
Podróże - jak sobie radzicie?
Moderator: Moderatorzy
Podróże - jak sobie radzicie?
Jestem ciekaw jak sobie radzicie w podrozy, ja spedzam poza domem srednio 3-4 dni w tygodniu. Podrozuje po całej polsce i nie tylko. Tak więc jestem zmuszony do korzystania z usług gastronomii juz od kilku lat. Oczywiscie zawsze mam ze soba chlebek a z reszta sobie jakos radze bez wiekszych problemow. Piszcie prosze o restauracjach w ktorych spotkaliscie sie z przychylnoscia i zrozumieniem obsługi i swoich wszelkich spostrzeżeniach 

Podróże
Ja się zawsze pytam co czy dana potrawa zawiera mąkę, bułkę tartą i czasem uda mi się oprócz wyżej wymienionych frytek i surówek zjeść ryż z warzywami i kurczakiem (bez panierki!!!) albo coś innego, ale czasami ludzie zapierają się że nie ma mąki ale niestety nie mają racji, więc trzeba uważać na takich...
- olcia13-61
- Aktywny Nowicjusz
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz 04 wrz, 2005 19:49
- Lokalizacja: Gdańsk
A propo wyjazdów nawet do rodziny.Czy wszyscy dokładnie wiedzą co nie wolno nam jeść,czy namawiąją, że chyba ta odrobina Wam nie zaszkodzi.Robiąc np.schabowe robią je tradycyjnie (panierkę z bułki tartej),sos zaprawia po staremu(czyli mąki zwykłej)czy macie to szczęście jedzenia bez obaw że coś jest zakazane??Bo ja chyba obracam się w środowiskach,dla których jest to nienormalne, aby chociaż odrobiny nie posmakować.A przypomnę jestem na diecie 12 lat.Przyzwyczaiłam się dotego,ale zaczyna mnie to irytować, dlatego stałam się domatorką. A jakie Wy macie odczucia?Pewnie że jest z tego wyjście po prosyu nie jeść....... :?
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Aleksandra
Ja mam dokładnie to samo (dieta trwa trochę ponad pół roku), najgorzej martwię się o święta BN- jak je przetrzymam? Gdzie się nie ruszę na siłę częstują ciastem, chlebem, makaronem, kotletami w normalnej (tzn. glutenowej) panierce i twierdzą jak zjesz trochę to ci nic nie będzie. Albo żałują - jakaś ty biedna nic nie możesz jeść. Nikt nie chce zrozumieć że to nie ułatwia życia. Ja do diety już się prawie przyzwyczaiłam, coraz rzadziej myślę o normalnym jedzeniu.
Jakbym o sobie czytała! Co prawda moi Rodzice już się trochę przyzwyczaili (choć mama traktuje dietę b/g jak fanaberię, "ale skoro ci pomaga..."), ale dalsza rodzina to koszmar. Ostatnio byłam w gościach, gdzie spokojnie i jak mi się wydawało jasno tłumaczyłam w czym rzecz, a na obiad dostałam rosół z makaronem i - jakżeby inaczej - kotlety w panierce. No i się chyba obrazili, jak nie zjadłam, tylko wyjęłam swoje kanapki. "Bułki? Jak można upiec coś bez mąki???!!!" Co do świąt, to będą moje pierwsze z dietą. Chyba zastosuję zasadę "sama zrobisz, sama zjesz". Inaczej się nie da. Moja rodzina traktuje moje b/g jedzenie jak truciznę. No, w każdym razie coś mocno podejrzanego...
Ostatnio u mojej córki była koleżanka z mamą. Piłyśmy kawę, no i wyjęłam swoje ciastka, bo co tak będę patrzeć jak inni jedzą. Dziecko podeszło i wzięło sobie jedno bez pytania. Mamusia mało nie zeszła na zawał, bo nie wiedziała co zrobić, wyrwać "to coś" latorośli, ale tak głupio, ale jak jej zaszkodzi??
Tylko spokój może nas uratować.
3majcie się ciepło
Ostatnio u mojej córki była koleżanka z mamą. Piłyśmy kawę, no i wyjęłam swoje ciastka, bo co tak będę patrzeć jak inni jedzą. Dziecko podeszło i wzięło sobie jedno bez pytania. Mamusia mało nie zeszła na zawał, bo nie wiedziała co zrobić, wyrwać "to coś" latorośli, ale tak głupio, ale jak jej zaszkodzi??
Tylko spokój może nas uratować.
3majcie się ciepło

