Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Celiakia z medycznego punktu widzenia.

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
yove
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: śr 30 mar, 2016 18:40

Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: yove »

Zanim wrzucę tutaj historię-mojego-życia ;p to tak w skrócie napiszę jak się tutaj znalazłam. Od listopada zeszłego roku leczę się na depresję. Głęboką depresję miałam tak gdzieś od lipca, wcześniej były rzeczy które mnie jeszcze napędzały do życia, ale depresję mam od jakichś 5 lat... Na pierwszym spotkaniu lekarz psychiatra stwierdził u mnie, na podstawie kwestionariusza (podkreśliłam po prostu wszystko w jednej rubryce: wzdęcia, skurcze, bóle żołądka, biegunki, zaparcia itd.) Zespół Jelita Drażliwego "choroba o ładnej nazwie, typowa dla nauczycielek i aktorek" - stwierdził i na tym skończył (żadnych leków na właśnie "zdiagnozowaną" chorobę, a tym bardziej zaleceń dotyczących ewentualnej diagnozy :/).

Dostałam Efectine ER 150 oraz Mirzaten 30mg (połówka przed snem). Nastąpił jeden dość istotny efekt leczenia - (zielona) biegunka zmieniła się w zaparcie. Na początku byłam nawet zadowolona, wróciłam do zażywania suplementów na włosy i paznokcie (Revalid), który kupiłam hurtowo (na całą, 3-miesięczną kurację) gdy któryś raz zaczęły mi wpadać włosy jak szalone, ale zaprzestałam widząc, że nic z tego mi się nie przyjmuje (zażywałam też dojelitowe żelazo - Chela Ferr Proeffect - ale jak zobaczyłam, że wydalam całą (CAŁĄ!) niestrawioną tabletkę to zrezygnowałam).

Na terapii przeciwdepresyjnej, gdy wróciłam do suplementów włosy i paznokcie mi się poprawiły, ale objawy depresji nie znikały (po 4 miesiącach na antydepresantach z 37 punktów w skali spadło do 25) w przeciwieństwie do zaparć, które się nasilały. Psychiatra ignorował moje komunikaty dotyczące tego efektu ubocznego (zalecił jeść kaszę gryczaną...) po kolejnej wizycie na której nie została zmniejszona dawka postanowiłam działać (częstotliwość oddawania stolca dochodziła do 1 na tydzień!). Postanowiłam przejść na dietę warzywno-owocową klik (dosłownie popijać te jabłka wodą, a piłam już od jakiegoś czasu nie mniej niż 4 litry wody dziennie - na antydepresantach strasznie chce się pić).
Przyznam się, że na początku myślałam, że będę tak słaba, że nie wstanę z łóżka i nie będę w stanie nawet palcem ruszyć w szczególności, że ta dieta wyklucza warzywa zawierające skrobię np. ziemniaki, tłuszcz, orzechy, kiełki itd. (w które się zaopatrzyłam nie sprawdziwszy dokładnie Menu mając nadzieję, że przynajmniej nimi się zapcham).

Ku mojemu zdziwieniu, moja energia się nie tylko nie zmniejszyła, ale wręcz przeciwnie, poczułam się tak dobrze jak nigdy wcześniej na tej zieleninie :D W teście Becka teraz chętnie dopisałabym sobie w wielu miejscach punkty UJEMNE (tak, 4 miesiące kuracji antydepresantami to lekkie obniżenie ciężkości depresji, 3 dni na diecie warzywno-owocowej - totalny ZANIK DEPRESJI!!). Zaczęłam czytać o nietolerancji glutenu oraz o samej celiakii (o której słyszałam, ale myślałam, że to diagnozuje się tylko u dzieci). Jeżeli potwierdzi się, że mam celiakię to wszystko się układa w logiczną całość. Jeżeli ktoś ma chęć przeczytać historię-mojego-życia to poniżaj wklejam to co sobie przypomniałam przygotowując się do dzisiejszej wizyty u gastrologa:


---------

Dzieciństwo (wiek 0 – 18lat)


