"Młodości! Ty nad poziomki wylatuj!"
Moderator: Moderatorzy
"Młodości! Ty nad poziomki wylatuj!"
Temat zainspirowany dyskusją o tym, jak to osoby z celiakią generalnie wyglądają dużo młodziej, niż metryka wskazuje. Poparł tę hipotezę dr. Dziechciarz na Dniu Celiakii
Ci, co tak mają, niech napiszą co weselsze historyjki o tym, jak ich ludzie za młodzież brali Przynajmniej człowiek się podbudować może, że są jakieś pożytki z celiakii...
Ja na razie przekleję z ShoutBoxu swoją jedną historyjkę - potem dopiszę więcej, na razie muszę stąd lecieć:
Najweselsza akcja była, jak byłam kiedyś u teściowej i przyszedł po coś jakiś sąsiad. Ja otworzyłam drzwi, ten zdumiony - myśle, no nic dziwnego, nie zna mnie przecież - a facet: "czy jest w domu...hmmmm... ktoś starszy?" Słowo daje, wyglądał, jakby szukał przez chwilę bardziej politycznie poprawnego odpowiednika na "ktoś dorosły" A ja miałam wtedy lat 28 I "inteligentnie" odpowiedziałam mu na to "A, pan pewnie do teściowej?" na co facet zrobił oczy jeszcze większe nawet nie chcę wiedzieć co sobie pewnie pomyślał na temat ślubów nieletnich
Aha, błąd w cytacie w tytule jest zamierzony. Tak zwykł sobie kiedyś żartować mój polonista z liceum...
Ci, co tak mają, niech napiszą co weselsze historyjki o tym, jak ich ludzie za młodzież brali Przynajmniej człowiek się podbudować może, że są jakieś pożytki z celiakii...
Ja na razie przekleję z ShoutBoxu swoją jedną historyjkę - potem dopiszę więcej, na razie muszę stąd lecieć:
Najweselsza akcja była, jak byłam kiedyś u teściowej i przyszedł po coś jakiś sąsiad. Ja otworzyłam drzwi, ten zdumiony - myśle, no nic dziwnego, nie zna mnie przecież - a facet: "czy jest w domu...hmmmm... ktoś starszy?" Słowo daje, wyglądał, jakby szukał przez chwilę bardziej politycznie poprawnego odpowiednika na "ktoś dorosły" A ja miałam wtedy lat 28 I "inteligentnie" odpowiedziałam mu na to "A, pan pewnie do teściowej?" na co facet zrobił oczy jeszcze większe nawet nie chcę wiedzieć co sobie pewnie pomyślał na temat ślubów nieletnich
Aha, błąd w cytacie w tytule jest zamierzony. Tak zwykł sobie kiedyś żartować mój polonista z liceum...
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
- Aleksandra Kaczmarska
- Nowicjusz
- Posty: 38
- Rejestracja: śr 23 cze, 2004 22:20
- Lokalizacja: Żyrardów
Smieszna historyjka
dzwonek do drzwi otwieram za drzwiami młoda dziewczynka z puszką i identyfikatorem na oko 15-16 lat "dzień dobry zastałam kogoś dorosłego? odpowiadam słucham " no czy jest ktoś dorosły " słucham panią "no mama albo tata " na co wychodzi mój syn wtedy lat 5 i pyta kto to mamusiu dziewczynka z bardzo głupią miną przepraszam panią bo ja na biedne dzieci zbieram.
aha miałam 25 lat
byłam w ciązy w 4 miesiącu i szłam z synkiem do kiosku w kiosku kupiliśmy gazetę jak odchodziliśmy pan kioskarz wychylił się i podając mojemu dziecku cukierka mówi weż dwa dla siostry tez moje dziecko ze zdziwieniem ale ja nie mam siostry to moja mama
dzwonek do drzwi otwieram za drzwiami młoda dziewczynka z puszką i identyfikatorem na oko 15-16 lat "dzień dobry zastałam kogoś dorosłego? odpowiadam słucham " no czy jest ktoś dorosły " słucham panią "no mama albo tata " na co wychodzi mój syn wtedy lat 5 i pyta kto to mamusiu dziewczynka z bardzo głupią miną przepraszam panią bo ja na biedne dzieci zbieram.
