Staram się tłumaczyć,rodzice czasami już uświadamiają swoich znajomych (typu jak do grilla używa różnych tacek, różnych sztućców, różnych talerzy), a jak ktoś nie rozumie i nie chce tego zrozumieć to tak jak Michał. Jak ktoś do mnie przychodzi to biorę pod uwagę jego ograniczenia dietetyczne, preferencje i inne... to jak ktoś ma gdzieś moją dietę to tak jakby brak szacunku dla mnie i mojego zdrowia (bo to nie jest widzimisię tylko całkiem poważna sprawa).
Na początku nie rozumieli, teraz czasami (po 2 latach) niektórzy otwierają się na temat i nawet czasami jest jedna potrawa dla mnie na imprezie (dopóki ktoś nie wsadzi tam nic glutenowego, także skanowanie poczynania innych przy stole ciągle)...najbardziej słodką rzeczą jakiej doświadczyłam była pierwsza impreza rodzinna u mojego TŻ na jakiej byłam. Akurat się trafiła komunia w restauracji. Rosołu nie jadłam, przy drugim daniu skończyła się cierpliwość lubego i jego kuzyna do tego, że nic nie jem i poszli do pani od kuchni, żeby ziemniaki nie były omaszczone i bez surówki (na talerzu pierwotnym kotlet był daleko w siną dal, więc o nim nikt nic nie mówił) to dostałam ziemniaki przykryte kotletem ... i tak chodzili z tym talerzem chyba 6 razy tam i spowrotem, aż w końcu dostałam same ziemniaki bez niczego. Niezła sława jak na pierwsze spotkanie z potencjalną przyszłą rodziną
I w sumie poczułam się bardziej "akceptowana" niż czasami na imprezach rodzinnych u siebie...nigdy nie zapomnę jak usłyszałam "szkoda, że to nie choroba zakaźna, bo wujkowi też by się dieta przydała". Miałam doła kilka dni. Żałuję, że mądrość nie jest zakaźna, bo o ile lepiej byłoby na świecie.
Ale z reguły staram się tłumaczyć (jak mówię o skutkach to z reguły poruszam najbardziej poważne, żeby zadziałały na wyobraźnię, że dieta to nie przelewki), mówić, jak ktoś chce się dowiedzieć, czego dokładnie nie mogę (babcia dostała dokładną listę czego nie mogę, w czym może być gluten i na co trzeba uważać przy przygotowywaniu posiłków

). Generalnie cierpliwości i nie przejmowania się głupimi tekstami.
Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko. - Bruce Lee