
Dostałam Efectine ER 150 oraz Mirzaten 30mg (połówka przed snem). Nastąpił jeden dość istotny efekt leczenia - (zielona) biegunka zmieniła się w zaparcie. Na początku byłam nawet zadowolona, wróciłam do zażywania suplementów na włosy i paznokcie (Revalid), który kupiłam hurtowo (na całą, 3-miesięczną kurację) gdy któryś raz zaczęły mi wpadać włosy jak szalone, ale zaprzestałam widząc, że nic z tego mi się nie przyjmuje (zażywałam też dojelitowe żelazo - Chela Ferr Proeffect - ale jak zobaczyłam, że wydalam całą (CAŁĄ!) niestrawioną tabletkę to zrezygnowałam).
Na terapii przeciwdepresyjnej, gdy wróciłam do suplementów włosy i paznokcie mi się poprawiły, ale objawy depresji nie znikały (po 4 miesiącach na antydepresantach z 37 punktów w skali spadło do 25) w przeciwieństwie do zaparć, które się nasilały. Psychiatra ignorował moje komunikaty dotyczące tego efektu ubocznego (zalecił jeść kaszę gryczaną...) po kolejnej wizycie na której nie została zmniejszona dawka postanowiłam działać (częstotliwość oddawania stolca dochodziła do 1 na tydzień!). Postanowiłam przejść na dietę warzywno-owocową klik (dosłownie popijać te jabłka wodą, a piłam już od jakiegoś czasu nie mniej niż 4 litry wody dziennie - na antydepresantach strasznie chce się pić).
Przyznam się, że na początku myślałam, że będę tak słaba, że nie wstanę z łóżka i nie będę w stanie nawet palcem ruszyć w szczególności, że ta dieta wyklucza warzywa zawierające skrobię np. ziemniaki, tłuszcz, orzechy, kiełki itd. (w które się zaopatrzyłam nie sprawdziwszy dokładnie Menu mając nadzieję, że przynajmniej nimi się zapcham).
Ku mojemu zdziwieniu, moja energia się nie tylko nie zmniejszyła, ale wręcz przeciwnie, poczułam się tak dobrze jak nigdy wcześniej na tej zieleninie

---------
Dzieciństwo (wiek 0 – 18lat)
- Według relacji rodziców odrzuciłam mleko w wieku około 12miesięcy (mleka unikam bo od razu mam rewolucje, założyłam, że jak 30% Polaków mam nietolerancję laktozy).
- Odkąd pamiętam miałam chorobę lokomocyjną, która nie przeszła mi do dzisiaj (cofanie się pokarmu, kwasy, mroczki, pulsowanie, bladość itd.)
- Odkąd pamiętam odczuwałam dyskomfort po zjedzeniu, gdy miałam około 10 lat zaczęłam radzić sobie z tym dyskomfortem prowokując wymioty (rodzice podejrzewali mnie o bulimię, nie byłam w stanie wytłumaczyć dlaczego to robię).
- Zawsze byłam najchudsza i najmniejsza w klasie (w wieku 11 lat ważyłam 29kg przy wzroście 137cm, a w wieku 15 lat 37kg przy wzroście 155cm teraz przy wzroście 166cm ważę 54kg).
- Późno dojrzewałam – pierwszą miesiączkę dostałam po ukończeniu 16 roku życia.
- W wieku licealnym zawsze po szkole musiałam zrobić sobie drzemkę.
- Objawy te nie zaniepokoiły na tyle rodziców oraz lekarza dziecięcego, by zlecić jakieś badania przy czym należy dodać, że ja sama wiele dolegliwości z przewodu pokarmowego tłumaczyłam sobie chorobą lokomocyjną natomiast innych nie łączyłam nigdy z dietą.
Dorosłość
- Odkąd pamiętam miałam bardzo słabe paznokcie (rozdwajające się, z bruzdami poprzecznymi) i włosy. Próbowałam zażywać suplementy, ale nic to nie pomagało, a ostatnio (ostatnie dwa lata) zwiększało to tylko moją biegunkę.
- Uczucie ciągłego zmęczenia nasiliły się – na pierwszym lub drugim roku studiów poszłam z tym do lekarza rodzinnego – zlecił badanie krwi (nie wiem dokładnie co było badane) – podobno nic nie wyszło. Badania krwi robiłam również w związku z chęcią oddania krwi – zawsze wychodziła mi lekka anemia.
- Zbadałam sobie również prywatnie tarczycę, nic nie wyszło


