko wzdęty.
Jeszcze: Zakupy robię tylko z planem (na ogół coś się wciśnie, ale to raczej typu miska z bazaru za 2.5 czy jakiś tani ciuch z hipermarketu - swędzi mnie często skóra, ale nie wiem czy to akurat od ciuchów; b. rzadko tani owoc, czyli cukier, może raz, dwa do roku truskawki - z tym walczę). Również dopóki plan nie weźmie w łeb (w trybie ssania zdarza mi się kupować rzeczy, które muszę wyrzucić, np. pieczywo ryżowe).
Ten misternie ułożony plan niestety rozpada się w gruzy, kiedy włączy mi się ssanie: zjem odrobinę cukru stołowego, skrobi itp. Od tego momentu jestem odkurzaczem na wszystko i bez opamiętania (jak na razie udaje mi się tylko powstrzymać przed rzeczami, na których jest napisane: "może zawierać śladowe ilości glutenu"; choć już przed rzeczami zawierającymi syrop glukozowy, co zwalnia od konieczności ostrzeżenia przed glutenem, nie udaje mi się). Niestety, na ogół tę pierwszą odrobinę, zarodź obżarstwa, zjadam świadomie, choć zapominając o konsekwencjach...
@Tomaszswiatek: Z tego stwierdzenia nic nie wynika. Wszystkie nieprawidłowości zdrowotne są jakoś związane z przemianą materii.

Oczywiście, wszystkie sztuczki itp. są słuszne. I nawet je stosuję. Mieszkam sam. Nie jem między posiłkami, które jem niewielkie co 3-4 h, nie kupuję niczego ponad miarę (migdałów nie kupiłem; dostałem gratis), piję 2-4 l wody dziennie... Do tego zielona yerba mate, trochę kakao ostatnio (bez wzmianki o glutenie), kawa tylko jeśli się trafi okazja darmowej kawy z ekspresu ciśnieniowego, bo po kawie na ogół źle się czuję. Mój jadłospis: posiłek składa się z kawałka kurczaka, ew. indyka (może pod 100 g, ale raczej trochę mniej) wymiennymi na jedno jajko niestemplowane z bazaru (więc przyjmuję, że chów ekologiczny). Mięso lub jajko są smażone bądź gotowane. Smażone na oleju kokosowym (właściwości grzybobójcze podobno), z przyrumienioną cebulą. Do tego dodaję warzywa: akurat teraz pomidory, nać cebuli, czasem czosnek, szpinak (surowe) i przyprawy: pieprz, cynamon (chrom, żeby się nie chciało jeść cukru, właściwości grzybobójcze), oregano (właściwości grzybobójcze, choć pewnie w suszonych liściach fungicyd nie zostaje), bazylia, imbir, majeranek, czasem trochę liścia szałwii, kurkuma... Hehe, pewnie kalorie się zbierają całkiem niepostrzeżenie z tych proszków. Jeszcze czasem łyżeczkę/łyżkę oleju lnianego (kwasy omega-3). Tak się staram jeść 4x dziennie, nie późnym wieczorem. Do takiego zestawu pokarmów doszedłem po próbach: nie czuję się po nich dużo gorzej - trochę tylko wzdęty.
Jeszcze: Zakupy robię tylko z planem (na ogół coś się wciśnie, ale to raczej typu miska z bazaru za 2.5 czy jakiś tani ciuch z hipermarketu - swędzi mnie często skóra, ale nie wiem czy to akurat od ciuchów; b. rzadko tani owoc, czyli cukier, może raz, dwa do roku truskawki - z tym walczę). Również dopóki plan nie weźmie w łeb (w trybie ssania zdarza mi się kupować rzeczy, które muszę wyrzucić, np. pieczywo ryżowe).
Ten misternie ułożony plan niestety rozpada się w gruzy, kiedy włączy mi się ssanie: zjem odrobinę cukru stołowego, skrobi itp. Od tego momentu jestem odkurzaczem na wszystko i bez opamiętania (jak na razie udaje mi się tylko powstrzymać przed rzeczami, na których jest napisane: "może zawierać śladowe ilości glutenu"; choć już przed rzeczami zawierającymi syrop glukozowy, co zwalnia od konieczności ostrzeżenia przed glutenem, nie udaje mi się). Niestety, na ogół tę pierwszą odrobinę, zarodź obżarstwa, zjadam świadomie, choć zapominając o konsekwencjach...
@Tomaszswiatek: Z tego stwierdzenia nic nie wynika. Wszystkie nieprawidłowości zdrowotne są jakoś związane z przemianą materii.
Ostatnio zmieniony czw 10 cze, 2010 14:10 przez titrant, łącznie zmieniany 2 razy.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
- Tomkus
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 615
- Rejestracja: pn 08 gru, 2008 12:38
- Lokalizacja: Małopolska

O, nie chcieć, o i nie móc umrzeć chociaż nieco!
Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się z mych żali!
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?
/Paul Verlaine/
Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się z mych żali!
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?
/Paul Verlaine/
- titrant
- Bardzo Stary Wyjadacz :)
- Posty: 2152
- Rejestracja: ndz 26 paź, 2008 18:51
- Lokalizacja: Kraków
Ergo dla zdrowego funkcjonowania muszę to zwalczyć. To jak alkoholizm. Z tą różnicą, że nikt nie pomaga, bo po prostu "lubię sobie zjeść" 
Nienawidzę "sobie zjeść".
Jeszcze co do migdałów: producenci podają skrajnie różne zawartości węglowodanów. Np. Makar podaje 20 g węglowodanów. A to już nie jest nawet niewielka ilość.
@Tomaszswiatek: Nie naciąga strunę, tylko przegina pałkę (do złamania włącznie). I to prawie codziennie

Nienawidzę "sobie zjeść".
Jeszcze co do migdałów: producenci podają skrajnie różne zawartości węglowodanów. Np. Makar podaje 20 g węglowodanów. A to już nie jest nawet niewielka ilość.
@Tomaszswiatek: Nie naciąga strunę, tylko przegina pałkę (do złamania włącznie). I to prawie codziennie

Ostatnio zmieniony czw 10 cze, 2010 17:16 przez titrant, łącznie zmieniany 3 razy.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]