- Według relacji rodziców odrzuciłam mleko w wieku około 12miesięcy (mleka unikam bo od razu mam rewolucje, założyłam, że jak 30% Polaków mam nietolerancję laktozy).
- Odkąd pamiętam miałam chorobę lokomocyjną, która nie przeszła mi do dzisiaj (cofanie się pokarmu, kwasy, mroczki, pulsowanie, bladość itd.)
- Odkąd pamiętam odczuwałam dyskomfort po zjedzeniu, gdy miałam około 10 lat zaczęłam radzić sobie z tym dyskomfortem prowokując wymioty (rodzice podejrzewali mnie o bulimię, nie byłam w stanie wytłumaczyć dlaczego to robię).
- Zawsze byłam najchudsza i najmniejsza w klasie (w wieku 11 lat ważyłam 29kg przy wzroście 137cm, a w wieku 15 lat 37kg przy wzroście 155cm teraz przy wzroście 166cm ważę 54kg).
- Późno dojrzewałam – pierwszą miesiączkę dostałam po ukończeniu 16 roku życia.
- W wieku licealnym zawsze po szkole musiałam zrobić sobie drzemkę.
- Objawy te nie zaniepokoiły na tyle rodziców oraz lekarza dziecięcego, by zlecić jakieś badania przy czym należy dodać, że ja sama wiele dolegliwości z przewodu pokarmowego tłumaczyłam sobie chorobą lokomocyjną natomiast innych nie łączyłam nigdy z dietą.

Dorosłość

- Odkąd pamiętam miałam bardzo słabe paznokcie (rozdwajające się, z bruzdami poprzecznymi) i włosy. Próbowałam zażywać suplementy, ale nic to nie pomagało, a ostatnio (ostatnie dwa lata) zwiększało to tylko moją biegunkę.
- Uczucie ciągłego zmęczenia nasiliły się – na pierwszym lub drugim roku studiów poszłam z tym do lekarza rodzinnego – zlecił badanie krwi (nie wiem dokładnie co było badane) – podobno nic nie wyszło. Badania krwi robiłam również w związku z chęcią oddania krwi – zawsze wychodziła mi lekka anemia.
- Zbadałam sobie również prywatnie tarczycę, nic nie wyszło :/ (nauczyłam się nie mówić o swoich dolegliwościach, bo ludzie (również lekarze) zdawali się na mnie patrzeć jakbym przesadzała lub była jakąś hipochondryczką :/)
- W wieku 20 lat wyjechałam na rok do Londynu – dolegliwości z układu pokarmowego bardzo się nasiliły – wtedy tego nie łączyłam ze sobą, ale teraz podejrzewam, że chodziło o zmianę diety (w domu rodzinnym obiad był praktycznie zawsze „bezglutenowy”: ziemniaki, surówka, mięso, a w Londynie praktycznie codziennie jadłam rano płatki, na lunch chleb tostowy, a na obiad makaron).
- W wieku około 21-22lat zaczęłam miewać bardzo bolesne i obfite miesiączki – poszłam z tym do ginekologa. Miałam robione badania (krew oraz USG dopochwowe) w celu wykluczenia/potwierdzenia endometriozy lub innej dolegliwości – nic nie wyszło, lekarka skwitowała to stwierdzeniem „taka pani uroda” i zasugerowała, że niekiedy mija po ciąży. Dodam, że informowałam lekarza o tym, że dolegliwości bólowe podczas okresu są skorelowane z biegunką: zawsze pierwszego dnia miesiączki mam biegunkę, a największy ból zaczyna się po oddaniu stolca.
- Ponownie zmieniłam dietę na bardziej „włoską” (makarony, tortellini, pizza) gdy przeprowadziłam się do Gdańska (2010 rok) do męża i zaczęłam sama przyrządzać posiłki (przy czym dodam, że dobrze gotuję i zawsze starałam się dobierać wartościowe składniki i czytać etykiety - mąż na tej diecie ze szkieletora 60kg/178cm stał się zdrowym facetem o wadze 75kg) – od tamtego czasu moje zdrowie bardzo się pogorszyło. Miewałam cyklicznie powtarzające się: zapalenia pęcherza (co 3-4 miesiące, przeziębienia (praktycznie co 2-3 tygodnie), w okresie zimowo-jesiennym moja temperatura ciała utrzymywała się ciągle na poziomie stanu podgorączkowego).
- Obniżył się mój nastrój. Tłumaczyłam sobie obniżeniem odporności związaną ze zmianą klimatu: zimny wiatr, codzienne deszcze, brak słońca przez 11miesięcy w roku.
- Można powiedzieć, że miałam depresję przynajmniej stopnia średniego od października 2011roku (może nawet wcześniej).
- Od około 2 lat miałam ciągłą biegunkę (rzadki stolec o zabarwieniu zielonym i resztkami niestrawionych pokarmów, nawet tych miękkich).
- W wakacje zapisywałam sobie pokarmy po których mam wzdęcia, były to warzywa, w szczególności te na surowo, ale pomimo odstawienia nic się nie zmieniało (na diecie bezglutenowej jadam całą masę warzyw i brzuch płaski jak deska!).
- Głęboka depresja zaczęła się po skończeniu studiów podyplomowych gdy miałam szukać pracy na etacie (wcześniej pracowałam jako korepetytor – elastyczny wymiar pracy bardzo mi odpowiadał, bo ze względu na moje bardzo bolesne miesiączki oraz ciągłe zmęczenie nie czułam się na siłach pracować na cały etat).
- Zaczęłam leczyć głęboką depresję w listopadzie 2015 roku, chodzę również na terapię (od początku mówiłam, że wiem dlaczego mam depresję - bo moje ciało odmawia mi posłuszeństwa, że czuję się zmęczona, przymulona, koncentracja zerowa (nie mogłam przeczytać ulotki do leku), możliwości poznawcze istotnie się pogorszyły... psychiatra i psycholog mówili to co wszyscy - trzeba się pogodzić, bo 30stka na karku... ja jakoś się broniłam przed pogodzeniem się z tym, wszak gdybym się pogodziła to musiałabym przyjąć, że będzie jeszcze gorzej, bo młodsza nie będę :/)
- Odkąd zaczęłam zażywać te antydepresanty biegunka minęła, ale zaczęłam mieć coraz gorsze zaparcia. Na początku odpowiadało mi to (nawet wróciłam do zażywania suplementów na włosy i paznokcie), ale gdy częstotliwość oddawania stolca zmniejszyła się do 1 na tydzień, a prowadzący psychiatra nie zwrócił uwagi na to gdy o tym sygnalizowałam postanowiłam przejść na dietę warzywno-owocową (3 tygodnie temu) – wszystko się wtedy zmieniło.