aha miałam 25 lat
byłam w ciązy w 4 miesiącu i szłam z synkiem do kiosku w kiosku kupiliśmy gazetę jak odchodziliśmy pan kioskarz wychylił się i podając mojemu dziecku cukierka mówi weż dwa dla siostry tez moje dziecko ze zdziwieniem ale ja nie mam siostry to moja mama
25 lat - celiakia wykryta w 1 roku życia
Nawrót
Nawrót
Takich historyjek też mam kilka, kiedyś był pan z Telekomunikacji i tak jak u Kfiatka otwieram a on chciał mamę a ja mu na to, że ja jestem właścicielką mieszkania. a na dodatek umowa na telefon jest na mnie, śmieszną miał gościu minę. Chyba też miałam wtedy ok 28 lat
Ostatnio zmieniony wt 23 maja, 2006 12:17 przez Agniesia, łącznie zmieniany 1 raz.
- vixi
- Bardzo Aktywny Forumowicz
- Posty: 831
- Rejestracja: wt 05 paź, 2004 16:59
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
u mnie ten sam problem choć czasami uciązliwy to jednak przyjemny - mam nadzieję tylko że potem około 40 nagle sie nie zestarzeję o 10 lat wizualnie hehe...
ale tak serio to jeśli chodzi o dowód który żadko noszę bo nie mam w zwyczaju to zawsze mam probloemy z tego tytułu bo żadnego alkoholu mi nie chcą sprzedać i zawsze muszę wracać się po dowód - traaaagedia...ale nogi jeszcze młode to mogą chodzić...
...wszyscy zbieracze pieniędzy też pytają mnie czy jest ktoś dorosły w domu a kiedy odpowiadam, że tak nie dodając na początku , że ja to mówią to proszę poprosić. Wtedy standardowo mówię , słucham proszę mówić to ktoś mówi że chce rozmawiać z mamą lub z tatą...wrrrr złość mnie bierze ale droczę się dalej i po chwili mówię - kurcze ja wiem , że młodo wyglądam ale żeby aż o 6-8lat młodziej to przesada...potem zakłopotanie drugiej strony i uśmiech...
...na imprezach gdzie wstęp jest od 18 lub 21 lat zawsze musze mieć dowód bo zawsze mnie zatrzymają - czasami się uda ale tylko wtedy kiedy mam rozpuszczone włosy w spiętych jestem jeszcze młodsza...
...a kiedy miałam być chrzestną ksiądz powiedział że muszę jeszcze przynieść zaświadczenie od rodziców...kiedy zapytałam po co odparł że potrzebna jest zgoda bo jestem małoletnia - więc pytam czy 24 lata to za mało - to ile trzeba mieć - ksiądz przemilczał sprawę i stwierdził że w takim wypadku to już nic nie muszę przynosić
...innym razem co było mniej przyjemne dla osoby mi towarzyszącej - szłam ze znajomą która ma tak około 30 latek i jakiś sprzedawca krzyknął z bazaru może kupi pani córce tanie dżinsy młodzieżowe niech pani kupi - zobaczyłam wypieki na jej twarzy i poczułam się bardzo głupio - chyba jeszcze gorzej niż ona...
...więcej grzechów nie pamiętam ale jak sobie przypomnę to napiszę...
ale tak serio to jeśli chodzi o dowód który żadko noszę bo nie mam w zwyczaju to zawsze mam probloemy z tego tytułu bo żadnego alkoholu mi nie chcą sprzedać i zawsze muszę wracać się po dowód - traaaagedia...ale nogi jeszcze młode to mogą chodzić...
