Ładna nazwa tego, co jest udręką sporej części alergików. Były moją zmorą od 1982 roku, wtedy to obudziła się moja uśpiona alergia, czy nietolerancja… Dręczyły mnie różne objawy, katary, zgaga, nietolerancja mleka i afty…
Bardzo dokuczliwe pieroństwo, najpierw pojawiała się krosteczka, potem ból całej „facjaty”. Byłam zaprzyjaźniona z doktor stomatolog i ona ratowała mnie przez wiele lat. Pojawiałam się w gabinecie i zażegała je vagothylem. Wiadomo, że tego nie można stosować w warunkach domowych, tylko w gabinetach zabiegowych, lekarskich. Pomagało skutecznie… na jakiś czas, a potem od nowa.
Pytałam wiele razy specjalistów w zakresie stomatologii, nawet tych z wąską specjalizacją od błon śluzowych: dlaczego ONE mi rosną? Jaka jest tego przyczyna? Padała zwykle taka sama odpowiedź; /…/ nie znana etiologia ich występowania…/…/ jedni je maja w nadmiarze, inni wcale… taka jest pani uroda…”.
Do czasu, do kiedy zaprzyjaźniona pani doktor prowadziła swój gabinet, zawsze mogłam liczyć na pomoc, w miarę szybką. Jednak przyszedł czas, kiedy pani doktor gabinet zamknęła, a moje afty pozostały bez opieki.
Pojawiły znów i bolały tak samo mocno jak zawsze. Wtedy jakaś znajoma powiedziała mi, jak jej kuzyn lekarz radził, że może sobie je posmarować lekko maścią Mecortolon. Było skuteczne, choć powinno się tę maść stosować tylko zewnętrznie - to, gdy boli robi się wiele by przestało, a maść pomagała.
Ostatni aft miałam 2 tygodnie przed przejściem na dietę bezglutenową i bezmleczną. Przyznaję, że teraz wiele czytam na temat choroby, która mnie dotknęła. Afty są wymieniane obok innych objawów celiakii, hipolaktazji, alergii pokarmowych. Zatem, zakładam, że lekarze znali choćby teoretycznie, że to wskazuje na jakąś alergię pokarmową …. Dlaczego nie kierowali mnie na właściwe badania? Przecież od 1974 roku jestem nieprzerwanie ubezpieczona.
Piszę o tym, bo być może ktoś, kto będzie czytał ten felieton na moim blogu skojarzy sobie, że jego, czy kogoś bliskiego dręczą bolesne afty - otrzyma małą podpowiedź, do jakiego lekarza iść, jakich badań się domagać. Wszak prawie każdy Polak wie, że otrzymać skierowanie do specjalisty to trudność granicząca z cudem...

Powodzenia!!!