Acha, zapomniałam, że on ma niedobór przeciwciał, więc nie wyjdą, choć ta transglutaminaza leciutko wyszła, ale jak ma niedobór, to nic nie wyjdzie. A opis w gastroskopii wskazuje jednak na celiakię. Dwa miesiące to jest mało czasu. Sama jestem na diecie piąty miesiąc i różnica jest duża, ale nadal dobrze nie jest. Nie mogę przytyć, a menu baaardzo ograniczone, bo mnie zaraz pod żebrami boli jak zjem coś twardego albo kanciastego.Absolutnie wszystko gotowane itd.
Skoro synek przytył coś, to znaczy, że lepiej już przyswaja, a to dobry znak. Ja także wciąż popełniam błędy. Może być czasem tak, że coś jest niby bezglutenowe, ale ma zanieczyszczenia. Ja staram się unikać mąk i makaronów, bo tam czuję zanieczyszczenia po swoim żołądku.Momentalnie, po pół godziny wraca mi się jedzenie i wymioty.
Jeśli chodzi o te zmiany atopowe, to chyba powinnaś spróbować wykluczyć także laktozę! Jeśli synek ma zjechane kosmki, to laktoza nie może być trawiona i to wywala się na skórze. Tak jest u mnie. Generalnie przy tych atopowych zmianach laktoza może je nasilać. Czy wykluczyłaś także laktozę?
Niedobór
Moderator: Moderatorzy
W ogóle też na początek ja bym się raczej chyba trzymała głównie produktów naturalnie bezglutenowych, kasza gryczana (najlepiej niepalona), jaglana, ryż, kukurydza, owoce, warzywa, jajka, trochę mięsa i ryb (nie znam się na diecie małych dzieci, nie wiem, ile i czy mogą jeść ryby?). Chodzi mi o to, że większość bezglutenowych zamienników chleba czy ciastek jest bardzo wysoko przetworzona, na wycieńczone jelita to może nie być najlepsze. I tak jak pisze alva, zdecydowanie dieta bezmleczna i bezlaktozowa.
Niestety, ale też uważam, że przede wszystkim produkty naturalnie bezglutenowe. Ja niestety przymierzam się do kupna prawdziwego młynka do mielenia zboża, bo widzę, że wszystko co przetworzone, zmielone przez młyny X, mi jednak szkodzi. Póki sama nie przejrzę np. gryki czy kaszy jaglanej i jej nie zmielę, to zle się czuję. Wszystkie gotowe kaszki,mąki, przy szerszym zastosowaniu powodują powrót objawów.
alva_alva, jeśli jesteś na diecie od 5 miesięcy to może wszystko wracać od nawet od minimalnych ilości glutenu. Ja tak miałam, wszystko sama gotowałam, przebierałam i nikomu w tej kwestii nie ufałam. Moje kosmki bardzo szybko reagują na gluten, wzdyma mnie w około 30 minut po zjedzeniu czegoś co zawiera gluten.
Pocieszyłaś mnie, bo chwilami się już zastanawiałam czy to aby problem tylko glutenu. Kupiłam ostatnio chrupki FLIPSY, niby bez glutenu, tak jest tam napisane, a zrobione są z grysu kukurydzianego. Ale... Zjadłam jedną paczkę i niby był ok. Ucieszyłam się, więc na drugi dzień zjadłam dwie paczki i wieczorem było już gorzej, ale stwierdziłam, że nie schuzuję. W sobotę zjadłam jeszcze ich trochę rano i nastąpiła katastrofa.Czerwone, swędzące plamy na twarzy, bóle pod zebrami itd. I co jeszcze? Znowu zaczęło mi się robić zimno, brwi wypadają- tyroksyna się nie wchłania. Wyobraźcie sobie, że minioną noc z niedzieli na poniedziałek, spałam w getrach do kostek, skarpetach, bluzce na krótki rękaw, na to bluza z froty, na to kołdra i na to koc! Już w sobotę na ulicy zauważyłam, że ludzie chodzą na krótki rękaw, a ja kurtka, długie spodnie i chustka na szyję.
Niestety, ale stwierdzam, że chyba w każdej mące gotowej jest ten dziadowski gluten, a co za tym idzie, także w gotowych makaronach. Zapewne dopuszczalna normą ilość, ale mnie to wykańcza. Tak własnie w 30 minut po zjedzeniu, to mi się wraca jedzenie.Jak zjem malutko gdzieś, to tylko czuję taki ucisko- zwrot w przełyku, lekkie bóle pod żebrami, a jak zjem więcej,to normalnie mi jedzenie podchodzi do gardła.Jest jeszcze kategoria mega śladowych ilości, gdzie obawy się zaczynają po zjedzeniu czegoś ze trzy razy pod rząd.
W czym mielisz kasze, kukurydzę? Cały czas tak robisz? Jest dużo lepiej u mnie niż było, ale nawet ciutka glutenu pociąga za sobą cały ciąg problemów, głownie z tym wchłanianiem tyroksyny.
Niestety, ale stwierdzam, że chyba w każdej mące gotowej jest ten dziadowski gluten, a co za tym idzie, także w gotowych makaronach. Zapewne dopuszczalna normą ilość, ale mnie to wykańcza. Tak własnie w 30 minut po zjedzeniu, to mi się wraca jedzenie.Jak zjem malutko gdzieś, to tylko czuję taki ucisko- zwrot w przełyku, lekkie bóle pod żebrami, a jak zjem więcej,to normalnie mi jedzenie podchodzi do gardła.Jest jeszcze kategoria mega śladowych ilości, gdzie obawy się zaczynają po zjedzeniu czegoś ze trzy razy pod rząd.
W czym mielisz kasze, kukurydzę? Cały czas tak robisz? Jest dużo lepiej u mnie niż było, ale nawet ciutka glutenu pociąga za sobą cały ciąg problemów, głownie z tym wchłanianiem tyroksyny.