...wszyscy zbieracze pieniędzy też pytają mnie czy jest ktoś dorosły w domu a kiedy odpowiadam, że tak nie dodając na początku , że ja to mówią to proszę poprosić. Wtedy standardowo mówię , słucham proszę mówić to ktoś mówi że chce rozmawiać z mamą lub z tatą...wrrrr złość mnie bierze ale droczę się dalej i po chwili mówię - kurcze ja wiem , że młodo wyglądam ale żeby aż o 6-8lat młodziej to przesada...potem zakłopotanie drugiej strony i uśmiech...
...na imprezach gdzie wstęp jest od 18 lub 21 lat zawsze musze mieć dowód bo zawsze mnie zatrzymają - czasami się uda ale tylko wtedy kiedy mam rozpuszczone włosy w spiętych jestem jeszcze młodsza...
...a kiedy miałam być chrzestną ksiądz powiedział że muszę jeszcze przynieść zaświadczenie od rodziców...kiedy zapytałam po co odparł że potrzebna jest zgoda bo jestem małoletnia - więc pytam czy 24 lata to za mało - to ile trzeba mieć - ksiądz przemilczał sprawę i stwierdził że w takim wypadku to już nic nie muszę przynosić
...innym razem co było mniej przyjemne dla osoby mi towarzyszącej - szłam ze znajomą która ma tak około 30 latek i jakiś sprzedawca krzyknął z bazaru może kupi pani córce tanie dżinsy młodzieżowe niech pani kupi - zobaczyłam wypieki na jej twarzy i poczułam się bardzo głupio - chyba jeszcze gorzej niż ona...
...więcej grzechów nie pamiętam ale jak sobie przypomnę to napiszę...
Pięęęękne historyjki!
To ja dorzucę jeszcze trochę z bogatych doświadczeń własnych :
Na pewnej imprezie miałam lat prawie 23 i byłam na 3 roku studiów. Imprezę organizowała moja młodsza siostra, wówczas jeszcze licealistka. Jeden z uczestników spytał się mnie, skąd znam japoński, ja na to, że ze studiów.
Kolega na to wstrząśnięty: Ale jak to????!!!!
Ja (z lekką konsternacją, bo nie wiedziałam, o co mu biega): No wiesz, studia, Uniwersytet, te sprawy...
Kolega: Ale... to ty nie jesteś młodszą siostrą Gosi????!!!!!
(dowcip zwiększał fakt, że kolega, który pytał, miał wtedy chyba 19 lat...)
Wciąż w wieku lat 23, zostałam przez mojego wówczas jeszcze nie męża przedstawiona jego koledze. Następnego dnia mój luby z radością poinformował mnie, że kolega, na osobności, rzucił mu tekstem "Od kiedy to ty się z małolatami zadajesz?" Dowcip polegał na tym, że ów kolega był (i wciąż jest) ode mnie o miesiąc młodszy...
Dodam, że mój mąż też szalenie młodo wygląda. Wybraliśmy się kiedyś razem do sklepu kupić sobie wieczne pióra, bo taką mieliśmy fanaberię. Sprzedawca, kiedy go poinformowaliśmy, po co przyszliśmy, rzucił ze zrozumieniem: "A, to pewnie na maturę?" (mieliśmy wtedy chyba po 24 lata )
Oczywiście historie z legitymowaniem przy kupowaniu alkoholu też miewałam, poza tym dość często jeżdżę koleją, i wciąż jeszcze często słyszę pytanie: "bilet studencki?", chociaż od ładnych paru lat do studenckich zniżek się nie kwalifikuję... Takie historie niezmiennie wprawiają mnie w dobry humor, bo miło, jak człowieka odmładzają o ładnych kilka lat