Po przejściu na dietę bg
- zaparcie minęło mi dopiero po tygodniu od jedzenia tej zieleniny (sic!), na razie mam luźny stolec z widocznymi, niestrawionymi resztkami, ale nie zielony i nie taki rzadki jak wcześnie... mogłoby nawet tak zostać, ale mam wrażenie, że się poprawi :)
- wzdęcia minęły (a ostatnio (kilka lat) codziennie, obwód talii z 69cm (na czczo) zwiększał się do nawet 88cm, głównie po mleku, piwie lub po warzywach/owocach, np. kalafior był na mojej czarnej liście... tak jak praktycznie wszystko)
- chroniczne zmęczenie (pamiętam siebie jak patrzyłam się na moją mamę (lat 60) i tatę (lat 70) i zastanawiałam się jak oni mogą mieć tyle energii, robić tyle rzeczy)
- codzienne bóle głowy minęły
- bóle menstruacyjne minęły odkąd miewam zaparcia, ale kilka dni temu miałam okres i biegunkę, ale zero bólu :D
- wszystkie objawy depresji minęły jak ręką odjął z dnia na dzień :D
- przytyłam do 57kg, a w pasie mam 66cm i spada :D
- czuję, że mogę wszystko zarówno fizycznie jak i umysłowo
- a i jeszcze wysypka, od 2012 roku pojawia mi się taka na nogach zazwyczaj jak nadchodzą zimniejsze dni i trzyma się tak do lata, jak mi się pierwszy raz pojawiła to poszłam do dermatologa (która to specjalizacja z kolei?), przepisał maść - nie pomogło, ale mnie się już nie chciało czekać na wizytę. Na diecie bg wysypka, którą mam od października właśnie się goi ;D
---------

Dzisiaj byłam u gastrolog. Wracam do diety gutenowej. Jak uważacie kiedy powinnam zrobić badania krwi? Za tydzień czy za 2 tygodnie? Może jeszcze dłużej się przemęczyć?
Awatar użytkownika
pleomorfa
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 3797
Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
Lokalizacja: Polska

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: pleomorfa »

Nie przeczytałam całości, bo niestety nie mam na tyle czasu i link do diety warzywno-owocowej jakoś mnie wybił z tematu.

