W skrócie chodzi głównie o to, że dziewczynka obawia się całowania z chłopcami, którzy np. wypili piwo. Czy to jest przykład aktywowania paranoi? A można przejść obok piekarni na wdechu?
Teraz już pytam serio: sprawdzacie błyszczyki i pastę do zębów?
P.S. Przepraszam, że tak zmieniam te posty, ale jak się czasem coś przeczyta po czasie, brrrr.....
Ostatnio zmieniony pt 11 lis, 2005 11:20 przez Magdalenka, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeśli chodzi o całowanie, dość ewidentnie są to jaja z mojej strony, choć artykuł BBC jest ...serio!
Moja pasta też jest ok, ale kosmetyki często zawierają pszenicę, poczytajcie sobie nalepki na szamponach, etc. Ostatnio widziałam coś w tym stylu na tuszu do rzęs mojej mamy Ten problem dotyczy akurat chorych na Duhringa (ja mam celiakię). Ale błyszczyki się jednak pożera, zwłaszcza owocowe
Jakby faktycznie tak było to byśmy musieli zaprzestać całowania się nie tylko ze względu na to że chłopak, mąż itd. wypił piwo ale on przecież normalnie codziennie zjada gluten w różnych postaciach. Bez przesady :cheesy:
czytajac niektore posty mam wrazenie ze ta choroba staje sie obsesja dla niektorych!!!! ja nigdy nie myslalam nad stosowaniem kosmetykow "zawierajacych gluten" albo nad calowaniem sie z chlopakiem "po piwie"...
To chyba nie jest choroba, przez ktora musimy sie wyrzekac takich przyjemnosci
Ja jestem glutenkiem a moja pięcioletnia córeczka bezglutenkiem lecz szczerze mówiąc nigdy nie miałam oporów przed pocałowaniem jej np.na dobranoc. Wydaje mi się, że nie można popadać w przesadę. Co innego z czytaniem wszelkiego rodzajów składów, to tak zawsze i wszędzie przed podaniem jej czegokolwiek nawet leków. Ostatnio w antybiotyku który lekarka przepisała znalazłam skrobię nieznanego pochodzenia
a ja wycałowuję mojego bezglutka gdzie sie da i ile sie da, tyle że ja też jestem taka jak on, ale mojego małża też wycałowuję i się nie skarży, i nie jestem jakaś przewrażliwiona, ale ostatnio ma sensacje żołądkowe ) na dobrą sprawę tak pomyśleć, to cała nasza znajomość to jego wielkie kłopoty z żołądkiem.... chyba zę kiepsko gotuję, hi hi
Ja mojego glutka całuję bez ograniczeń ale któregoś dnia to on wpadł na taki pomysł, że może to mi szkodzi jeśli on przed chwilą zjadł kanapkę lub ciastka )
Nie wpadajmy w paranoję !!!!!
mhmmmmm, może i paranoja i nie, ale chyba nikt z nas nie pocałuje kogoś kto jeszcze gryzie kanapke, bo równie dobrze sama mogę zacząć ją gryźć i efekt będzie podobny;) no ale licze na to że po przełknięciu ślina trawi co ma strawić....
jednak teraz mam pytanie o całowanie glutka z aparatem na zęby, może i pytanie zabawne hehe, ale tak zaczełam się nad tym zastanawiać w weekend i nie daje mi to spokoju.... jednak jest w nim więcej zakamarków niż w zębach i nie wiem czy tak szybko się oczyszcza przez śline.... nie wiem, może i głupie pytanie, ale prosiłabym o pouczające mnie odpowiedzi:) to dla mnie ważne.
malealekochane, niedawno sama zdjęłam aparat u siebie i powiem tak: jak nie umyłabym zębów porządnie to mogłabyś cały posiłek znaleźć z ostatniego tygodnia. Wszystkie resztki zostają. Pytanie czy będziesz językiem je wygrzebywać? i na ile taki kontakt z odrobinką glutenu prawie strawionego przez drugą połówkę zaszkodzi?
glodomorek pisze: i na ile taki kontakt z odrobinką glutenu prawie strawionego przez drugą połówkę zaszkodzi?
Przy takim podejściu to i zwykła hostia przecież nie zaszkodzi, bo ulega transsubstancjacji . A jednak zaleca się jej nie brać.
Poważnie, gluten nie trawi się znacząco w jamie ustnej w kontakcie ze śliną. Gluten to twardy zawodnik i w ogóle jest ciężko strawny.
Oczywiście pytanie ile glutenu można przejąć i na ile może to zaszkodzić, warto postawić niezależnie od miejsca jego trawienia.
Ostatnio zmieniony pn 20 lut, 2012 23:00 przez titrant, łącznie zmieniany 2 razy.
[tutaj to tylko moja opinia: na tym forum wydaje się, że głównie ja uważam, że gluten to śmiertelna trucizna i jej rzucenie powinno nastąpić choćby na podstawie lepszego samopoczucia]
titrant, to już każdy za siebie decyduje czy będzie się całować z partnerem z nieumytymi zębami czy nie Miałam taką małą szczoteczkę, którą nosiłam w torebce i mogłam zęby umyć w każdej umywalce.