Ja się kiedyś zdenerwowałam (u teściów) i wyrąbałam prosto w oczy, że to rujnuje moje jelita, że nawet po odrobinie mam nieziemske ataki bólu, robi mi się niedrożność i jak tak dalej pójdzie to zostanę bez jelit (to wszystko zresztą prawda). Mam o tyle dobrze, że przez ostatni rok wyglądałam naprawdę jak szkielet, a teraz widać poprawę, więc w końcu dali spokój. Teraz wszędzie jeżdżę ze swoim jedzeniem (kanapki, ugotowany makaron tylko do odgrzania, ciasteczka do kawy i.t.p.), żeby nie sprawiać kłopotu i nie dawać pretekstu do karmienia mnie "normalnym" jedzeniem. No i duuużo cierpliwości.
Ale nie mam ani nadziei, anie odwagi, ani zaufania na tyle żeby oczekiwać, że ktoś coś dla mnie przygotuje. Takie życie. 


Z moja mamą nie mam problemów bo gdy byłam mała byłam już na diecie prawie 3 lata. Wie że bezwzględnie muszę ja przestrzegać. Mam u niej swoja mąkę (mąka mleczna) do zaciągania sosów i wszyscy jedzą "mój" sos. Jak mama robi rosół to mówi, że mam przynieś sobie makaron (siostrzenica ostatnio stwierdziła że mój jest lepszy od zwykłego:) ) Najtrudniej jest u mojej teściowej. Oczywiście zawsze jeżdżę ze swoim chlebem ale z obiadem to już są małe komplikacje. Z moja rodzina jest troche lepiej, jak jedziemy na obiad to starają się zawsze zrobić coś co ja mogę jeść.
Trochę trudniej jest w pracy. Wyznają zasadę, że odrobina mi nie zaszkodzi. Ale chyba już zaczynają się przełamywać. Moje koleżanki czasem wychodzą po ciasteczka no i ostatnio jedna z nich wszystkich przyniosła ciacha a dla mnie banana
Trochę trudniej jest w pracy. Wyznają zasadę, że odrobina mi nie zaszkodzi. Ale chyba już zaczynają się przełamywać. Moje koleżanki czasem wychodzą po ciasteczka no i ostatnio jedna z nich wszystkich przyniosła ciacha a dla mnie banana

