
Będzie trochę o stolcu itp, więc jak kogoś takie rzeczy zniesmaczają to nie polecam lektury

Generalnie to uskarżam się na problemy od strony układu pokarmowego. Jak sięgnę pamięcią, to takie pierwsze symptomy, które w jakiś sposób wpływały na komfort życia zaczęły się 3 lata temu, wcześniej nic super poważnego się nie działo.
Nie będę się rozpisywał nad tym co działo się przez 3 lata, warto dodać chyba tylko że przez ten okres dolegliwości raczej przybrały na sile i schudłem około 10 kg.
Lekarze niestety mi nie pomagają, a byłem naprawdę u wielu. Jak powiem że mam cukrzycę to oni się cieszą i mówią że to na pewno jest powikłanie cukrzycowe i że tego się nie leczy tylko trzeba z tym żyć, a jak nie powiem że mam cukrzycę to mówią że to IBS i że też trzeba z tym żyć, z tym że przepisują leki typu duspatalin retard, meteospasmyl, debridat itp. Nic mi oczywiście z tego nie pomogło.
Jeden gastrolog przepisał mi raz jakiś drogi antybiotyk, który miałby wykończyć rzekomą złą florę bakteryjną, która miała mieszkać w moim jelicie cienkim, jednak to też oczywiście nic nie dało.
Miałem gastroskopię (w międzyczasie do dolegliwości dołączyła mocna zgaga) w poszukiwaniu wrzodów, stwierdzono refluks przełykowo-żołądkowy, oraz obecność h.Pylori w żołądku. Pylori podobno jest u 80% społeczeństwa i nie trzeba tego leczyć jeśli nie ma wrzodów, a na refluks dostałem pantoprazol, który biorę do dziś. Pomaga on na zgagę, ale jestem od niego uzależniony, bo jeśli pominę poranną dawkę to mnie męczy od razu zgaga. Co ciekawe - odkąd zacząłem brać ten lek na zgagę, to zauważyłem że stolec z nieuformowanej masy, przybrał "normalny" wygląd, jednak pozostałe dolegliwości pozostały bez zmian.
Teraz napiszę o tych dolegliwościach:
- ogromne wzdęcia i gazy - głównie wieczorem i z samego rana
- zaparcia - które po wypróżnieniu okazują się że stolcem o konsystencji raczej luźnej / normalnej (ale nie biegunki, biegunek nie miewam)
- w stolcu znajduję dużo niestrawionych resztek pokarmowych, przede wszystkim są to warzywa i owoce. Jak np zjem sałatkę to potem załatwiam się sałatką itp
- bardzo szybki pasaż pokarmowy - jadłem coś wieczorem, np sałatkę, czy spaghetti w sosie bolońskim no i rano potrafiłem się już tym załatwić (ale zaznaczam że nie była to biegunka)
- zgaga
- częste wizyty w toalecie - zdarzało się że chodziłem do toalety 4 razy dziennie, z tym że nie mogłem niekiedy z siebie nic "wycisnąć". Zacząłem brać więc colon C, no i powiem że wtedy to do wc chodziłem po 9 razy dziennie i za każdym razem się załatwiałem, względnie normalnie uformowanym stolcem
- żółtawe stolce i obfita ich ilość (po colonie C)
- utrata masy ciała
- chroniczne zmęczenie
- dość częste oddawanie moczu (w badaniu moczu stwierdzono mi bardzo liczne kryształki szczawianu wapnia)
Z ciekawostek, to napisze, że z badań krwi - taka ogólna morfologia zawsze wychodziła mi idealnie. Dawałem kał do badań na pasożyty, grzyby, bakterie - zawsze wychodziło wszystko ok.
I co najlepsze - kiedyś chciałem sobie zdiagnozować celiakię, ale jako że się na tym nie znam, to poszedłem do przychodni i poprosiłem o badanie w tym kierunku. Babki mi pobrały krew i wysłały do badania na jedno przeciwciało. Zgubiłem już tą kartkę, ale jeśli dobrze pamiętam to było to chyba tCGA, czy coś w ten deseń i wyszło negatywnie, więc celiakie wykluczyłem (teraz wiem że jedno przeciwciało to żadne badanie).
Na gastro oprócz refluksu nie wyszło nic ciekawego, więc znalazłem się w kropce, a czułem się coraz gorzej.
No i oto co robię od miesiąca - poczytałem trochę o celiakii i jako że dolegliwości się trochę zgadzają, postanowiłem zrobić eksperyment i przejść na dietę bezglutenową. Przez pierwszy tydzień było super - dolegliwości jakby zupełnie ustąpiły, drugiego tygodnia już było trochę gorzej, a teraz to jest taka sinusoida - jeden dzień jest super a jeden dzień nie bardzo, chociaż więcej jest tych złych dni

Co mi to dało na pewno, to że jedzenie dłużej idzie przez jelita. Zmniejszyły mi się zdecydowanie wzdęcia i gazy - chociaż istnieją nadal. Stolce są mniej obfite.
No i co mnie niepokoi to pojawiły mi się bóle w nadbrzuszu - występują one po jedzeniu, po jakichś 15 - 30 minutach i trzymają tak z godzinę... Wcześniej tego nie miałem.
A najbardziej martwi mnie właśnie to, że nie trawię surowych warzyw i na pewno niektórych innych produktów. Przedwczoraj np zjadłem frytki(domowe) no i 24 godziny później załatwiłem się stolcem przybranym w kawałki frytek. Tak samo jest z surowymi owocami i warzywami...
No i moja prośba dotyczy ukierunkowania. Na pomoc lekarzy nie mogę liczyć (2 tygodnie temu byłem u jednego powiedzieć że mam lekką poprawę po diecie bezglutenowej, to on powiedział że jestem za stary na celiakię, więc niema sensu badać pod tym kątem i że to i tak na pewno powikłanie cukrzycowe... A mój diabetolog powiedział że te dolegliwości mam od tego że za ciasno się opinam paskiem

Chciałbym się ostatecznie zdiagnozować, bo póki co to mam tylko mocne podejrzenia że to celiakia, ale pewności brak. Może to brak enzymów trzustkowych, a może jeszcze coś innego...
Jestem skłonny zrobić każde badanie, z wyjątkiem może kolonoskopii.
Chętnie też wysłuchałbym waszych opinii na temat tego co wyżej napisałem i zastosował się do porad.
Pozdrawiam serdecznie.
PS
Dodam że cukrzycę prowadzę dobrze, mam pompę insulinową, podczas problemów pokarmowych to oczywiście cukry czasem skaczą, ale nie mam jakichś dramatów, ani żadnych powikłań, więc trop że to od cukrzycy jest wg mnie nietrafny. Zwłaszcza że to ich domniemanie, nie poparte żadnym badaniem.