Natomiast ten kij miewa też drugi koniec, czyli załatwianie różnych spraw w urzędach i innych biurach obsługi klienta. Mój wygląd połączony z ogólnym nastawieniem do świata i wielkim współczuciem dla ludzi pracujących w centrach obsługi klienta (wiem z opowieści znajomych, jaki to ciężki kawałek chleba), sprawiają, że musiałam nauczyć się asertywności, bo inaczej niektórzy dawno by mnie już zadeptali Na dzień dobry staram się w takich miejscach być miła i niekłopotliwa, co czasem sprawia, że ktoś próbuje potraktować mnie jak małolatę, którą można łatwo zbyć - i wtedy zwykle ze zdumieniem przekonuje się, że w życiu się tak nie pomylił... Ostatnio naciął się tak na przykład na mnie miły pan z banku, gdzie musiałam załatwić dość skomplikowaną sprawę, połączoną ze zmianą rozmaitych danych w systemie i wystawieniem pewnego dokumentu. Pan stwierdził, że operacja potrwa długo, bo może nawet z godzinę i bardzo mnie prosił, żebym przyszła następnego dnia, to on to już dla mnie będzie miał gotowe. Było mi nie na rękę jeździć drugi raz, ale się zgodziłam - co, jak się okazało, było błędem. Następnego dnia na mój widok pan zrobił wyraz twarzy pt. "o rany, na śmierć zapomniałem" i próbował mnie namówić, żebym przyszła później. Tym razem uparłam się, że niestety, ja sobie poczekam, aż on skończy. Cała operacja zajęła panu raptem 15 minut, z zegarkiem w ręku, bo siedziałam i pilnowałam go jak sęp. Otrzymawszy papier do ręki, bez krzyków i rzucania mięsem, ale z zimną stanowczością wyrąbałam panu bez ogródek, co sądzę o jego braku profesjonalizmu i poszanowania dla mojego czasu, kończąc wywód stwierdzeniem, że mam ogromną ochotę iść i złożyć skargę jego przełożonemu, ale jeszcze tym razem się powstrzymam, i mam nadzieję, że wyciągnie z tego wnioski na przyszłość. Facet był blady i wstrząśnięty, bo chyba w życiu się nie spodziewał, że taka młoda, miła i spolegliwa osoba może go tak potraktować
To ja dorzucę jeszcze trochę z bogatych doświadczeń własnych :
Na pewnej imprezie miałam lat prawie 23 i byłam na 3 roku studiów. Imprezę organizowała moja młodsza siostra, wówczas jeszcze licealistka. Jeden z uczestników spytał się mnie, skąd znam japoński, ja na to, że ze studiów.
Kolega na to wstrząśnięty: Ale jak to????!!!!
Ja (z lekką konsternacją, bo nie wiedziałam, o co mu biega): No wiesz, studia, Uniwersytet, te sprawy...
Kolega: Ale... to ty nie jesteś młodszą siostrą Gosi????!!!!!
(dowcip zwiększał fakt, że kolega, który pytał, miał wtedy chyba 19 lat...)
Wciąż w wieku lat 23, zostałam przez mojego wówczas jeszcze nie męża przedstawiona jego koledze. Następnego dnia mój luby z radością poinformował mnie, że kolega, na osobności, rzucił mu tekstem "Od kiedy to ty się z małolatami zadajesz?" Dowcip polegał na tym, że ów kolega był (i wciąż jest) ode mnie o miesiąc młodszy...