- W wieku 20 lat wyjechałam na rok do Londynu – dolegliwości z układu pokarmowego bardzo się nasiliły – wtedy tego nie łączyłam ze sobą, ale teraz podejrzewam, że chodziło o zmianę diety (w domu rodzinnym obiad był praktycznie zawsze „bezglutenowy”: ziemniaki, surówka, mięso, a w Londynie praktycznie codziennie jadłam rano płatki, na lunch chleb tostowy, a na obiad makaron).
- W wieku około 21-22lat zaczęłam miewać bardzo bolesne i obfite miesiączki – poszłam z tym do ginekologa. Miałam robione badania (krew oraz USG dopochwowe) w celu wykluczenia/potwierdzenia endometriozy lub innej dolegliwości – nic nie wyszło, lekarka skwitowała to stwierdzeniem „taka pani uroda” i zasugerowała, że niekiedy mija po ciąży. Dodam, że informowałam lekarza o tym, że dolegliwości bólowe podczas okresu są skorelowane z biegunką: zawsze pierwszego dnia miesiączki mam biegunkę, a największy ból zaczyna się po oddaniu stolca.
- Ponownie zmieniłam dietę na bardziej „włoską” (makarony, tortellini, pizza) gdy przeprowadziłam się do Gdańska (2010 rok) do męża i zaczęłam sama przyrządzać posiłki (przy czym dodam, że dobrze gotuję i zawsze starałam się dobierać wartościowe składniki i czytać etykiety - mąż na tej diecie ze szkieletora 60kg/178cm stał się zdrowym facetem o wadze 75kg) – od tamtego czasu moje zdrowie bardzo się pogorszyło. Miewałam cyklicznie powtarzające się: zapalenia pęcherza (co 3-4 miesiące, przeziębienia (praktycznie co 2-3 tygodnie), w okresie zimowo-jesiennym moja temperatura ciała utrzymywała się ciągle na poziomie stanu podgorączkowego).
- Obniżył się mój nastrój. Tłumaczyłam sobie obniżeniem odporności związaną ze zmianą klimatu: zimny wiatr, codzienne deszcze, brak słońca przez 11miesięcy w roku.
- Można powiedzieć, że miałam depresję przynajmniej stopnia średniego od października 2011roku (może nawet wcześniej).
- Od około 2 lat miałam ciągłą biegunkę (rzadki stolec o zabarwieniu zielonym i resztkami niestrawionych pokarmów, nawet tych miękkich).
- W wakacje zapisywałam sobie pokarmy po których mam wzdęcia, były to warzywa, w szczególności te na surowo, ale pomimo odstawienia nic się nie zmieniało (na diecie bezglutenowej jadam całą masę warzyw i brzuch płaski jak deska!).
- Głęboka depresja zaczęła się po skończeniu studiów podyplomowych gdy miałam szukać pracy na etacie (wcześniej pracowałam jako korepetytor – elastyczny wymiar pracy bardzo mi odpowiadał, bo ze względu na moje bardzo bolesne miesiączki oraz ciągłe zmęczenie nie czułam się na siłach pracować na cały etat).
- Zaczęłam leczyć głęboką depresję w listopadzie 2015 roku, chodzę również na terapię (od początku mówiłam, że wiem dlaczego mam depresję - bo moje ciało odmawia mi posłuszeństwa, że czuję się zmęczona, przymulona, koncentracja zerowa (nie mogłam przeczytać ulotki do leku), możliwości poznawcze istotnie się pogorszyły... psychiatra i psycholog mówili to co wszyscy - trzeba się pogodzić, bo 30stka na karku... ja jakoś się broniłam przed pogodzeniem się z tym, wszak gdybym się pogodziła to musiałabym przyjąć, że będzie jeszcze gorzej, bo młodsza nie będę

- Odkąd zaczęłam zażywać te antydepresanty biegunka minęła, ale zaczęłam mieć coraz gorsze zaparcia. Na początku odpowiadało mi to (nawet wróciłam do zażywania suplementów na włosy i paznokcie), ale gdy częstotliwość oddawania stolca zmniejszyła się do 1 na tydzień, a prowadzący psychiatra nie zwrócił uwagi na to gdy o tym sygnalizowałam postanowiłam przejść na dietę warzywno-owocową (3 tygodnie temu) – wszystko się wtedy zmieniło.
Po przejściu na dietę bg
- zaparcie minęło mi dopiero po tygodniu od jedzenia tej zieleniny (sic!), na razie mam luźny stolec z widocznymi, niestrawionymi resztkami, ale nie zielony i nie taki rzadki jak wcześnie... mogłoby nawet tak zostać, ale mam wrażenie, że się poprawi

- wzdęcia minęły (a ostatnio (kilka lat) codziennie, obwód talii z 69cm (na czczo) zwiększał się do nawet 88cm, głównie po mleku, piwie lub po warzywach/owocach, np. kalafior był na mojej czarnej liście... tak jak praktycznie wszystko)
- chroniczne zmęczenie (pamiętam siebie jak patrzyłam się na moją mamę (lat 60) i tatę (lat 70) i zastanawiałam się jak oni mogą mieć tyle energii, robić tyle rzeczy)
- codzienne bóle głowy minęły
- bóle menstruacyjne minęły odkąd miewam zaparcia, ale kilka dni temu miałam okres i biegunkę, ale zero bólu

- wszystkie objawy depresji minęły jak ręką odjął z dnia na dzień

- przytyłam do 57kg, a w pasie mam 66cm i spada

- czuję, że mogę wszystko zarówno fizycznie jak i umysłowo
- a i jeszcze wysypka, od 2012 roku pojawia mi się taka na nogach zazwyczaj jak nadchodzą zimniejsze dni i trzyma się tak do lata, jak mi się pierwszy raz pojawiła to poszłam do dermatologa (która to specjalizacja z kolei?), przepisał maść - nie pomogło, ale mnie się już nie chciało czekać na wizytę. Na diecie bg wysypka, którą mam od października właśnie się goi ;D
---------
Dzisiaj byłam u gastrolog. Wracam do diety gutenowej. Jak uważacie kiedy powinnam zrobić badania krwi? Za tydzień czy za 2 tygodnie? Może jeszcze dłużej się przemęczyć?