Natomiast prowokacja przed badaniami krwi ma trwać minimum 6 tygodni, a nie 2 ;)
Jeśli tra­cisz pieniądze, nic nie tra­cisz. Jeśli tra­cisz zdro­wie, coś tra­cisz. Jeśli tra­cisz spokój, tra­cisz wszystko. - Bruce Lee
Awatar użytkownika
Leeloo
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 8288
Rejestracja: pt 22 mar, 2013 18:33
Lokalizacja: Polska

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: Leeloo »

ale jak zobaczyłam, że wydalam całą (CAŁĄ!) niestrawioną tabletkę to zrezygnowałam
sporo tabletek jest wydalanych jako osłonki widoczne dla nas jako "lek w całości", z tym że ich zawartość przechodzi do organizmu.

nie mogę znaleźć odp na kluczowe pytanie- JAK DŁUGO jesteś na 100% diecie bezglutenowej?
yove
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: śr 30 mar, 2016 18:40

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: yove »

Leeloo pisze:nie mogę znaleźć odp na kluczowe pytanie- JAK DŁUGO jesteś na 100% diecie bezglutenowej?
3 tygodnie, faktycznie napisane w niezbyt widocznym miejscu
Leeloo pisze:
ale jak zobaczyłam, że wydalam całą (CAŁĄ!) niestrawioną tabletkę to zrezygnowałam
sporo tabletek jest wydalanych jako osłonki widoczne dla nas jako "lek w całości", z tym że ich zawartość przechodzi do organizmu.
Nie rozpracowywałam tej tabletki po wydaleniu, ale wyglądała jak nienaruszona tylko czarna, a nie biała jak połknęłam, a była to Chela Ferr Proeffect (byłam przekonana, że rozpuściła się biała otoczka, a żelazo zostało wydalone). Dzięki za informację, nie wiedziałam :) przy czym dodam, że nie widziałam różnicy i w szczególności zawsze w trakcie okresu czułam się jeszcze bardziej zmęczona niż zwykle, a wtedy się suplementowałam żelazem.
pleomorfa pisze:Natomiast prowokacja przed badaniami krwi ma trwać minimum 6 tygodni, a nie 2
Czytałam o tym, ale pytanie kiedy zalecacie zrobić to badanie biorąc pod uwagę, że na diecie bg jestem (byłam do wczoraj) od 3 tygodni. Przyznam się, że trochę mnie przeraża perspektywa aż 6 tygodni, ale jeżeli będzie to konieczne to oczywiście to zrobić. Na razie zjadłam makaron pełnoziarnisty i obwód w talii 74cm (z 66cm sprzed spożycia) i rośnie ;) Pszeniczne piwo już czeka
Awatar użytkownika
Leeloo
-#Moderator
-#Moderator
Posty: 8288
Rejestracja: pt 22 mar, 2013 18:33
Lokalizacja: Polska

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: Leeloo »

3 tygodnie to na szczęście krótko. ale lepiej dmuchać na zimne i przemęczyć się dłużej dla wiarygodnych wyników, niż potem bujać się z wątpliwościami i brakiem diagnozy. 6 tygodni w tym wypadku to może faktycznie za długa katorga
yove
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: śr 30 mar, 2016 18:40

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: yove »

Leeloo pisze:3 tygodnie to na szczęście krótko. ale lepiej dmuchać na zimne i przemęczyć się dłużej dla wiarygodnych wyników, niż potem bujać się z wątpliwościami i brakiem diagnozy. 6 tygodni w tym wypadku to może faktycznie za długa katorga
Wymyśliłam (ten gluten na mózg mi jeszcze nie siadł ;p). Skoro i tak wszystko idę robić prywatnie to po prostu pójdę w przyszłym tygodniu, jak nie wyjdzie to przemęczę się te 6 tygodni i zrobię drugi raz.
yove
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: śr 30 mar, 2016 18:40

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: yove »

