Kolejny tendencyjny i alarmistyczny artykuł na podstawie "Diety bez pszenicy" Davisa. Tytuł nośny, ale trochę dziwny. Dlaczego akurat 80%? Skoro pszenica jest taka niezdrowa, to chyba wszyscy powinni z niej zrezygnować?
Należy postawić sobie pytanie: skąd wziął się taki silny nacisk na rozwój pszenicznych produktów na świecie, gdy istnieje tak dużo negatywnych i niekorzystnych dla zdrowia skutków jej konsumpcji?
Odpowiedź może być tylko jedna. Trują nas! Kto? Oni!
W procesie tworzenia tych 60% wyciągu mąki, traci się ponad połowę witamin B1, B2, B3, E, kwasu foliowego, wapnia, fosforu, cynku, miedzi, żelaza i błonnika. Każda żywność przetworzona z pszenicy jest jak trucizna dla organizmu, ponieważ powoduje więcej zagrożeń dla zdrowia niż korzyści.
Najpierw autorka z wyraźnym bólem przyznaje, że pszenica zawiera cenne witaminy. A potem konkluduje, że skoro w obróbce jakaś część tych witamin ginie, to pszenica jest trucizną. To chyba nie wymaga komentarza? Stwierdzenie, że "pszenica w obecnej formie nie posiada prawie żadnych wartości odżywczych" to oczywisty fałsz.
Zawartość składników pokarmowych w dzisiejszej naturalnej, nieprzerobionej pszenicy, została obniżona o ponad 30% w porównaniu do jej przodków z tej samej linii genetycznej.
No zaraz. Skoro dzisiejsza pszenica nie posiada prawie żadnych wartości odżywczych, a ta "starożytna" posiadała ich tylko o 30% więcej... Ile to jest: prawie nic razy 130%?
Niektórzy eksperci twierdzą, że pełnoziarniste produkty zachowują otręby i zarodki pszenicy, a te są bardzo korzystne dla naszego zdrowia. Jest to jednak kolejny fałsz promowany przez przemysł pszeniczny, ponieważ nawet tzw. pełnoziarniste produkty oparte są na szczepach dzisiejszej pszenicy, których nasiona i zarodki są napromieniowywane substancjami chemicznymi, promieniami gamma i rentgenowskim, a wszystko po to, aby stworzyć odpowiednią mutację. A więc czy konsumujemy 10% czy też 100% pszenicy nie ma większego znaczenia, ponieważ nadal jest to zboże szkodliwe dla zdrowia.
Nie ma czegoś takiego jak "przemysł pszeniczny". Jest tylko przemysł. W miejsce pszenicy można zasiać coś innego. Producenci nie mają interesu w tym, żeby cokolwiek promować. Sieją to, na co jest duży popyt. To czy konsumujemy 10% czy 100% pszenicy nie ma większego znaczenia? Trochę słabo przetłumaczone, ale rozumiem - kromka chleba raz na rok szkodzi w takim samym stopniu jak bochenek dziennie.
„W ciągu mojej ponad 20-letniej praktyki udokumentowaliśmy, że na dziesięć osób cierpiących na problemy z trawieniem, otyłość, zespół jelita drażliwego, cukrzycę, zapalenie stawów, a nawet choroby serca, osiem z nich spożywało pszenicę."
8 na 10? To by się pokrywało mniej więcej z odsetkiem zdrowych spożywających pszenicę (np. w USA). Co zatem z tego wynika? Chyba niewiele. Albo po prostu to, że spożywanie pszenicy nie wpływa w żaden sposób na pojawienie się wymienionych chorób.
Genetycznie zmodyfikowane zboża nie tylko zużywają więcej pestycydów, ale również zmuszają rolnika do zakupu herbicydów jednej marki, w tym przypadku Monsanto Roundup.
Artykuł o glutenie, ale okazji, żeby dowalić Monsanto, przepuścić nie można
To z kolei może powodować problemy z tzw. super-chwastami, jako że każde zasiane zboże byłoby transgeniczne, zatem każde ziarno, które spadnie ze zboża stanowi zagrożenie stania się niekontrolowanym chwastem, który został powstrzymany przy użyciu coraz bardziej toksycznych herbicydów.
To ziarno, które "spada ze zboża" staje się superchwastem?

A ja myślałem, że to po prostu zwykłe chwasty się uodparniają drogą selekcji naturalnej?
Lektyny, choć znajdują się we wszystkich ziarnach, nasionach, roślinach strączkowych, nabiale i w naszych ukochanych roślinach psiankowatych: pomidorach i ziemniakach, są rzadko omawiane w kontekście zdrowia lub choroby, nawet wtedy, gdy ich obecność w naszej diecie może znacznie zmniejszyć jakość i długość życia.