Warto w domu swojej bliskiej rodziny: Babcia, Ciocia, Teściowa itp zostawic paczkę makaronu bg, torebkę bulki tartej, proszek do pieczenia czy kilo mąki bg. My tak robimy i bliskie nam osoby gotuja czy pieka osobno cos dla bezglutenowych moi synowie 23 i 25 lat są od dwóch lat na diecie po warunkiem gdy maja to pod reka. A do dalszych znajomych trzeba zabrać swoje jedzonko. Nawet gdy mielismy uroczystosc rocznicową w resteuracji zostawilam nasz makaron i podali dwa bezglutenowe z rosołem. Trudno miec pretensje ze ktos obcy podaje produkty glutenowe ja tez kiedys nie mialam w swojej kuchni maki kukurydzianej, sojowej czy gryczanej.
Problem nie polega chyba na tym, że u obcych ludzi, znajomych, czy nawet przyjaciół bezglutek nie ma co jeść. To oczywiste, że trzeba sobie samemu zapewnić aprowizację. Chodzi raczej o całkowite niezrozumienie ze strony najbliższych. Konieczność nieustannego tłumaczenia, że nie wolno z mąką, nawet "taką prosto ze wsi", albo że "biszkopcik jest prawie bez mąki", "no zjedz tylko troszeczkę, przecież ci nie zaszkodzi". Otóż zaszkodzi :frown: . Ja nie mam pretensji do jedzących normalnie, ale niech oni też nie mają pretensji, gdy ja odmawiam zjedzenia "odrobiny". Tolerancja jest wymagana po obu stronach.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
jak inni pomagają nam przestrzegać dietę
napiszę króciutko o naszej diecie. Jedzenie zamawiam przez internet bezpośrednio w firmie Glutenex co pomaga mi oszczędzić na każdym produkcie kilka zł. Zawsze mamy zapas pieczywa, makaronu i czegoś słodkiego. Gdy idziemy z wizytą do znajomych np na obiad zabieramy w miseczce ugotowany makaronik a resztę "dostajemy" tam. Wszyscy wiedzą że mięsko musi być ugotowane a rosołek bez warzywek w proszku. My jemy np ciasto a córcia /bo to Ona choruje/ zawsze ma coś extra. Wszyscy znajomi dbają o nasze dziecko, również pilnują tego w szkole. Teraz córka jedzie do szpitala rehabilitacyjnego w którym poprzednio była jedynym dzieckiem na diecie bezglutenowej - na 150 osób. Nie zabrakło jej niczego. Specjalnie dla nie pieczone ciasta i ciastka i jak na możliwości diety bezglutenowej bardzo wyszukany jadłospis /5 posiłków/. Gorzej jest na wyjazdach, w różnych barach itp. nie wierzę nikomu i nie kupuję nic do czego mółby niechcąco wpaść gluten
pozdrawiam
pozdrawiam
Często wyjerzdzamy do przyjaciół, bo mamy ich rozsianych wszyscy są przyzwyczajeni do mojej diety i poprostu jak maja jakieś wątpliwosci dzwonią i pytają nigdy nikt nie robił mi z tego problemu
Poza tym jestem dosc wyluzowanan w tym względzie
i bez żenady idę po np jabłko jak nie jestem pewna jakiegoś składu u nie znajomych
W miejscach publicznych cierpliwie pytam i często zdarz się, że ludzie wiedzą co to za choroba i nawet sa ciekawi szczegółów diety
uwielbiam kuchnie chińskie-tajskie, bo tam moge prawie wszystko
Co do zachowań "rodzinek" to chyba trzeba mieć nie równo pod sufitem - (sorki ze sie unosze, ale jak mozna!!!) żeby mówić odrobina Ci nie zaszkodzi, trzeba kategorycznie odmawiac - uciec sie nawet do cieższych argumentów - polecam zdjecia zmasakrowanego jelita - moze terapia wstrząsowa takim niedowiarkom pomoże zrozumieć !!!!
Mam to wielkie szczeście jak widze że nigdy nie miałam podobnych do Was problemów najczęsciej wszyscy jedzą ze mną bezglutenowo i wiedzą, ze to jest zdrowsze
[/url]





Co do zachowań "rodzinek" to chyba trzeba mieć nie równo pod sufitem - (sorki ze sie unosze, ale jak mozna!!!) żeby mówić odrobina Ci nie zaszkodzi, trzeba kategorycznie odmawiac - uciec sie nawet do cieższych argumentów - polecam zdjecia zmasakrowanego jelita - moze terapia wstrząsowa takim niedowiarkom pomoże zrozumieć !!!!
Mam to wielkie szczeście jak widze że nigdy nie miałam podobnych do Was problemów najczęsciej wszyscy jedzą ze mną bezglutenowo i wiedzą, ze to jest zdrowsze

-
- Aktywny Nowicjusz
- Posty: 67
- Rejestracja: pn 26 lip, 2004 08:52
- Lokalizacja: Zielonka