Cierpię ://// Zastanawiam się czy te rewolucje (twardy brzuch, wzdęty 78cm w pasie, kolka, natychmiastowy powrót do zaparcia sprzed diety bg, znikająca na diecie bg wysypka zaczyna niemiłosiernie swędzieć) przyszły mi ze zdwojoną siłą czy może już się przyzwyczaiłam do tego jak życie może być piękne... Wszystko mi leci z rąk i chociaż nastawienie mam pozytywne (wszak się spodziewałam i oczekiwałam na powrót symptomów) to nastrój z tego bólu i dyskomfortu siadł, do tego wszystko mi z rąk leci, zbiłam talerz, jestem w stanie myśleć tylko o tym jak mi źle ://
Mam również wrażenie, że strasznie powiększyły mi się węzły chłonne przy gardle, a wczoraj tego nie zauważyła więc tak jakby korelowało z powrotem do diety z glutem.

Żebyście nie musieli szukać to na diecie bg byłam przez niecałe 3tygonie, wczoraj po wizycie u gastrologa wieczorem zaczęłam wcinać chlebek pszenny i popijać piwem pszenicznym, dzisiaj znowu pszeniczne bułeczki i inne makarony. W skrócie:


31 lat na diecie glutenowej => 3 tygodnie na diecie bg => 24h powrót do diety glutenowej.


Jutro planuję podejść do badania krwi, jeżeli wyjdzie pozytywny to się nie męczę dale. Jak nic nie wyjdzie to przemęczę się te 6 tygodni (przy czym takiej dawki glutenu nie będę już sobie serwować) i zrobię ponownie, ale coś czuję, że mi wyjdzie dlatego nie czekam z badaniem dłużej.
Awatar użytkownika
uniaczek
Bardzo Aktywny Forumowicz
Bardzo Aktywny Forumowicz
Posty: 507
Rejestracja: sob 19 sty, 2013 17:25
Lokalizacja: Gniezno

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: uniaczek »

Z zainteresowaniem będę śledzić Twój wątek. Trzymam kciuki za trwanie na diecie glutenowej :564:
Wiele z Twoich objawów towarzyszyło mi od dzieciństwa. Potem w dorosłym wieku dołączyło atopowe zapalenie skóry ze zmianami tak zaawansowanymi,że dwukrotnie trafiłam do kliniki na oddział dermatologii. Alergia między innymi na zboża, przestałam jeść chleb i bułki. Nikt nie uświadamiał mnie w tym jak wyeliminować mąkę, ani nawet nie wspominał o takiej konieczności.
Dołączyło łojotokowe zapalenia skóry, ponad rok leczono mnie immunosupresją ( cyklosporyna) Nastąpiłam poprawa ale dalej nękały mnie różne głównie skórne i gastryczne dolegliwości.Gdy u syna 4 lata temu stwierdzono celiakię zaczęłam jeść bezglutenowe obiady, ciasta itd.
Poprawa która nastąpiła jest dla mnie tak cenna,że nie chcę już wracać do diety glutenowej na kilka tygodni, aby stwierdzić lub wykluczyć u siebie celiakię.
Tym bardziej trzymam za Ciebie kciuki. Słusznie robisz,wracając do glutenu będąc na początku drogi. Przemęczysz się i uzyskasz pewność co do stanu swojego zdrowia.
yove
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: śr 30 mar, 2016 18:40

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: yove »

W piątek pobierali mi krew, do glutenu wróciłam we środę. Bardzo liczyłam, że wyjdą dodatnie, a to co zrobiło ze mną przejście z powrotem na dietę glutenową sprawiło, że postanowiłam natychmiast przestać i mieć gdzieś diagnozę, ale teraz się zastanawiam.