Dodam, że mój mąż też szalenie młodo wygląda. Wybraliśmy się kiedyś razem do sklepu kupić sobie wieczne pióra, bo taką mieliśmy fanaberię. Sprzedawca, kiedy go poinformowaliśmy, po co przyszliśmy, rzucił ze zrozumieniem: "A, to pewnie na maturę?" (mieliśmy wtedy chyba po 24 lata )
Oczywiście historie z legitymowaniem przy kupowaniu alkoholu też miewałam, poza tym dość często jeżdżę koleją, i wciąż jeszcze często słyszę pytanie: "bilet studencki?", chociaż od ładnych paru lat do studenckich zniżek się nie kwalifikuję... Takie historie niezmiennie wprawiają mnie w dobry humor, bo miło, jak człowieka odmładzają o ładnych kilka lat
Natomiast ten kij miewa też drugi koniec, czyli załatwianie różnych spraw w urzędach i innych biurach obsługi klienta. Mój wygląd połączony z ogólnym nastawieniem do świata i wielkim współczuciem dla ludzi pracujących w centrach obsługi klienta (wiem z opowieści znajomych, jaki to ciężki kawałek chleba), sprawiają, że musiałam nauczyć się asertywności, bo inaczej niektórzy dawno by mnie już zadeptali Na dzień dobry staram się w takich miejscach być miła i niekłopotliwa, co czasem sprawia, że ktoś próbuje potraktować mnie jak małolatę, którą można łatwo zbyć - i wtedy zwykle ze zdumieniem przekonuje się, że w życiu się tak nie pomylił... Ostatnio naciął się tak na przykład na mnie miły pan z banku, gdzie musiałam załatwić dość skomplikowaną sprawę, połączoną ze zmianą rozmaitych danych w systemie i wystawieniem pewnego dokumentu. Pan stwierdził, że operacja potrwa długo, bo może nawet z godzinę i bardzo mnie prosił, żebym przyszła następnego dnia, to on to już dla mnie będzie miał gotowe. Było mi nie na rękę jeździć drugi raz, ale się zgodziłam - co, jak się okazało, było błędem. Następnego dnia na mój widok pan zrobił wyraz twarzy pt. "o rany, na śmierć zapomniałem" i próbował mnie namówić, żebym przyszła później. Tym razem uparłam się, że niestety, ja sobie poczekam, aż on skończy. Cała operacja zajęła panu raptem 15 minut, z zegarkiem w ręku, bo siedziałam i pilnowałam go jak sęp. Otrzymawszy papier do ręki, bez krzyków i rzucania mięsem, ale z zimną stanowczością wyrąbałam panu bez ogródek, co sądzę o jego braku profesjonalizmu i poszanowania dla mojego czasu, kończąc wywód stwierdzeniem, że mam ogromną ochotę iść i złożyć skargę jego przełożonemu, ale jeszcze tym razem się powstrzymam, i mam nadzieję, że wyciągnie z tego wnioski na przyszłość. Facet był blady i wstrząśnięty, bo chyba w życiu się nie spodziewał, że taka młoda, miła i spolegliwa osoba może go tak potraktować
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Dorzucę coś od siebie: Jestem nauczycielką i raz byłam zmuszona odbić testy dzieciakom na mieście (bo w szkole się popsuło ksero). Wchodzę do środka zakładu poligraficznego mówię ładnie dzień dobry i wyjmuję testy z teczki bo widzę, że facet odbija jakieś kserówki. Odwraca sie do mnie , daję mu testy a on pyta: A dużo tych kopii pani kazała ci zrobić? No cóż, wtedy miałam jakieś 25-26 lat. Miło się zrobiło!
Druga sytuacja: W naszej szkole w sklepiku zmienił się sprzedawca, będąc w 6 miesiącu ciąży poprosiłam o sok Kubuś. Pan mi daje ja daję mu same drobne i wychodzę, a facet woła jak tylko się odwróciłam: "hono hono, (nie wiem czy to się tak pisze) muszę najpierw przeliczyć! To akurat było w tym roku (lat 29). No cóż!
Druga sytuacja: W naszej szkole w sklepiku zmienił się sprzedawca, będąc w 6 miesiącu ciąży poprosiłam o sok Kubuś. Pan mi daje ja daję mu same drobne i wychodzę, a facet woła jak tylko się odwróciłam: "hono hono, (nie wiem czy to się tak pisze) muszę najpierw przeliczyć! To akurat było w tym roku (lat 29). No cóż!
To mi się przypomniało:
Chodzę z bratem, młodszym o 7 lat, na treningi tai chi na początku zajęć myśleli, że jesteśmy małżeństwem, to jeszcze nic takiego. Teraz jak wiedzą, że rodzeństwo, to myśleli, że brat jest ode mnie starszy a dodam, że też młodo wygląda jak na swój wiek
A i jeszcze jedno za czasów szkoły podstawowej.
