Niedoczynnośc zdiagnozował nasz jedyny endokrynolog (nie jest dobrym lekarzem niestety, ale jedynym, a ja dostałam skierowanie i musiałam jak najprędzej sprawdzić, co to jest - wlasnie taki guzek na szyi mi wyskoczył).
Ten endo kazał zrobic TSH, fT3, fT4 i jeszcze jakies (zabij - nie pamietam, lat temu to było dokładnie 8). Zrobił USG, z którego wyszło, że "guzek" to torbiel, miała ok. 3x1,5x1 cm. No i na podstawie wyników (które wtedy nie były dobre) oraz obrazu USG dostałam euthyrox. Kontrolował poziom TSH i fT i na tej podstawoie zwiększał lub zmniejszał dawki euthyroxu.
Niedlugo po włączeniu leczenia zaszłam w ciążę i przez cała byłam pod opieką także tego endokrynologa.
Niedługo po porodzie zaczęłam miec objawy nadczynności tarczycy i na podstawie wyników (jak zwykle TSH i spółka) lekarz pozwolił mi zrezygnowac z euthyroxu. Nie dostałam nic w zamian, żadnych zaleceń, miałam się pokazac "kiedys tam" do kontroli. Nideługo po urodzeniu syna zaczęła sie diagnostyka w kierunku celiakii i wtedy trafiłam pod opiekę prof. Karczewskiej.
Znała moja "historie" z tarczycą, miałam powtarzane wyniki i wg profesorki nie bylo żadnych odchyleń, a ten wyskok tarczycy mógł miec związek z celiakią - od przejścia na diete wyniki miałam zawsze dobre (nie wiem, czy TSH bliżej 2 czy bliżej 4 - badane w Zabrzu, wyniki omawiane przez telefon i na kolejnych wizytach).
Do tych soków, o których piszesz nie mam dostępu i nie mam kogo spytać. Wizyty u lekarzy dopiero po 12 listopada.
Będę tez na wizycie u prof. Karczewskiej - oczywiście mam nadzieję, że coś mi doradzi.
Po wczorajszej kaszy cukier niestety wyskoczył mi 139 (a po kolejnej godzinie spadł do 115) - a w sumie jadłam kilka dni temu tez tę kaszę (poprzednio z papryką, wczoraj z cukinią...) i glukometr pokazał 108 - więc nie wiem, co jest...
Dziś na czczo znowu wyżej niż 90, a po śniadaniu - 2 cienkie kromki chleba bg (z samego poczatku, więc ta pierwsza pietka, taka połówka w zasadzie...) z pomidorem i odrobina masła (z 1/4 łyżeczki?), do tego gorzka słaba herbata i glukometr pokazał po godzinie 165 (jeszcze tyle nie miałam...). Drugi pomiar - 2h po posiłku - dał juz 114...
Najbardziej wkurzające jest to, że nie mam jednego lekarza, który by to całościowo ogarnął
![:(](./images/smilies/icon_sad.gif)
Diabetolog mówi, że muszę duzo sama przetestować na sobie, bo pacjentki z celiakią i cukrzyca ciężarnych jeszcze nie miała, innego diabetologa w okolicy nie ma, w Zabrzu (gdzie mogła bym liczyć na współprace między diabetologiem a prof. Karczewską, bo to ten sam budynek i poradnie po sąsiedzku niemalże...) terminy mają na druga połowę stycznia (więc w razie gdyby to - tfu, tfu - nie była tylko cukrzyca ciężarnych, to tam się zgłoszę).