W skrócie. Od razu od momentu gdy zaczęłam jeść gluten (chleb, spaghetti) we środę wieczorem zaczęły się wzdęcia, zasypiałam z 76cm w pasie (z 65cm) do tego kolka i zgaga, których nasilenie oceniłabym na większe niż sprzed diety (nie wiem czy to moja interpretacja czy faktycznie objawy wystąpiły ze zdwojoną siłą). Od drugiego dnia wróciło zaparcie, od razu takie mega-zaparcie (twardy stolec ze śluzem) oraz wzdęcie po zjedzeniu czegokolwiek. Wszystko zaczęło mnie drażnić i irytować, byłam w stanie myśleć tylko o tym jak mi źle i pomimo wcześniejszego pozytywnego nastawienia do wymagań procesu diagnostycznego (nawet tych 6tyg.) praktycznie wracała mi depresja (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, nie uwierzyłabym gdybym sama tego nie przeżyła, bo logicznie rzecz biorąc to bez sensu, tak jakbym nie mogła kontrolować swojej psychiki, jakby moja psychika nie przyjmowała oczywistych, logicznych argumentów). Po wykonaniu badania w piątek rano od razu odstawiłam gluten z myślą, że już nigdy więcej (dzięki za wsparcie @uniaczek, ale... yyy ten, no wiesz)


Objawy trwały jeszcze w sobotę, a pewnie trwałyby jeszcze dłużej gdyby nie napar z SENESEM, który mnie skutecznie przeczyścił. W niedziele byłam już nowym człowiekiem bez tych wszystkich okropnych objawów.

Jestem rozczarowana. Nie wiem czy badać endoskopowo te jelita. A może dać sobie z tym spokój i po prostu żyć szczęśliwie na tej diecie bez diagnozy.

Obrazek

Obrazek

Chciałabym mieć diagnozę, ale chcę również działać, odrobić te wszystkie stracone lata, a wiem, że jak wrócę do diety glutenowej to mogłabym te 6 tygodni spisać na straty.
Awatar użytkownika
pleomorfa
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 3797
Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
Lokalizacja: Polska

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: pleomorfa »

Zaparcie mogło też wynikać z tego, że najadłaś się dużo błonnika, a niekoniecznie wypiłaś odpowiednio dużo. Senes to nie jest dobre wyjście, bo tylko rozleniwia i podrażnia jelita, to tak jakbyś szczotką metalową przejechała po błonie.

Musisz sama się zastanowić, czy chcesz diagnozy, czy po prostu chcesz mieć spokój od razu.
Jeśli tra­cisz pieniądze, nic nie tra­cisz. Jeśli tra­cisz zdro­wie, coś tra­cisz. Jeśli tra­cisz spokój, tra­cisz wszystko. - Bruce Lee
yove
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Rejestracja: śr 30 mar, 2016 18:40

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: yove »

pleomorfa pisze:Zaparcie mogło też wynikać z tego, że najadłaś się dużo błonnika, a niekoniecznie wypiłaś odpowiednio dużo.
Jadłam biały chleb oraz spaghetti z lubelli. Piłam jak zwykle na tych antydepresantach (czyli 3 do 4 litrów), bo inaczej język przylepia mi się do podniebienia. Błonnik... nie wiem skąd mógłby być, nawet chyba mniej zjadłam niż przez wcześniejsze 3 tygodnie na diecie bezglutenowej, która w moim przypadku składała się z warzyw (obowiązkowo 2xkalarepa, 1x duża biała rzodkiew na surowo), owoców (rano przed lekami obowiązkowo surowe jabłko), oraz orzechów i na tej diecie miałam dość luźny stolec przynajmniej raz dziennie). Nie twierdzę, że to co piszesz na pewno nie zaszło, ale wtedy zastanawiam się w którym miejscu jadłam ten błonnik i ile wody powinnam była wypić żeby było wystarczająco dużo, żeby wykluczyć zaparcie ze względu na te czynniki.
pleomorfa pisze:Senes to nie jest dobre wyjście, bo tylko rozleniwia i podrażnia jelita, to tak jakbyś szczotką metalową przejechała po błonie.
Nie planowałam tego Senesu (którego szukałam na 30min przed odjazdem pociągu z Warszawy do Trójmiasta w dwóch aptekach) , po prostu w niedzielę czekała mnie impreza rodzinna (chrzest), a widząc w jakim stanie jestem w sobotę (przede wszystkim psychicznym) zdecydowałam chwycić tej ostatniej deski ratunku - zadziałało. Zgadzam się jednak, że to była ostateczność, po prostu uznałam, że taka ostateczność zaszła (inną ostatecznością było nie pojawienie się na chrzcie, zdecydowałam się jednak na Senes zwłaszcza, że to wiązałoby się z przerwaniem podróży, którą już zaczęłam - jechałam z Krakowa do Trójmiasta z przystankiem dobowym w Warszawie). W niedzielę wypróżniałam się już jak wcześniej (sprzed tego eksperymentu glutenowego), więc mi jelit nie zepsuło... chyba.
pleomorfa pisze:Musisz sama się zastanowić, czy chcesz diagnozy, czy po prostu chcesz mieć spokój od razu.
Przy czym pani gastrolog stwierdziła, że jak badania wyjdą ujemne to nie ma potrzeby robienia gastroskopii więc nawet nie wiem co miałabym teraz robić :( Co polecasz? Tak swoją drogą to jestem z Krakowa, zauważyłam że Ty również. Mogłabyś mi coś polecić w tym mieście? Cena nie gra roli. Nie jestem przywiązana do gastrolożki u której byłam prywatnie (swoją drogą sprawiła wrażenie osoby, która chciała mnie leczyć farmakologicznie na jelito drażliwe, a ja tego nie potrzebuję bo nie mam ŻADNYCH objawów gdy jestem na diecie bg).

