Witam, wszystkich po krótkiej przerwie chciałam zaczerpnąć dodatkowych informacji. Po wielu przejściach wreszcie diagnoza postawiona że moje dziecko ma celiakię. Nie miałam jeszcze możliwości porozmawiania z lekarzem na temat konkretów dotyczących diety mojego dziecka dopiero wizytę mamy w połowie września a chciałabym wiedzieć jak ścisła ma być ta dieta. Od miesiąca robimy wszystko żeby ta dieta była bardzo ścisła ale po drodze wychodzą małe drobiazgi na które nigdy nie wpadłabym, jednym słowem uczymy się życia od nowa bo dziecko ma ponad 4 lata więc trochę nawyków trzeba zmienić a nie jest łatwo choć myślałam że gorzej będzie nam szło. Boję się, że popadam w paranoję jeśli chodzi o całość diety, tzn. staramy się uściślić ją jak tylko się da ale od września córka idzie do przedszkola i będę sama nosiła jej wszystkie posiłki i zaczynam się obawiać że w przedszkolu przy przygotowywaniu (podgrzaniu, przełożeniu z pojemnika) do moich posiłków dostaną się jakieś okruszki chleba itp. Nie bardzo umiem sobie z tym poradzić, psychicznie mnie to dobija bo nie wiem czy jeden okruszek chleba pszennego jest zagrożeniem dla nas czy jest to do przeżycia. Może ktoś ma doświadczenia w tej dziedzinie i jakoś pomoże mi się do tej nowej sytuacji przyzwyczaić? Za mocno się rozpisałam wiem ale czekam na opinie i rady?
Pozdrawiam
Dieta jaka powinna być
Moderator: Moderatorzy
-
- Nowicjusz
- Posty: 23
- Rejestracja: pn 31 maja, 2010 15:39
- Lokalizacja: Łódź
Witam,
Moja córka została zdiagnozowana dopiero jak miała 4 lata i 6 miesięcy. Już chodziła do przedszkola. Pierwszą rzecz jaką zrobiłam to rozmowa z szefową w kuchni. Panie w kuchni okazały zrozumienie i chęć przygotowywania córce osobno posiłków. Moim obowiązkiem było i jest dostarczanie do przedszkola produktów bezglutenowych takich jak:
chleb, mąka, makarony, przyprawy, chrupki do mleka, bułkę tartą, kisiele, budynie, galaretki.
Z kuchni dostaję jadłospis przygotowany na 2 tygodnie. W zależności od potrzeby przynoszę również soczki, jogurty, bułki słodkie, czy też własne wypieki, parówki, keczup. Córka również ma własne cukierki, jak i ciasteczka, na sali w której przebywa, w razie urodzin dzieci. Zdarzyło sie również, że koleżanka córki na swoje urodziny przyniosła bezglutenowe ciastka. Była z mamą w sklepie i sama wybrała.
Jeśli chodzi o przygotowanie posiłków zajmuje się tym osobno jedna pani. Wiem, że na początku jest ciężko i ma się obawy. Niestety czasami też nachodzą mnie wątpliwości, czy wszystko jest robione dobrze. Ale trzeba zaufać, jeśli panie zaoferowały się gotować dla córki. Wiadomo wszystko jest do ustalenia. Jeśli są naleśniki albo dzieci mają kaszkę manną na deser ja przygotowuję naleśniki sama w domu, a zamiast kaszki mannej robię kaszkę kukurydzianą.
I jeszcze jedna rzecz trzeba rozmawiać i ustalać wszystkie szczegóły dotyczące wyżywienia dziecka.
Powodzenia! Mam nadzieję, że chociaż trochę podniosłam na duchu
. Początki są trudne zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców.
Moja córka została zdiagnozowana dopiero jak miała 4 lata i 6 miesięcy. Już chodziła do przedszkola. Pierwszą rzecz jaką zrobiłam to rozmowa z szefową w kuchni. Panie w kuchni okazały zrozumienie i chęć przygotowywania córce osobno posiłków. Moim obowiązkiem było i jest dostarczanie do przedszkola produktów bezglutenowych takich jak:
chleb, mąka, makarony, przyprawy, chrupki do mleka, bułkę tartą, kisiele, budynie, galaretki.
Z kuchni dostaję jadłospis przygotowany na 2 tygodnie. W zależności od potrzeby przynoszę również soczki, jogurty, bułki słodkie, czy też własne wypieki, parówki, keczup. Córka również ma własne cukierki, jak i ciasteczka, na sali w której przebywa, w razie urodzin dzieci. Zdarzyło sie również, że koleżanka córki na swoje urodziny przyniosła bezglutenowe ciastka. Była z mamą w sklepie i sama wybrała.
Jeśli chodzi o przygotowanie posiłków zajmuje się tym osobno jedna pani. Wiem, że na początku jest ciężko i ma się obawy. Niestety czasami też nachodzą mnie wątpliwości, czy wszystko jest robione dobrze. Ale trzeba zaufać, jeśli panie zaoferowały się gotować dla córki. Wiadomo wszystko jest do ustalenia. Jeśli są naleśniki albo dzieci mają kaszkę manną na deser ja przygotowuję naleśniki sama w domu, a zamiast kaszki mannej robię kaszkę kukurydzianą.
I jeszcze jedna rzecz trzeba rozmawiać i ustalać wszystkie szczegóły dotyczące wyżywienia dziecka.
Powodzenia! Mam nadzieję, że chociaż trochę podniosłam na duchu

Mama Ani zdiagnozowanej w 2008r.