Czyżby oprócz pszenicy równie "toksyczne" były rośliny strączkowe, nabiał, pomidory i ziemniaki? A przypomnę, że też są hybrydyzowane i modyfikowane genetycznie. Czas chyba przewietrzyć lodówkę.
Dr William Davis udokumentował kilkaset badań klinicznych, które dowodzą negatywnych skutków jakie niesie ze sobą spożywanie pszenicy.
Kilkaset to na pewno nie. A warto dodać, że dużo więcej niż kilkaset (niepasujących do forsowanej tezy) wygodnie dla siebie pominął.
Z drugiej strony, część naukowców twierdzi, że jeśli wyeliminujemy pszenicę całkowicie z naszego jadłospisu, to pozbawimy nasz organizm bogatych składników odżywczych. Nie jest to jednak do końca prawda. Dr Davis uważa, że jeżeli zastąpimy pszenicę zdrową żywnością, taką jak warzywa, orzechy, zdrowe oleje, mięso, jaja, ser, awokado i oliwki, to uzupełnią one niedobór składników odżywczych powstały w wyniku eliminacji pszenicy.
Duża część naukowców, żeby nie powiedzieć przytłaczająca większość tak właśnie uważa. Davis ma rację, że można skomponować bezglutenową dietę, która dostarczy wszystkich potrzebnych składników, ale taka dieta wiąże się z dużym obciążeniem finansowym i czasowym (któremu nie każdy podoła). Proponuję eksperyment. Na końcu "Diety bez pszenicy" jest taki jadłospis. Porównajcie go sobie ze swoim i sami wyciągnijcie wnioski.
Osoby cierpiące na celiakię rzeczywiście doświadczają niedoboru wielu witamin i minerałów, po tym jak całkowicie wyeliminują pszenicę i gluten z diety. Ale nie jest to spowodowane tym, że w diecie brakuje cennych składników odżywczych, ale niekompletnym wyzdrowieniem przewodu pokarmowego (np. błony śluzowej dwunastnicy i jelita czczego bliższego). U tych ludzi, destrukcyjne skutki pszenicy są tak przytłaczające, że część z nich nigdy całkowicie nie wyleczy się z tej choroby.
To jest bardzo ciekawe

Przydałoby się to potwierdzić jakimiś wynikami badań. No chyba, że to dogmat. Dziwnym trafem w organizmach takich osób brakuje akurat tych składników odżywczych, które występują w dużej ilości w zbożach
Ze względu na unikalne właściwości amylopektyny A dwie kromki chleba pszenicy mogą zwiększyć poziom cukru we krwi o wiele więcej niż wiele czekoladowych batonów.
Jak wiele batonów? 10? 20? 50? Trudno polemizować z tak mało precyzyjnym stwierdzeniem. No i trzeba dodać, że chleb bezglutenowy podnosi cukier w takim samym stopniu.
Gliadyna pszenicy jest związana z móżdżkową ataksją, neuropatią obwodową, encefalopatią glutenu (demencją), wybuchami behawioralnymi u dzieci z ADHD i autyzmem oraz paranoicznymi urojeniami i omamami słuchowymi u ludzi ze schizofrenią, ciężkimi i obezwładniającymi skutkami dotyczącymi osób cierpiących na te choroby.
Nie ma badań które by taki związek potwierdzały. Są badania, które potwierdzają nadreprezentację chorych na celiakię wśród cierpiących na ADHD. Są badania, które pokazują, że pacjenci z celiakią i ADHD po przejściu na dietę bezglutenową stają się spokojniejsi. Ale nie ma żadnych badań, które wykazałyby, że gluten powoduje ADHD. To samo dotyczy autyzmu, ataksji i demencji.
Według statystyk zgromadzonych przez Centrum Celiakii na Uniwersytecie w Chicago, średnio jeden na 133 zdrowych ludzi w Stanach Zjednoczonych cierpi na celiakię. Jednakże około 20-30 procent ludności świata może być tylko nosicielami tej choroby – i musi unikać glutenu.
Co to znaczy "nosicielami"? Rozumiem, że wszyscy, którzy mają geny HLA-DQA1/HLA-DQB1 (czyli 30% społeczeństwa) powinni unikać glutenu? Pytanie tylko po co? Dopóki nie są chorzy mogą przecież jeść normalnie, a dopiero gdy zachorują (co i tak jest mało prawdopodobne) przejść na dietę.
Techniki „hybrydyzacji”, w tym chemiczne mutagenności, które służą wywoływaniu selektywnych mutacji, prowadzą do rozwoju unikalnych odmian, które nie podlegają testom bezpieczeństwa przeprowadzanym na ludziach lub zwierzętach – są one po prostu wprowadzone na rynek i sprzedawane.
Podobnie jak w przypadku wszystkich innych uprawianych roślin. I to od wieków.
Filtrujmy to, co czytamy. I nie zamykajmy się na tym forum niczym w getcie.