Wybrałam się z koleżankami na film oczywiście nie miałyśmy tyle lat, żeby ten film oglądać ale koleżanki wyglądały na swoje lata. Kupiłyśmy bilety i udałyśmy się do wejścia na sale. Pani która sprawdzała bilety zwróciła uwagę mojej koleżance: ładnie to taki przykład dawać młodszej siostrze, nie mam pojęcia o co jej chodziło
A problem z kupieniem piwa to swego czasu był na porządku dziennym, miałam 26, 27 lat, kupowałam dla męża piwko a w kasie musiałam pokazywać dowodzik
Chodzę z bratem, młodszym o 7 lat, na treningi tai chi na początku zajęć myśleli, że jesteśmy małżeństwem, to jeszcze nic takiego. Teraz jak wiedzą, że rodzeństwo, to myśleli, że brat jest ode mnie starszy a dodam, że też młodo wygląda jak na swój wiek
A i jeszcze jedno za czasów szkoły podstawowej.
Wybrałam się z koleżankami na film oczywiście nie miałyśmy tyle lat, żeby ten film oglądać ale koleżanki wyglądały na swoje lata. Kupiłyśmy bilety i udałyśmy się do wejścia na sale. Pani która sprawdzała bilety zwróciła uwagę mojej koleżance: ładnie to taki przykład dawać młodszej siostrze, nie mam pojęcia o co jej chodziło
A problem z kupieniem piwa to swego czasu był na porządku dziennym, miałam 26, 27 lat, kupowałam dla męża piwko a w kasie musiałam pokazywać dowodzik
A mnie się coś wydaje, że oni jakoś tak specjalnie przy piwku legitymują, widać nieletni kupują głównie piwo Ja mam dziwny gust do alkoholi, piwa nie lubiłam nigdy, ale jak czasem kupowałam dla kogoś, to dowodzik, jasne, pokazać musiałam Natomiast jak kupuję wino (no dobrze, nie kupuję takich całkiem najtańszych, ale i nie najdroższe, takie średnie) albo jaki rum czy inne ouzo, to mi nigdy nie kazali pokazywać dokumentów...Agniesia pisze:A problem z kupieniem piwa to swego czasu był na porządku dziennym, miałam 26, 27 lat, kupowałam dla męża piwko a w kasie musiałam pokazywać dowodzik
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
- Anna Frączek
- Forumowicz
- Posty: 104
- Rejestracja: sob 01 kwie, 2006 22:25
- Lokalizacja: Kielce
To ja też coś Wam opowiem. Jak narazie nie wiem, czy mam celiakię, wyniki zobaczę w najbliższy czwartek. Ale chyba wyglądam na nieco młodszą niż w rzeczywistości jestem Kiedy rodziłam Olę, lekarz przyszedł, spojrzał na mnie i huknął: "A czy ty jesteś pełnoletnia, dziecko?" Odpowiedziałam: "Owszem, mam 24 lata" A lekarz:"Och, przepraszam panią najmocniej..."
Podobnie było 2 lata później na badaniach cytologicznych, kiedy pani pielęgniarka zapytała czy może mnie w ogóle zbadać, a ja na to, że już 2 lata temu urodziłam dziecko Cóż, im jestem starsza, tym bardziej lubię takie pomyłki
Podobnie było 2 lata później na badaniach cytologicznych, kiedy pani pielęgniarka zapytała czy może mnie w ogóle zbadać, a ja na to, że już 2 lata temu urodziłam dziecko Cóż, im jestem starsza, tym bardziej lubię takie pomyłki
Pobierz Deklarację Członkowską i przyłącz się do nas!