Czy jedynym rozwiązaniem jest powrót do diety glutenowej na 6 tygodni? Bo tylko to wymagałoby ode mnie poważnego zastanowienia...
Awatar użytkownika
pleomorfa
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Bardzo Stary Wyjadacz :)
Posty: 3797
Rejestracja: wt 29 paź, 2013 06:56
Lokalizacja: Polska

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: pleomorfa »

Chyba, że tak.

No cóż...nie ma pewności, czy te badania są ujemne czy fałszywie ujemne. Zawsze istnieje szansa, że miałaś ich mało i zdążyły "zniknąć". Poza tym to tylko endomysium, oprócz tego mamy jeszcze inne przeciwciała i nie masz wyniku IgA ogółem.

Poszukaj sobie na forum wątku z lekarzami, tam powinni być lekarze polecani z Krakowa, którzy wiedzą z czym się to je. W tym momencie mi przychodzi do głowy dr. Zahradnik-Bilska, ale jest ich więcej. Czy przyjmują prywatnie i gdzie to już niestety nie pomogę, bo osobiście nie miałam szczęścia do gastrologów i prędzej mogłabym zrobić antylistę ;)
Biopsja to też jest jakiś pomysł. Prywatnie to kwestia tygodnia (przynajmniej tak było za czasów, kiedy robiłam swoją), żeby było badanie, więc krócej niż w przypadku przeciwciał. Tylko trzeba przypilnować (przed badaniem), żeby pobrali sporo wycinków.

No skoro byłaś na diecie bg tylko 3 tygodnie to można rozważyć skrócenie tego czasu do np. też trzech tygodni.
Bo niestety, ale do badania przeciwciał jest to konieczne.
Jeśli tra­cisz pieniądze, nic nie tra­cisz. Jeśli tra­cisz zdro­wie, coś tra­cisz. Jeśli tra­cisz spokój, tra­cisz wszystko. - Bruce Lee
justek625
Aktywny Forumowicz
Aktywny Forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: śr 13 sie, 2014 20:42

Re: Rozpoczęcie procesu diagnozy - wątek yove :)

Post autor: justek625 »

Przyznam się przeczytałam pobieżnie.
Ale wszystkie te dolegliwości twoje niekoniecznie tez muszą wynikać z glutenu to nie jest regułą, że każdy z nas ma wzdęcia i rozwolnienia a nawet podejrzewam, że spora z nas cześć właśnie takich problemów nie miała. Pamiętam jak sama poszłam do lekarza i przy wywiadzie mówię, że mam wiele różnych dolegliwości ale jedyne na co nie mogę narzekać to układ pokarmowy... U mnie np. całkowicie poszło na układ immunologiczny wieczne zapalenia grzybiczne, pęcherza, przeziębienia, zapalenie spojówek, było nawet podejrzenie nowotworu, toczenia. Nie sprawny układ immunologiczny dawał tysiące innych objawów na pozór całkowicie nie związanych z celiakia. A to co oczywiste układ pokarmowy działał najlepiej. Do czego zmierzam, że czasem inne choroby dają właśnie nie specyficzne objawy i bez właściwej diagnozy takie właśnie będzie leczenie, najczęściej niewłaściwe...
pozdrawiam :D
ODPOWIEDZ