Przypomniała mi się tylko jedna dość zabawna historyjka związana z moim niby młodym wyglądem
Otóż po ukończeniu liceum udałam się do antykwariatu w księgarni gdzie chciałam zostawić podręczniki głównie z ostatniej klasy.Wiec powiedziałam będącej tam kobiecie,że chciałam zostawić książki...Ona natomiast nawet nie pozwoliła dokończyć mi zdania i dość szorstkim tonem głosu powiedziała,że z podstawówki podręczników nie przyjmują :roll: Potem doszłam do słowa a po wyjaśnieniu kobieta dość zmieszana chaotycznie zaczęła mnie przepraszać
Otóż po ukończeniu liceum udałam się do antykwariatu w księgarni gdzie chciałam zostawić podręczniki głównie z ostatniej klasy.Wiec powiedziałam będącej tam kobiecie,że chciałam zostawić książki...Ona natomiast nawet nie pozwoliła dokończyć mi zdania i dość szorstkim tonem głosu powiedziała,że z podstawówki podręczników nie przyjmują :roll: Potem doszłam do słowa a po wyjaśnieniu kobieta dość zmieszana chaotycznie zaczęła mnie przepraszać
Prawda? Im dalej, tym człowiek szczęśliwszy, że wciąż go odmładzająCóż, im jestem starsza, tym bardziej lubię takie pomyłki
Ostatnio zmieniony wt 23 maja, 2006 22:28 przez kfiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Powtórzę się, bo sytuacja podobna do Waszych. W wieku 24lat kupując butelkę "%" kasjerka zapytała mnie o dowód. Nie byłem tym faktem jakoś szczególnie zaskoczony(takich sytuacji miałem już sporo) ale do dziś pamiętam minę owej pani.
Podałem dowód a kasjerka cała purpurowa "To pan ma jeszcze ten zielony" ?
Swoją drogą - to reguła, że nie wyglądamy na swoje lata?
Podałem dowód a kasjerka cała purpurowa "To pan ma jeszcze ten zielony" ?
Swoją drogą - to reguła, że nie wyglądamy na swoje lata?
Przykład z ostatniej chwili: przeziębiłam się i poszłam do lekarza, a tam pani w rejestracji poprosiła mnie o legitymację, bo ona musi dane osobowe spisać Wyjaśniam, że wizyta była płatna, bynajmniej nie z NFZ, więc nie mogło pani chodzić o legitymację ubezpieczeniową Zastanawia mnie tylko, czy pani oczekiwała ode mnie legitymacji szkolnej czy studenckiej? Niestety, posiadałam tylko dowód osobisty...
"Denerwować się - to karać własne ciało za głupotę innych"
Ja dośc często spotykam się z takimi reakcjami. Co nie ukrywam dla mnie jest bardzo miłe:)
Może podam 3 przykłady, takie najświeższe.
Gdy wprowadziliśmy się z mężem do nowego bloku, ustalilismy dyżury spacerów z psiakiem. Raz gdy wyszłam z moją sunią podszedł do mnie starszy Pan żeby przywitac się z psem i powiedział. Często widzę Twojego tate jak wychodzi z psem!!! Mój mąż został mianowany moim tatusiem- hehe
Drugi przypadek, mieli do nas wpaśc znajomi na "parapetówkę" więc wybrałąm się na zakupy, również te procentowe:) gdy wyjmowałam piwko przy kasie pan poprosił mnie o dowód osobisty ależ mi było miło!
A trzeci przypadek który często sie powtarza. Akwizytorzy! Ostatnio Pani z tele2 spytała czy jest jakis dorosły w domu.
Mam 27 lat ale dzięki takim przygodom czuję się znacznie młodsza
Może podam 3 przykłady, takie najświeższe.
Gdy wprowadziliśmy się z mężem do nowego bloku, ustalilismy dyżury spacerów z psiakiem. Raz gdy wyszłam z moją sunią podszedł do mnie starszy Pan żeby przywitac się z psem i powiedział. Często widzę Twojego tate jak wychodzi z psem!!! Mój mąż został mianowany moim tatusiem- hehe
Drugi przypadek, mieli do nas wpaśc znajomi na "parapetówkę" więc wybrałąm się na zakupy, również te procentowe:) gdy wyjmowałam piwko przy kasie pan poprosił mnie o dowód osobisty ależ mi było miło!
A trzeci przypadek który często sie powtarza. Akwizytorzy! Ostatnio Pani z tele2 spytała czy jest jakis dorosły w domu.
Mam 27 lat ale dzięki takim przygodom czuję się znacznie młodsza